AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
782
BLOG

Czy związki partnerskie rozwalą koalicję?

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 4

Donald Tusk ma problem już nie tylko z konserwatystami we własnej partii ale i z koalicjantem. Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, jasno i wyraźnie wyraźnie sprzeciwił się legalizacji związków partnerskich: „Nie ma alternatywy dla małżeństwa i rodziny. Nie ma alternatywy dla tego, co sprawdziło się przez lata i przez wieki i jest uświęcone nie tylko tradycją, ale i dwudziestowiecznym prawem cywilnym” - powiedział podczas posiedzenia Rady Naczelnej PSL-u. Dołożył się też Lech Wałęsa, jeszcze do niedawna ikona i wzór, który w „Faktach po Faktach” stwierdził bez żadnych ogródej: „Oni muszą wiedzieć, że są mniejszością i muszą się do mniejszych rzeczy przystosować. A nie wchodzić na największe szczyty”. Wygląda na to, że wielki premierowski plan wprowadzenia Polski do czołówki państw pokój (homosiowy) miłujących potknie się nie o opozycyjne, ale własne nogi.

Co w takiej sytuacji zrobi premier Tusk? Właściwie wystarczy, że spacyfikuje opozycję w Platformie zmuszając ją do głosowania zgodnego ze swoją wolą i sprawę związków partnerskich może uznać (przy pomocy SLD i Ruchu Palikota) za załatwioną. Problem w tym, że twarde stanowisko panów Piechocińskiego i Wałęsy daje raczej przewagę platformianym konserwatystom, którzy czując, że nie są osamotnieni będą raczej trwać na swoich pozycjach. Na dzień dzisiejszy możemy sobie zatem wyobrazić dwa scenariusze. Pierwszy jest taki, że premier odpuści sprawę czekając na lepszy moment. Według drugiego Donald Tusk za wszelką cenę będzie chciał przeforsować ustawę o związkach partnerskich doprowadzając do rozpadu nie tylko koalicji, ale i samej PO, a w efekcie do przedterminowych wyborów.

Miałbym nadzieję, przyznaję to bez bicia, na realizację scenariusza numer dwa. Miałbym właśnie a nie mam, bo obawiam się, że będzie z tego więcej szkody niż pożytku. Jeżeli doszłoby do wyborów wygrana Platformy wydaje się pewna, a ta pozbawiona balastu w postaci posłów Gowina, Godsona czy Żalka mogłaby już bez skrępowania wprowadzać nowoczesne standardy rodem z Holandii czy Francji na polskim gruncie. Lepiej chyba jednak zachować dzisiejszy układ i poczekać, aż zmienią się społeczne nastroje i wzrośnie poparcie dla prawicy. Jakoś wytrzymamy z Donaldem Tuskiem jeszcze tych parę lat...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka