Almanzor Almanzor
538
BLOG

Mój 9. maja 1945

Almanzor Almanzor Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 Pewne daty potrafią utkwić w pamięci. Kiedyś, chyba Krzysztof Leski, zainicjował tu temat nawiązujący do Jego wspomnień z 13 grudnia 1981. Kiedy indziej ktoś wspominał czas pamiętnej wiosny 1989. Rzadko kto sięga tu pamięcią dalej niż do marca 1968.

Ja pozwolę tu sobie wspomnieć mój 9 maja 1945 roku.

Pisałem przy innej okazji, że percepcja mojej pamięci sięga czasu nieco sprzed Powstania 1944. Są to migawki pamięci, jednak w rozmowie ze starszym bratem uzyskałem potwierdzenie wielu z nich.

Miałem wówczas 3½ roku. Powstanie przeżyliśmy się z rodziną w domu Ciotki mojej Mamy przy ulicy Złotej. Dom stał dokładnie w miejscu gdzie dziś są schody do Sali Kongresowej Pałacu Kultury. Do Śródmieścia schroniliśmy się przed słyszalnym już z Józefowa, gdzie spędzaliśmy lipiec'44, nadchodzącym frontem.

Może słowo „przeżyliśmy” nie jest dobrane odpowiednio, bo brat mojej Mamy, walcząc w batalionie Zośka, raniony podczas ataku na Dworzec Gdański, pozostał na placu boju, zmarł po kilku godzinach w upale (+Krzyż Walecznych). Pierwszego dnia powstania mój brat cioteczny poległ atakując w zgrupowaniu Krybar budynek Uniwersytetu (+Virtuti Militari). Ojciec Matki Teofil, profesor liceum, matematyk, starszy pan w moim wieku  poszedłszy po mleko dla wnuków zginął gdzieś w Śródmieściu.

 Podczas Powstania niemieccy żołnierze kierowali się wyższymi celami mordując od początku Powstania bez wyjątku mężczyzn, kobiety, w tym w zaawansowanej ciąży, dzieci trzymane przez nie za rękę. Wiele kobiet przed zamordowaniem zgwałcono. Wszystkim przed zabiciem odbierali kosztowności. Żołnierze mieli na to przyzwolenie wojskowego dowództwa. Doszli tak do Hali Mirowskiej, 1000 metrów od nas. Pomimo licznych, zdawało by się, informacji o Powstaniu chyba niewielu ludzi zdaje sobie sprawę co Niemcy nam wówczas próbowali zgotować. Oto jak Himmler relacjonuje swoje spotkanie z kanclerzem Niemiec:

A tak rozumieli swoje zadanie inni niemieccy oficerowie:

Z czasu Powstania kilkuletni chłopiec nie zapamiętał nic strasznego, ale za to kilka ciekawych migawek. Broniły nas wtedy barykady, za które Niemcy stojący 200 metrow od nas, przy ulicy Żelaznej, nie odważyli się zapuszczać. Barykadę przy naszym domu pamiętam, opisałem ją kiedyś tutaj: nasza-barykada.

Być może ta nasza barykada uchroniła nas przed zagładą, jaka spotkała w pierwszych dniach Powstania 50-60 tysięcy cywilnych mieszkańców Woli. Kilka razy staralem się tu pisać jak w Polsce od kilku lat zaciera się i ślady i bezcześci prochy pozostałe po tej Zagładzie.

Notkę o barykadzie zakończyłem tak: Wyszliśmy z piwnicy dopiero w październiku po zakończeniu walk. Pieszo szliśmy na zachód. Kiedy minęliśmy zabudowania Ochoty ktoś wsadził mnie na furmankę, których kilka podstatwili okoliczni rolnicy. Nogi przywalono mi ciężkimi pakunkami ale bałem się poskarżyć, żeby nie kazali mi dalej iść pieszo.

Kiedy przechodziliśmy przez pole cebuli, ktoś podał mi jedną. Pamiętam, że jadłem ją ze smakiem tak, jak jada się jabłka. Doszliśmy do Podkowy Leśnej, gdzie spędziliśmy noc.

Może jechaliśmy pociągiem EKD, które kursowały wtedy normalnie, a może pieszo a ja spałem na furmance - nie pamiętam. W Leśnej Podkowie gdzie nocowaliśmy ułożyliśmy się na twardej podłodze na pięterku. Pewnie marudziłem, bo Mama kazala mi być cicho, bo na parterze są Niemcy. Niemców nie zobaczyłem ale pamiętam, że stracha wtedy miałem.

Następnego dnie rano przeszliśmy z Podkowy Leśnej do Milanówka. W Milanówku mieszkali krewni Mamy, którzy z otwartymi rękami nas przyjęli. Ja mogłem tam spać w drewnianym łóżku, trochę ciasno, bo we trójkę. Ojca Niemcy zabrali stamtąd do obozu. Babcia, jak zwykle przedsiębiorcza, pewnie za jakiś pierścionek czy broszkę wynajęła kilka metrów kwadratowych koło stacji EKD i postawiła tam drewnianą budkę, w której handlowała potem bułkami. Znający historię pewnie wiedzą, że wówczas Milanówek stał się "stolicą" Polski. Mając tam "przedsiębiorstwo" dawało się utrzymać.

Z bratem często chodziliśmy patrzeć na pociągi. Widzieliśmy jak przed lokomotywą miały one przyczepione otwarte platformy towarowe, na których w ławkach siedzieli ludzie. Mówiono nam, że to polscy więźniowie "chroniący" niemieckie pociągi przed wysadzeniem przez partyzantów. Po wojnie nigdy wzmianki o tym nie czytałem. Wiele mówiono wtedy o "bolszewikach", wydaje się że po Powstaniu nic chyba nie wydało się straszne. Odczułem, że stosunek do "bolszewików" nie wynikał ze strachu ale jakby z poczucia dystansu i nie ukrywanej wyższości.

Siostra Mamy z Milanówka pojechała do Łowicza gdzie odnalazła swoją Matkę, która dotarła tam podczas Powstania poprzez ochocki Zieleniak, słynny jak wiele miejsc Warszawy z gwałtów na ludności cywilnej na które oficjalnie zezwolili niemieccy dowódcy.

W połowie stycznia Niemcy z nagła uciekli. Uciekli z Warszawy i jej zachodnich okolic.

Mama, nie czekając na powrót z obozu Ojca przedostała się z Milanówka po skutej lodem Wiśle do naszego mieszkania na Grochowie. Było całe. Po wkroczeniu "bolszewików" we wrześniu'44 do prawobrzeżnej Warszawy stacjonowali w nim sowieccy oficerowie. 

26. stycznia 1945 za 2 litry spirytusu żołnierze przewieźli nas wojskową ciężarówką z Milanówka na Grochów i wysadzili u zbiegu Grochowskiej i Wiatracznej. Jadąc ciężarówką słyszałem sensacje widziane przez starszych poprzez plandekę samochodu: "o! stoi Kopernik!, patrzcie, jest Syrena!". Mnie też te dziwy pokazywano, ale nie wiedziałem na co patrzeć. Pamiętam nasz wieczorny powrót. Mieszkanie i dom były mi całkiem obce, mój starszy brat natomiast cieszył się z tego powrotu bardzo.


Almanzor na Grochowie tuż po wojnie. Domy w sąsiedztwie zbombardowali Niemcy w 1939

Dalej niewiele zapamiętalem aż do 9 maja 1945. Wieczorem od strony Wisły, na calej szerokości horyzontu, rozbłysły rakiety. Poszliśmy wszyscy na piętro do "Ciani". Z jej balkonu widoczna była na horyzoncie cała spalona Warszawa ze sterczącymi murami. Feeria rakiet wzdłuż całej dlugości Wisły trwała bardzo długo. Tak długiego i wielkiego pokazu sztucznych ogni nigdy potem nie widziałem.

Bardzo lubiłem widok zburzonej Warszawy od nas widziany z daleka. Lubiłem też kiedy ktoś z rodziców zabierał mnie "do Warszawy". Dla mnie było to przeżycie podobne jak później na górskiej wycieczce. Widać było mury, wiszące w powietrzu przekroje miszkań, pomalowane ściany, wiszący gdzieś piec kaflowy, lustro na ścianie. Nie lubiłem kiedy miejsca te były burzone lub odbudowywane.


Na niemieckiej fotografii z września 1944 oznaczyłem pole widzenia z naszego domu na Grochowie na ognie sztuczne, ktore oglądaliśmy wieczorem 9.maja '45


Gęsto teraz zabudowany obszar poprzedniego zdjęcia na tle współczesnego widoku Warszawy.

Almanzor
O mnie Almanzor

PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24 Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości. W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia". Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie. Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów. Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne." Janina Paradowska Ciężko być cynglem ... Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja." ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny." Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane" (-Stanisław Michalkiewicz) O  dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem, Salonowcy - skończcie tę wrzawę! O czas smutnej zadumy proszę, gdy Prezydent poszedł na Wawel. Kogo powiódł w żałobnej gali? Jakieś cienie, mundury krwawe, ci w Katyniu z dołów powstali, z Prezydentem poszli na Wawel. Poszli wolno, lecz równym krokiem, bo im marsza rozbrzmiewało grave. Niezbadanym Boga wyrokiem z Prezydentem zaszli na Wawel. Gdy próg przeszli królewskich pokoi, krótki apel – czas z misji zdać sprawę, potem spać – pierwsza noc już wśród swoich z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel. Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi ich los w nas to, co czyste i prawe? Niech pojedna – i partie i ludzi, dzień, gdy oni dotarli na Wawel. wg. Henryka Krzyżanowskiego Zapraszam do przeczytania moich notek: 1. - bliskich Powstaniu: ~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej ~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci ~ Czy ktoś jeszcze pamięta? ~ Nasza barykada Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności. * Blog z Przeszłości *Blog Longina Cz. 1 Wstęp.   *Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole   *Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce   *Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową   *Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka   *Blog Longina Cz. 6: Rok 1918   *Blog Longina Cz. 7: Rok 1920   *Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 9. W.S.H.   *Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca   *Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin   *Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki   *Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu   *Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra   *Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot   *Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar   *Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy   *Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski   *Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34   *Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina   *Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry   *Blog Longina Cz.21 - Hania *Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej 38. Okupacja 39. Rok 1940         1941         1942         1943 40. Powstanie Warszawskie 41. Ewakuacja 42. Milanówek 43. Obóz w Gawłowie 44. Powrót z obozu 45. Ucieczka Niemców 46. Powrót do Warszawy 47. Praca organizacyjna w Banku 48. Wrocław 49. Warszawa - praca w Banku 50. Więzienie 51. Powrót do domu 52. W poszukiwaniu pracy 53. C.Z.S.P.J.D. 54. Sp. „Plan” 55. Sp. W.S.P.U.TiR 56. Rok 1956 57. Spółdzielnia „Plan” NAPISZ DO MNIE

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości