Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Art. 4:
1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Świat stanął na głowie. Prawo i Sprawiedliwość ustami Adama Hofmana ogłosiło gotowość do współpracy z Platformą Oburzonych: „Jesteśmy bardzo gotowi współpracować z Pawłem Kukizem i z przewodniczącym Dudą, żeby zebrać podpisy pod tym referendum i wspólnie będziemy wyrażać różne poglądy”. Na początku mnie nieco przytkało. PiS chce poprzeć referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych? Jarosław Kaczyński miałby poprzeć zmiany w prawie, które sprawią, że straci kontrolę nad swoimi BMW (biernymi, miernymi ale wiernymi)? Miałby oddać tę kontrolę i w efekcie władzę w ręce tłuszczy, której znaczna część stoi tam gdzie stało ZOMO? Oj, coś tu jest nie tak – pomyślałem – Albo ktoś prezesowi zaaplikował zbyt dużo prądu do herbaty albo Hofman nie wie co gada.
Okazało się, że ani jedno, ani drugie. PiS jest gotów poprzeć referendum, owszem, ale w sprawie wprowadzenia w Polsce euro, o JOW-ach mowy nie było. Ciekawym, jak na to zareaguje Platforma Oburzonych i jej główni dyrygenci – Kukiz i Duda? Czy nadal pozostanie ruchem obywatelskim, działającym oddolnie w ramach samoorganizowania się obywateli, czy pójdzie na alians z partią? Przyznam szczerze, że propozycję stałego sojuszu z jakimkolwiek ugrupowaniem politycznym (nie tylko z PiS-em) odrzuci przybierając kształt jaki przed eonami miał NSZZ „Solidarność” i przywróci Polakom wiarę we własne siły stając się bronią przeciwko rozkradającym ten piękny kraj politykom. Jeżeli jednak się mylę i współpraca nastąpi to jestem przekonany, że prezes Kaczyński i jego ekipa zrobią wszystko, by powtórzyć numer z przystawkami, by na plecach Oburzonych zdobyć władzę, a potem przerzuć ich i wypluć.
Swoją drogą system proporcjonalny jaki obowiązuje w naszym pięknym państwie jest zaprzeczeniem demokracji. Rozmowy koalicyjne, czyli (nie ma co owijać w bawełnę) dzielenie tortu nad flaszką wódki, są jawnym robieniem sobie jaj z wyborców, którzy dając zwycięstwo jednej partii wcale nie zamierzali czynić ministrem kolesia z innej, której ledwo co udało się przekroczyć wyborczy próg. Nie wypominając już Samoobrony i LPR-u, czy głosujący na Platformę Obywatelską w roku 2007 chcieli zobaczyć u władzy Waldemara Pawlaka i jego kompanię wesołych nepotystów? A w inny sposób rządu wyłonić przecież się nie da, żadna partia nie ma (praktycznie rzecz biorąc, teorię zostawmy jajogłowym politologom) najmniejszych szans zdobyć większości pozwalającej na samodzielne rządzenie. Dajemy z siebie robić idiotów bo paru prezesów, przewodniczących czy pierwszych sekretarzy uznało, że dla ich prywatnej wygody siedzenia na stołkach tak jest najlepiej. Może najwyższy czas byśmy my, Suwereni Rzeczypospolitej Polskiej wzięli we własne ręce władzę, która nam się prawnie należy?
Inne tematy w dziale Polityka