Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (Mat. 23, 23-24)
Nowa Ewangelizacja to nie mój styl. Wiele już pisałem o tym na swoim blogu. Jednak ostatnia gwałtowna reakcja Episkopatu na donos w sprawie Arcybiskupa Grzegorza Rysia budzi moje poważne zdziwienie.
Episkopat na podstawie donosu „zgorszonych” napomniał Rysia o jego zdaniem nadużyciach w sprawowaniu Eucharystii podczas Areny Młodych „Reset” w Łodzi.
Dziwi tak szybka i ostra reakcja ludzi, którzy przez lata nie reagowali na naprawdę kalające Ciało Jezusa praktyki. Nie będę tu przypominać sprawy wrocławskiego duszpasterza akademickiego Pawła M. ani innych skandali czekających na reakcję latami. A tam dochodziło do bezczeszczenia Eucharystii na poziomie prawdziwie satanistycznym. Bo czym były gwałty dokonywane przez Pawła M. na ołtarzu?
W sprawie jednego z najinteligentniejszych i najbardziej ciekawie nauczających polskich biskupów Episkopat pokazał, że potrafi reagować bardzo szybko, ale czy mądrze?
Moim zdaniem niemądrze, a nawet głupio.
W pełni się zgadzam z odpowiedzią Rysia, że: niektóre z norm liturgicznych nie zostały dochowane co do litery, to jednak nie zostały naruszone co do sensu, i co do Ducha.
Podczas samej liturgii eucharystycznej nie doszło do żadnych zmian i wszystko przebiegało zgodnie z kanonem. Zmienione, co do litery, ale nie ducha zostały jedynie obrzędy wstępne i liturgia słowa.
Dlaczego tak się stało?
Kluczem do odpowiedzi na to pytanie są słowa Arcybiskupa wystosowane w jego liście odpowiedzi na zarzuty – rozeznanie.
Owo rozeznanie jest najważniejszym, co kieruje działaniami mądrych głosicieli Słowa Bożego. Jako opiekunowie duchowi grup ewangelizowanych ludzi wiedzą oni, jakie metody i sposoby przekazu słowa są w odpowiednim momencie właściwe. I to uczynił Arcybiskup Ryś podczas spotkania na stadionie w Łodzi. Owocem tego było przystąpienie do spowiedzi setek młodych ludzi poruszonych siłą głoszonego podczas spotkania słowa.
Zatem w rozumieniu celu ewangelizacji ci młodzi ludzie pojednali się z Jezusem i byli gotowi na przyjęcie Najświętszego Sakramentu. I to umożliwił im Arcybiskup Ryś w znakomity sposób moderując spotkaniem tak, że liturgia eucharystii stała się jego integralną częścią.
Piszę te słowa, jako człowiek niemający nic wspólnego z Nową Ewangelizacją, ale musząc oddać sprawiedliwość wspólnocie, która stała się obiektem obrzydliwych donosów.
Duch wieje kędy chce i moim zdaniem, słowa Arcybiskupa Rysia, jako kaznodziei są pełne Ducha. Wiem z opowieści moich znajomych, a przekonanych ateistów, że nawet oni chętnie słuchają rozważań Rysia szczególnie tych, jakie nagrywa podczas pielgrzymek do Częstochowy. Wiem, że wiele z tych słów spowodowało, że więcej ludzi interesuje się losami i nauczaniem ubogiego Nazarejczyka.
Episkopat popisał się tym razem szybkim działaniem, ale przypomina ono moim zdaniem postawę znaną z ewangelicznej przypowieści opisanej przez Mateusza, a zamieszczonej w nagłówku mojej notki.
Połknięty przez Episkopat wielbłąd, zatem będzie bardzo niestrawny i samopoczucie raptusów nie będzie dobre.
Arcybiskup po pouczeniu zachował się jak na pokornego Chrześcijanina przystoi, czyli przeprosił oburzonych i zgorszonych. Jednocześnie wytłumaczył swoje działanie broniąc skutecznie jego sensu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo