Jako już rzadki tu bywalec - 25 lutego 1017 wstawiłem notkę pod tytułem: Czy mam boreliozę?
Pod notką nie znalazłem żadnego hejta ale wiele życzliwych i pomocnych komentarzy - nawet od osób niekiedy się ze mną ostro spierających. Czuję więc potrzebę jej kontynuacji. Opiszę nade mną czynione doświadczenia i ich dotychczasowe skutki. By nie męczyć Czytelnika odmarszem do dawnego linku, krótko poprzednią notkę streszczę.
Od jesieni ubiegłego roku nękały mnie różne bóle w stawach. Najpierw dotkliwy ból w pachwinie wykluczający zrobienie „nożyc” lub przysiadu, potem w stawie kolanowym, w kostce - wszystko lewej nogi. Wkrótce w prawym łokciu. Przed Bożym Narodzeniem 2016 zgłosiłem się do mojej pani doktor rodzinnej po odnowienie recepty na leki kardiologiczne, które zażywam od 8 lat. Pani doktor wysłuchawszy o bieżących dolegliwościach zaleciła analizę krwi i stanów zapalnych zapisując środek p-bólowy zaleciła wizytę kontrolną za miesiąc. Od Nowego Roku zaczęły się schody. Środków przeciwbólowych nie brałem - unikam tego jak innych lekarstw. W międzyczasie przyszło od dwóch lat oczekiwane skierowanie do sanatorium od 25 stycznia. Moja pani doktor rodzinna przyjrzawszy się mnie i wynikom analiz stwierdziła, że jestem „ciekawy przypadek” z jakim dotychczas się nie spotkała. Niewielki stan zapalny i duże bóle - ale zrozumiała moją chęć wyjazdu do Nałęczowa tyle, że poleciła zrobienie przed wyjazdem prześwietlenia kręgosłupa w dwóch rzutach i dłoni zapisała lek przeciwzapalny oraz wręczyła skierowanie „cito” do reumatologa.
Z tym pojechałem. Liczyłem, że zabiegi sanatoryjne mnie wyleczą. Tam pani doktor (z uwagą że sanatorium jest dla zdrowych a nie dla chorych) zainteresowała się moim ciekawym również dla niej przypadkiem, dobrała zabiegi, zrobiła mi nieco analiz i ułatwiła mi wizytę u renomowanej doktor reumatolog w tamtejszym Luxmedzie. Doktor reumatolog zbadała mnie wnikliwie - WYKLUCZYŁA REUMATYZM i przeciwko sporej opuchiżnie zapisała pigułki na odwodnienie. Jak poprzednie lekarki stwierdziła że jestem „ciekawy przypadek”, z jakim dotychczas się nie spotkała, poprosiła aby ją zapoznać z diagnozą jak ją dostanę. Dzielnie się odwadniałem, schudłem w tydzień 3 kg ale spuchlizna nie zeszła. Dwa dni przed końcem pobytu w sanatorium bóle ostro narosły. Na odjezdne dostałem skierowanie na „cito” do szpitala.
Rano po powrocie do Wawy - „cito” - do szpitala. W Izbie Przyjęć szpitala im Orłowskiego przemęłła mnie pani doktor. RTG, USG, krew, mocz, EKG ...., i potwierdzając, że to „ciekawy przypadek” dała skierowanie „cito” do szpitala zakaźnego dla testowania boreliozy.
W pierwszych dniach marca, dowiedziawszy się, że będący w zestawie moich leków kardiologicznych lek ze statyną może działać szkodliwie, zadzwoniłem do prowadzącej mnie pani doktor - kardiolog w Aninie. Pani kardiolog po przeanalizowaniu mojej historii i słysząc o bieżących objawach zaleciła mi odstawić zawierający statynę lek Atoris. Odstawiłem.
Po negatywnym wyniku dwóch testów na boreliozę moja doktor rodzinna, zauważając że negatywny wynik testów na boreliozę jeszcze jej nie wyklucza i za jakiś czas należy go powtórzyć - ze względu na wzrost bóli i zwiększenie stanu zapalnego jeszcze raz na „cito” skierowała mnie do szpitala.
Tym razem w Izbie Przyjęć szpitala im. Orłowskiego najpierw zajął się mną sympatyczny pan doktor stażysta. Bardzo dokładnie zlokalizował i opisał wszystkie dolegliwości i przekazał to dyżurnej pani doktor, która również oceniła mój istotnie „ciekawy przypadek” i jako specjalista reumatolog, z podejrzeniem reumatyzmu dała mi skierowanie „cito” na reumatologię do szpitala na Wołoską pocieszając, że w dobrym szpitalu powinni mi zrobić diagnozę wszechstronną.
Na przyjecie cito do szpitala na Wołoską czekałem kilka tygodni. Uczyłem się żyć z bólami. Schodząc ze schodów obniżać palce stopy, wchodzić jedną nogą i drugą dostawiać. Wyjście z autobusu niekiedy, zwłaszcza jak krawężnik był nisko a kierowca nie zniżył podłogi, było torturą. Nauczyłem się zsuwać po poręczy drzwi. Klęknięcie niewykonalne. Bóle ostro narosły, nie mogłem podnieść ręki wyżej ramienia, założenie plecaka czy kurtki wymagało pomocy osób życzliwych, spuchły ostro dłonie i nogi od stóp do łydek. Dłoni nie mogłem domknąć. Wczoraj zakręconego korka butelki czy nakrętki słoika rano nie dawałem rady odkręcić. Ziemniaka obrać nie dawałem rady. Nalewać herbatę z imbryka i innych czynności, których przedtem nie zauważałem, musiałem nauczyć się wykonywać oburącz. Wstanie z krzesła a zwłaszcza z łóżka było torturą.
