Na stronie internetowej Ministerstwa Skarbu Państwa można przeczytać lakoniczną informację: „Minister Skarbu Państwa informuje, że w dniu 3 stycznia 2013 r. pomiędzy Skarbem Państwa a Panem Walerianem Pichnowskim zamieszkałym w Poznaniu, została zawarta umowa sprzedaży 850.000 akcji Spółki WARMIA S.A. z siedzibą w Kętrzynie, należących do Skarbu Państwa, stanowiących 85% kapitału zakładowego Spółki, za cenę 8,100001176 zł za jedną akcję, tj. za łączną kwotę 6.885.001,00 zł. Sprzedaż akcji nastąpiła w trybie art. 33 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 roku o komercjalizacji i prywatyzacji (Dz. U. Z 2002 r. Nr 171, poz. 1397, z późn. zm.) tj. przetargu publicznego.”. I tyle. Sucha informacja jakich wiele. Przeciętny czytelnik, który przypadkiem zajrzy na ministerialną witrynę przejdzie nad nią do porządku dziennego rzuciwszy co najwyżej okiem i wzruszywszy ramionami. Ot, kolejna firma przeszła w prywatne ręce, pewnie przynosiła gigantyczne straty i była dla Skarbu Państwa kulą u nogi i obciążeniem.
Problem w tym, że przedsiębiorstwo odzieżowe WARMIA S.A. specjalizujące się w szyciu kurtek i płaszczy w ciągu całej swojej pięćdziesięcioletniej z górą historii ani razu nie zakończyło roku z ujemnym wynikiem finansowym. Prezes spólki, Elżbieta Sankowska poinformowała, że rok 2011 firma zamknęła z wynikiem sprzedaży w wysokości 29 milionów złotych, zysk netto wyniósł 66 tysięcy złotych a spółka funkcjonuje bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego z zewnątrz. Jej głównymi partnerami biznesowymi są tacy giganci z branży odzieżowej jak Hugo Boss czy Bugatti (bardziej znany z produkcji luksusowych samochodów), ponadto na terenie kraju współpracuje z ponad 200 odbiorcami nie mogąc absolutnie narzekać na brak klientów. Zamówień jest tak dużo, że trzeba było nawiązać współpracę z zewnętrznymi wykonawcami, bo firma nie jest w stanie samodzielnie ich zrealizować. Jak w tej sytuacji rozumieć słowa Tomasza Lenkiewicza, wiceministra Skarbu Państwa, wypowiedziane 3 stycznia na antenie Polsatu: „...uznaliśmy, że jest to (sprzedaż firmy – przyp. mój) jedyna szansa na dzisiejszym etapie Warmii Kętrzyn.”? Czyżby panu ministrowi (wice) chodziło o to, że państwowi urzędnicy mimo poczynionych wysiłków nie są w stanie samodzielnie doprowadzić firmy do upadłości? Hipotezę tą uprawdopodabnia osoba inwestora...
Walerian Pichnowski w poprzednich latach kupił od Skarbu Państwa i doprowadził do likwidacji cztery firmy z branży odzieżowej pozbawiając pracy około tysiąca osób: Danę S. A. ze Szczecina oraz Rawi Sp. z o.o., Tiziana Moda Sp. z o.o. i Moda Top Sp. z o.o. z Rawicza. W tej sytuacji jak najbardziej zasadne są obawy związkowców, którzy podkreślają, że nie są przeciwko prywatyzacji ale zwyczajnie boją się o swoje miejsca pracy. Mnie zastanawia jeszcze inna kwestia: dlaczego Skarb Państwa pozbywa się dobrze funkcjonującej firmy? W dodatku za śmieszną – w budżetowej skali – kwotę niespełna siedmiu milionów złotych? Czy nie lepiej było oddać firmę w dzierżawę czerpiąc z niej stałe zyski niż sprzedać facetowi, który ją najpewniej zlikwiduje pozbawiając ludzi pracy a budżet stałego dochodu? Logiki w moim odczuciu nie ma w tym za grosz, ale logika urzędnicza – co chyba wszyscy wiedzą – krętymi chadza ścieżkami i zwykłemu szaraczkowi trudno ją zrozumieć.
Sam Pichnowski twierdzi, że o likwidacji nie ma mowy: „Teraz kupiłem firmę za prawie 7 mln złotych, a jeśli kupuje się zakład za takie pieniądze, to nie po to, by on zbankrutował, ale by przedsięwzięcie dobrze prosperowało”. Jako żywo przypomina to deklaracje Grzegorza Hajdarowicza po zakupie Prespubliki, co się stało ze spółką i wydawanymi przez nią tytułami później wszyscy wiemy. Pan Pichnowski wcześniej kupionych przez siebie firm też za darmo nie dostał a jednak uznał, że więcej zarobi likwidując je niż utrzymując na rynku. Wszystko zatem wskazuje na to, że siedmiuset osobowa załoga spółki WARMIA S.A. ma bardzo realne powody do obaw o swoje miejsca pracy.
Inne tematy w dziale Gospodarka