Wczesnym rankiem, 1 września 1939 roku z lotnisk niemieckich wystartowały setki bombowców, a w ślad za atakiem lotniczym na całej długości naszej granicy z Niemcami i Słowacją, nastąpił atak niemieckich sił lądowych.
Od zachodu na Pomorze wkroczyła IV armia gen. von Kluge. Od północy uderzyła armia Küchlera. Od Śląska nacierała VIII armia Blaskowitza; na Piotrków i Tomaszów skierowała się armia Reichenau'a. Z Czech i Moraw wyruszyła na Bogumin — Cieszyn — Skoczów XIV armia gen. von Lista, a od Słowacji uderzyły dwie grupy operacyjne na Małopolskę Wschodnią.
Kliny niemieckich wojsk pancernych posuwały się szybko w głąb Polski, omijając silniejsze ośrodki oporu.
Armia niemiecka dysponowała w chwili wybuchu wojny 96— ciu dywizjami piechoty, z czego 8 było zmotoryzowanych, 9 dywizjami pancernymi, olbrzymią ilością jednostek pomocniczych i 8.500 samolotów bojowych pierwszej linii.
Armia polska liczyła 30 dywizyj piechoty, 7 brygad kawalerii, około 800 czołgów i samochodów pancernych, 3.000 dział, 900 samolotów, przeważnie przestarzałych typów.
W piechocie stosunek liczebny wyrażał się 1 do 3 na korzyść Niemców, w broni pancernej i lotnictwie Niemcy mieli dziesięciokrotną przewagę...
Dwa główne uderzenia niemieckie od zachodu na Śląsk i Pomorze z zasadniczym kierunkiem na Warszawę zmusiły armię poznańską gen. Kutrzeby do szybkiego wycofania się ku Warszawie, na Kutno. Jednocześnie uderzenie dwóch armii gen. v. Kluge i gen. Küchlera rozbiło armię pomorską, gen. Bortnowskiego na dwie grupy: północną, którą odcięto i południową, która przebijała się na Kutno, gdzie połączyła się z armią poznańską.
Pod Kutnem też rozegrała się bitwa, która zadecydowała o dalszych losach wojny. Zmęczony, źle uzbrojony żołnierz polski przez tydzień z niesłychanym bohaterstwem odpierał niemieckie ataki. Kawaleria polska szarżowała na niemieckie czołgi i stanowiska ciężkiej artylerii. Szala zwycięstwa przechylała się kilkakrotnie. Polaków ratowała niesłychana brawura, Niemcy zwyciężali, otrzymując w krytycznych momentach posiłki nadsyłane samolotami.
W dniu 15 września, wreszcie, armie niemieckie przystąpiły do koncentrycznego ataku, który rozbił naszą armię na kilka grup. Najsilniejsza z nich usiłowała przedrzeć się do Modlina. Na linii Bzury zamknęła jej drogę niemiecka dywizja pancerna. W trakcie walki znalazł nad Bzurą śmierć dowódca 14 dywizji piechoty gen. Franciszek Wład.
Gdy z dywizji jego pozostały szczątki, gdy nie odniosły skutku rozpaczliwe ataki, którymi gen. Wład dowodził osobiście, dn. 18 września oświadczył on swym oficerom: „Nie mamy z czym wracać z pola walki, dla mnie, jako dowódcy dywizji jedynym wyjściem żołnierskim jest zginąć wśród swoich żołnierzy”.
W kilka godzin po tym poszarpany odłamkami granatu, ranny kulami karabinów maszynowych, podyktował swój ostatni list do żony. Krótki ostatni list: „Oddałem życie za Polskę. Wychowaj naszego syna na dzielnego Polaka”.
Niemieccy autorzy, opisując tę jedną z największych bitew świata nie mogli ukryć podziwu dla męstwa polskich żołnierzy. W licznych publikacjach ich przebija na każdym, kroku podziw i szacunek dla ginących w beznadziejnej, nierównej walce Polaków. Polaków walczących do ostatka.
Generał Kutrzeba z resztkami armii „Poznań” i gen. Bołtuć, dowódca grupy „Grudziądz” zdołali przebić się do Puszczy Kampinowskiej przez gęsto obsadzoną siłami nieprzyjacielskimi linię Bzury. Niemcy, przygotowani na to, wysłali w rejon puszczy oddziały, celem odcięcia drogi do Warszawy. W puszczy, na przedpolu stolicy, rozgorzała straszliwa walka. Nim nadeszła na pomoc nowa zmotoryzowana dywizja, Polacy odrzucili na południe, lub rozbili zaporę niemiecką i duża część ich przedarła się do oblężonej stolicy. Piechur polski bagnetem utorował sobie drogę.
Oto, jak opisał tę walkę niemiecki jej uczestnik: „Za dnia słyszą Niemcy w powietrzu kule motorów eskadr bombardujących. Nadlatują one lotem przyśpieszonym nad las, zrzucając bomby. Ziemia drży od wybuchów. Nikt chyba nie zostanie tam przy życiu”.
„Znowu noc. Znowu nacierają Polacy na batalion. A tymczasem z lasu przez całą noc słychać turkot wozów, rżenie koni, szczęk broni... To resztki poznańskiej armii idą do Warszawy, bez względu na niemieckie wypady, bez względu na ogień artylerii zasypującej las”.
„Las roi się od Polaków. Kolumna dostaje ogień ze wszystkich stron. Wkrótce utyka beznadziejnie. Nawet kierowcy i woźnice zmuszeni są iść w tyralierę na boki dla własnej obrony. Bateria zajmuje stanowiska. Między drzewami jest tak ciemno, że nie widać własnej dłoni. Posuwając się, Niemcy koziołkują wśród przekleństw na wykrotach. Do tego przeklęty brzęk rykoszetów i gwizd kul. Niemcy rzucają się na ziemię i pełzną po mchu. Sierżanci ryczą bezustannie: „trzymaj łączność!” Linia podaje dalej. Wydaje się, że Polacy mają cztero lub pięciokrotną przewagę. Na szczęście bateria kładzie od czasu do czasu kilka serii na przedpole. Po dwóch godzinach uzyskali Niemcy nieco na terenie. Tabor otrzymuje rozkaz posunięcia się naprzód. Bez przerwy terkoczą na czole karabiny maszynowe. Ledwo tabor oddalił się o kilkaset metrów, dogania go przerażony łącznik: „natarcie wręcz na baterię”. Znów biegną z powrotem, przeciskając się między wozami. Z tyłu rozszalało się piekło. Bateria zamilkła. Gwałtowny ogień zmusza Niemców do posuwania się skokami. Wtem jaskrawe błyski parę metrów przed nami — huk i gwizd odłamków polskich granatów ręcznych. Polacy są już o 30 — 40 m od baterii. Słychać słowa ich komendy. Volksdeutscher ze Śląska, towarzyszący Niemcom na ochotnika, tłumaczy je natychmiast dowódcy. Od czasu do czasu słychać jakiś przeraźliwy okrzyk, strzelanina tu i tam milknie na chwilę i słychać jak Polacy posuwają się do przodu. Nic nie widać. Strzela się jedynie w kierunku ogni wylotowych luf przeciwnika. Niemcy, broniąc się, rzucają również granaty ręczne. Polacy docierają na odległość 20 m i utykają. Może poległ ich dowódca.
Jeszcze dwukrotnie tej nocy bronić się musi bateria niemiecka przeciwuderzeniami przed polskimi atakami. Podpułkownik ze sztabu dywizji naradza się z dowódcą batalionu. Nie ma sensu pchać się dalej po nocy. Jeszcze parę takich natarć, nikt nie zostanie. Niemcy rozpoczynają spieszny odwrót.
Po sforsowaniu puszczy Kampinowskiej Polacy natrafiają na jeszcze jedną zaporę. W rejonie Babic trzeba znów stoczyć walkę. Pod osłoną brawurowych natarć straży bocznych reszta oddziałów polskich maszeruje dalej na Warszawę. Niemiecki żołnierz takie ma z tej walki wspomnienia:
„W zdobytym lasku zabici Polacy leżą naprzemian z Niemcami, poległymi w czasie natarcia na las. Wtem nie wierzę własnym oczom. W żołnierskim mundurze, w rajtuzach, lecz z długimi włosami, które rozsypały się z pod furażerki i spłynęły na woskowe, wielkiej urody oblicze, leży kobieta. Głowa odrzucona w tył, ręka jeszcze wyciągnięta w stronę karabinu, który wypadł z jej martwej dłoni”.
Ten sam Niemiec podziwia również postawę moralną polskiego żołnierza:
„W czasie ataku polskiego kilku rannych dostaje się do niewoli. Trzymają się dobrze. „Dziś w nocy o trzeciej przyjdą tu nasi jeszcze raz z wami zrobić porządek”. Zawzięte to chłopy z Poznańskiego i Pomorza — polskie pułki wyborowe”.
Niemieckie natarcie na las koło Babic było spóźnione. Polacy już przeszli, zawdzięczając poświęceniu oddziałów wiążących nieprzyjaciela przez dwa dni. Niektóre jednak oddziały zepchnięto do Modlina. Wracają i znów przedzierają się do oblężonej Warszawy. Generał Bołtuć wyparty z oddziałem kilkuset ludzi, wraca z Kazunia i ginie w natarciu na Młociny.
Wielka bitwa pod Kutnem zakończyła się ostatecznie wkroczeniem resztek 15— tej, 17— tej i 25— tej dywizji piechoty i Wielkopolskiej Brygady Kawalerii do płonącej, oblężonej Warszawy. Zbliżał się już ostatni akt dramatu wrześniowego, lecz właściwa rozgrywka z Niemcami dopiero się zaczęła.
(fragment książki "Honor i Ojczyzna" Zbigniewa Sadkowskiego, wydanej konspiracyjnie w czerwcu 1943 przez Departament Informacji Delegatury Rządu na Kraj)
PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24
Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości.
W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia".
Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie.
Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów.
Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne."
Janina Paradowska
Ciężko być cynglem ...
Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja."
ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny."
Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane"
(-Stanisław Michalkiewicz)
O dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel
Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,
Salonowcy - skończcie tę wrzawę!
O czas smutnej zadumy proszę,
gdy Prezydent poszedł na Wawel.
Kogo powiódł w żałobnej gali?
Jakieś cienie, mundury krwawe,
ci w Katyniu z dołów powstali,
z Prezydentem poszli na Wawel.
Poszli wolno, lecz równym krokiem,
bo im marsza rozbrzmiewało grave.
Niezbadanym Boga wyrokiem
z Prezydentem zaszli na Wawel.
Gdy próg przeszli królewskich pokoi,
krótki apel – czas z misji zdać sprawę,
potem spać – pierwsza noc już wśród swoich
z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.
Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi
ich los w nas to, co czyste i prawe?
Niech pojedna – i partie i ludzi,
dzień, gdy oni dotarli na Wawel.
wg. Henryka Krzyżanowskiego
Zapraszam do przeczytania moich notek:
1. - bliskich Powstaniu:
~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej
~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci
~ Czy ktoś jeszcze pamięta?
~ Nasza barykada
Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski
Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności.
* Blog z Przeszłości
*Blog Longina Cz. 1 Wstęp.
*Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole
*Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce
*Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową
*Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka
*Blog Longina Cz. 6: Rok 1918
*Blog Longina Cz. 7: Rok 1920
*Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 9. W.S.H.
*Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca
*Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin
*Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki
*Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu
*Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra
*Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot
*Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar
*Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy
*Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski
*Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34
*Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina
*Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry
*Blog Longina Cz.21 - Hania
*Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie
Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej
38. Okupacja
39. Rok 1940
1941
1942
1943
40. Powstanie Warszawskie
41. Ewakuacja
42. Milanówek
43. Obóz w Gawłowie
44. Powrót z obozu
45. Ucieczka Niemców
46. Powrót do Warszawy
47. Praca organizacyjna w Banku
48. Wrocław
49. Warszawa - praca w Banku
50. Więzienie
51. Powrót do domu
52. W poszukiwaniu pracy
53. C.Z.S.P.J.D.
54. Sp. „Plan”
55. Sp. W.S.P.U.TiR
56. Rok 1956
57. Spółdzielnia „Plan”
NAPISZ DO MNIE
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura