Satanistyczna impreza otwierająca tzw igrzyska olimpijskie nie przeszła bez echa, bo tak miało po prostu być. Rewolucja antykulturowa ma za zadanie prowokować, gdyż to idealnie współgra z planem polaryzacji społeczeństw, w których muszą utrzymywać się podziały i chaos. Nie chcę skupiać się na samej ceremonii otwarcia, nie było to ani pierwsze, ani ostatnie przedstawienie tego typu. Na przykład celebrację otwarcia tunelu Gotarda w 2016 roku "zaszczycił" sam diabeł, rogaty cudaczny kozioł symbol współczesnej Europy. Kiedyś w ukryciu, dzisiaj już otwarcie zaznacza swój teren i szydzi z chrześcijan na masowych imprezach. Chciałem jednak napisać trochę o marksizmie, który jest podstawą komunizmu, a który to komunizm był podstawą piosenki Johna Lennona pod tytułem 'Imagine'. Stanisław Cat-Mackiewicz w publikacji "Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów" napisał, że w społeczeństwie komunistycznym, idee marksistowskie przenikają każdą sferę ludzkiego życia, także sztukę. Dzieła sztuki, takie jak np. obrazy sowieci interpretowali przez pryzmat walki klas i całej tej obłędnej idei Marksa przełożonej na praktykę przez Lenina. A ponieważ to co toczy Europę, to marksizm antykulturowy, mamy do czynienia z podobnym mechanizmem. Przy czym tutaj już niczego się nie interpretuje. Tutaj tworzy się pseudo sztukę z pseudo przekazem, bowiem nie ma ona na celu niczego innego niż prowokacja. A cieszą się nią zazwyczaj ci, którym przywalenie katolikom zawsze robi dzień i to jedna z większych uciech w ich życiu.
Przemysław Babiarz podzielił się (nie pierwszy raz) z widzami TVP dość banalnym stwierdzeniem, że przekaz piosenki Imagine to wizja komunizmu. Nie jest to ani oryginalna interpretacja, ani nadinterpretacja, ani nawet manifest polityczny samego Babiarza. Ot stwierdzenie pod jakim podpisałby się sam Lennon. W słynnej Library of Cogress możemy znaleźć takie stwierdzenie artysty "Wyobraź sobie, że nie ma już religii, nie ma kraju i polityki, to właściwie Manifest Komunistyczny". I to powinno zamknąć sprawę, ale słowo odnośnie Johna Lennona. Muzyk nie był komunistą, sam mówił że nie był i prawdę tym razem powiedział, bo był jedynie bogatym hipokrytą podobnie jak dzisiejsze elity. W życiu prywatnym okazał się totalnym zaprzeczeniem wszelkich idei, które głosił, a jego licznych wybryków w tym seksualnych nie mogła znieść nawet sama 'komunistka' Yoko Ono i opuściła Lennona na prawie 2 lata. To najwyraźniej dobrze mu zrobiło, bo porzucił utopijny idealizm, który był mu kulą u nogi i zerwał z manifestami. Choć powód mógł być też innym, bowiem po wydaniu albumu Some Time in New York City miał powiedzieć, że ta płyta go niemal zrujnowała i z poety przeistoczył się w pismaka. Tak czy owak, nie o samego Lennona tu chodzi, a o jego wielki hit, manifest komunistyczny par excellence.
Przy czym manifest Lennona odnosi się raczej do pierwotnego, naiwnego Marska z zapisków paryskich, gdzie niemiecki doktryner snuje wizję życia we wspólnocie pierwotnej. Nawiasem mówiąc, zapiski te zostały później wykorzystane przez jego zięcia Paula Lafargue'a. Ponieważ jednak traf tak chciał, że kariera publicystyczna Marksa przypadła na sam środek rewolucji przemysłowej, musiał odsunąć dywagacje o wspólnocie pierwotnej i stworzyć program dla partii komunistycznej, który będzie narzędziem do zdobycia, a przede wszystkim utrzymania władzy. Z tej wiedzy skorzystali bolszewicy pod przewodnictwem Włodzimierza Lenina. Ale Marks nie był pierwszy, który widział raj na Ziemi bez Boga. Przed jedyną słuszną rewolucją w dziejach ludzkości, czyli rewolucją przemysłową, miała miejsce rewolucja francuska, albo raczej antyfrancuska. To tam po raz pierwszy na taką skalę pojawiły się pomysły rozwalenia porządku opartego na chrześcijaństwie. To wszystko gdzieś ewoluowało do tego stanu, jaki mamy obecnie. Niedawno we Francji do władzy dorwali się komuniści i nie głosowały na nich ani ufoludki, ani krasnoludki, tylko Francuzi. Wciąż ochoczo łakną idei, które nigdzie i nigdy się nie sprawdziły i się nie sprawdzą. To jest kwestia wychowania, to jest kwestia kultury. Widząc satanistyczne rytuały na igrzyskach olimpijskich i słysząc marksistowskie manifesty w piosenkach wiemy na jakim etapie cywilizacyjnym jesteśmy. To jest upadek.
Inne tematy w dziale Kultura