Almanzor Almanzor
443
BLOG

Rezurekcja 1945 na Grochowie

Almanzor Almanzor Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Tekst ten będzie niecodzienny. Trochę wieloznaczny. Taka była wtedy rzeczywistość.

image

Po ucieczce Niemców, od 17. stycznia 1945 do Warszawy zaczęli wracać mieszkańcy. Można ich było zauważyć nawet w gruzowisku zniszczonego totalnie Śródmieścia. 

Przed wojną i podczas okupacji na rogu Marszałkowskiej i Złotej mieściła się perfumeria i zakład fryzjerski "Ewaryst". Prowadziła ją nasza cioteczna babcia Mieczysława Zdzienicka. W Sieci mozna znaleźć kilka wzmianek o tej perfumerii.  Oto opis miejsca wzięty z tekstu "Tutaj zastrzelono znaną tancerkę. Padła, brocząc w krwi" Jerzy S. Majewski (GW, 28 października 2012

(....) W kamienicy nie brakowało też innych sklepów i firm, wśród których wyróżniały się perfumeria i elegancki salon fryzjerski Ewaryst, założony ok. 1895 r. przez Ewarysta Zdzienickiego. W latach 30. nad wejściem świecił neon, ale wnętrze sklepu było raczej staroświeckie, ozdobione przeszklonymi gablotami z zegarem. ...

Perfumeria i zakład fryzjerski Ewaryst na środku pod markizą. Fotografia z ok 1935.

image

Kamienica dotrwała do 1944 r., choć już w latach 30. XX w. zamierzano ją zburzyć i zastąpić ogromnym, funkcjonalistycznym gmachem. Miał uzyskać sześć pięter, zaokrąglony narożnik i poziome wstęgi okien ciągnące się przez całą długość elewacji. Na przeszkodzie tych planów stanęła wojna. Dziś w tym miejscu wznosi się narożnik Domu Towarowego Sawa. 

W mieście szybko objawiła się ich przedsiębiorczość – która zawsze odżywała kiedy władze chwilowo się o nią nie troszczyły. Moja ciocia/babcia Miecia, wdowa po Ewaryście, od razu wraz żyjącymi pracownikami zabrała się odbudować po parzystej stronie „parterowej Marszałkowskiej” róg Złotej swoją perfumerię "Ewaryst". Pamiętam ją z dwoma czy trzema fotelami fryzjerskimi i z ogródkiem z tyłu pomiędzy gruzami i z zachwycającym mnie neonem.

image

Rok 1945. Firma "Ewaryst" na budzącej się aktywnością przedsiębiorców parterowej Marszałkowskiej.

Użyłem wyrazy "z żyjącymi pracownikami". Przypomniało mi to, jak kiedyś Mama szła ze mną Marszałkowską, zapewne do sklepu babci Mieci, w którym przez całą okupację pracowała. Nagle słyszymy okrzyk dwóch idących w naszą stronę pań. "Hanka! Ty żyjesz?" I panie rzuciły się sobie w objęcia. Było wtedy już gorące lato, bo zapamietałem ich fruwające kolorowe cienkie sukienki, które owiały mi twarz. 

Mieczysława Zdzienicka była ciotką mojej Mamy. U niej w domu Złota 36 - a głównie w piwnicy spędziliśmy całe Powstanie, aż do października ...

image

Na zdjęciu na werandzie domu Kutnowska 10 na Grochowie babcia Miecia ze mną. Obok stoi mój wujek Stanisław Sadkowski, plutonowy podchorąży "Czarny". Dowódca drużyny w II plutonie (szturmowym) kompanii „Maciek” batalionu Zośka Wojska Polskiego. Poległ 22 sierpnia 1944 w dziennym ataku z Bonifraterskiej na Dworzec Gdański. Odznaczony K.W.

image

Te kolorowe sukienki spotkanych na Marszłkowskiej młodych dziewczyn utkwiły mi w oku, bo moja Mama zawsze ubierała się na czarno - biało. 