Szanowana przeze mnie osoba wskazała mi kogoś stosującego leczenie takich dolegliwości niekonwencjonalną metodą czeskiego doktora J. stosującego do diagnozy i doboru leków metodę chińską wspieraną laptopem. Zdecydowałem wprzód dać szansę specjalistom medycyny konwencjonalnej - chociaż przyznam, że po kolejnym miesiącu narastającego bólu i braku diagnozy „konwencjonalnej”, przed terminem zgłoszenia się do szpitala, dałem się tą metodą zdiagnozować - ale o tym sza!
Do szpitala reumatologicznego na Wołoską przyjęto mnie 7. kwietnia.
Najpierw były "schody". Takie prawdziwe i strome. Tędy muszą wchodzić pacjenci reumatologii - wielu wciąganych na wózkach inwalidzkich, jak na przykład współleczącego się pacjenta o wadze ponad 160kg. Czy trudno było administracji szpitala ruszyć łbami i nakazać zrobić podjazd choćby taki jaki ma co druga warszawska poczta? Niestety „inżyniery” na Wołoskiej do pięt nie dorastają lekarzom. Takich bardzo bolesnych utrudnień w tym szpitalu jest moc.
Ale ja to mam szczęście. Zajęła się mną bardzo wnikliwa i sympatyczna pani doktor. Powtórzono mi wszystkie badania. Z epikryzy jaką przy wyjściu ze szpitala dostałem (dalej potwornie obolały) wynika, że Pani doktor w Nałęczowie miała rację. To nie reumatyzm. Potwierdzone badanie wykluczyło również boreliozę. Mój ciekawy - również dla niej - przypadek, pani doktor nazwała „niezróżnicowane zapalenie stawów”. Zapisała harmonię leków z potrójną dawką sterydów na wstępie - co dwa tygodnie zmniejszaną o jeden. Doktor kardiolog, jako że odstawienie leku ze statyną nie zmieniło dolegliwości zaleciła powrót do Atorisu.
Już od pierwszej dawki sterydów bóle istotnie się zmniejszyły. Po ich ostrej dawce poczułem się "na haju" jak Marit Bjoergen w podbiegu na alpejską górę. Zgodnie z zaleceniem co dwa tygodnie zmniejszałem dawkę dochodząc trzy tygodnie temu do pojedynczej. Niektóre bóle wróciły - ale bez porównania do tych co były. Opuchnięcie nóg i rąk zmniejszone, ale dalej jest. Póki co od stycznia jestem ca 10kg lżejszy :o) i Almanzorowej przestałem się podobać :o(
Poza tym wydaje mi się że już wiem co to jest mieć ból w chorobie. W piątek idę na kontrolę...
PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24
Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości.
W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia".
Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie.
Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów.
Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne."
Janina Paradowska
Ciężko być cynglem ...
Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja."
ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny."
Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane"
(-Stanisław Michalkiewicz)
O dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel
Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,
Salonowcy - skończcie tę wrzawę!
O czas smutnej zadumy proszę,
gdy Prezydent poszedł na Wawel.
Kogo powiódł w żałobnej gali?
Jakieś cienie, mundury krwawe,
ci w Katyniu z dołów powstali,
z Prezydentem poszli na Wawel.
Poszli wolno, lecz równym krokiem,
bo im marsza rozbrzmiewało grave.
Niezbadanym Boga wyrokiem
z Prezydentem zaszli na Wawel.
Gdy próg przeszli królewskich pokoi,
krótki apel – czas z misji zdać sprawę,
potem spać – pierwsza noc już wśród swoich
z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.
Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi
ich los w nas to, co czyste i prawe?
Niech pojedna – i partie i ludzi,
dzień, gdy oni dotarli na Wawel.
wg. Henryka Krzyżanowskiego
Zapraszam do przeczytania moich notek:
1. - bliskich Powstaniu:
~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej
~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci
~ Czy ktoś jeszcze pamięta?
~ Nasza barykada
Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski
Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności.
* Blog z Przeszłości
*Blog Longina Cz. 1 Wstęp.
*Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole
*Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce
*Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową
*Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka
*Blog Longina Cz. 6: Rok 1918
*Blog Longina Cz. 7: Rok 1920
*Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 9. W.S.H.
*Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca
*Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin
*Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki
*Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu
*Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra
*Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot
*Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar
*Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy
*Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski
*Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34
*Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina
*Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry
*Blog Longina Cz.21 - Hania
*Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie
Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej
38. Okupacja
39. Rok 1940
1941
1942
1943
40. Powstanie Warszawskie
41. Ewakuacja
42. Milanówek
43. Obóz w Gawłowie
44. Powrót z obozu
45. Ucieczka Niemców
46. Powrót do Warszawy
47. Praca organizacyjna w Banku
48. Wrocław
49. Warszawa - praca w Banku
50. Więzienie
51. Powrót do domu
52. W poszukiwaniu pracy
53. C.Z.S.P.J.D.
54. Sp. „Plan”
55. Sp. W.S.P.U.TiR
56. Rok 1956
57. Spółdzielnia „Plan”
NAPISZ DO MNIE
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości