Tytułowe pytanie zadał felietonista „Die Welt” Harald Martenstein przed paroma dniami. Biorąc pod uwagę obecne zachowanie rządu SPD wobec konfliktu na Ukrainie wnioski są bardzo smutne. Ale powodów do wstydu dostarczyły także poprzednie rządy w czasach Schrödera i Angeli Merkel. Zdaniem wielu historyków, politologów i wojskowych Niemcy w dużej mierze wyhodowali nowego potwora, jakim jest putinowska Rosja.
Problem w tym, że skala powiązań z Rosją niemieckiego świata polityki, przekracza wyobrażenia przeciętnego obywatela.
Odmowa wpuszczenia do Kijowa Prezydenta Steinmeiera zadziałała jak wywoływacz tej bardzo brzydkiej fotografii, na której widzimy główne postacie niemieckiej polityki w zażyłych kontaktach z Putinem.
Kogo tam nie ma?
Są starzy nienawistnicy ciągle okładający Polskę zarzutami o nieprzestrzeganie praworządności. Na jednym ze zdjęć widzimy człowieka o chrapliwym głosie jakby komentatora kronik wojennych, dawniej żegnającego hitlerowskiego zbrodniarza wojennego na podsztudgardzkim cmentarzu słowami, w których przedstawiał go, jako bohatera antyhitlerowskiej opozycji. Facet ten trzyma rękę na wielkim kurku gazowym podczas ceremonii otwarcia NS 1.
„Obraz” ten pojawił się w przestrzeni publicznej po haniebnym ataku byłego Ministra Spraw Zagranicznych Niemiec Sigmara Gabriela na Ambasadora Ukrainy w Niemczech. Ambasador Ukrainy zwrócił jedynie uwagę na to, że SPD wpadła w „pajęczynę powiązań z putinowską Rosją”. Genialne posunięcie, ale nawet Ambasador nie liczył na to jak bardzo niektórym puszczą nerwy i jak głośno zadzwonią, jako nożyce na stołach.
Sigmar Gabriel od dawna zaszył się w politycznej mysiej norze, ale ktoś wywołał go przed szereg, aby bronił prorosyjskich pryncypiów i jak to na Sigmara przystało popisał się on niespotykanym chamstwem. Gabriel wszystko konsultuje ze Schröderem i jest obecnie głosem Schrödera, którego niemieccy politycy schowali do szafy. Obawiam się, że jedynie chwilowo. Schröder czeka na swoją kolejkę podobnie jak Merkel.
On już dawniej często nie panował na emocjami, ale tym razem, jak to się mówi w Polsce – przegiął na całego. Pozwolił sobie na pogróżki wobec Ambasadora i nazwanie go złośliwym i rozsiewającym teorie spiskowe. Można powiedzieć, że Gabriel stracił okazję, aby dalej siedzieć cicho w swojej mysiej norze.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i SPD w mediach niemieckich zaczęła być traktowana bezlitośnie. Także międzynarodowa prasa już nazywa Niemcy największym sojusznikiem Putina.
Odsłaniane są kolejne afery tak grubymi nićmi szyte, że pozostaje wątpić w stare niemieckie powiedzenie „Ordnug muss sein”. Wręcz przeciwnie wydaje się, że w niemieckich Landach politycy mają prawo do tego, aby ich oświadczenia podatkowe były gubione przez urząd skarbowy.
Tak stało się z oświadczeniem proputinowskiej szefowej Landu Mecklemburg Vorpommern Manueli Schwesig zamieszanej w omijanie prawa, aby ukończyć Nord Stream II. Ale to tylko wierzchołek lodowej góry.
Oczywiście SPD nie jest jedyną winną takiej sytuacji.
Arogancja Angeli Merkel wydaje się nie mieć żadnych granic. Kiedy pytano ją o zajęcie stanowiska wobec swoich błędów w polityce ostatnich lat, jej rzeczniczka bezczelnie odpowiedziała, że Merkel obecnie przebywa we Włoszech i „podziwia wybitne dzieła sztuki”. Ot co - PR na Katarzynę II. Caryca też „podziwiała jako koneserka sztuki”, kiedy inne kraje się wykrwawiały.
Ale dla mnie to nie zaskoczenie. Kiedy przyjaciółka gościła w urzędzie kanclerskim, podczas ponad 2,5 godzinnej wizyty zadała Merkel pytanie o portret tej carycy wiszący na honorowym miejscu urzędu. Merkel odpowiedziała bez zająknięcia, że to jej polityczny wzór. No pięknie. Tu spotyka się estetyka Putina z estetyką Merkel. Putin za swój wzór bierze cara Aleksandra III, a Merkel Katarzynę II.
No to się dobrali jak w korcu maku…
Kto uratuje teraz twarz Niemiec po takiej katastrofie wizerunkowej i politycznej?
Moim zdaniem jest już za późno na ratunek i można stwierdzić, że niemieckie elity ponownie w historii tego kraju zepchnęły Niemcy w związki z ludźmi, którym bliska jest wojna, jako przedłużenie polityki.
Niemcy „wykasowały” się na długo, jako kraj, który odgrywał przewodnią rolę w europejskiej polityce. I nie jest to moje prywatne zdanie, ale zdanie wielu analityków i dziennikarzy.
Pisałem już ze dwa razy na swoim blogu, że trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której świat daje Niemcom trzecią szansę, aby być na szczycie po katastrofalnych błędach jakie tyle razy popełnili. Dwie wojny powinny wystarczyć, aby nie było przebaczenia po trzeciej wpadce.
SPD obecnie odpowiada za utratę wiarygodności Niemiec, jako członka sojuszu. Dziennikarze i rozsądni politycy przecierają oczy ze zdumienia, kiedy Kanclerz kolejny raz wynajduje preteksty, aby nie pomagać wykrwawiającej się Ukrainie.
Niedawne bełkoty o tym, że Ukraińcy będą mieć problemy z obsługą niemieckich czołgów były swoistą wisienką na torcie. Ten absolutnie niedopuszczalny komentarz podsunął zapewne Kanclerzowi osławiony generał Vad, utopijny pacyfista i doradca Merkel, wbrew opiniom innych niemieckich generałów, jak na przykład generała Klausa Wittmanna.
I niestety tych mądrych generałów świat nie usłyszy, jedynie przebije się do opinii wrzask politycznej pacynki, jaką jest Vad.
Ta wspomniana wyżej wisienka jest zresztą bardzo zatęchła, bo opiera się na kliszach rodem z nazistowskiej propagandy o mniejszej wartości Słowian. Czy tego chciał Scholz? Nie sądzę, ale chlapnął i cały świat te słowa usłyszał. I przypomniał sobie o niemieckiej bucie. Ta buta, którą w moim nadreńskim Landzie nazywa się typowo pruską butą, wylewa się z Scholza na każdym kroku. Jego wypowiedzi są nawet dla lingwistów niezrozumiałe. Jak powiedział jeden z dziennikarzy Alexander von Schönburg, kto zrozumie co powiedział Scholz, temu należy się nagroda Nobla.
Obserwujemy obecnie jak niemiecki polityczny pancernik który chciał być okrętem flagowym Unii Europejskiej nabiera wody i prawie już idzie na dno.
Oczywiście jeszcze strzela ze swoich dział używając amunicji dostarczanej przez do cna zepsutych skorumpowanych polityków, ale jego los wydaje się przesądzony.
USA muszą obecnie wykonać ogromną pracę, aby ponownie ustabilizować polityczną scenę w Niemczech. To potrwa bardzo długo, bo niemiecka lokomotywa jest wykolejona i sami Niemcy biją się teraz czy wstawić ją na właściwe tory.
Pojawia się szansa na przeniesienie ciężaru odpowiedzialności za Europę na inne państwa. Ale o tym po wyborach we Francji, które wydają się krytyczne dla przyszłości Europy.
Zatem - czy musimy się wstydzić być Niemcami? Moim zdaniem, choć trudno to uwierzyć, bo politycy zmarnowali daną Niemcom po II wojnie szansę, nie ma żadnych powodów do dumy i są same powody do wstydu. Obecne pokolenia polityków nie odpowiadały bezpośrednio za II wojnę światową, ale będą odpowiadać za przyłożenie ręki do wojny na Ukrainie. Ja jestem bardziej pesymistyczny i sądzę niestety, że i za wojnę o potencjalnie szerszym niż Ukraina zasięgu.
Moim zdaniem trzeciej szansy na przewodzenie światu tak szybko nie będzie.
Zatem od cudu na Ukrainie zależą najbliższe losy Europy i chyba świata. Przegrana Ukrainy oznacza, że mamy III wojnę światową w pełnym przebiegu. Zatem każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie musi Ukrainę wspierać.
Czy Niemcy są zdolni, aby pójść po rozum do głowy?
ps. Tu mój apel do ludzi, którzy stale podejmują ataki na polski rząd. Kochani! Nie róbcie tego! Kiedy płoną lasy nikt nie żałuje róż! Dziś Polska musi być zjednoczona i silna! To, co Polacy obecnie robią dla Ukrainy, jest godne podziwu i chwały.
Niech Wam kochani Dobry Bóg błogosławi!
ps2. 21:33 Dziękuję koledze "Siukumowi Balai" za zwrócenie uwagi na błąd, który zakradł się w tekście. Oczywiście chodzi o cara Aleksandra III. (Już poprawiłem.) Jak widać czasem pamięć płata figle, ale dobrze mieć sprawdzonych kolegów w blogerskim znoju.
Inne tematy w dziale Polityka