Niesprawność awioniki Tu-154M
Odpowiedź Tichemu
W ostatnim moim tekście dotyczącym katastrofy smoleńskiej skoncentrowałem się na przebiegu zdarzeń zarejestrowanych w kabinie pilotów na urządzeniu Mars w zakresie pierwszej wersji transkrypcji dźwięków wydanej przez badający katastrofę MAK 2.maja opublikowanej w Polsce 1.czerwca 2010.
W szczególności starałem się zwrócić uwagę na decyzje dowódcy statku powietrznego i na jego współpracę z prowadzącym samolot z ziemi dyspozytorem smoleńskiego lotniska.
Opublikowane dwie części analizy transkrypcji dotyczą okresu lotu od pierwszego kontaktu dowódcy samolotu Tu-154M z kontrolą ruchu lotniczego w Moskwie, która przekazała informacje o aktualnych trudnych warunkach pogodowych w Smoleńsku aż do zejścia naszego samolotu do wysokości 400 metrów nad poziom pasa do lądowania lotniska Smoleńsk Północny.
Pomimo wielu wypowiedzi i tekstów propagandowych szerzących informacje
- jakoby dyspozytor smoleńskiego lotniska ze względu na zamglenie zabraniał tam naszemu rządowemu samolotowi lądowania lub
- jakoby pilot stojącego już na smoleńskim lotnisku polskiego samolotu JAK odradzał załodze tupolewa tego lądowania lub
- dowódca tupolewa podejmował decyzje niesamodzielnie lub
- że podejmował on decyzje niewłaściwie
- to z opublikowanej transkrypcji dźwięków w kabinie pilotów wynika, że żadne z tych stwierdzań nie ma potwierdzenia w zarejestrowanych faktach.
O godzinie 10:25:05,8 044 pilot polskiego rządowego JAKa ze smoleńskiego lotniska stwierdza: "No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że MOŻECIE SPRÓBOWAĆ, JAK NAJBARDZIEJ DWA APM-Y SĄ, BRAMKĘ ZROBILI, TAK ŻE MOŻECIE SPROBOWAĆ, ALE JEŻELI WAM SIĘ NIE UDA ZA DRUGIM RAZEM, TO PROPONUJĘ WAM LECIEĆ DO MOSKWY, ALBO GDZIEŚ".
Również dyspozytor smoleńskiego lotniska sprowadzający samolot do lądowania, po upewnieniu się że tupolew po dokonaniu próbnego podejścia do lądowania, ewentualnym odczekaniu pół godziny na poprawę pogody, ma wystarczający zapas paliwa aby móc w wypadku niemożności lądowania odlecieć na jedno z przewidzianych przez stronę polską lotnisk zapasowych dawał dowódcy naszego samolotu kolejno zgodę na zejścia do wysokości: 1500 metrów, 500 metrów, 100 metrów oraz na lądowanie o ile z tej ostatniej wysokości pilot naszego Tu-154M zobaczy ziemię.
Szczegóły dostępne są z poniższych odnośników.
WSTĘP
- Po opublikowaniu tekstu pas-wolny-cz-2-katastrofa-smolenska-cz-12 dostałem wiele komentarzy. W sposób zborny uwagi sformułował Tichy. Spróbuję tu ustosunkować się do listy Tichego zaczynając od punktu pierwszego, chyba najważniejszego, gdzie cytuje on zdanie z mojego tekstu:
1."Komputerowy system nawigacji oparty na GPS - niestety w tym locie był niesprawny"
i następnie pyta:
Skąd wiadomo, że był niesprawny?
Jest to jedną z najważniejszych spraw związanych z tą katastrofą, a także z niedawną katastrofą samolotu CASA. Odpowiedź będzie dosyć długa, ale warto ją podać bo dotyczy ona też ważnych wydarzeń, które nastąpiły później.
