Mój Ojciec, rocznik 1898, oczytany w Sienkiewiczu i książkach z historii, nasłuchawszy się wspomnień sąsiada co za udział w Powstaniu Styczniowym spędził kilkadziesiąt lat zesłania na Syberii, od pamiętnego 11 listopada 1918 zapragnął wstąpić do wojska. Jednak nie mając wymaganych 21 lat nie mógł sam się zgłosić. Na szczęście miał o 10 lat starszego brata, mającego staż oficerski w wojnie z Niemcami najpierw w armii rosyjskiej a od 1917 roku w I_Polskim Korpusie dowodzonym przez jenerała Józefa Dowbor - Muśnickiego w Bobrujsku, odznaczonego przez Dowbora za udział w starciu z bolszewikami. Stryj Stanisław w Wolnej Polsce dowódca I batalionu liniowego 22 p.p. w Siedlcach, wyprosił zgodę rodzica na służbę wojskową najmłodszego syna i zapisał go do szkoły podoficerskiej 22 p.p.
Oto jak wspomina te czasy mój Tata.
Z pobytu w szkole podoficerskiej zapamiętałem sobie fakt, że w ostatki było dość głodno i postno, ale za to w środę popielcową na obiad dali kapuśniak na mięsie. Oburzony takim postępowaniem wylałem zupę pod płot i na obiad wypiłem szklankę mleka w sklepie i zjadłem bułkę. Jednego razu zbuntowaliśmy się i nie jedliśmy obiadu, bo dali nam wodę zaprawioną mąką. Za to, w nocy dowódca pogonił nas na karne ćwiczenia po śniegu i komenderował: biegiem marsz, padnij, powstań i czołgaj się. Początkowo myśleliśmy, że to nie karne ćwiczenia, tylko idziemy bić żydów do miasta, ale gdy zauważyliśmy, że skręcamy w lewo, zamiast do miasta w prawo - złudzenie rozprysło się. W drodze powrotnej do koszar d-ca ppor Krauss zawezwał mnie do siebie i zapytał czy mogę mu wskazać na niebie Wielką Niedźwiedzicę, o czym nam mówił na wykładzie. Gwiazdy te zawsze wskazują północ. Ja nie wiedziałem po czym można gwiazdę północną poznać, ale wtedy d-ca objaśnił nam i zapamiętałem sobie do śmierci jak wygląda wóz Wielkiej Niedźwiedzicy i gwiazda Polarna.
Szkoła podoficerska trwała od 14.I do 8.III.1919r. Po zakończeniu kursu odbywały się egzaminy Gdy przyszła kolejka na mnie i odpowiadałem przy tablicy ze znaków konwencjonalnych na mapie, wówczas wszedł nagle kpt. Biernacki-Kostek d-ca B.Z. 22 p.p. i zaczął mnie egzaminować. Odpowiedziałem na jego pytania dobrze. Z ćwiczeń polowych egzamin odbywał się następnego dnia w terenie. Jako najwyższy wzrostem byłem przeegzaminowany jeden z pierwszych. Wtedy przyjechali do nas ppłk. Ernst - dca garnizonu i kpt Kostek Biernacki. Zaczęli nas egzaminować od początku. Kazano mi wydawać różne komendy Bolkowi Dziewulskiemu, a następnie jemu mnie. Egzaminy wypadły dobrze. Ja i Bolek Dziewulski i trzech st. szeregowców po egzaminach zostaliśmy mianowani kapralami i kilku st. szeregowcami, a reszta bez szarży zostali instruktorami.
Po egzaminach odbyło się przyjęcie w lokalu Koła Polek przy ul. Kilińskiego. Tam odczytano nasze nominacje i odbyła się popijacha z wódką. Bractwo się popiło i po wyjściu na ulicę d-ca nie mógł nas zebrać w kolumnę. Jakiś żandarm wtrącił się do nas, że szkoła podoficerska nie potrafi stanąć na zbiórkę. Za tę uwagę dostał po zębach, a my wróciliśmy marszem w kolumnie rozciągniętej do koszar. Niektórzy chorowali, bo za dużo wypili wódki.