Zapewne dlatego, bo w czasie wojny i okupacji Niemcy zabili jej wszystkich trzech braci i ojca. Bracia polegli z bronią w rękach w walce, dziadka Teofila Niemcy prawdopodobnie zamordowali w masowej egzekucji na Woli, gdzieś przy Górczewskiej, wraz z dziesiątkami tysięcy cywili.

image






REZUREKCJA 1945

W wielkanocną niedzielę 1945, o 6. rano Ojciec, którego wspomnienia publikowałem, zabrał obu swoich synów: mnie i starszego o 4 lata brata na Rezurekcję do kościoła parafialnego przy placu Szembeka. 

Myśmy na tej Rezurekcji stali w środku placu Szembeka blisko jezdni ulicy Chłopickiego - z lewej strony tej współczesnej fotografii.

image

Był to 1. kwietnia 1945. Pamiętam olbrzymi wtedy tłum uczestników. Wewnątrz kościoła zabrakło miejsca. Cały plac Szembeka był wypełniony tysiącami ludzi. Czy dlatego, że to była starannie przygotowana przez proboszcza x. kanonika Jana Sztukę uroczystość - tego nie wiem. Wydaje się jednak, że było to w pełni spontaniczne spotkanie zapewne poprzedzone głuchą wieścią między ludem. Można było nareszcie świętować Zmartwychwstanie, można było wreszcie się pokazać i się nawzajem policzyć. Waqrszawiacy mogli się zebrać nie bojąc się łapanki, wysyłki do Oświęcimia czy ulicznego rozstrzelania.

Można było przystąpić do zgodnej pracy dla Polski i bez obawy rodzić dzieci. Wkrótce Warszawa częściowo odżyła i pojawił się słynny wyż.

STAN DZIAŁAŃ WOJENNYCH 1 KWIETNIA 1945

image

Ale w końcu marca 1945 losy wojny jeszcze nie były przesądzone. Nikt rozsądny na wyzwolenie Polski przez zachodnich Aliantów już nie liczył. Od wschodu Armia Czerwona dochodziła już do Odry, na zachodzie Alianci dopiero nieznacznie przesunęli się od „jednego mostu za daleko” pod Arnhem, o który już we wrześniu poprzedniego roku Polacy pod dowództwem gen. Sosabowskiego bili się razem z Anglikami. Pod Hitlerem były jeszcze Dania, północne Włochy i północna Jugosławia, cała Austria, Holandia, Czechy i cały prawie Śląsk.

Polscy żołnierze po zdobyciu Wału Pomorskiego krwawo walczyli wtedy o Kołobrzeg. Niemcy bronili Festung Breslau, Głogowa, Gdańska, Gdyni. Hitler razem ze Speerem w Berlinie troszczyli się o odsiecz, ginęli za nich zaciekle oddani młodzi chłopcy z Hitlerjugend.

A w Warszawie można się było świątecznie zebrać. Razem świętować Zmartwychwstanie. Zachodnim Aliantom było do nas za daleko. Niemcy wystraszyli ich zimową ofensywą w Ardenach. Najwyżsi dostojnicy hitlerowskich Niemiec w tajemnicy przed Hitlerem próbowali rozmawiać o wstrzymaniu walk. Ani Stalin ani Churchill na to, na nasze szczęście, nie poszli.


HUCZNA REZUREKCJA

W pewnej chwili ceremonii rezurekcyjnej ktoś strzelił na wiwat. Były też jakieś potężne wybuchy. Wkrótce wielu mężczyzn zaczeło strzelać z pistoletów w górę. Widziałem z bliska strzelających cywili, ale strzelali na wiwat również obecni na rezurekcji umundurowani żołnierze. Strzelali w powietrze z wyciąganych z kabury pistoletów. Gdzie Pan Bóg kule nosił nikt się nie martwił.

