Słowa "patriotyzm" i "demokracja" bez dwóch zdań podobają się Polakom. Są więc wykorzystywane przez wszystkie większe obozy polityczne, do podkreślenia swojej wiarygodności, że chodzi o dobro narodu itd. Ile w tym szczerych intencji to już pozostawiam do oceny własnej, ale te dwa wyrazy jednoznacznie kojarzą się pozytywnie. Ponieważ tak się składa, iż obóz liberalno - lewicowy nie za bardzo chce zaakceptować zarówno demokrację, jak i patriotyzm, dostawił do tych dwóch klasycznych definicji przymiotniki. Tak więc powstała "liberalna demokracja" oraz "nowoczesny patriotyzm". Czym jest owa "liberalna demokracja". A no jest to uznawanie tylko takiej władzy, która prezentuje wartości lewicowo liberalne. Wszystko co nie jest "liberalną demokracją" zostaje z zasady odrzucone jako faszyzm czy nacjonalizm. Ponieważ faszyzm kojarzy się Polakom jednoznacznie źle, zarzut faszyzmu ma w założeniu ostrzegać społeczeństwo przed ksenofobią i nietolerancją. Przypisywanie politykom ugrupowań przeciwnych negatywnych cech nie jest czymś zadziwiającym, ale kaliber tych określeń wyznacza nam kierunek debaty publicznej. Z drugiej strony stosuje się przecież równie mocny zarzut komunizmu, mający być aluzją nie tyle do antydemokratcznych zapędów liberalnej lewicy, co do pochodzenia politycznego animatorów.
"Nowoczesny patriotyzm" to równie bzdurny wymysł co "liberalna demokracja". Ci którzy używają tego słownego potworka dzielą się na mało poważnych i na mniej poważnych. Skrajnym przykładem braku powagi w opisywaniu "nowoczesnego patriotyzmu" jest odnoszenie go do czynności tak trywialnych jak sprzątanie po psie. Tak jakby Polak będący powiedzmy w Niemczech nie był zobligowany posprzątać po pupilu. Zwykły przejaw dobrego wychowania to jeszcze nie patriotyzm. Ale przecież patriotyzm jaki znamy, jaki nam zaszczepiono, będący miłością i przywiązaniem do ojczyzny, do wartości która buduje tożsamość narodową, niezbyt leży ludziom, dla których polskość to nienormalność. Ludziom, którzy uważają, iż lepiej niż my sami urządzą nas Niemcy. Patriotyzm instynktownie kojarzony jest z polską historią, z polską racją stanu, z "Polakiem u siebie i na swoim", a więc z wszystkim tym, co jest obce i wrogie obozowi "liberałów".
Istnieje co najmniej kilka powodów, dla których Polacy nie kupią ani "liberalnej demokracji" , ani "nowoczesnego patriotyzmu", ale podstawowy jest taki, że oni nie wiedzą w swojej znamienitej większości co to za zwierze. To dla nich obce i podejrzane. A jak ktoś im już wytłumaczy, zaraz zapytają: a gdzie tu patriotyzm, gdzie demokracja? No właśnie, nigdzie, te wyrazy zostały dodane, bo pozytywnie kojarzą się społeczeństwu. One są tam jedynie w tym celu. Lewica ma swoje flagowe "nowoczesność" , "postęp", "europejskość", i parę innych, niekoniecznie mających uznanie w oczach większości obywateli. Choć przecież kiedyś na tych hasłach "liberalna demokracja" wygrywała wybory. Tyle, że jak już przeciętny Polak dowiedział się, iż nowoczesność to multi kulti, postęp to związki gejów, a europejskość to chodzenie na pasku Niemiec, odrzucił pseudowartości dla czegoś co zna i co jest mu bliskie. Z tego należ się cieszyć.
Inne tematy w dziale Polityka