Już dawno doszedłem do wniosku, że polscy posłowie tuż po wyborach, kiedy po raz pierwszy przekroczą bramy sejmowego gmachu zaopatrzeni w mandat i immunitet natychmiast dokonują uroczystego aktu oderwania się od rzeczywistości. Zapominają jak to jest być normalnym człowiekiem, jak wyżyć za średnią pensję, jak kombinować by załatwić dowolną sprawę w urzędzie, jak nie dać się zgnieść wszechwładnej maszynie biurokracji, itd., itp. Zapominają i niemal natychmiast stają się częścią opresyjnego systemu gnębiącego Polaków.
Ostatnio jednak chyba zdali sobie sprawę z tego, że miarka może się już wkrótce przebrać i ten gnębiony kolejnymi idiotycznymi przepisami i wciskany w glebę butem podatkowych restrykcji Naród zacznie się bronić, a oni wtenczas będą na krótkiej liście do odstrzału. Nic zatem dziwnego, że postanowili się zabezpieczyć, schować za systemami ochrony, za plecami bodyguardów i wysokim murem, jakim zamierzają odgrodzić się od tych, którzy na parlamentarne stołki ich wprowadzili. Jak donosi „Rzeczpospolita” w planach jest również wybudowanie specjalnego pawilonu, w którym skrupulatnej kontroli będą poddawani wszyscy odwiedzający budynek sejmu, w tym wycieczki szkolne. Krótko mówiąc i jednym słowem strach zajrzał w oczy posłanek i posłów, którzy jeszcze do niedawna czuli się niemal nietykalnymi półbogami. Jak mawiał mistrz Yoda „strach ciemną stroną jest”, ale to miło wiedzieć, że nasi wybrańcy nie są jednak tak do końca pozbawieni ludzkich uczuć...
Tymczasem...
Olaf Bernadotte przechadza się bez żadnej ochrony reprezentacyjnym deptakiem Oslo odpowiadając uprzejmie na pozdrowienia przechodniów...
Małgorzata Glücksburg bez żadnego skrępowania kupuje kapelusz, który dostrzegła na wystawie sklepu na Strøgecie...
Karol Mountbatten-Windsor pije piwo w pubie rozmawiając z bywalcami i komentując wyświetlany właśnie w telewizji mecz...
Inne tematy w dziale Polityka