image

 Do kościoła przy Placu Szembeka mieliśmy ponad kilometr. 20 minut pieszo. Jurek,   syn majora Stanisława Kobylińskiego, wtedy przebywającego z wojskiem polskim gdzieś na Zachodzie, oficer czasu wojny Armii Krajowej Wojska Polskiego, uczestnik wyzwalania Wileńszczyzny w zwycięskiej operacji Ostra Brama, po powrocie z przymusowej "wycieczki" do Rosji, kilka miesięcy po tej Rezurekcji prowadzi swego o 20 lat młodszego swego brata stryjecznego z  widocznego z lewej strony fotografii kościoła przy placu Szembeka. W tle dom z naprawionym dachem i kilka rozbitych podczas oblężenia w 1939 roku domów. Młody człowiek pod pachą niesie zapewne paczuszkę ciastek, które rutynowo kupowane były w nieistniejącej już dziś cukierence przy Grochowskiej.

Więcej już na rezurekcję już nie poszliśmy. Starszy mój brat Jacek, tak jak jego rówieśnicy, nie dopuszczając od siebie młodszych, każdego roku przygotowywał jakieś bomby aby zdetonować je na rezurekcji, ale u nas kończyło się zrobieniem jakichś detonacji blisko domu, bo rodzice już nas tak rano w Wielkanoc więcej nie obudzili. Przez wiele lat rezurekcyjny poranek był świętowany wybuchami. Teraz świecka obrzędowość przeniosła ten zwyczaj na Nowy Rok.

Mama nakazała naszemu Ojcu by więcej na poranną rezurekcję swoich synów nie prowadzał. Tylko jedną taką rezurekcję miałem w życiu. 

Almanzor
O mnie Almanzor

PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24 Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości. W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia". Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie. Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów. Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne." Janina Paradowska Ciężko być cynglem ... Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja." ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny." Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane" (-Stanisław Michalkiewicz) O  dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem, Salonowcy - skończcie tę wrzawę! O czas smutnej zadumy proszę, gdy Prezydent poszedł na Wawel. Kogo powiódł w żałobnej gali? Jakieś cienie, mundury krwawe, ci w Katyniu z dołów powstali, z Prezydentem poszli na Wawel. Poszli wolno, lecz równym krokiem, bo im marsza rozbrzmiewało grave. Niezbadanym Boga wyrokiem z Prezydentem zaszli na Wawel. Gdy próg przeszli królewskich pokoi, krótki apel – czas z misji zdać sprawę, potem spać – pierwsza noc już wśród swoich z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel. Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi ich los w nas to, co czyste i prawe? Niech pojedna – i partie i ludzi, dzień, gdy oni dotarli na Wawel. wg. Henryka Krzyżanowskiego Zapraszam do przeczytania moich notek: 1. - bliskich Powstaniu: ~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej ~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci ~ Czy ktoś jeszcze pamięta? ~ Nasza barykada Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności. * Blog z Przeszłości *Blog Longina Cz. 1 Wstęp.   *Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole   *Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce   *Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową   *Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka   *Blog Longina Cz. 6: Rok 1918   *Blog Longina Cz. 7: Rok 1920   *Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 9. W.S.H.   *Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca   *Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin   *Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki   *Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu   *Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra   *Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot   *Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar   *Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy   *Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski   *Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34   *Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina   *Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry   *Blog Longina Cz.21 - Hania *Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej 38. Okupacja 39. Rok 1940         1941         1942         1943 40. Powstanie Warszawskie 41. Ewakuacja 42. Milanówek 43. Obóz w Gawłowie 44. Powrót z obozu 45. Ucieczka Niemców 46. Powrót do Warszawy 47. Praca organizacyjna w Banku 48. Wrocław 49. Warszawa - praca w Banku 50. Więzienie 51. Powrót do domu 52. W poszukiwaniu pracy 53. C.Z.S.P.J.D. 54. Sp. „Plan” 55. Sp. W.S.P.U.TiR 56. Rok 1956 57. Spółdzielnia „Plan” NAPISZ DO MNIE

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości