Groźby wobec samorządów przeciwstawiających się pomysłowi wyborów w czasie epidemii są czymś niewyobrażalnym w demokratycznym państwie.
Ryszard Terlecki znany w Krakowie z różnych ekscesów w młodości, chyba przejął się starym rysunkiem satyrycznym Sawki z czasów komuny i postanowił go pokazać na własnym przykładzie. Tam – na tym rysunku - widać na mównicy starego kacyka PZPR wrzeszczącego kwestię: mojego dziada, znała cała wieś. Mojego ojca znało całe miasto, a mnie popamięta cała Polska!
Terlecki nie jest z „mojej bajki”.
Zawsze obchodziłem szerokim łukiem „przydymioną” bohemę okupującą niektóre rejony wokół krakowskiego rynku. Wtedy widywałem Kotańskiego w Tatrach z podobną młodzieżą na obozach Monaru. Czasami siadywali sobie ci ludzie w sali Murowańca i rozwiązywali wszystkie problemy świata. Bełkot był niezwykły i wielu wspinaczy słuchało tego choćby z nudów, kiedy za oknami siąpiło deszczem trzydniowe załamanie pogody. Ci ludzi byli naprawdę przekonani o tym, że wiedzą wszystko najlepiej i zanurzeni byli w pozowaniu na intelektualną elitę. Ale nią oczywiście nie byli…
Od tamtych czasów minęło wiele lat. Ale wielu ludzi w Polsce nadal wie lepiej, od większości Polaków, czego im do szczęścia potrzeba. Dziwne, że rząd, który na zachodzie ostatnio pokazywano, jako dobry przykład walki z epidemią, zaczyna forsować pomysł wyborów, których jedynym zapamiętanym przez społeczeństwo skutkiem może być lawinowy wzrost zakażeń.
No chyba, że chodzi o polityczne drażnienie się z ludźmi, aby w ostatnim momencie okazać łaskawość i przełożyć wybory.
I jedna i druga strategia wydaje się zgubna i może doprowadzić do upadku PiS. Ja na szczęście na wybory iść nie zamierzam, ale trudno mi wyobrazić sobie taką głupotę rządzących.
Jedynym wytłumaczeniem jest to, że rząd obawia się, że po epidemii w społeczeństwie panować będzie jedynie wściekłość rozczarowanych ludzi. Ale ta wściekłość będzie znacznie większa, jeżeli wybory odbędą się maju.
Pomysł, aby ludzie po 60 głosowali elektronicznie, albo korespondencyjnie, skazuje całą generację na pomoc ze strony młodszych w rodzinie. Choć ja obawiam się, że znajdą się tacy, co będą chcieli pod pozorem udostępnienia swojego komputera wraz z obsługą umożliwić starszym ludziom „właściwe” głosowanie.
Inne tematy w dziale Polityka