"Nikt nie zna początku miasta. Grząskie koleiny,
Krzyk u przeprawy, pochodnie smolne,
Rybak oparty na włóczni, więcierze,
Mgły rozlewiska. Aż konni z kopiami
Półnagich jeńców przywodzą i pada
Sosna za sosną i z bierwion olbrzymich
Dżwiga się kasztel ponad rzeczny nurt.
Ciemne powały. Kłębowisko psów
Gryzących kości w błysku tarcz i mieczów,
Chwiejne łuczywa i cienie wąsate
Nad cynowymi dzbanami, pieśni.
W komorach, między drzewce i rzemienie,
Chichoty dawnych bóstw. Gęstwiną w nocy
Ich dziki tupot i gwizd, Ale dzwon
Juz cienkim głosem sączył się przez puszczę
I mnisi, podniesieni na strzemionach,
W dół obracali się, ku ludowi,
Który niepewny trwał między obrzędem
I siłą nowych, gromowładnych praw.
Któż zna początek. Żyliśmy w tym mieście,
Nie troszcząc się o dawność. Jego mury
Zdawały się nam wieczne. Ci, co żyli
Kiedyś przed nami, byli już legendą
Nieodczytaną. Lepszy jest nasz wiek,
Mówiliśmy. Ni mór, ni ostrze miecza
Nie ściga nas, więc po co sięgać wstecz.
Niech wieki grozy śpią w zamczystej ziemi.
Stroiliśmy instrumenty, wieczory
W gronie przyjaciół niosły nam wesele,
Pod lampionami, w zieleni kasztanów,
Sprawiono uczty. Smukłość naszych kobiet
Cieszyła oczy. Malarze radosne
Brali kolory. Aż przyszedł ten dzień
Spłynęła farba z ust kobiet. Pierścienie
Brzękły o bruki. Zwracały się oczy
Ku obojętnym niebieskim otchłaniom
I przyjmowały śmierć. Pękły posady
Ozdobnych gmachów. Pył kruszonej cegły
Wzbijał się z dymem pod słońce, spadały
Z nieba gołębie. O gruz domostw naszych
Wsparliśmy twierdze ulic, aż runęły
Twierdze i ręce, i broń. Zapach klęski
Trupi i mdły, przeraźliwa cisza
Po zgiełku bitwy, zeszły ponad zgliszcza
I deszcz jesienny siekł, a ocaleni
Na czoło brali piętno niewolników.
Pamięć znieprawił wróg, sobie przypisał
Na równi dawną i przyszłą wspaniałość.
I wtedy, siedząc tam, gdzie ongi stało
To piękne miasto, przesypując w palcach
Piasek pustkowi, odkryliśmy słodkie
Imię ojczyzny. Była tylko piaskiem
I szumem wiatru w piołunach. Bo niczym
Nie jest ojczyzna bez przeszłości. Słowem
Które w połowie dźwięku traci sens,
Nietrwałą ścianą, którą niszczy płomień,
Echem zwierzęcych wzruszeń. W piasku był
Popiól stuleci zmieszny z krwią świeżą.
I odstąpiła nas pycha, i niski
Pokłon złożyliśmy ludziom minionym,
I dom swój odtąd mieliśmy w historii.
Washington D.C.,1949"
Czesław Miłosz "Legenda" z tomu "Światło dzienne", Instytut Literacki, Paryż 1953.
Inne tematy w dziale Kultura