Zarówno niemiecki jak i francuski App, który miał być cudownym programem poprawiającym bezpieczeństwo podczas epidemii, to całkowita porażka. Program z samego założenia jest iście diabelskim pomysłem, bo miał ostrzegać przed znajdującymi się w pobliży zakażonymi posiadaczami telefonów komórkowych. Ta idea z piekła rodem znalazła wielu zwolenników.
Niemcy wydali na ten projekt 20 000 000 Euro! Francuzi znacznie mniej, bo niektóre firmy pracowały za darmo. Francuski projekt nie działa, bo Francuzi nie pobierają tego podejrzanego programu na swoje komórki, a niemiecki posiada poważny błąd systemowy.
Naiwniaków w Niemczech, którzy uwierzyli w skuteczność programu i zainstalowali go sobie na telefonach znalazło się już ponad 10 milionów
Wczoraj radio SWR3 ostrzegało, aby samemu nie usuwać źle działającego programu ze swoich komórek. Okazało się, że próba usunięcia programu kasuje zawartość wszystkich folderów, jakie mamy na swoim telefonie. To znaczy zawartość notatników, książki telefonicznej i folderów zdjęciowych, video et cetera.
Jakoś potem nie znalazłem w mediach żadnych krytycznych wypowiedzi o tej sytuacji, wręcz panuje nastrój „nic się nie stało” i media zapewniają, że mimo wady program jest super bezpieczny i dobrze działa – z wyjątkiem „drobnych błędów”. Dziwne?
Jak widać program ma chyba dostęp do wszystkich danych zapisanych na komórkach, choć zapewniano, że niczego nie szpieguje. Jeśli niczego nie szpieguje to, z jakiego powodu, usuwając go użytkownik traci wszystkie dane? Jeśli działa niezależnie, jak to się dzieje, że prywatne foldery są z nim powiązane przez program deinstalacyjny?
Inne tematy w dziale Rozmaitości