Z ogromnym zaskoczeniem przeczytałem artykuł w „Die Welt”, w którym rozpaczano nad faktem rezygnacji Polski z niemieckiego uzbrojenia. Fakt, że autor artykułu trafnie diagnozuje przyczyny tego stanu rzeczy, nie poprawi nastrojów wśród przedstawicieli niemieckiego przemysłu.
Żal autora i panika przemysłowców spowodowana jest tym, że Niemcy zorientowali się, iż polski budżet na uzbrojenie armii jest większy niż ich 100 miliardowe inwestycje, pozostające nadal na papierze.
Niemiecki dziennikarz pisze o przyczynach polskiej decyzji, aby zrezygnować z niemieckiego uzbrojenia i przedstawia na pierwszym miejscu chaos decyzyjny, jaki panuje w niemieckim rządzie w sprawie dostaw dla Ukrainy. Brak dostaw i nieprawdopodobne tricki stosowane przez Kanclerza Scholza, mające maksymalnie opóźnić dostawy, spowodowały zdaniem dziennikarza, utratę wiarygodności Niemiec na arenie międzynarodowej, jako partnera i sojusznika.
Ale moim zdaniem są jeszcze inne przyczyny z powodu, których Polska nie miała innego wyjścia, aby potraktować Niemcy, jako nieodpowiedniego partnera.
Była też żenująca sytuacja, kiedy propaganda medialna próbowała polskie władze wykreować na idiotów i ogłoszono, że Polska w ramach wymiany okrężnej oczekuje od Niemiec dostaw najnowszych wersji czołgów „Leopard”, jakich nawet Niemcy nie posiadają na swoim uzbrojeniu! Tę wersję powtarzali politycy różnych opcji przed kamerami politycznych „talk show”, jako oczywistą prawdę, choć było to od początku bezczelnym kłamstwem. A przecież zaoferowanie Polsce czołgów w wersji „Leopard” 1 z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, było wymierzeniem policzka partnerowi - jakby nie było w NATO. Na taką propozycję Polaka nie mogła przystać, i nie potrzeba być znawcą uzbrojenia, aby zrozumieć, dlaczego ta propozycja była nie do przyjęcia.
Parę lat wcześniej Francja i Niemcy odrzuciły Polskę, jako członka projektu rozwoju nowego czołgu. Był to dla Polski wystarczający sygnał, że coś idzie nie tak we wzajemnych relacjach. Polska obecnie posiada chyba największą nowoczesną hutę w całej UE, nastawianą na produkcję pojazdów pancernych i jest to Huta Stalowa Wola, jeśli dodamy do tego Łabędy, to polski potencjał wygląda całkiem imponująco na tle zarżniętego przemysłu ciężkiego we Francji i Niemczech. Więc odmowa wciągnięcia Polski w ten projekt była aktem wrogim – i nie ma tu dyskusji.
Buta prezentowana wtedy przez Angelę Merkel i Macrona przełożyła się na znaczące ochłodzenie wzajemnych relacji, zaprzepaszczając lata wypracowane przez Francję jeszcze w czasach wczesnego Gierka, kiedy nawet rozważano budowę wspólnych samolotów myśliwskich, nie wspominając o transferze technologii radarowych Thomsona, na rynek polski. Niemcy zaprzepaściły też dobre relacje, jakie mogłyby się rozwijać na bazie darowania polskiej armii Migów 29 z postnerdowskiego demobilu, a potem dostarczenia Polsce „Leopardów” 2.
Punktem krytycznym była też rezygnacja przez stronę polską ze śmigłowców, wprawdzie francuskich, ale” airbusowskich”. Dziś słuszność tej decyzji potwierdza zakup amerykańskich śmigłowców przez Niemcy i zwrot konsorcjum „Airbus” wszystkich maszyn zakupionych przez Norwegów, którzy uznali je za niezdatne do eksploatacji. Podkreślić trzeba, że choć chodzi o różne typy, to technologia w nich zastosowana była na takim samym poziomie.
Niemcy rozpaczają jeszcze dotkliwiej nad polskimi decyzjami, bo widzą, iż w ślady Polski – którą nazywają wzrastającą potęgą militarną w NATO – poszły Kraje Bałtyckie, a mogą pójść jeszcze inne, takie jak: Słowacja, Czechy, nie wspominając o Bałkanach.
Ja widzę jeszcze jeden powód, który powinien dać do myślenia niemieckim elitom – to wojna wypowiedziana Polsce przez Komisję Europejską, jak wiadomo kontrolowaną przez Berlin od dawna. Brednie niemieckich deputowanych o głodzeniu Węgier i w domyśle Polski, spotkały się z odpowiednią reakcją czynników decyzyjnych w Warszawie. Zachowanie Komisji Europejskiej w obliczu pandemii, wojny i przyjęcia przez Polaków ogromnej liczby uchodźców z Ukrainy, nie daje się opisać w słowach uznawanych za niewulgarne.
Zatem przeznaczenie polskich środków na rozwój niemieckiego przemysłu, Warszawa uznała prawdopodobnie za niecelowe i za doskonały rewanż na biurokracji i szaleństwach niemieckich ideologicznie sterowanych aktywistów. Mogę się mylić, ale ten pstryk w nos zarozumialców i butnych kontynuatorów pruskiego spojrzenia na Europę wschodnią, będzie boleć przemysł niemiecki. To być może da szansę na naciski wobec oszalałych ideologów spod znaku Altiero Spinellego, a tak naprawdę wiernych pruskiej wizji Europy, wykorzystujących Brukselę do okazywania pogardy krajom Europy Wschodniej i w ich konsekwencji zmianę polityki wobec Polski i innych Państw wschodniej flanki UE.
Rzeczą teraz nie do przecenienia będzie niewylewanie dziecka z kąpielą i takie prowadzenie polityki, aby ze strony polskiej byli życzliwie traktowani niemieccy politycy Polsce przyjaźni. A jest kilku polityków, z którymi warto budować przyszłość. Stosunki Polska – Niemcy są na historycznym dnie i jak na razie, Niemcy nie zrobi kroku w stronę ich poprawy.
To wielki błąd, bo Ameryka wbrew nadziejom Merkel i jej ekipy, nie odpuściła sobie Europy i już pokazała nowej ekipie Scholza, kto rozdaje karty.
I całą tę sprawę z zakupami uzbrojenia należy jeszcze moim zdaniem rozpatrywać z pozycji tej właśnie sytuacji, jaką była amerykańska konferencja międzynarodowa zorganizowana w Ramstein.
Czas upływa, a wiele niemieckich elit nadal nie zrozumiała jej przekazu. Jest on prosty – mamy na was oko i czuwamy, nie będzie powrotu do marzeń o odrodzeniu niemieckiej super-dominacji w Europie na długie lata, popełniliście tyle błędów, że za cud uznamy jak się Europa z nich pozbiera bez nadmiernie wielkiej katastrofy. Bo, że katastrofa już nastąpiła, to wie każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie.
I świadomość, kto jest sprawcą tej katastrofy w Europie będzie narastać wraz ze spadającą za oknami temperaturą.
Polska i Kraje Bałtyckie wybierając uzbrojenie amerykańskie i koreańskie, wysyłają w stronę Berlina wyraźny sygnał – budujemy swoje bezpieczeństwo bez nadziei na to, że jesteście wiernym i lojalnym sojusznikiem. Nie ufamy wam w żadnej kwestii, wasza reputacja jest zrujnowana.
Inne tematy w dziale Polityka