Dla rządowego samolotu Tu-154M zakupiono w amerykańskiej firmie Universal Avionics nowoczesny system wspomaganej komputerem nawigacji.
Komputerowy system wspomagania nawigacji
|
Wizualizacja podejścia do lądowania na komputerze. Obraz ekranu komputera nawigacji FMS generowany podczas podejścia do lądowania może częściowo zastąpić ILS lotniska.
Niestety – nie mając sygnału GPS pokazać tego komputer rządowego tupolewa nie był w stanie.(Universal Avionics)
|
System nawigacji komputerowej może na bieżąco prezentować załodze samolotu jego orientację w przestrzeni. Na podsta wie rejestracji przyspieszeń czujnikami bezwładnościowymi, rejestracji przechyleń i pochyleń mierzonych z platformy żyroskopowej system wspomaganej komputerem nawigacji pozwala określać w czasie lotu położenie samolotu i jego nachylenia we wszystkich kierunkach.
Ekran sytemu nawigacji komputerowej podczas podejścia do lądowania może częściowo zastąpić ILS lotniska. Dla dokładnego związania położenia samolotu z terenem system nawigacji musi być kalibrowany sygnałem odbieranym z systemu pozycjonowania GPS. Wprawdzie system ten nie jest tak precyzyjny, żeby sprowadzić samolot na pas do lądowania całkowicie bez ingerencji pilota ale mając błąd rzędu kilku metrów z powodzeniem pozwoliłby na sprowadzenie samolotu poniżej dolnej warstwy chmur leżącej tego poranka, według informacji załogi JAK-a, na wysokości 50m. Niestety system nawigacji komputerowej zainstalowany na Tu-154 nie działał bo sygnału GPS nie odbierał. Dlaczego? Czy TAWS był sprawny a jego komunikaty i komendy czy były odpowiednie?
Na wstępie wyobraźmy sobie, że mamy nowoczesnego laptopa, ale dla ratowania swojego budżetu zaoszczędziliśmy na zakupie jego systemu operacyjnego. Chcąc go używać do pisania i drukowania tekstów dokupiliśmy dla niego nowoczesną drukarkę. Drukarka w auto testach sprawowała się znakomicie ale naszego dokumentu wydrukować nam się na niej nie udało. Po złożeniu reklamacji producent drukarki twierdzi, że drukarka jest sprawna.
Podobnie jest z TAWSem. Rządowy samolot wyposażono w nowoczesny komputer dla wspomagania nawigacji w trudnych warunkach lotu ale nie zapewniono aby w locie do Smoleńska komputer posiadał odpowiednie dane. Sprzedawca TAWSa zapewnia, że był on sprawny. Pewnie jest to prawda. Sam TAWS jako urządzenie mógł być sprawny, ale działając w pozbawionym odpowiednich danych systemie nawigacji dawał pilotom niewłaściwe informacje i komendy. Do tej sprawy należy podejść systemowo. Ludzie zakupujący dla rządowego Tu-154 nowoczesny system komputerowej nawigacji firmy Universal Avionics powinni byli zażądać od producenta systemu danych potrzebnych dla deszyfracji sygnału GPS do nawigacji w pobliżu smoleńskiego lotniska. Firma UA oferuje dane dla odszyfrowania tajnych sygnałów GPS dla każdego miejsca na Ziemi. Ma w swojej bazie skatalogowane kilkanaście tysięcy lotnisk dla świecie w tym około 200 lotnisk w krajach postsowieckich. Dane te są niezbędne dla komputerowego systemu nawigacji z którego informacje powinien otrzymywać TAWS.
Przypomnijmy jak doszło do podobnej w przyczynach i skutkach katastrofy wojskowego samolotu CASA 295M rozbitego w styczniu 2008 podczas podchodzenia do lotniska w Mirosławcu. Samolot CASA był wyposażony w wojskowy system nawigacji komputerowej który podobnie jak system tupolewa podczas podchodzenia do lądowania przy złej widoczności sygnału GPS nie odbierał.
Wojska NATO dla potrzeb sterowania pociskami samonaprowadzającymi mają od co najmniej 30 lat dokładnie ucyfrowiony obszar terenów państw dawnego Układu Warszawskiego. Obecnie te dane cyfrowe obejmują cały świat. Ze względów obronnych informacja pozwalająca dokładnie określić położenie obiektu w przestrzeni systemem GPS jest przez Amerykanów fałszowana, nawet o wielkość przekraczająca 100 metrów.
Samoloty wojskowe NATO a być może samoloty innych sojuszników Ameryki wyposażone są w system deszyfracji i w aktualne klucze deszyfrujące sygnały GPS. Niestety, należący do wojska kraju - członka NATO polski samolot CASA, który uległ katastrofie pod Mirosławcem takiego systemu deszyfracji sygnału GPS nie posiadał. Komputerowy system nawigacji był w nim bezużyteczny. Można dywagować, czy to Amerykanie z braku zaufania do nas odmówili wyposażenia samolotu wojskowego polskiego sojusznika w ten tajny system, czy też ludzie odpowiedzialni za stan polskiego lotnictwa po prostu o zainstalowanie go w samolocie CASA nie zadbali.
|
Zintegrowany wskaźnik nawigacyjny na ekranie komputera zarządzającego nawigacją (Universal Avionics)
|
Dla urządzeń nawigacyjnych samolotów cywilnych, dla konkretnych użytkowników, producenci urządzeń nawigacji komputerowej dostarczają aktualne klucze dla deszyfracji sygnałów GPS tylko dla rejonów konkretnego zbioru lotnisk. Klucze te ważne są tylko przez 28 dni Dla lotniska w Smoleńsku takich danych nie ma. Tutaj też można dywagować, dlaczego lotniska smoleńskiego nie ma w bazie wśród około 200 postsowieckich lotnisk. Piszący te słowa uważa, że Smoleńska w bazie Universal Avionics nie ma, bo jeszcze nikt o klucze dla deszyfracji GPS w jego rejonie do Amerykanów nie występował. Uważam, że ludzie odpowiedzialni za wyposażenie rządowego samolotu w nowoczesny system nawigacji komputerowej po prostu kupując go zaniedbali zażądać by do zbioru obsługiwanych lotnisk dołączyć będący w programie wizyt polskich mężów stanu Smoleńsk. Warto też spytać dlaczego najważniejszy samolot obsługiwany przez Wojsko Polskie, polski Air Force One, nie został wyposażony w wojskowy system deszyfracji danych GPS a zdano się w nim na mający ograniczenia system cywilny?
Z fachowych dyskusji na forach internetowych można dowidzieć się, że rządowy Tu-154M wyposażony był w radiokompasy ARK-15M, radiowysokościomierze RW-5M, systemy nawigacji lądowania Kurs-MP-70, radiodalmierze SD-75, a także w odbiornik nawigacyjny GPS Bendix/King KLN-89. Najbardziej rozbudowanym urządzenie nawigacyjnym był system FMS UNS-1D firmy Universal Avionics. Sercem tego systemu był komputer nawigacyjny NCU. Z systemem UNS-1D współpracowały: system sterowania samolotem ABSU-154-2, system kursowy TKS-P2, system antykolizyjny TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD-640. W dziobowej części kadłuba zainstalowano stację radiolokacyjną Bedix/King RDR-4B przeznaczoną do wykrywania niebezpiecznych zjawisk pogodowych i obrazowania powierzchni trudnych warunków atmosferycznych.
Niestety, ponieważ system ten podczas lądowania w Smoleńsku nie funkcjonował, w trudnych warunkach pogodowych 10. kwietnia 2010 nasz samolot dla którego zakupiono nowoczesny system awioniki XXI wieku musiał być sprowadzany do lądowania techniką z lat czterdziestych ubiegłego wieku.