W elekcyjnym zgiełku umknęła rocznica aresztowania przez Niemców wybitnego dowódcy AK generała Grota - Roweckiego i kilka dni późniejszego zamordowania(?) pod Gibraltarem premiera generała Władysława Sikorskiego.
Przypomniał o tym Witek pisząc o swojej interesującej hipotezie tragedii gibraltarskiej.
Piszęk to, bo czuję się zobowiązany jeszcze raz przypomnieć relację jaką przekazał mi w końcu życia mjr. Stanisław Kobyliński. Pisałem tu o nim wielokrotnie jako najstarszym bracie Longina, którego wspomnienia publikowałem w tym blogu. Na wstępie przypomnę losy Majora.
Stanisław Kobyliński, urodzony w 1888, dnia 1.VIII.1914 - pierwszego dnia I wojny światowej, wcielony został do carskiej armii. Po kilku miesiącach służby został powołany do szkoły oficerskiej w Pskowie, którą ukończył w stopniu podkapitana. Dalej kształcił się na pułkownika. W 1917 roku, po upadku caratu część polskiego wojska przyłączyła się do bolszewików, inni podporządkowali się cywilnemu polskiemu zarządowi wojskowemu - Naczpolowi - w Petersburgu. Jednym z przywódców Naczpolu był, nota bene, Władysław Raczkiewicz - późniejszy prezydent Polski na uchodźstwie.
Naczpolowi podporządkował się najwyższy rangą polski oficer - generał Józef Dowbor - Muśnicki. Do niego przyłączył się wśród 20 tysięcy żołnierzy podkapitan Stanisław Kobyliński. I Korpus generała Muśnickiego wobec walk międzyrosyjskich ogłosił neutralność. Kiedy jednak został zaatakowany przez Czerwoną Gwardię, zwyciężył ich, zdobył miasto Bobrujski umocował swoje wojsko w bobrujskiej twierdzy.
Bolszewicy Lenina nie mogąc zdobyć polskiego wówczas Bobrujska zrzekli się go w pokoju brzeskim na rzecz Niemców. Kiedy, jako legalista uważający, że wojsko musi być podporządkowane władzy cywilnej nie zdołał uzyskać w Warszawie zgody proniemieckiej Rady Regencyjnej na podporządkowanie jej I Korpusu – generał Dowbor - Muśnicki uzgodnił z Niemcami rozwiązanie korpusu i zwolnił rozbrojone swoje wojsko do domu. 11. listopada 1918 roku Stanisław Kobyliński wstępuje do 22.pp. w Siedlcach i zostaje w nim dowódcą kompanii w randze porucznika.
Jako dowódca kompanii bierze udział w wojnie bolszewickiej 1919/1920, w ktorej zostaje ranny, a fama pułkowa twierdziła, że nawet w walce zabity. Po wojnie, pomimo doswiadczenia bojowego, pomimo odznaczeń wojennym polskim i francuskim, pomimo ukończenia akademii wojskowj w Rembertowie przez 10 lat pełni funkcję majora - dowodcy kompanii. W 1930 roku zostaje odznaczony kolejnymi medalami i zwolniony do cywila.
Wojna zastaje go w Wilnie. Litwini aresztują go latem 1940 roku i przekazują Sowietom. Zostaje osadzony w więzieniu na moskiewskiej Łubiance. Po odnowieniu kontuzji z rany otrzymanej w wojnie bolszewickiej, trafia do więziennego szpitala. Tam bardzo troskliwie zajęli się nim rosyjscy lekarze. Dobrze o nich mówił.
Po traktacie Sikorski - Stalin, w grudniu 1941, odzyskuje wolność i w stopniu majora zostaje przyjęty do armii gen. Andersa. Poprzez Persję Korpus Andersa otoczony wielką liczbą polskich cywli trafia do Palestyny. Tam w pierwszych dniach lipca 1943 dociera do nich wiadomość o tragicznej śmierci generała Sikorskiego.
Przed swoją śmiercią Stanisław Kobyliński opowiedział mi swoje z tego czasu wrażenia.
Kiedy dotarła do nas wiadomość o śmierci generała Sikorskiego duża grupa naszych oficerów zamknęła się na piętrze kasyna oficerskiego i do rana piła tam z radości.
Dodał jeszcze: Powiedz to kiedyś komuś!
Właśnie to mówię. Wtedy było prawie tak samo jak obecnie. Głupota polskich, pożal się Boże polityków i siła wzajemnej nienawiści pomiędzy z pozoru partiotami była mocniejsza niż spójne działanie przeciwko nieprzyjaciłom. Komu to się przysłużyło? Przeczytaj u Witka!
|