Szokujące taśmy Wprost? A co tu może szokować? Toż to norma III RP. Janusz Korwin Mikke ma rację mówiąc, że 80% klasy politycznej powinno trafić do kryminału i te taśmy tylko to potwierdzają. Jeśli rzecz jasna są autentyczne, co jest wielce prawdopodobne w obliczu dotychczasowej wiedzy o kolegach Tuska i nim samym. Wprost przytacza dwie rozmowy, Marka Belki (prezes NBP) z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem, oraz Sławomira Nowaka od Zegarków z Andrzejem Parafianowiczem (były wiceminister finansów). Skoncentruję się na tej pierwszej.
W lipcu 2013 roku, Belka i Sienkiewicz rozmawiają o ewentualnym udziale NBP w ratowaniu budżetu, co za tym idzie Platformy Obywatelskiej. Wszystko w obawie przed PiSem. Belka w zamian za pomoc żąda odwołania z funkcji ministra finansów Jacka Rostowskiego (odwołanego w listopadzie tegoż samego roku), oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Póki co nie mamy żadnych szczegółów więc odniosę się do tego co jest dostępne.
Po pierwsze, pomoc NBP w ratowaniu finansów musiałaby wyglądać w ten sposób, że bank centralny przekazałby część rezerwy rewaluacyjnej do budżetu. Trzeba sobie jednak zdać sprawę, z czego pochodzi zysk NBP, a pochodzi on z operacji mającej na celu osłabienie złotego (zysk wypracowany na różnicach kursowych). Zatem jeśli te pieniądze wpłyną do budżetu na pokrycie bieżących wydatków, będzie to miało dokładnie takie same walory ekonomiczne jak dodruk pieniądza. Oczywiście nikt nie będzie drukował banknotów, wszystko odbędzie się na poziomie cyferek, czyli rozliczeń wirtualnych. Tak się moi drodzy kreuje politykę budżetową, nie tylko w Polsce zresztą.
Teraz spójrzmy na bohaterów akcji, Marek Belka prezes NBP i minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Obaj panowie po czymś takim powinni czym prędzej zostać postawieni przed Trybunałem Stanu, przy czym Belka powinien także stracić stanowisko, gdyż Trybunał Konstytucyjny jasno orzekł że:
"specyficzna pozycja ustrojowa NBP jako centralnego banku państwa polega z jednej strony na niezależności wobec organów państwowych, z drugiej zaś na „apolityczności” tego banku."
(sygn. akt K 25/99, OTK ZU 2000, nr 5, poz. 141)
Warto się jeszcze zastanowić nad czysto politycznym aspektem owego wycieku. Otóż moim zdaniem, moment w którym rozmowy wyszły na jaw nie jest przypadkowy. Z jednej strony jest już po wyborach do PE, z drugiej wystarczająco dużo czasu pozostało do wyborów samorządowych, nie mówiąc już o parlamentarnych. Poza tym, zaczęły się mistrzostwa w piłce kopanej, na antenie nie ma już Lisów, polityczne życie przestawia się na wakacyjne tory, zatem można ostrzeżenie dla Donalda upublicznić.
Bo dokładnie w tych kategoriach traktuję ten przeciek. Donald traci poparcie, co pokazały ostatnie wybory, ale ma jeszcze czas na ogarnięcie się. Zresztą nie wygląda na to, by jakakolwiek afera była w stanie całkiem zatopić Platformę. Jeszcze nie, bo Tusk przerósł wszystko siłą niechęci do Kaczyńskiego. Co jest smutną prawdą o naszym społeczeństwie.
Inne tematy w dziale Polityka