AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
1999
BLOG

Czyżby jednak przyspieszone wybory?

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 35

„Potrzeba nowej drużyny wokół premiera. Premier to wie i przygotowuje rekonstrukcję rządu” - powiedział Ireneusz Raś na antenie radia RMF FM, a wszystkie media podchwyciły do zdanie i szumią nim niczym trzciny oślimi uszami Midasa. Jakby było czym, o rekonstrukcji słyszymy przynajmniej raz na tydzień i kto jak kto, ale dziennikarze powinni się już przyzwyczaić do podobnych wstawek. W dodatku to nie drużynę trzeba wymienić, ale przede wszystkim kapitana, który kompletnie nie panuje nad podległymi mu zawodnikami. Zresztą, jak ma panować skoro, co udowadniał wielokrotnie, o niczym nie ma zielonego pojęcia? O memorandum gazowym dowiedział się od dziennikarzy, osiemdziesiąt baniek kary przyczepił poprzednikom, a o stracie jaką Ministerstwo Sportu poniosło na organizacji ubiegłorocznego koncertu Madonny musiał go poinformować NIK. Ciekawe, czy bez pomocy min. Nowaka zdołałby się dowiedzieć, która aktualnie jest godzina...

W sukurs premierowi przyszła „Rzeczpospolita”, która – na wypadek, gdyby nie wiedział, których ministrów należałoby wymienić w pierwszej kolejności – przeprowadziła odpowiedni sondaż. Wynika z niego, że Polakom najbardziej narazili się Mucha, Nowak, Arłukowicz, Szumilas i Rostowski. W tej dokładnie kolejności – dwadzieścia jeden procent respondentów opowiedziało się za odwołaniem Joanny Muchy, a tylko osiem procent pogoniłoby Jana Vincenta. Zabawne, wynika z tego, że bardziej interesujemy się sportem niż wyciąganymi z naszych kieszeni pod byle pretekstem pieniędzmi – pomyślałby kto, że jesteśmy narodem krezusów, którym parę stówek mniej czy więcej różnicy żadnej nie robi.

Cóż, rekonstrukcja ma podobno nastąpić latem, przy czym „podobno” to słowo klucz. Wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk gra na wcześniejsze wybory, po których miałaby powstać koalicja Platformy Obywatelskiej z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Siłowe wręcz wypychanie z PO konserwatystów i ostry skręt na lewo – to obecna taktyka premiera, która ma podnieść sondażowe słupki i uchronić go od totalnej klęski. Paradoksalnie oddanie władzy i stanięcie w wyborcze szranki może uratować Platformę przed klęską, pod warunkiem jednakże, że odbędzie się to w miarę szybko, zanim sondażowe słupki polecą na łeb, na szyję.

Wszystko jednak rozbija się o to, jak zachowa się Jarosław Kaczyński, bez którego nie ma co myśleć o samorozwiązaniu się sejmu. Czy zechce pójść do wyborów już teraz i zmierzyć się z silną jeszcze PO, czy też zdecyduje się na dłuższe oblężenie i powolne grillowanie Tuska? Pożyjemy, zobaczymy, choć ta druga opcja może narazić go na zarzuty, że się boi, że władzy nie chce, że pasuje mu rola wiecznej opozycji.

Właściwie jedynym, któremu na przedterminowych wyborach absolutnie nie zależy (planktonu w postaci Solidarnej Polski i palikociarni nie liczę) jest Leszek Miller, któremu wojna pomiędzy dwoma największymi partiami przysparza popularności a spadek poparcia dla PO oznacza stopniowy powrót lewicowych wyborców tej partii pod skrzydła SLD. Gdyby wybory odbyły się w przewidzianym konstytucyjnym kalendarzem terminie to Sojusz mógłby się pokusić nawet o zwycięstwo, prawie nierealne w przypadku wyborów przyspieszonych.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka