Mam 36 lat. Ocalałem sam siebie prowadząc na śmierć.
Jestem alkoholikiem. Powinienem zatem w świadomości społecznej istnieć jako brudny, zaniedbany, śmierdzący człowiek z marginesu. Sam zresztą postrzegałem w ten sposób "alkusów", zanim dołączyłem do ich grona. Pracowałem dla trzech ministrów, przeprowadziłem trzy kampanie wyborcze, choć pracowałem i chlałem, jest określeniem dużo bliższym prawdy.
Polityka to nieustanne tempo, zaangażowanie, stres, presja czasu, praca po nocach i samotność. W ciągu ostatnich trzech lat spędziłem samotnie w pokojach hotelowych, bez mała, około pięciuset dni. Nie do końca samotnie. Zazwyczaj z butelką cytrynówki albo żołądkowej gorzkiej.
Piłem przed pracą, w trakcie pracy i po pracy. Nikt z moich współpracowników i przełożonych nigdy nie zasugerował nawet, że domyśla się z jakim problemem się borykam. Czy chlanie odbijało się na efektach pracy? Z całą pewnością. Byłem jednak dobry, na tyle, że nikt nie zauważył. Dwa i pół roku chlania. Codziennie.
Nie podpisuję się imieniem i nazwiskiem nie dlatego, że mi wstyd. Ten etap mam już za sobą. Przyznanie się do choroby przed najbliższymi było dalece trudniejsze niż napisanie tutaj kilku zdań. Nie zaczynam pisać tego bloga, żeby z walki z chorobą zrobić sobie windę do "alkocelebryctwa". Takich jak ja spotkałem w ostatnich trzech latach w polityce, sporcie i biznesie dziesiątki. Zycie na pełnych obrotach, bez hamulców, świetne zdjęcia w social media, błyskotliwe kariery i samotne noce w pokojach hotelowych albo wynajmowanych mieszkaniach. Rano setka, prysznic, garnitur, biała koszula, druga setka, energetyk i do pracy, robić karierę.
Nie ma znaczenia jak mam na imię. Takich jak ja są dziesiątki.
Nie piję od trzech tygodni i jeśli ten blog pomoże choćby jednej osobie w walce z tą potworną chorobą to było warto.
Jestem alkoholikiem, niepijącym. Ex specjalistą od marketingu politycznego. Niedoszłym muzykiem rockowym i niespełnionym pisarzem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości