Nie ma się co emocjonować referendum w Wielkiej Brytanii, bowiem żadnego Brexitu nie będzie. Władze Zjednoczonego Królestwa już kręcą, że przy niewielkiej przewadze zwolenników wyjścia z Unii, nie ma co myśleć o opuszczaniu Wspólnoty, zaś sondaże nie pozostawiają złudzeń. Możemy się tylko zastanawiać, po co ten cały cyrk. Czy po to by przywrócić godność Brytyjczykom? Mój znajomy Anglik, człowiek już koło pięćdziesiątki, mówi, iż odkąd pamięta tak źle jeszcze nie było. Społeczeństwo jest rozbite i osłabione przez multikulti, no i co ciekawe, on się tym jakoś bardzo nie przejmuje. Uważa, że imperia przemijają, "Britain is doomed", to według niego naturalna kolej rzeczy. Więc żadnych wielkich protestów w razie szwindlu wyborczego jak w Austrii nie ma się co spodziewać. Jerzy Soros nie chce by Wielka Brytania wyszła z Unii to Wielka Brytania z Unii nie wyjdzie. Przecież komunikat poszedł jasny. "Soros nie wierzy, że UK wyjdzie z UE". No i o czym tu w ogóle spekulować?
Elity brytyjskie mają dobrze w pamięci tzw czarną środę z września 1992 roku, kiedy to ten niebywały światowy szkodnik przeprowadził atak na funta szterlinga doprowadzając tym jednym manewrem do straty 3,4 mld funtów. Dzisiaj ten człowiek ma jeszcze większe wpływy i możliwości, akurat na tę część świata bo nie jest w stanie zagrozić Chinom, które śmieją się z jego pogróżek. Ale Wielka Brytania nie może sobie pozwolić na taką niezależność jak Państwo Środka, i dlatego każdy ruch polityczny jest tam dokładnie analizowany. Z obecnej analizy ekonomistów i wszelkiej maści ekspertów od światowych finansów wynika, że Brexit jest wykluczony. I ta analiza wystarczy, by niezależnie od zdania większości Brytyjczyków trzymać Zjednoczone Królestwo w banksterskich szponach. UE przecież, to wielki wypas dla tłustych i tłustszych ryb po obu stronach Atlantyku. Upadek UE to ogromne straty dla banksterów. Dlaczego? Bo kredyty dobierane do funduszu spójności są żyłą złota dla banków. Ileż się na samej Polsce z tego tytułu obłowili. Kasa z OFE poszła na łatanie budżetu, a de facto poszła na spłatę zadłużenia, bo państwo zadłużyło się na finansowanie unijnych inwestycji.