1. Kilka lat temu kolega odkrył, że jakaś amerykańska firma założyła sobie stronę internetową kopiując stronę jego firmy (kolorystykę, układ, znaki graficzne). Wysłał do nich maila z prośbą o wyjaśnienie, ale nie odpowiedzieli. Tak jak i na kolejne maile.
Kolega zastanawiał się nad działaniami prawnymi. Ze strony wyglądało, że tamta firma amerykańska była maleńka więc pewnie nie udałoby się uzyskać jakiegoś dużego odszkodowania. Alenie zdecydował się na kroki prawne bojąc się kosztów adwokatów i złożoności prawnej sprawy ze względu na różne kraje.
Wydaje mi się, że ACTA jest pomyślana jako narzędzie upraszczające działania w takich sytuacjach. Sieć obejmuje cały świat, więc mechanizmy egzekwowania prawa muszą być ujednolicone dla całego świata.
I dlatego, przynajmniej jeśli chodzi o ideę, to jestem za.
Jeśli chciałem na swojej stronie (www.CoperniKids.pl) umieścić kilka obrazków, to je kupiłem. Protesty przeciwko ACTA odbieram jako komentarz do mnie: "frajerze, po co kupować obrazki jeśli mogłeś sobie po prostu skopiować".
2. Przeczytałem tekst dokumentu ACTA na stronie ministerstwa. Nie jestem prawnikiem, ale dość często stykam się z umowami. Ten dokument wydaje mi się bardzo nieprecyzyjny: może, ewentualnie, w zależności, itp. Nie znalazłem jakiś bardzo ostrych zapisów, natomiast dziwne (niebezpieczne?) są właśnie te nieprecyzjności.
Dlatego nie podoba mi się tłumaczenie rządu typu "my to podpiszemy, ale jak coś będzie nie tak to nie ratyfikujemy". To rząd wie co podpisuje czy nie?
Inne tematy w dziale Polityka