Alex_Disease Alex_Disease
1148
BLOG

Tortury historią

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 87

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowało reformę systemu nauczania polegającą na zdecydowaniu czego uczniowie mają się uczyć więcej, a czego mniej. I jest problem, bo części społeczeństwa taka reforma się nie podoba. Po raz kolejny przypomnę tu słynne powiedzenie Stefana Kisielewskiego, że socjalizm to taki ustrój, w którym rozwiązuje się problemy nieistniejące w innych systemach. Problemem bowiem nie jest tutaj reforma MEN ale samo Ministerstwo tj, samo jego istnienie i istnienie państwowej edukacji powszechnej. Wyjściem nie jest tu jedynie kwestia całkowitego sprywatyzowania szkolnictwa ale także zlikwidowanie MENu czyli instytucji w której urzędnik państwowy (polityk) decyduje o tym, czego uczą się młodzi Polacy.

W szkolnictwie całkowicie niezależnym od struktur państwa, program nauczania dostosowuje się do potrzeb rynku. Dzięki czemu nie ma problemów z setkami bezrobotnych filozofów, czy też z filozofami pracującymi w hipermarketach przy wykładaniu towaru. Nie ma problemów z socjologami, specjalistami od stosunków europejskich i innymi zawodami, które de facto nie są potrzebne do funkcjonowania rynku, a obecnie kształci się na takich kierunkach w nadmiarze.

Co do spornych lekcji historii. Kogóż może wykształcić historia. Nauczycieli uczących później historii w szkołach (łańcuszek pokoleniowy), publicystów piszących na tematy historyczne, historyków publikujących książki i zarabiających na tym. W Polsce historia to jednak hobby i to hobby w które bawi się całkiem spora grupa publicystów. Sami nie są historykami ale szukają, są dociekliwi, mają wiedzę nie mniejszą niż niejeden tytułowany historyk. I co w związku z tym? Nic, po prostu swoiste hobby doprowadziło do znajomości historii w sposób ponadprzeciętny.

Zaś sugerowanie że lekcja historii wciśnięta komuś do gardła zainteresuje taką osobę, uważam za niedorzeczne. Cześć z tych nieedukowanych historycznie osobników i tak sama się historią zainteresuje, gdyż zaprowadzą ich do tego sprawy bieżące. Nie jest tak? Ja więcej o historii dowiedziałem się szukając na własną rękę niż z tego co mi zostało przekazane w szkole podstawowej i liceum. Jeśli kogoś interesują sprawy bieżące czy to w polityce czy w gospodarce, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie, dotrze na jakimś etapie do historii i więcej z tego wyciągnie niż na nudnych lekcjach w szkole.

Mi na lekcjach historii wkładano w głowę o powstaniach narodowych, bitwach pod Grunwaldem, na języku polskim dokładano drugie tyle Sienkiewiczami, Słowackimi, Mickiewiczami i co z tego? Czy łaknę teraz wielkich powstań narodowych bo mam głód tego typu wydarzeń skoro nie załapałem się na "momenty historyczne", a dzisiaj dobrze jest między posiłkami pokrzyczeć jak to ojczyzna zdradzona, jak to niszczy się naród Polski? Do tego ma mi być potrzebna historia? Nie dziękuję. Wolę poczytać o Aztekach. Dzisiaj obserwując bieżące wydarzenia polityczne,  takich tortur historią w wydaniu szkolnym bym chyba nie zdzierżył.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka