Co zrobić, aby ustrzec się porażenia piorunem?
To już ostatnia część tryptyku o burzach. Jest nierozdzielną częścią dwu poprzednich notek.
https://www.salon24.pl/u/alpejski/1070589,o-burzach-w-rocznice-tatrzanskiej-tragedii
https://www.salon24.pl/u/alpejski/1071690,psychika-i-szanse-przezycia-trafienia-piorunem-a-takze-co-wydarzylo-sie-22-08-2019-roku
Po pierwsze – nie wychodzić w góry, kiedy w komunikacie pogodowym są burze! Są turyści i wspinacze, którzy twierdzą, że mimo złych prognoz idą w góry i zdążą wrócić przed burzą, zapowiadaną w komunikacie na popołudnie. Pamiętajcie, że wtedy każdy nawet drobny uraz spowalniający naszą wędrówkę może nas wpędzić w śmiertelną pułapkę. Każdy błąd w prognozie tak samo powoduje zagrożenie. Co gorsza ostatnie kilometry tatrzańskich szlaków przebiegają przez gęste reglowe lasy, co oczywiście nie daje żadnego bezpieczeństwa podczas burzy, która dorwie nas podczas powrotu. Zasada nie wychodzę w góry, kiedy w prognozie mam burze jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Po drugie – jeżeli już słyszymy zbliżającą się burzę, musimy jak najszybciej starać się opuścić miejsca eksponowane, ale zachowując spokój. Paniczne zbieganie nie jest najlepszym sposobem uniknięcia obrażeń, a może doprowadzić do śmiertelnych upadków w przepaść lub uszkodzeń kończyn, potłuczeń lub urazów głowy. Burze frontowe przemieszczają się szybko, niosąc nawałnicowe deszcze doskonale tłumią gromy, które możemy usłyszeć czasem dopiero z odległości kilku kilometrów. Podczas eksperymentów stwierdzono, że 25 km to maksymalna odległość, z jakiej możemy usłyszeć przy korzystnych warunkach burzę. Zazwyczaj ta odległość nie przekracza 15 kilometrów. Liczymy sekundy od zauważonej błyskawicy do usłyszenia gromu i dzielimy to przez 3. W ten sposób orientacyjnie możemy określić odległość w kilometrach od wyładowania. Zakładając optymistycznie, że usłyszymy burzę z odległości nawet tych 15 kilometrów to przy burzy frontowej przemieszczającej się 60 km/h pozostaje nam jedynie 15 minut na reakcję. W górach to jest bardzo mało czasu!
Po trzecie – unikać w górach przebywania w pobliżu konstrukcji stalowych, które w żadnym wypadku nie zabezpieczają przed porażeniem!!! Wręcz przeciwnie, zwiększają ryzyko porażenia. I nie ma tu żadnego znaczenia bezpośrednie uderzenie w człowieka piorunem –stosunkowo rzadkie – ale przepływy prądu w podłożu budujące napięcia krokowe. To one powodują śmiertelne porażenia najczęściej. Jeśli już nie mamy wyjścia, to minimalna odległość od takiej konstrukcji nie może być mniejsza niż 3 metry. Pamiętać też należy o tym, że te konstrukcje w górach są inicjatorami wyładowań, co opisałem dokładnie w poprzedniej notce.
Po czwarte – nie chronić się przytulając do pionowych ścian. Odległość od ściany musi wynosić 2 metry. Niektórzy podają, że ta strefa w miarę bezpieczna oddalenia od ściany daje nam szansą na uniknięcie porażenia w odległości pomiędzy 2 m, a linią o nachyleniu 45° od ściany, do podłoża. Prościej, tę linię powinniśmy sobie wyobrazić, jako dach nad naszą głową o nachyleniu 45°! Jednak coraz więcej badaczy neguje tę zasadę, uważając, że nie sprawdza się w praktyce. Tak czy owak, po samą ścianą nawet w odległości kilku od niej metrów narażamy się na uderzenia spłukiwanymi przez nawałnicę kamieniami, co może być większym zagrożeniem niż prawdopodobieństwo rażenia piorunem.
Po piąte – nie chronimy się w otworach jaskiń, blisko otworu wejściowego. Te miejsca są dość często uderzane. Jeśli już, to w głębi jaskini kilkanaście metrów od otworu.
Po szóste – jeśli już burza zaskoczy nas w otwartym terenie, nie kładziemy się na ziemi – ryzyko napięcia krokowego! Przykucamy ze złączonymi nogami i pochylamy głowę do przodu. Staramy się nie skupiać w duże grupy i najlepiej rozdzielić się pojedynczo, co minimum trzy metry. W razie porażenia kogoś zawsze ktoś inny z grupy może udzielić pomocy poszkodowanym, bo mało prawdopodobne jest porażenie wszystkich rozśrodkowanych.
Po ósme – nie wytwarzać atmosfery paniki. Jak dostaliście się w burzę, to niestety trzeba podjąć to wyzwanie i walczyć, zachowując się racjonalnie. Dramatyczne gesty i krzyki nie pomogą w niczym, a mogą spowodować zbiorową panikę.
Po dziewiąte – lekarz austriackiego górskiego pogotowia Elmar Jenny zaleca, aby przeczekując burzę, przygotować się psychicznie na uderzenie pioruna. „Taki stan pogotowia piorunowego, daje dobre rezultaty” twierdzi Jenny w oparciu o wywiady z porażonymi, którzy przeżyli uderzenie. Ale to było tematem poprzedniej notki. https://www.salon24.pl/u/alpejski/1071690,psychika-i-szanse-przezycia-trafienia-piorunem-a-takze-co-wydarzylo-sie-22-08-2019-roku
W razie konieczności pomocy porażonemu.
Po pierwsze - sprawdzamy czy doszło do zatrzymania akcji serca i oddechu. Jeśli doszło, to stosujemy reanimację taką jak w przypadku zatrzymania akcji serca w migotaniu komór. Czyli uderzenie w klatkę piersiową wygaszające migotanie i długotrwały masaż serca wspomagany oddychaniem.
Czasem reanimacja poszkodowanych uderzeniem pioruna trwa ponad 2 godziny! To zadanie jest trudne dla jednej osoby i należy się szybko zmieniać, szczególnie przy masażu serca. Rytmiczne silne uciski, są decydujące o powodzeniu reanimacji w większym stopniu niż prawidłowo wykonany oddech! Przywrócenie krążenia poszkodowanemu jest najważniejszym zadaniem ratownika. 100 – 120 ucisków na minutę, to tempo masażu serca!
Podczas reanimacji porażonych prądem, która zawsze może być długa, lepiej stosować masaż serca 30 uciśnięć – dwa oddechy – 30 uciśnięć – dwa oddechy i tak na przemian do przywrócenia akcji serca. Tempo też ok. 100 -120 na minutę!
To dość szybko, bo w tempie moderato i nawet silne osoby szybko się męczą! Z tego powodu należy, jeśli to tylko możliwe, wezwać innych do pomocy. Aby utrzymać tempo reanimacji, niektórzy zalecają nucenie sobie znanej sobie piosenki. Na kursach niemieckich ratownicy zalecają piosenkę grupy „Bee Gees” „Standing Alive”.
Uciśnięcia mostku muszą być silne. Specjaliści od reanimacji często mówią, że dobra reanimacja to połamane żebra. Uciski wykonujemy dłońmi skrzyżowanymi jedna nad drugą. Dzieci reanimujemy bardziej delikatnie – niektórzy zalecają jedną ręką. Układ rąk jak na dołączonej ilustracji z poradnika Jennego.
Głowa poszkodowanego musi pozostawać odchylona do tyłu, aby udrożnić górne drogi oddechowe. Usta rozchylone i zaciśnięte skrzydełka nosa podczas wdmuchiwania powietrza! Uważnie obserwujemy unoszącą się klatkę piersiową reanimowanego i jej opadanie po wykonaniu wdechu (wdmuchiwaniu). Po opadnięciu klatki piersiowej wykonujemy kolejne wdmuchiwanie.
Obrażenia twarzy sprawiają kłopot wielu udzielającym pomocy. Jeśli nie posiadamy ustnika reanimacyjnego, to można wykorzystać zwykły worek foliowy, kawałek folii NRC, w którym wykonujemy rozcięcie o szerokości ust. Nałożona na twarz poszkodowanego folia pozwala na odizolowanie naszych ust od krwi i płynów osoby poszkodowanej. Folia nie może zakrywać nosa.
Jeśli stan twarzy uniemożliwia nam podjęcie sztucznego oddychania w wyniku rozległych obrażeń, to warto i tak wykonywać szybki masaż serca, bez oddechu i przerw - tu 120/min to tempo obowiązkowe! Zawsze w tym czasie istnieje szansa, że na miejsce dotrze ratownik, który zaintubuje taką osobę, a także, że przywrócimy w ten sposób nawet bez intubowania i sztucznego oddechu funkcje życiowe. Zasada, że nie poddajemy się nigdy, walcząc o życie drugiego człowieka, da nam też poczucie, że spróbowaliśmy wszystkiego, co mogliśmy zrobić w razie niepowodzenia. Oczywiście reanimacja bez możliwości wykonania oddechu nie ma sensu przez bardzo długi czas, bo po pewnym czasie zaczyna się śmierć mózgu w wyniku hipoksji. Ale często w górach jest zimno, więc nie należy rezygnować zbyt szybko! Jeśli wiemy, że wezwana pomoc jest w drodze, to prowadzimy reanimację do przybycia ratowników lub utraty sił!!!
Podzielenie się czynnościami reanimacyjnymi jest najskuteczniejszym sposobem na powodzenie akcji. Jeden ratownik masuje serce, drugi wykonuje oddychanie. Podczas wspomagania oddechu ratownik musi pamiętać o jak najszybszym wypuszczeniu powietrza z płuc. W górach, ze względu na wysokość i naszą aktywność fizyczną szybko spada zawartość tlenu w wydychanym powietrzu. Uznaje się, że ta wartość graniczna dla powodzenie wentylowania poszkodowanego wynosi ok. 16%. Czyli do wysokości 4000 metrów mamy szanse skutecznie stosować oddychanie usta-usta. Tak, więc w Tatrach mamy dobre warunki do prowadzenia reanimacji podobnie jak na większości obszaru Alp.
Najlepiej mieć przy sobie zawsze w górach rękawiczki chirurgiczne i ustnik albo folię do prowadzenia sztucznego oddychania. Można ją kupić To są gramy dodatkowego wyposażenia, które mogą uratować życie innym ludziom! Zestaw waży zaledwie 24 gramy! Więc się nie zastanawiajcie i miejcie go zawsze przy sobie.
Ja parę rękawiczek noszę przy sobie nawet każdego dnia, zwinięte są w pojemniku plastikowym po jajkach niespodziankach – pasują idealnie – w moim plecaczku miejskim. Zalecam to wszystkim, zawsze możemy komuś pomóc.
Reguła pięciu pytań.
Dzwoniąc po numer ratunkowy 112 lub lokalnych służb ratunkowych powinniście składać zawiadomienie w następującej kolejności. Nie musicie jej zapamiętywać, wystarczy czekać na pytania zadawane przez dyżurnego ratownika, ale kto ma opanowane nerwy nie sobie zapamięta.
1 – Gdzie wydarzył się wypadek?
2 – Co się wydarzyło?
3 – Ile osób jest poszkodowanych?
4 – Jakie rodzaje obrażeń wystąpiły u poszkodowanych?
5 – Czekamy na pytania przyjmującego zgłoszenie.
Dodatkowe pytania zadawane to: czy poszkodowani są przytomni? Ile osób jest nieposzkodowanych?
Wyruszając za granicę warto przypomnieć sobie w języku angielskim przynajmniej 4 pierwsze punkty i nauczyć się na nie odpowiadać!!!
Folia NRC i jej zastosowanie.
Podczas wędrówki koniecznie należy mieć w plecaku folię NRC. To produkt, który został opracowany na potrzeby NASA. Na cienką folię polipropylenową napylony jest metal, najczęściej aluminium. Dzięki temu wytworzona zostaje metaliczna lustrzana warstwa, odbijająca promieniowanie podczerwone i zabezpieczająca przed utratą ciepła.
Ale uwaga! Są dwa rodzaje folii NRC i należy je stosować prawidłowo!
Folia dwustronna srebrno – złota.
Taka folia posiada dwie strony o różnym kolorze.
Strona srebrna - zabezpiecza przed utratą ciepła.
Strona złota - zabezpiecza przed przegrzaniem.
Zatem jeśli chcemy, aby osoba poszkodowana została zabezpieczona przed chłodem, to okrywamy ją srebrną powierzchnią do ciała.
Jeśli zabezpieczamy poszkodowanego przed przegrzaniem, to okrywamy go złotą powierzchnią do ciała!
Pomylenie stron niesie groźne konsekwencje, więc nie wolno zapominać jak używa się tej folii.
Folia NRC jednostronna srebrna.
Ten typ folii obojętnie jaką stroną okryjemy poszkodowanego, zawsze zabezpiecza przed utratą ciepła.
Konieczność posiadania ubezpieczenia na wypadek transportu śmigłowcem!
To zawsze służby ratunkowe podejmują decyzję o rodzaju transportu i opór wobec tego nie ma najmniejszych szans na powodzenie. Więc krzyki umieszczanego w śmigłowcu – co widziałem niestety w Alpach Szwajcarskich – że ktoś nie posiada ubezpieczania, są bezcelowe.