Przydział dostałem po skończeniu szkoły do 3-ciej komp. zap. 22 pp jako kapral instruktor, gdzie pełniłem funkcję sierżanta liniowego kompanii. Przez 3 tygodnie czekaliśmy na rekrutów, których wzięto z poboru (1898 rocznik). Był to mój rocznik. Gdybym nie wstąpił wcześniej na ochotnika, to po kilku miesiącach znalazłbym się w wojsku jako poborowy rekrut, a tak byłem już wtedy kapralem - instruktorem w kompanii.
Dowódcą 3 kompanii B.Z. 22 pp był ppor. Bolesław Wścieklica. Funkcję szefa kompanii pełnił plut. legionista Przepiórka. Pierwszych rekrutów ćwiczyliśmy jako jeszcze mało doświadczeni instruktorzy, ale jakoś nam szło dobrze.
W karnawale 1919 wychodziła za mąż moja cioteczna siostra Stefa Czarnocka ze Strus. Pojechaliśmy na wesele obaj z bratem Stanisławem wojskowymi końmi. Dumny byłem jak paw, że ja już jestem wojskowy i mam szarżę kaprala. Powodzenie miałem duże. Wszystkie panny, a było ich dużo, wolały tańczyć z żołnierzem polskim niż z cywilem. Wytańczyłem się za wszystkie czasy, aż koszula na mnie była mokra. Panna Ostrowska tak była nam rada w zabawie, że koniecznie chciała z nami pojechać. Wzięliśmy ja do bryczki aż do Krześlina, ale jej chciało się z nami dalej jechać. Ledwo ją zostawiliśmy w Krześlinie, bo tam mieszkała ale ona chciała jechać z nami do Siedlec. Wiadomo wojskowi mają u niewiast wielkie powodzenie.
Z 3-ciej kompanii zostałem przeniesiony w końcu maja 1919r do kompanii 1-ej. Dowódcą tej kompanii był mój instruktor obecnie ppor Wiesław Jelita Kosarzewski legionista. Dostał on nasze [nieczytelne]..... i za kilka dni z datą 31 maja 1919r. zostałem mianowany plutonowym. Tu czułem się dobrze bo ppor Wścieklica uważał, że za krótko służę, żeby mnie podać do awansu. W miesiącu sierpniu już byłem przedstawiony do awansu na sierżanta, ale mój brat jako z-ca dowódcy batalionu sprzeciwił się temu, bo się obawiał, żeby nie posądzili go o to, że ja awansuję dzięki poparciu brata. Wskutek tego musiałem czekać na sierżanta aż do sierpnia 1920r.
W 1-szej kompanii trudniłem się szkoleniem poborowych. Uchodziłem wtedy za jednego z lepszych instruktorów w B.Z. 22p.p.
W jesieni 1919r. kompania nasza odchodziła na front. Dowódca kompanii zebrał podoficerów i zapytał który chciałby pojechać do pułku na front. Wystąpiłem pierwszy na ochotnika, lecz dowódca wybrał sam kilkunastu spośród podoficerów, a mnie pozostawił na dalszą służbę instruktorską. Otrzymałem wtedy przydział na instruktora do szkoły podoficerskiej przy BZ. 22 pp. Kurs trwał 2 miesiące i znowu nie było pracy. Rozpocząłem starania o wyjazd na front gdyż nudno było siedzieć w Kadrze i człowiek nie po to wstąpił do wojska, żeby nie być na froncie. Wtedy brat mój poradził mi żebym zaczął się uczyć. Załatwił tę sprawę ze st. sierżantem 9 komp. BZ 22 pp Bolesławem Kucharkiem, maturzystą i ten rozpoczął ze mną naukę. Będąc w wojsku nie łatwo jest uczyć się. Od 15-go grudnia 1919 do 25 grudnia i po świętach od 15 do 31 stycznia 1920r. t.j. przez 4 tygodnie brałem lekcje prywatnie w godzinach popołudniowych u jednego ucznia 8 klasy gimnazjum. W dniu 1 lutego 1920r. zapisałem się na kursy dokształcające dla wojskowych, które prowadził dyr. [Stanisław] Rutkowski i profesorowie z gimnazjum Podlaskiego w Siedlcach. Na tym kursie uczyłem się przez jeden miesiąc.
W tym miejscu muszę wspomnieć o ślubie mojego brata Stanisława, który odbył się z wielką pompą w dniu 8 stycznia 1920r. Braciszek mój przebywał od sześciu lat w wojsku, t.j. od dnia 1 sierpnia 1914, w którym to dniu wybuchła I wojna światowa. Miał wtedy niespełna 26 lat. I najpiękniejsze lata spędził na wojnie. Podobno przed wojną miał narzeczoną, starszą od siebie o kilka lat. Dziewczę to imieniem Jadzia Kozłowska z Grodna chciało się wydać za mąż. Ale mój braciszek zerwał z nią, gdyż się przekonał, że poza nim flirtuje sobie z drugim jeszcze dodatkowo. W czasie trwania wojny nie było ani czasu, ani możliwości myśleć o ożenku. Nic więc dziwnego, że gdy ujrzał swoje bóstwo, to od razu zakochał się do nieprzytomności. Było to jeszcze właściwie dziecko liczące lat 17. Córka obszarnika zza Dniepru z Mohylewszczyzny, panna Irena Sawicka. Dla niej głównie był bal urządzony w gmachu wojskowym na Rozkoszy w dniu 15 czerwca 1919r. Brat mój był wtedy wybrany gospodarzem balu, no i oczywiście p. Irena została zaproszona na ten bal oficerski. Ja również, jako brat oficera, byłem obecny. Na pytanie zadane mi przez brata: która z pań jest na balu najprzystojniejsza, zacząłem się oglądać po sali, ażeby dać dobrą odpowiedź. Brat zdziwiony był, że mogłem się namyślać i mieć jakiekolwiek wątpliwości. Przecież ta jest najpiękniejsza - powiedział - wskazując na swoją przyszła żonę. Przez kilka miesięcy brat ukrywał przede mną zamiar ożenienia się. Dowiedziałem się od sierż. Kucharka o tym. Powiedział mi, że wszyscy wiedza o tym i mówią głośno, tylko nie wiedzą kiedy będzie wesele. Ślub był wyznaczony na godzinę 7 wieczorem 8 stycznia 1920r. w kościele garnizonowym w Siedlcach. Związek małżeński pobłogosławił ks. kapelan Bogucki. Na przyjęcie weselne Staś zaprosił najbliższych kolegów, a z rodziny byłem ja, brat Grześ i Pola. Mieszkanie p.p. Sawickich znajdowało się na ul. Ogrodowej, przy rynku. Gości było pełno. Na pół godziny przed ślubem bratowa była ciekawa czy koledzy Stacha sprowadzą mu asystę wojskową i czy będzie dużo ludzi w kościele. Kazano mi pójść aby zbadać sytuację. Byłem ubrany w nowy beselerski mundur i spodnie i w długich ślicznych butach z cholewami. Gdy przechodziłem ulicę przy kościele, a było ciemno i odwilż, to się poślizgnąłem i upadłem w kałużę wody. Zerwałem się szybko i nie wiedziałem co mam robić. Chciałem biec do koszar, aby zmienić ubranie na gorsze, ale suche. Było mało czasu. Nie przyszło mi do głowy aby wpaść do krawca i żelazkiem wysuszyć mokre na siedzeniu spodnie. Zdecydowałem wracać do domu panny młodej zamoczony. Musiałem zdjąć płaszcz i w salonie opowiedzieć, że przy kościele nie ma ludzi. Starałem się plecami przytulać do gorącego pieca i w ten sposób osuszyć spodnie. Do kościoła jechałem sankami z ciotecznymi siostrami Ireny pannami Kamionkównami Tosią i jej siostrą. Ale kłopot miałem dopiero w kościele, bo do połowy nawy szedłem z jedną, a od połowy kościoła do ołtarza w orszaku z drugą. Oficerowie sprowadzili kompanie honorową i po ślubie przypasywali podarowaną mu szablę. Orkiestra przyjechała do domu i grała aż mało szyby z okien nie powypadały. Jednym słowem było bardzo huczne wesele, gdyż brat był pierwszym polskim oficerem, który po odzyskaniu niepodległości brał ślub w Siedlcach. Staś był bardzo wzruszony i okropnie się liczył i bał się, żeby się podobać rodzinie swej żony. Kiedy zaprosił mnie, ażebym z nim poszedł z wizytą do Ireny, to przed drzwiami się przeżegnał z wrażenia. Później dziwił się, że ja tam czułem się swobodnie. Irena miała młodszą siostrę Julę wówczas 15 letnią panienkę, która była przystojna i mnie się podobała. Od razu zaczęliśmy oboje podkpiwać sobie z narzeczonych i w ogóle rozmawialiśmy swobodnie i wesoło. Początkowo Staś wymagał ode mnie, ażebym podszedł do nich na ulicy i w ten sposób chciał mnie przedstawić swej przyszłej żonie. Ale się na to nie zgodziłem i odpowiedziałem, że jeśli chce mnie przedstawić, to w mieszkaniu, a nie na ulicy i tak też się stało.
Na wiosnę 1920r. rozpoczęło się przygotowywanie do ofensywy przeciw bolszewikom. Do wojska zostały powołane dalsze roczniki. Ćwiczenia odbywały się przeważnie od godziny 6-tej rano do 6-tej po południu.
C.D.N.
PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24
Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości.
W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia".
Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie.
Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów.
Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne."
Janina Paradowska
Ciężko być cynglem ...
Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja."
ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny."
Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane"
(-Stanisław Michalkiewicz)
O dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel
Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,
Salonowcy - skończcie tę wrzawę!
O czas smutnej zadumy proszę,
gdy Prezydent poszedł na Wawel.
Kogo powiódł w żałobnej gali?
Jakieś cienie, mundury krwawe,
ci w Katyniu z dołów powstali,
z Prezydentem poszli na Wawel.
Poszli wolno, lecz równym krokiem,
bo im marsza rozbrzmiewało grave.
Niezbadanym Boga wyrokiem
z Prezydentem zaszli na Wawel.
Gdy próg przeszli królewskich pokoi,
krótki apel – czas z misji zdać sprawę,
potem spać – pierwsza noc już wśród swoich
z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.
Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi
ich los w nas to, co czyste i prawe?
Niech pojedna – i partie i ludzi,
dzień, gdy oni dotarli na Wawel.
wg. Henryka Krzyżanowskiego
Zapraszam do przeczytania moich notek:
1. - bliskich Powstaniu:
~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej
~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci
~ Czy ktoś jeszcze pamięta?
~ Nasza barykada
Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski
Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności.
* Blog z Przeszłości
*Blog Longina Cz. 1 Wstęp.
*Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole
*Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce
*Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową
*Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka
*Blog Longina Cz. 6: Rok 1918
*Blog Longina Cz. 7: Rok 1920
*Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych
*Blog Longina Cz. 9. W.S.H.
*Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca
*Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin
*Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki
*Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu
*Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra
*Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot
*Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar
*Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy
*Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski
*Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34
*Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina
*Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry
*Blog Longina Cz.21 - Hania
*Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie
Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej
38. Okupacja
39. Rok 1940
1941
1942
1943
40. Powstanie Warszawskie
41. Ewakuacja
42. Milanówek
43. Obóz w Gawłowie
44. Powrót z obozu
45. Ucieczka Niemców
46. Powrót do Warszawy
47. Praca organizacyjna w Banku
48. Wrocław
49. Warszawa - praca w Banku
50. Więzienie
51. Powrót do domu
52. W poszukiwaniu pracy
53. C.Z.S.P.J.D.
54. Sp. „Plan”
55. Sp. W.S.P.U.TiR
56. Rok 1956
57. Spółdzielnia „Plan”
NAPISZ DO MNIE
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura