Rozbawiło mnie tłumaczenie pani Emilewicz z jakiego powodu jej synowie korzystali ze stoków narciarskich i ona sama widziana była na nartach.
Z bólem obserwuję zagładę prywatnej przedsiębiorczości, właścicieli wyciągów, pensjonatów, szkółek narciarskich, restauracji i małych stoisk z grzańcami i kiełbaskami. Ta apokalipsa drobnych i średnich przedsiębiorców, to przemoc nie do ogarnięcia, bo jak rządy mogą mordować inicjatywę własnych obywateli. Piszę rządy, bo liczba dramatów w Alpach nie jest mniejsza niż w Polsce.
Ale co tam dla uprzywilejowanych, to nie jest żaden problem.
Znajdą obejścia przepisów, które sami tworzą. Dla dzieciaka i rodzinki zawsze znajdzie się pomocna dłoń, co w ostatnim momencie dopisze dziecko do kadry sportowej, znajdzie się ciotka wynajmująca pokoje – o pardon niewynajmująca od lat siedmiu pokoi. No i okaże się, że sama zainteresowana może używać nart turowych, znajdując się oficjalnie poza trasami, a nieoficjalnie dopisana do listy ludzi na wyciągach. Jednym słowem hulaj dusza piekła nie ma.
Pani Emilewicz, jako były wicepremier powinna wiedzieć, że powinna być jak żona cezara.
Niedawno chwaliłem Polski Związek Narciarski, ale jak widać są dyspozycyjni wobec polityków i pojęcie kadry ma dla nich merkantylne znaczenie. Wszak politycy rozdzielają fundusze. „Zaszczycają” organizowane imprezki swoją obecnością. Dopisanie synów pani Emilewicz do listy zawodników PZN - jeśli się potwierdzi - będzie kontynuacją zachowań typu PRL bis.
Organizacje sportowe powinny kierować się zasadami honoru i kryteria wydawania wszelkiego rodzaju licencji i uprawnień powinny być krystalicznie czyste.
Jako dawny instruktor PZN wrzucam zatem swoją odznakę instruktorską – zachowaną obecnie jedynie ze wzglądów emocjonalnych, bo nie jeżdżę obecnie na polskie unifikacje - do pudełka.
Jeśli okaże się, że PZN nie podejmie kroków dyscyplinarnych wobec "dopisywaczy" dzieciaków pani wicepremier, odznaka ta zostanie wyrzucona na śmietnik, bo okazuje się, że organizacja ją nadająca splamiła zasady zaufania i honoru, jakimi powinna się kierować w każdej swojej decyzji dotyczącej szkolenia. Nawet pamiątkowe posiadanie takie odznaki zatem nie cieszy...
W mataczeniu zacieraniu śladów i prymitywnych kłamstewkach drodzy uwikłani w tę sprawę, jesteście lepsi od pewnego rektora, pewnej medycznej uczelni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości