Wiadomość o łączeniu stanowiska Premiera i Ministra Sportu budzi obawy, że Polski Premier może dostać poważnej zadyszki z przepracowania.
Przyśniło mi się, że chcąc oszczędzić mu sił, postanowiłem na tych łamach ogłosić, że chętnie podejmę się ministrowania w resorcie sportu.
Sądzę, że mam ku temu doskonałe kwalifikacje. Jestem instruktorem i trenerem narciarstwa zjazdowego, trenerem i instruktorem jeździectwa, pilotem sportowym z licencją pilota szybowcowego, wspinaczem skałkowym i alpejskim i badaczem jaskiń. Od czasu do czasu staję na desce Windsurfingowej, zdarzało mi się nurkować i doskonale radzę sobie za sterem żaglowych „Omeg”.
Jak Państwo widzicie wszystkie te sporty, to sporty związane z naturą i są moim zdaniem warte propagowania ich rozwoju w Polsce.
Ja widzę zadanie ministra, jako wspieranie możliwości szkolenia dzieci i młodzieży, propagowania sportu w najszerszym wymiarze, a nie tylko tym wyczynowym.
Polska ma obecnie fenomenalnych zawodników i prawdziwy brylant w szybownictwie, jakim jest Sebastian Kawa. Kawa jest niewątpliwie najlepszym pilotem szybowcowym wszechczasów. Dotrzymuje mu kroku cały szereg doskonałych polskich pilotów. Nie jest tajemnicą, że mimo sukcesów sławiących Polskie Skrzydła, kadra polska w porównaniu do kadry narodowej Niemiec, po prostu bieduje.
Wspieranie systemu szkolenia pilotów sportowych ma ogromne znaczenie dla budowania wśród polskiej młodzieży pozytywnych postaw i twardych charakterów. Szkoda byłoby zmarnować ten stan, bo koniecznym jest stałe szkolenie i wyławianie talentów. Mając takich zawodników powinniśmy zapewnić im możliwość przekazania swojej wiedzy i latania młodzieżą. Polska ma też znakomite warunki i bazę logistyczną do przeprowadzenia Olimpiady Lotniczej. Wspieranie sportów lotniczych powinno być bardziej widoczne, czyli wymaga większego dofinansowania.
Warto, aby swoją kontynuację znalazł, zbudowany i zapoczątkowany przez Sebastiana Kawę program szybowcowej eksploracji gór najwyższych. To właśnie Sebastian wraz ze swoim tatą Tomaszem, wykonali pierwszy w historii lot szybowcem w Himalajach i parę dni potem Sebastian wykonał lot wysokościowy w rejonie Annapurny, rozpoczynając erę lotów na himalajskiej fali. To było ogromne pionierskie osiągnięcie organizacyjne i sportowe!
Chciałbym, aby przypomnieć też o tradycjach polskiego narciarstwa zjazdowego i utworzyć polską bazę treningową na terenie alpejskim. Cel? Wprowadzenie do czołówki Pucharu Świata przynajmniej jednego zawodnika i jednej zawodniczki. Czesi i Słowacy doskonale wiedzą jak to się robi. Może warto połączyć siły w stworzeniu baz treningowych? Wspólne trenowanie alpejczyków z wielu krajów to już tradycja.
Wspieranie rozwoju sportów zimowych, takich jak narciarstwo klasyczne i zjazdowe uważam za obowiązek każdego polskiego ministra sportu. Warto pamiętać, że Polska ma też znakomitych narciarzy amatorów i jedyną chyba na świecie grupę zapaleńców, którzy stworzyli renomowany magazyn, w którym kompetentnie przedstawiają wyniki testów nart, a także nowinki techniczne i przez lata propagują carvingowy styl jazdy. To znakomici znawcy i moja wizja rozwoju tego sportu, to sport na poziomie amatorskiego sportu masowego z możliwością stałego doskonalenia umiejętności, dzięki silnej kadrze instruktorskiej. Tu podobnie dobrze byłoby poprawić możliwości szkolenia najmłodszych dzieciaków.
Od wielu lat Polska boryka się też z ogromnym zastojem w sportach jeździeckich. Ten sport stał się w Polsce elitarny – czyli bardzo drogi. Nie mówię, że ośrodki jeździeckie powinny powstawać jak „Orliki”, ale warto by pomyśleć o ulgach podatkowych dla tych, którzy tworzyliby w ramach swoich prywatnych ośrodków możliwości tworzenia Klubów Ludowych, szkolących dzieci i młodzież, której nie stać na opłacanie drogich jazd i sprzętu.
Nie zawsze bogaty jest najzdolniejszy – ta zasada powinna przyświecać tym, co chcą zbudować system szkolenia i wyławiania talentów. Dotyczy ona zresztą wszystkich dziedzin sportowych.
Z niemiecką dyscypliną wspierałbym rozbicie lokalnych mafii klubowych w innych dziedzinach sporów, jak choćby w piłce nożnej.
Nie jest żadną tajemnicą, że proces selekcji zawodników często uniemożliwia tym najzdolniejszym dzieciakom, przebicie się przez sito utworzone przez wypasionych trenerów i działaczy politycznych mieszających w sportowym kotle.
Moja kandydatura miałaby jeszcze jedną zaletę. Byłbym pierwszym niemieckim obywatelem na stanowisku polskiego ministra, co doskonale podkreślałoby polską tolerancję i zamknęłoby krytykę PiS-u jako partii tradycyjnie antyniemieckiej. Jestem też przekonanym „Europejczykiem”, co zapewne poprawiłoby wizerunek PiS pokazywanej, jako antyeuropejska.
Jestem postawnym i silnym facetem i wyglądam dość groźnie, więc kontakt z bezczelnymi dziennikarzami też byłby dla mnie łatwiejszy. Również polscy politycy uwikłani w mafijne interesy sportowe musieliby liczyć się z moim stanowczym „nie”.
Jak widzicie same zalety…
W tym momencie się obudziłem z tego wspaniałego snu…
Ale mam prośbę do Pana Premiera, aby wybrał jak najszybciej dobrego ministra i przynajmniej wsparł moją polską kolebkę lotniczą i moich wspaniałych kolegów – polskich szybowników. Ta kadra to diament i nie wolno go zaniedbywać. Gdyby z moich postulatów nowy minister wyłowił do realizacji choć tylko jeden, byłbym zaszczycony.
Sport pozwala na budowanie szlachetnych i silnych osobowości.
To przynosi też sukcesy w biznesie i szerokiej gospodarce. Ludzie zahartowani w sportowym rozwoju – nie tylko wyczynowym – są zawsze aktywni społecznie i zaangażowani w dynamiczny rozwój na lokalnych szczeblach, zarówno gospodarczych jak i politycznych. Wszak w zdrowym ciele zdrowy duch…
Inne tematy w dziale Polityka