Z tego powodu, zawsze przed wyruszeniem w góry za granicą, czy to zimą czy latem, należy posiadać ubezpieczenie na wypadek konieczności transportu śmigłowcem.
To nie żarty! Tu rachunek za taki lot może okazać się katastrofą dla całej rodziny!
Prostym sposobem na ubezpieczenie jest zapisanie się do przykładowo niemieckiego Alpenverein, co jest możliwe także dla Polaków. Roczna składka na poziomie 60 - 90 Eurosków pozbawia was bezsennych nocy w szpitalu w razie nieszczęścia. I co najważniejsze DAV zapewnia Wam ochronę w górach całego świata, po najkorzystniejszych stawkach.
Jak zachować się na wodzie?
Kilku czytelników mojego bloga prosiło, aby uwzględnić w mojej następnej notce informacje dla wodniaków. Co bardzo chętnie teraz czynię.
Zasady ogólne.
Przebywanie w wodzie w warstwach przypowierzniowych i na powierzchni jest śmiertelnym zagrożeniem dla pływającego. W razie burzy należy jak najszybciej opuścić wodę i nie ma znaczenia czy to jest morze, jezioro czy basen. Podczas burzy największe niebezpieczeństwo występuje na powierzchni wody. Ale niektórzy nurkowie meldowali, że nawet na głębokościach ok. 12 metrów odczuwali też nieprzyjemne efekty, jeśli w pobliżu w wodę uderzył piorun.
Osobnym zagadnieniem są jednostki pływające, małych i średnich rozmiarów.
Te zazwyczaj są budowane z tworzyw sztucznych lub drewna, a to powoduje spore problemy w razie uderzenia pioruna. Może on wywołać porażenie prądem, pożar, a nawet eksplozję zbiorników paliwa, czy butanowych butli w kambuzie. W burtach i kilu trafionych łodzi znajdowano wybite otwory o wielkości pięści co oczywiście też może prowadzić do szybkiego zalania pomieszczeń łodzi.
Sposobem na to jest instalowanie specjalnych metalowych płyt na powierzchni sterów, kilów i mieczy. Takie powierzchnie połączone z masztami, olinowaniem i innymi elementami łodzi stanowią rodzaj uziemienia. Zadanie to nie jest przeznaczone dla amatorów i wielkość takiej powierzchni musi być obliczona dla każdej jednostki z uwzględnieniem jej indywidualnych cech. Zbyt mała powierzchnia takich płyt powoduje gwałtowne zagotowanie się wody i eksplozyjne wyrwanie nawet całych fragmentów kadłuba siłą implozji, co oczywiści może powodować natychmiastowe zatopienie jednostki! (Erich Weber, Blitzschutz an Bord, Hamburg 1994) Z tego powodu warto przed zakupieniem łodzi zorientować się jakie system odgromienia ona posiada i jakie doświadczenie w tej dziedzinie zdobyła stocznia.
Ważne jest też uwzględnienie w odgromieniu masztów faktu, że nie zawsze najwyższy punkt masztu stanowi punkt uderzenia! Szczególnie, kiedy nasz jachcik pochylony jest płynąc ostrym halsem, jego salingi wystawione są na uderzenie pioruna.
Pamiętać należy, że od dobrego odgromienia łodzi, zależy nasze życie, bo podczas burzy szczególnie ważne jest utrzymanie prędkości postępowej jednostki, aby utrzymać jej pełną sterowność i opieranie się szkwałom. Więc będziemy musieli w centrum burzy pozostawać na pokładzie!
Jednostki zbudowane z metalu są uznawane za całkowicie bezpieczne podczas burzy, a ich instalacje odgromowe są bardzo proste. Samodzielne projektowanie i instalacja systemów odgromowych jest oczywiście szalonym pomysłem, bo tu potrzebna jest wiedza fachowa z tego powodu nawet nie pokazuję tu tych systemów. Kto jest posiadaczem łodzi, powinien zaznajomić się z literaturą przedmiotu i skonsultować z producentem jednostki.
Poniżej widzicie schemat, który warto wydrukować i nosić ze sobą. Opracowany dla służb ratunkowych zawiera aktualną procedurę postępowania wobec ludzi po porażeniu prądem. Jest to tłumaczenie niemieckiej tabeli „Leitfaden für Erste Hilfe beim Blitzunfall” z 2012 roku.
Postscriptum.
Jeśli kogoś temat burz zainteresował, to poniżej widzicie okładki podstawowych prac, jakie stoją na półkach mojej domowej biblioteczki. Stanowiły też podstawę do napisania tej notki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości