I ty zrozumiesz proces przemian.
Kiedy Jan Paweł II słabł z dnia na dzień Fundacja Batorego zainicjowała Debatę o naprawie Rzeczypospolitej.
Przybyli mędrcy ze Wschodu.
"Serce odmawiało posłuszeństwa. Lekarze interweniowali" - WP Wiadomości
wiadomosci.wp.pl
Wstrząsające wyznanie abp. Mieczysława Mokrzyckiego...
Jest m-c luty 2005 roku, 2 miesiące przed Jego odejściem do Pana.
https://wiadomosci.wp.pl/ostatnie-chwile-jana-pawla-ii-6038642897638529g/10

W piątek Papież obudził się przed szóstą. Przytomny i spokojny. "Już o siódmej koncelebrowaliśmy mszę świętą - wspomina arcybiskup Mokrzycki. Ojciec Święty miał pogodną twarz. Mimo że noc była ciężka. Serce odmawiało posłuszeństwa. Lekarze interweniowali". Nad zdrowiem Papieża czuwał jego osobisty lekarz Renato Buzzonetti. Razem z nim dwaj specjaliści od reanimacji, kardiolog, laryngolog i dwaj pielęgniarze.
"Ojciec Święty poprosił w pewnej chwili, żeby mu przeczytać czternaście stacji drogi krzyżowej. Czytają mu siostry. A on słucha w skupieniu. I modli się. Zaczynają schodzić się goście. Każdy chciał się pożegnać. Wieczorem tylu młodych ludzi na placu się modli. Mówimy o tym Ojcu Świętemu. A on coś pokazuje. Początkowo nie rozumiemy. Stanisław (Dziwisz - przyp. js) podpytuje. Ojciec Święty potwierdza. 'Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie i za to wam dziękuję'. Uśmiecha się".
W sobotę o siódmej trzydzieści rano przy łóżku Papieża odprawiają mszę świętą. Przy Janie Pawle II są dwaj sekretarze, pięć sióstr zakonnych i jego osobisty lekarz. Renato Buzzonetti powie po śmierci Papieża dziennikowi "La Repubblica", że umierający Jan Paweł II przypominał mu Chrystusa, z tą różnicą, że Chrystus na krzyżu mógł mówić, Papież zaś odchodził w milczeniu. Zapewnia, że wraz z kolegami uczynił wszystko, by Papieżowi pomóc.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/69484/o-poprawie-rzeczypospolitej
O poprawie Rzeczypospolitej
Andrzej Frycz Modrzewski
Książka jest przypisana do serii/cyklu "Narodowa Biblioteka Lektur Szkolnych". Edytuj książkę, aby zweryfikować serię/cykl.
Wydawnictwo: Siedmioróg

”O poprawie Rzeczypospolitej” jest dziełem obejmującym całość najważniejszych reform ustrojowych koniecznych do wprowadzenia, jeśli mają być wykonane historyczne zadania pokolenia, które po raz pierwszy w dziejach miało dane stworzyć państwo naprawdę już nowożytne. W kolejnych księgach pisarz mówi:
1. “O obyczajach”
2. “O prawach”
3. “O wojnie”
4. “O kościele”
5. “O szkole”
Modrzewski zdając sobie sprawę z tego, że osiągnięcie reform państwowych w szesnastowiecznej Polsce było możliwe jedynie poprzez króla i szlachtę, tym właśnie zadedykował swoje dzieło. Autor wykazał tu elitom rządzącym konieczność reform, a zarazem sposób ich przeprowadzenia.
Modrzewski w swoim dziele występuje przeciw przywilejom rodowym wynikającym z pochodzenia szlacheckiego – szczególnie przy obsadzaniu wysokich stanowisk państwowych. Decydującym momentem powinna tu być przydatność samej osoby do zajmowania danego stanowiska, jej mądrość, wiedza i uczciwość. Najbardziej gwałtownie występował przeciw nierówności prawa karnego. Żądanie zrównania wszystkich obywateli wobec prawa przewija się wielokrotnie przez cały traktat.
Andrzej Frycz Modrzewski: myśl, która przerosła epokę - Historia - rp.pl
https://www.rp.pl › Historia
5 lip 2018 - Wybitni Polacy | Andrzej Frycz Modrzewski był jednym z najważniejszych myślicieli doby renesansu. Jego najsłynniejsze dzieło czytano i ...

Andrzej Frycz Modrzewski
Pisarz
Opis Andrzej Frycz Modrzewski, właśc. Andrzej Piotr Modrzewski herbu Jastrzębiec – polski pisarz polityczny okresu renesansu, sekretarz królewski. Wikipedia
Data i miejsce urodzenia: 20 września 1503, Wolbórz
Data i miejsce śmierci: 1572, Wolbórz
Rodzice: Jakub Modrzewski
Książki: O obyczajach, O poprawie Rzeczypospolitej, WIĘCEJ
Wykształcenie: Uniwersytet Marcina Lutra w Halle i Wittenberdze, Uniwersytet Jagielloński
Dialogi o naprawie Rzeczypospolitej

Tom, który Biały Kruk oddaje w Państwa ręce, to długa i ważna dla Rzeczypospolitej tradycja: poważnej, nacechowanej troską o wspólne dobro rozmowy, zaczyna się od formy dialogu politycznego, który wprowadził do języka polskiego Stanisław Orzechowski (1513-1566). Wydawca z Krakowa, rzec można – wolny obywatel tej...
Autorzy: Krzysztof Szczerski
liczba stron: 440
obwoluta: tak
format: 170x240mm
papier: 120 g offset
oprawa: twarda
data wydania: 21-02-2016
ISBN: 978-83-7553-192-3
https://www.facebook.com/wgadowski?__tn__=%2Cd-]-h-R&eid=ARAKAYMKKRbx3MoUoGo2IlyxieGWqa_pwucRX-l2qU_unLqsgso4ArPQ-2LGjbiQQQ_szubzyrxDYCsw
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1192544207424125&set=a.161126263899263&type=3&eid=ARDoEV5NY-WHf5I8DPcOg0BBLbhr2irXluzfF6tncwmwUERz-m2d74_V_oOe4R-Cg37v6zJL_hx8Kpxk
http://www.batory.org.pl/programy_operacyjne/debaty/cykl_naprawa?fbclid=IwAR2xFQZeR0vLA2fLuUmioBDA9Xn6RTbWBNMo2ejVJkOim8Afe5iqm03OEDE
Cykl wykładów O naprawie Rzeczypospolitej (2004-2005)
Obywatele nisko oceniają skuteczność polityki, zła jest także opinia o kwalifikacjach fachowych i moralnych klasy politycznej, chociaż są oczywiście wielkie różnice w popularności i w szansach wyborczych różnych formacji. Sondaże wskazują na wysoki poziom nieufności, poczucie oddalenia, wyobcowania elit rządzących. Ta sytuacja rodzi poważne zagrożenia – nie tylko kwestionuje się autorytet polityków, ale duża część obywateli zdaje się żywić wątpliwości co do procedur i instytucji demokratycznych.
Znaczące postaci polskiego życia politycznego poprosiliśmy o odpowiedź na pytania jaka jest dzisiaj Rzeczpospolita? jak ją naprawić? jakie są działania najpilniejsze?
Wykład Lecha Kaczyńskiego, 19 września 2005
Wykład Włodzimierza Cimoszewicza, 12 września 2005
Wykład Donalda Tuska, 6 września 2005
Wykład Zbigniewa Religi, 24 czerwca 2005
Wykład Tadeusza Mazowieckiego, 6 czerwca 2005
Wykład Marka Belki, 3 marca 2005
Autoryzowany tekst wystąpienia [PDF 203 KB]
Wykład Jarosława Kaczyńskiego, 14 lutego 2005
Autoryzowany tekst wystąpienia [PDF 250 KB]
Wykład Marka Borowskiego, 3 lutego 2005
Wykład Jana Rokity, 10 stycznia 2005
Autoryzowany tekst wystąpienia [PDF 216 KB]
Wykład Aleksandra Kwaśniewskiego, 13 grudnia 2004
Autoryzowany tekst wystąpienia [PDF 178 KB]
Copyright © Fundacja Batorego
http://www.batory.org.pl/programy_operacyjne/debaty/cykl_naprawa/artykuly_15/wyklad_jaroslawa_kaczynskiego_14_lutego_2005
Wykład Jarosława Kaczyńskiego, 14 lutego 2005
Autoryzowany tekst wystąpienia [PDF 250 KB]
Lider Prawa i Sprawiedliwości jako sposób naprawy Rzeczpospolitej przedstawił program swojej partii – skupiającej, jak powiedział, różnych ludzi, których łączy jednak przekonanie, że trwanie Polski jako kraju niepodległego i podkreślającego tożsamość obywateli jest wartością. Wartość ta jest zagrożona – między innymi przez spadek przyrostu naturalnego, przez to, że większość polskich dzieci rodzi się w biedzie i jest pozbawiona szans na przyszłość, przez kryzys patriotyzmu. Proponowany kształt Unii Europejskiej nie promującej „Europy narodów” także zagraża naszej tożsamości.
Kryzys państwa z jakim mamy obecnie do czynienia, to w znacznym stopniu wynik „dziwnej rewolucji”, jak Kaczyński określił przemiany w Polsce sprzed 15 lat. Była to rewolucja bez rewolucyjnych działań i zmian. Nie zmieniono nie tylko ludzi i podstaw systemu, ale zrezygnowano także z rewolucji moralnej. To spowodowało uwikłanie wszystkich rządów III Rzeczpospolitej, utrwaliło patologię i aparat poprzedniego systemu, uniemożliwiło budowę społeczeństwa obywatelskiego.
Dziś, powiedział Kaczyński, jest szansa na zmianę, wydaje się także, że potrzeba takiej zmiany staje się powszechnie odczuwalna. Nie wiemy, czy to co się obecnie dzieje, przerodzi się w rewolucję moralną, ale nowa władza musi dać wyraźny sygnał, że rozpoczyna się nowy okres. Do radykalnych działań w tej dziedzinie niezbędne jest także współdziałanie prezydenta, dlatego, podkreślił Kaczyński, trzeba wygrać nie tylko wybory do Sejmu ale także prezydenckie. W centrum działań nowej władzy musi znaleźć się aparat państwowy: trzeba jasno określić relacje obywatela z państwem, rozbić patologiczne układy i wzmocnić państwo jako takie.
Prawo i Sprawiedliwość jest zwolennikiem uchwalenia nowej Konstytucji. Ustawa Zasadnicza powinna być, jak to określono, państwowo- i narodotwórcza. Ważny jest przy tym sam sposób uchwalenia nowej Konstytucji. Należy zwrócić się do zorganizowanego społeczeństwa i zachęcić do jej współtworzenia. Konstytucja musi odwoływać się do sfery wartości najważniejszych – chrześcijaństwa, Kościoła i Narodu, chronić rodzinę, określić stosunek do wartości historycznych, tradycji niepodległościowej, szczególnie antykomunistycznej. Zmienić należy kształt władzy wykonawczej – do konstytucji należy wpisać mechanizm reagowania na skandale dziejące się w sferach władzy, zlikwidować wiele niepotrzebnych instytucji.
Jeżeli niemożliwe będzie w przyszłym Sejmie stworzenie koalicji konstytucyjnej, Prawo i Sprawiedliwość opowie się za deklaracja konstytucyjną, która zapowie proces zmian i stworzy nową perspektywę moralną.
Pierwszym problemem z jakim muszą się jednak zmierzyć nowe władze, jeszcze przed „oczyszczeniem”, jest problem głodnych dzieci. To hańba III Rzeczpospolitej i to musi być załatwione na początek, powiedział Kaczyński.
„Oczyszczenie” państwa, to według PiS lustracja (także majątkowa polityków i ich rodzin), dekomunizacja, jawność, czyli odtajnienie wszystkiego co związane jest z dziejami PRLu. Kaczyński opowiedział się za stworzeniem urzędu antykorupcyjnego, pierwszej służby specjalnej nie wywodzącej się z dawnego systemu, Komisji Prawdy i Sprawiedliwości. Komisja byłaby organem sejmowym, powołanym do zbadania zasobów służb specjalnych, policji, urzędów skarbowych. Uzyskana w ten sposób wiedzę da się zmienić w „fakty procesowe” i trzeba tego dokonać, żeby rozbić stary układ. Do działań w tej dziedzinie mówca zaliczył jeszcze uchwalenie ustawy antylobbingowej, zaostrzenie prawa karnego, ustawową kontrolę administracji państwowej, która rozstrzygnie także kwestie dyscypliny i odpowiedzialności. Wszystkie te zabiegi nie odnoszą się tylko do przeszłości, podkreślił lider PIS, stworzy to także nowy aparat i nowe warunki działania.
Władza wykonawcza to obecnie pięć niezależnych od siebie ośrodków – rząd i niezależnie od niego ministerstwo finansów, prezydent, Rada Polityki Pieniężnej i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Zdaniem PIS zlikwidować trzeba Radę Polityki Pieniężnej i KRRiTV, zapewnić mechanizmy, które zmusiłyby rząd i prezydenta do współdziałania. Budżet powinien przygotowywać premier, a nie ministerstwo finansów.
Wymiar sprawiedliwości podporządkować należy Ministerstwu Sprawiedliwości, zreorganizować sądy, wprowadzając na przykład specjalizację, urealnić odpowiedzialność dyscyplinarną pracowników sądownictwa. Kolejne postulaty usprawniające wymiar sprawiedliwości to likwidacja prokuratur apelacyjnych i krajowej oraz utworzenie elitarnej prokuratury specjalnej do walki z najgroźniejszymi przestępstwami.
Pozostałe kwestie, które należy jak najszybciej podjąć dla naprawy państwa Jaorsław Kaczyński, z braku czasu, mógł już tylko zasygnalizować:
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji - na czele zreformowanego resortu stanie nowy minister i silny gabinet; zmniejszyć należy służby specjalne, zlikwidować panujące w nich układy personalne przeniesione z poprzedniego systemu, zwiększyć za to ilość policji. W całym resorcie niezbędna jest wymiana „otoczenia”, czyli nie tylko ministra, ale np. komendanta głównego policji, wojewodów. W policji trzeba przywrócić dyscyplinę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych musi tez współpracować z Ministerstwem Sprawiedliwości.
w Służbie Zdrowia PIS opowiada się za powrotem do finansowania z budżetu – to zmniejszy skalę wyciekania pieniędzy i da ministrowi realną odpowiedzialność za system. Koszyk niezbędnych usług medycznych musi zostać zapewniony, dopuszczona będzie jednak prywatyzacja usług medycznych.
kultura, to obszar bardzo ważny, powiedział Kaczyński. Zwiększymy aktywność państwa i wydatki w tej dziedzinie. Najważniejsze projekty to budowa Muzeum Wolności, program aktywizacji młodych odbiorców kultury pod nazwą Młoda Polska, Nikifor XXI wieku, projekt dla twórców z małych ośrodków. Kaczyński zapowiedział też reformę kinematografii, by także młodzi twórcy otrzymali szansę.
w oświacie nacisk należy położyć na wychowanie patriotyczne, matematyka ma stać się przedmiotem obowiązkowym na maturze. Konieczne jest podniesienie poziomu kształcenia na wsi i w małych miastach – stąd zapowiedź odtworzenia inspektoratów oświaty.
w sferze gospodarki, której funkcjonowanie polepszy się już w efekcie dekomunizacji i rozbicia starych układów, uruchomić trzeba programy sektorowe. Takim może być na przykład rozwój budownictwa, niezbędny już teraz, bo bezdomność może stać się problemem jeszcze większym w najbliższych latach. Będzie to program oparty o kredyt hipoteczny, gwarantowany przez państwo, czyli kosztowny, ale stymulujący całą gospodarkę.
Lider Prawa i Sprawiedliwości podkreślił na koniec, że w obecnej sytuacji społecznej i ekonomicznej nie da się dokonać rewolucji, ale nie można dopuścić do tego, by grupa wykluczonych czy tych, którzy obawiają się zmian powiększyła się. Jeżeli taka wielka grupa spotkałaby się przy urnach, to mielibyśmy rządy partii radykalnych i populistycznych – Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin czy postkomunistów. Dlatego droga przed nami jest trudna.
Copyright © Fundacja Batorego
http://www.batory.org.pl/upload/jkaczynski.pdf
Jarosław Kaczyński, „O naprawie Rzeczypospolitej”
Wykład wygłoszony w Fundacji im. Stefana Batorego w dniu 14.02.2005
Mówiąc o naprawie Rzeczpospolitej powinienem, przynajmniej, przynajmniej w
zarysie, przedstawić program mojej partii - Prawa i Sprawiedliwości. Zanim będę próbował to
uczynić, muszę powiedzieć o czymś, co jest dla mnie i mojej partii podstawą, o wartościach
leżących u podstaw naszego działania i nadających jemu sens. Prawo i Sprawiedliwość jest
grupą ludzi pod wieloma względami różniącymi się ze sobą, ale w jednym zgodną: warto być
Polakiem. Warto, by trwał fenomen historyczny, jakim jest istnienie niepodległego narodu
polskiego w środku Europy.
Wyzwania
To jest nasz cel najbardziej zasadniczy i jednocześnie trudny do realizacji. Stoimy
bowiem przed poważnymi wyzwaniami. Ludność Polski zmniejsza się. Towarzyszy temu
bardzo niebezpieczne zjawisko wyraźnej asymetrii ilości narodzeń między grupami
społecznymi. Najwięcej dzieci rodzi się w grupach cierpiących niedostatek albo wręcz biedę.
Ich szanse na właściwą socjalizację i uzyskanie dobrego statusu społecznego są słabe,
niewielki będzie też najprawdopodobniej ich zasób kulturowy. Siła społeczna kolejnego
pokolenia będzie więc mniejsza a dystanse społeczne większe. Groźbę takiego biegu spraw
powiększa jeszcze zarysowujący się negatywny bilans migracyjny. W tej chwili widzimy
jedynie zaczątki tego procesu, ale bardzo łatwo możne dojść do sytuacji, w której z Polski
będą wyjeżdżać osoby bardzo zdolne, a także przeciętni absolwenci nowych szkół wyższych
nie mogący znieść pracy w kraju. W ten sposób z czasem może dojść do bardzo poważnego
osłabienia Narodu.
A przecież do tych zagrożeń trzeba dodać kolejne, nieco innej natury, a więc
oczywisty dla nas kryzys polonizmu, kryzys wartości związanych z poczuciem
2
przynależności narodowej, daleko idące podważenie przez obecną praktykę oświaty zadania
przekazywania świadomości narodowej, owego podstawowego korpusu wiedzy i wartości.
Zagrożenia związane są także z półperyferyjnym charakterem polskiej gospodarki, co w
świecie postępującej globalizacji może doprowadzić do tego, że stoczymy się ku gospodarce
całkowicie peryferyjnej czy – inaczej mówiąc – trzecioświatowej.
Na koniec muszę wymienić wyzwania związane z Unią Europejską, przede wszystkim
z takim jej rozumieniem, które podważa wartość istnienia oddzielnych europejskich narodów,
a w każdym razie ich suwerenność. Z rozumieniem europejskości, które usiłuje budować
tożsamość pomijając albo wręcz odrzucając narody, chociaż w praktyce oznacza przyjęcie
przez małe narody tożsamości narodów najsilniejszych.
Na te wszystkie wyzwania chcemy odpowiedzieć, ponieważ pragniemy trwania
polskiego narodu, ale także dlatego, chciałbym to mocno podkreślić, że czujemy się
Europejczykami. Uważamy, iż Europa bogata kulturowo może być tylko i wyłącznie Europą
narodów. A to w istocie oznacza przyjęcie pewnych granic dla politycznej integracji.
Alternatywą może być wyłącznie odwołanie się do masowej kultury amerykańskiej. Skądinąd
jest to pewien paradoks: entuzjaści daleko idącej i pospiesznej integracji europejskiej, bardzo
nie lubią Stanów Zjednoczonych, ale, jeśli szukać dzisiaj jakiejś wspólnej kulturowej
podstawy, to trzeba by odwołać się do tego specyficznego, bardzo amerykańskiego tworu. A
to w istocie oznacza przyjęcie politycznych granic integracji. Alternatywą może być
wyłącznie odwołanie się do masowej kultury amerykańskiej.
Mówię o zagrożeniach, na które chcemy odpowiedzieć, ale mamy też wiele szans.
Najważniejsza to istnienie niepodległego państwa polskiego. To w ciągu ostatnich trzystu lat
rzecz wcale nie zwykła i oczywista. Szansą jest istnienie ułomnej, ale jednak demokracji.
Szansą jest ogromny skok oświatowy, jeśli chodzi o oświatę wyższą, aczkolwiek, powiązany
z zapaścią w innych sferach. Wreszcie szansą jest wielka aktywizacja ekonomiczna
społeczeństwa, z rozmaitymi mankamentami, ale niewątpliwa.
Stan państwa
Wszystkie te szanse nie mogą dzisiaj zostać właściwie wykorzystane. Co więcej, w
ogromnej mierze są zablokowane przez ciężką chorobę państwa, przez wiele mankamentów
życia społecznego, przez to, co można określić jako ogromny koszt pozytywnej aktywności i
związane z nią ryzyko. Warto więc zastanowić się jak powstał ten blokujący system. Dzieje
Polski, przynajmniej od 1956 roku, doprowadziły do tego, że po roku 1989 mieliśmy do
3
czynienia z „dziwna rewolucją”. To określenie jest świadomym nawiązaniem do „dziwnej
wojny” z lat 1939–1940. W tamtym czasie trwała wojna, ale nie było działań wojennych.
Natomiast w nas od 1989 roku trwała rewolucja, ale nie było żadnych rewolucyjnych działań.
Mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której w sferze wartości zostało odrzucone wszystko, co
było związane z rewolucją moralną lat 1980–1981. Odnowienie w tym czasie wartości
tradycyjnych, wartości narodowych, a także zwykłej moralności zostało porzucone, natomiast
dopuszczono, i to w wielkiej skali, do kontynuacji różnego rodzaju socjotechnik
demobilizacyjnych z okresu stanu wojennego. Te socjotechniki, wcześniej stosowane przez
komunistyczne państwo, teraz przejęły różnego rodzaju podmioty prywatne. Można tu
przytoczyć przykład tygodnika „Nie” jako instytucji, która, z punktu widzenia tegoż
tygodnika z pozytywnym skutkiem, przeprowadziła atak na tradycyjne wartości, w
szczególności na tradycję „solidarnościową”. Można powiedzieć, że działania „Nie” to był
chyba najsilniejszy przekaz ideologiczny pierwszego okresu po roku 1989. Mieliśmy także do
czynienia z bardzo potężną dawką ideologii antywspólnotowej, co w dużej mierze
przyczyniło się do trudności w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego i trzeciego sektora.
W sferze państwa mieliśmy do czynienia z zachowaniem starego aparatu. W gruncie
rzeczy nie wybudowano nowego państwa. Nastąpiło też przeniesienie w nowe warunki starej
stratyfikacji i hierarchii społecznej stworzonej przez komunistów. Mówiąc krótko – kto miał
bardzo mocną pozycję w okresie komunistycznym, ten miał szansę, nieporównanie lepszą, niż
inni, by tę pozycję, już w sferze własności i prestiżu, zachować. Najlepszą, najbardziej
skuteczną podstawą organizowania się w życiu społecznym, było zabieganie o różnego
rodzaju nieuprawnione zyski. Ten sposób organizowania się funkcjonował w różnych
fragmentach życia społecznego, ale także, o czym trzeba pamiętać, w sferze polityki. W
związku z tymi wszystkimi zjawiskami bardzo szybko wytworzył się, a właściwie został
przeniesiony z poprzedniego systemu, potężny syndrom patologiczny. Jego wehikułem było
państwo, stary aparat państwowy. Ten syndrom stworzył system regulacji życia społecznego
alternatywny wobec opisanego przez prawo i konstytucję. W szczególności dotyczy to
systemu podejmowania decyzji w skali mikro w odniesieniu do sfery prywatyzacji, sfery
własności i jej przejmowania. Natomiast jeżeli chodzi o sferę makro, w szczególności polityki
makroekonomicznej, to tutaj bardzo szybko utworzył się system dwóch potężnych lobbies,
które były mocno związane z tym patologicznym systemem i osadzone w PRL-owskiej
historii: lobby bankowe i lobby importerskie składające się w wielkiej części z ludzi dawnych
służb specjalnych działających czy to w państwowych centralach handlu zagranicznego, czy
to w przedsiębiorstwach prywatnych powołanych dzięki nawiązanym przed 1989 r.
4
kontaktom. Można powiedzieć, że te dwa lobbies, (wpływy jednego z nich zostały później
skonstytucjonalizowane), odgrywały zasadniczą rolę w wyznaczaniu polityki gospodarczej.
W praktyce oznaczało to uniemożliwienie jej prowadzenia w jakiejkolwiek przemyślany
sposób.
Patologiczny system regulacji miał ogromny wpływ na całe życie społeczne i żaden z
ośrodków dyspozycji politycznej, który w tym okresie funkcjonował (z wyjątkiem rządu Jana
Olszewskiego) nie był nieuwikłany w ten system. Co więcej, znaczna część tych ośrodków po
prostu go reprezentowała a nawet była jego częścią.
System ten najkrócej można określić jako postkomunizm. Dzisiaj stoimy przed szansą,
można mieć nadzieję, że nie teoretyczną, powołania ośrodka dyspozycji politycznej który
będzie od takich uwikłań wolny. Co więcej, jest szansa, że akt powołania tej władzy będzie, a
nawet już jest, powiązany z pewnym moralnym wzmożeniem. Nie wiem, czy obecne
wydarzenia w Polsce przemienią się w moralną rewolucję, nawiązującą do tej z lat 1980–
1981, czy do innych moralnych rewolucji, które w polskiej historii się zdarzały. Ale z całą
pewnością nie byłoby szansy na przełom, gdyby tego wzmożenia dzisiaj nie było. Może ono
niesłychanie ułatwić dokonanie w Polsce zmian, stworzyć dla nich społeczne zaplecze.
Sposoby naprawy
Jeśli już powiedziałem o swoich nadziejach na przełom, to należy dodać, że ten
ośrodek dyspozycji politycznej będzie pełny, jeżeli obejmie także urząd prezydenta. Nie
wystarczy dzisiaj wygrać wybory parlamentarne, trzeba wygrać także prezydenckie. Tylko
wtedy będziemy mogli mówić o tym, że władza wykonawcza w Polsce – nadal nie cała, bo
jest ona w Polsce specyficznie skonstruowana – znajduje się ręku tych, którzy chcą dokonać
zmian. Jeśli jednak przyjmiemy optymistycznie – ja tak sądzę - że ten moment nastąpi, to
trzeba sobie uświadomić, że w centrum polskich spraw jest kształt polskiego państwa, jego
zdolności do działania. Oczywiście, panująca obecnie choroba jest szersza, obejmuje nie tylko
państwo, ale także społeczeństwo. Jednak instrumentem, przy pomocy którego można tę
chorobę leczyć, jest właśnie państwo. Dlatego potrzebne jest tutaj kilka słów na temat tego,
jak my to państwo rozumiemy.
Państwo jest aparatem, pewną organizacją, ale państwo – piszemy o tym w wielu
naszych dokumentach, także w dokumentach naszej poprzedniej partii, czyli Porozumienia
Centrum - jest także jakością moralną, zjawiskiem ze sfery, można powiedzieć, moralnohistorycznej. W tej sferze mamy do czynienia z zamieszaniem, które wynika ze zjawisk
5
wcześniej przeze mnie opisanych, które znalazły wyraz także w szczególnym kształcie
preambuły i innych przepisach uchwalonej w 1997 r. Konstytucji. Warto jednak dodać, że
zamieszanie to dotyczy także innej kwestii. Otóż po 1989 roku nie wyjaśniliśmy pewnej
sprawy zasadniczej, dla relacji między obywatelem a państwem, Nie udzieliliśmy sobie
odpowiedzi na pytanie, czego obywatel może od państwa oczekiwać. Nie nastąpiło to ani w
początkowym okresie przemian, ani w konstytucji z 1997 roku, w której składa się liczne, ale
fikcyjne deklaracje. Dlatego wyjaśnienie tej sprawy, obok wyjaśnienia kwestii
aksjologicznych jest warunkiem funkcjonowania w Polsce dobrego państwa. Oczywiście
koniecznie jest spełnienie także innych warunków: oczyszczenie państwa, czyli rozbicie
patologicznych układów, utwardzenie państwa, bo dzisiaj mamy do czynienia, co przyznaje
dzisiaj nawet premier Jerzy Hausner, z państwem „miękkim”. Potrzebne jest uczynienie jego
struktur funkcjonalnymi i niezbędna jest jego „merytokratyzacja” państwa, bo ten element jest
dzisiaj niesłychanie słaby.
Konstytucja
Jeśli mówimy o potrzebnych i szerokich zmianach, które sięgają jego legitymacji, a
kończą się na pewnych kwestiach czysto organizacyjnych, to należy powiedzieć o konstytucji.
Jej zmianę planujemy. Mamy w swoich planach dwa warianty. Optymalny, o którym będę
tutaj mówił, zakłada możliwość uchwalenie nowej konstytucji (lub jej znaczące zmiany). Jej
projekt będzie niedługo społeczeństwu przedstawiony. Drugi wariant, bardziej ograniczony,
bez zmiany konstytucji, bo oczywiście nie ma żadnej pewności, że będzie można ją uchwalić.
W przypadku konstytucji istotny jest nie tylko jej kształt i treść, ale także sposób
uchwalenia, ponieważ powinna ona odegrać rolę państwowotwórczą. Co więcej, jeśli
weźmiemy od uwagę wspomniany już kryzys poczucia narodowego i kryzys polonizmu, to
także powinna pełnić rolę narodotwórczą. Nie jest to coś nowego w historii, są nawet na
świecie narody konstytucji. Uchwalenie konstytucji w pewien sposób, wraz z określonymi
zabiegami, mogłoby mieć znaczenie, tym bardziej, że mamy tradycję, całkiem nieodległą
tworzenia w drodze umowy aktów fundamentalnych o guasi konstytucyjnym znaczeniu dla
kształtu życia społecznego. W tym przypadku nowa władza, powołana w najbliższych
wyborach, powinna zwrócić się do społeczeństwa (w szczególności do społeczeństwa
zorganizowanego), o pewien udział w przygotowaniu konstytucji. Jest on niezbędny na tym
wstępnym etapie, przed jej uchwaleniem i referendum, które też byłoby bardzo istotnym
aktem demokratycznym. Oczywiście przeprowadzenie tego typu operacji nie jest wymogiem
6
bezwzględnym. Trudno zagwarantować też powodzenia takiej akcji. Proszę jednak pamiętać,
że nowa władza zacznie funkcjonować w bardzo niedobrej sytuacji moralnej, przy niezwykle
negatywnym stosunku społeczeństwa do sfery publicznej i do polityków w ogóle. Tego typu
zabieg byłby ważny dla zmiany tych postaw, a także dla funkcji tej konstytucji w przyszłości.
Co nowa konstytucja powinna zawierać? Po pierwsze, wyjaśnić sferę aksjologiczną.
W konstytucji z 1997 roku jest ona niesłychanie niejasna. Mamy tutaj do czynienia z
kompromisem tworzącym zamieszanie. W istocie wartość preambuły i innych elementów,
które odnoszą się do sfery wartości, jest żadna. Nie ukrywamy, że należy oprzeć konstytucję o
system wartości, który jest jedynym w skali społecznej znanym/
występującym/obowiązującym w Polsce. Jego depozytariuszem jest przede wszystkim
Kościół Katolicki. Jest to system nawiązujący do chrześcijaństwa i tradycji narodowej.
Oczywiście, nie oznacza próby budowania państwa wyznaniowego. Chcę bardzo mocno to
podkreślić! Chodzi jedynie o odwołanie się do realnie istniejącego systemu wartości. Polska
nie jest takim krajem, jak na przykład Holandia, gdzie równolegle funkcjonują trzy
konkurencyjne systemy wartości: katolicki, protestancki, bezwyznaniowy. Budując życie
publiczne należy odwoływać się do rzeczywistości. W systemie, o którym mówię, nie ma
niczego, co byłoby nie do przyjęcia przez osobę niewierzącą, chyba że jest ona osobistym
przeciwnikiem Pana Boga. Są tacy ludzie w Polsce, ale to jest mniejszość. Nie sądzę, żeby
trzeba było z nimi wchodzić w jakieś szczególnie daleko posunięte kompromisy.
W tej konstytucji bardzo ważne jest jasne określenie tożsamości historycznej. W
przypadku kraju, który przez większość z ostatnich 300 lat funkcjonował w stanie opresji
związanej najpierw z zaborami a potem z komunizmem niezbędnie jest utwierdzenie
tożsamości jednoznacznie nawiązującej do tradycji niepodległościowej, do I i II
Rzeczypospolitej. Jednocześnie musi być to tożsamość, mówię to wprost, wyraźnie
antykomunistyczna. Był to problem szczególnie dyskutowany w początku lat 90. Wówczas
wiele osób wywodzących się z tradycji walki o Polskę niepodległą, demokratyczną, tę
tożsamość antykomunistyczną zdecydowanie kwestionowało. Otóż nie zgadzamy się z nimi.
Konstytucja powinna nadawać państwu polskiemu charakter państwa o tożsamości
antykomunistycznej, tak jak powojenne Włochy miały na przykład wyraźnie tożsamość
antyfaszystowską. To jest, z naszego punktu widzenia, rzecz oczywista.
Trzecia zmiana, z naszego punktu widzenia niezwykle ważna: konstytucja powinna
formułować reguły tworzenia i interpretowania prawa, które uniemożliwiają powstawanie
sytuacji w której państwo jest bezradne w sytuacji opresji obywatela, zarówno tej banalnej,
związanej z działaniem jakichś złoczyńców, ale także związanej z pracą i różnego rodzaju
7
sytuacjami społecznymi. Musi nastąpić przywrócenie wartości sprawiedliwości materialnej w
konstytucji. Przy czym chcę mocno podkreślić, ma to poważne znaczenie zarówno w
procesach prawotwórczych, jak i w procesach interpretacji prawa, czyli jego stosowania.
Trybunał Konstytucyjny miałby tu bardzo wyraźną dyrektywę. Jest to rzecz bardzo istotna,
podobnie jak zamieszczenie w konstytucji przepisów, które wyraźnie będą chroniły rodzinę i
chroniły prace. To są dzisiaj w Polsce przedmioty największego bólu społecznego i
konstytucja musi zdecydowanie w tych dwóch sprawach się wypowiedzieć.
Konstytucja powinna zmienić kształt władzy wykonawczej, doprowadzić do
większego jej skonsolidowana oraz stworzyć konstytucyjne podstawy dla reakcji na skandal
w szczególnie niegodziwe zachowania władzy. Opisywany przeze mnie wcześniej system
cechował się tym, że tej reakcji nie było. Pojawiła się ona dopiero w momencie jego
zmierzchu, kiedy stał się już zupełnie transparentny poprzez swoją oligarchizację i doszło do
różnego rodzaju wewnętrznych sprzeczności. Wtedy to pojawiły się: afera Rywina i kolejne
afery. Powtarzam, w nową konstytucję ten mechanizm reakcji musi zostać wpisany.
Oczywiście, jak wszystkie inne mechanizmy konstytucyjne, nie daje to stuprocentowej
pewności, że taka reakcja nastąpi, ale zostanie ona przynajmniej uprawdopodabniona.
Zracjonalizowany powinien zostać system tworzenia prawa. Mają być zniesione
różnego rodzaju niepotrzebne instytucje, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Wzmocnieniu powinna ulec instytucje kontrolne, w szczególności rozszerzenie uprawnień
NIK-u. Mają być zniesione mechanizmy korporacjoniazacji władzy państwowej, będące jedną
z klasycznych cech tego systemu, który tutaj opisywałem, a także powinny powstać
utrudnienia w korporacjonizacji życia społecznego. Ma być uelastyczniony system tworzenia
administracji państwowej, na przykład zniesiony przepis głoszący, że samorząd musi być
symetryczny do podziału administracyjnego kraju (w moim przekonaniu szkodliwy i
utrudniający dobre organizowanie życia społecznego). Mają tam być wprowadzone jeszcze
liczne inne, szczegółowe zmiany w tym przepisy wprowadzające ułatwiające proces
oczyszczenia i pozwalające na czas przejściowy uchylenie różnego rodzaju przepisów
gwarancyjnych, które uniemożliwiają wprowadzenie zmian w różnych częściach aparatu
państwowego. Konstytucja w takim kształcie, jeśli uda się ją uchwalić, będzie ogromną
pomocą w planowanym przez nas procesie przebudowy państwa.
Wspominałem już o tym, że być może nie uda się jednak stworzyć koalicji
konstytucyjnej. W związku z tym trzeba przewidzieć różnego rodzaju rozwiązania
substytutywne, na przykład deklarację konstytucyjną nowego Sejmu, uchwaloną
bezwzględną, czy choćby zwykłą większością głosów, która by zapowiadała dłuższy proces
8
dochodzenia do nowej konstytucji, w referendum o charakterze konsultacyjnym,
przewidziane w obecnej konstytucji, dotyczące tego konkretnego projektu, krótko mówiąc –
różnego rodzaju operacje, tworzące pewną perspektywę polityczna, ale także, co chce mocno
podkreślić, perspektywę moralną.
Powiem jeszcze jedno słowo w sprawie inauguracji procesu przemian. Jest to ważny
akt, którego zabrakło w roku 1989. Bardzo wielu analityków mających krytyczny stosunek do
ówczesnego biegu wydarzeń podkreślało znaczenie braku aktu założycielskiego.
Potrzebujemy jakiegoś gestu. Jan Rokita w swym wykładzie „O naprawie Rzeczpospolitej”
mówił o gestach dotyczących ograniczenia przywilejów władzy. W żadnym razie tym
pomysłom się nie przeciwstawiamy, poza może jednym tylko rozwiązaniem, które jest
wyrazem nie tyle intencji Platformy Obywatelskiej, co jej chytrości. Ale w innych sprawach
jesteśmy gotowi poprzeć te projekty, niemniej uważamy, że tego rodzaju akt to zbyt mało.
Obawiamy się także, że tak proponowany gest nie dotrze do znacznej części społeczeństwa.
Jest natomiast pewien inny fakt, który jest hańbą III Rzeczypospolitej: głodne dzieci. I ta
sprawa powinna być na samym początku nowej kadencji załatwiona, czy metodą
proponowaną przez Marka Borowskiego i jego partię, czy jakąś inną. Polskie dzieci nie mogą
być głodne i to musi zostać nie tylko wyraźnie powiedziane, ale i wprowadzone w życie, na
samym początku nowych rządów. To musi być jedno z pierwszych posunięć.
Oczyszczenie państwa
Przechodząc do kolejnej sprawy, czyli oczyszczenia. Co ono dla nas znaczy?
Mówiłem już o potężnym syndromie patologicznym. W związku z tym konieczna jest
odpowiedź na pytanie: czy można go zlikwidować? Moim zdaniem niezbędne są następujące
posunięcia: lustracja, od której już się nie ucieknie, następnie dekomunizacja, czego wymaga
logika moralna wobec propozycji przeprowadzenia lustracji, wprowadzenie zasady jawności i
odtajnienia, która ma w dużej mierze charakter retrospektywny - chodzi o odtajnienie
wszystkiego, co jest związane z dziejami PRL-u, czyli o pełną dostępność do archiwów dla
historyków, może także dziennikarzy i innych naukowców, ale pośrednio także dla
społeczeństwa.
Poza tymi posunięciami potrzebne jest powołanie Urzędu Antykorupcyjnego. Pomysł
ten wymaga pewnego komentarza. Przypomnę, że wszystkie funkcjonujące dzisiaj w Polsce
służby specjalne – a urząd ten ma być taką służbą –są bezpośrednią kontynuacją służb
specjalnych PRL-u. W tym przypadku chodzi o powołanie pierwszej instytucji, która ani w
9
sensie organizacyjnym, ani tradycji, ani personalnym, taką kontynuacją nie będzie. Ten urząd
będzie mógł przeprowadzać różne operacje, w szczególności odnoszące się do aparatu
państwowego, będzie wyposażony w narzędzia niezbędne do walki z korupcją i wszelkiego
rodzaju nadużyciami. Drugą instytucją, którą chcemy powołać, budzącą wiele emocji jest
Komisja Prawdy i Sprawiedliwości. Zależy nam na powstaniu organu sejmowego, którego
głównym zadaniem będzie badanie zasobów informacyjnych służb specjalnych, prokuratury,
służb skarbowych i policji. W tych zasobach zawarta jest gigantyczna wiedza na temat
nadużyć i różnego rodzaju złych wydarzeń z dziejów III Rzeczypospolitej. Obecnie jest ona,
w sensie prawnym oraz procesowym, całkowicie „martwa”. Zadaniem tego urzędu będzie
zmienić tę informacje w fakty procesowe, ale także, w możliwym zakresie, przekazanie
społeczeństwu wiedzy o tych negatywnych zjawiskach. Powstanie Komisji jest sposobem na
rozbicie układu, który został uderzony przez ujawnione niedawno afery, ale dalece nie został
rozbity.
Wreszcie potrzebna jest, skądinąd przygotowywana, ale może w niewłaściwej formie,
ustawa regulująca lobbing. Oczekiwana jest także, jak pokazują badania opinii publicznej,
lustracja majątkowa polityków, daleko idąca, w której stawiano by pytania o pochodzenie
majątków wszystkich członków gospodarstw domowych, w których politycy żyją. To jest
zabieg drastyczny, ale bardzo potrzebny proponowaliśmy jego przeprowadzenie już dawno i
jesteśmy przekonani, że musi być przeprowadzony.
„Utwardzenie” państwa
Wspominałem o potrzebie „utwardzenia” państwa. Co rozumiem pod tym pojęciem?
Przede wszystkim chodzi o nowy kształt służby cywilnej, o wprowadzenie ustawy o kontroli
wewnętrznej w administracji, powołanie głównego rzecznika dyscyplinarnego, całego pionu
dyscyplinarnego w administracji oraz stworzenie pewnych reguł odpowiedzialności – tych
wszystkich narzędzi, którymi obecnie nie dysponujemy. Krótko mówiąc chodzi o stworzenie
mechanizmów, które dadzą możliwość sterowania aparatem państwowym i jego
dyscyplinowania oraz stworzą pewien nowy klimat. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie te
postulaty nie odnoszą się jedynie do naprawiania zaszłości. Chodzi nie tylko oczyszczenie
dotychczasowych mechanizmów, odrzucenie czy próbę wyrównania niegodziwości, które
miały miejsce. To jest także tworzenie nowego otoczenia dla funkcjonującego już aparatu
państwowego. Nie jesteśmy w stanie w ramach – jak to określamy - „budowy nowego
państwa”, oprzeć się o komitety rewolucyjne, które by zastępowały organy państwowe. Ale
10
możemy stworzyć nowe warunki działania. Oczywiście, samo powołanie nowego centrum
dyspozycji politycznej będzie bardzo ważnym elementem tego otoczenia. Ale elementów
musi być wiele, jeżeli inne części aparatu państwowego mają się zmienić. Nie uchylamy się
od konieczności podjęcia odpowiednich działań wobec tego aparatu, ale, powtarzam, chcemy
stworzyć nowy klimat i jednocześnie nowe poczucie obowiązku. Chcemy także, nie
ukrywamy, stworzyć zagrożenie dla tych, którzy tego obowiązku nie będą chcieli
wykonywać.
Władza wykonawcza
Przejdę teraz do władzy wykonawczej, jednego z największych problemów w Polsce.
To także jeden z podstawowych problemów konstytucyjnych i bez zmian w tej dziedzinie
trudno będzie wprowadzić program naprawczy. Władzę wykonawczą posiada obecnie aż pięć
ośrodków. To jest rząd, ale w jego ramach ministerstwo finansów, będące w istocie
oddzielnym ośrodkiem władzy wykonawczej. Jest urząd prezydenta, mający nie tak małą
władzę, jak to się zazwyczaj uważa, a przede wszystkim posiadający bardzo duży potencjał
destrukcyjny. Co więcej, bardzo rzadko mamy sytuację, w której rząd i prezydent
współpracują ze sobą. Proponujemy nowe rozwiązania konstytucyjne, które maję tę
współpracę uprawdopodobnić.
Obok tych trzech ośrodków mamy jeszcze Radę Polityki Pieniężnej. Oczywiście,
polityka pieniężna musi w dużej mierze pozostawać poza rządem. Tego rozwiązania nie
kwestionujemy, ale obecna konstrukcja prawna powoduje całkowite rozdzielenie obu
ośrodków. RPP jest organem, który w ogóle przed nikim za nic nie odpowiada. Wreszcie
mamy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, który podejmuje różnego rodzaju istotne ważne
decyzje. Ten układ musi zostać zmieniony. Nasz projekt zmierza do likwidacji KRRiT,
podobnie Rady Polityki Pieniężnej, ale pozostawiając jej uprawnienia, zmodyfikowane i z
pewnymi zasadami odpowiedzialności, prezesowi Banku Narodowego.
Relacje między prezydentem wybieranym w wyborach powszechnych – co zostało już
w Polsce przyjęte i dzisiaj bardzo trudno byłoby tę zasadę podważyć - a rządem należy ułożyć
w sposób następujący. Prezydent posiada dziś trzydzieści prerogatyw. W trzydziestu różnych
sprawach może podjąć decyzje bez kontrasygnaty premiera, czyli, krótko mówiąc, ten wymóg
w naszej rzeczywistości jest niemalże fikcją, a przypominam, że kontrasygnata jest
podstawową instytucją integrującą władzę wykonawczą w demokracji parlamentarnogabinetowej. W ogromnej części te uprawnienia muszą zostać zniesione. Prezydent – według
11
naszego projektu - nie będzie mógł nominować, nadawać ordery, ułaskawiać bez
kontrasygnaty ze strony premiera czy właściwego ministra. Ale z drugiej strony będą
stworzone mechanizmy zmierzające do uprawdopodobnienia symetrii między większością
prezydencką a większością parlamentarną. Chcemy, żeby prezydent po wyborze na urząd
mógł w ciągu pół roku rozwiązać parlament. Ten mechanizm ma tworzyć zachętę do
współpracy między większością rządową a prezydentem i dać możliwość stworzenia nowej
większości rządowej w krótkim czasie po wyborach prezydenckich. Przy czym zasada „pół
roku” obowiązywałaby tylko w przypadku funkcjonowania parlamentu co najmniej przez rok.
Ten wyjątek ma chronić dopiero co wybrany parlament przed rozwiązaniem.
Chcemy także wyposażyć prezydenta w pewnego rodzaju możliwości reakcji na
skandal. Dać mu możliwość nie powołania ministra, który w oczywisty sposób nie zasługuje
na tę funkcję. W takich samych okolicznościach, po odpowiednich konsultacjach z innymi
przedstawicielami władzy, mógłby nie powołać premiera oraz, po przeprowadzeniu
odpowiedniej procedury, poprzez badania Najwyższej Izby Kontroli, zażądać od Sejmu
odwołania rządu, a jeżeli ten odmówi, to Sejm rozwiązać. Nasze propozycje wynikają z
doświadczeń III Rzeczypospolitej. Byłem kilkakrotnie uczestnikiem indywidualnych albo
wieloosobowych rozmów z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który bardzo narzekał
na Leszka Millera, mówiąc, jak źle rządzi. Raz nawet prezydent zaprosił premiera na
spotkanie z politykami opozycji, którzy namawiali Millera do podania się do dymisji. Nic to
nie dało. Nie jest prawdą, że prezydent Kwaśniewski wykorzystywał wszystkie swoje
możliwości nacisku. Nie wygłosił orędzia do parlamentu, co byłoby bardzo mocnym
środkiem nacisku. Ale rzeczywiście, poza tym wystąpieniem nie był w stanie więcej zrobić. A
przecież mówimy o sytuacji oczywistej, w której rząd nie powinien rządzić, a rządził. Nasze
propozycje dają możliwość na reakcję w tych skrajnych sytuacjach.
Według naszego projektu konstytucji prezydent mógłby wydawać rozporządzenia, ale
tylko na wniosek rządu. Z jednej strony prowadziłoby to do racjonalizacji prawodawstwa, a z
drugiej strony byłaby to zachęta dla rządu do współpracy z prezydentem, bo prezydent nie
miałby obowiązku wydawania rozporządzeń. Krótko mówiąc, jeśli rząd chce współpracować
z prezydentem, to musi odrzucić bardzo często występującą w Polsce pokusę, by z
prezydentem walczyć. I, oczywiście, vice versa. Proponujemy także wiele innych rozwiązań.
Nie jestem tu w stanie wszystkich ich omówić. Chodzi – podsumowując – o stworzenie
systemu, który mieściłby się w ramach europejskiego typu demokracji, będącego niepełny
systemem pół, a nawet ćwierć prezydenckim, a jednocześnie systemem sprawniejszym.
12
Chciałbym przypomnieć, że przed drugą wojną wszystkie wielkie akty normatywne,
pomnikowe akty normatywne, z sławnymi kodeksami na czele, zostały ogłoszone poprzez
prezydenta na rozporządzenia z mocy.
Chociaż jest to część rozważań gospodarczych, chcemy zmienić sposób
przygotowania budżetu. Powinien być on przygotowany w kancelarii premiera, co oznacza
zmianę pozycji ministerstwa finansów i likwidację tego w istocie oddzielnego ośrodka
władzy.
Wymiar sprawiedliwości
Przejdę teraz do poszczególnych części aparatu państwowego. Rozpocznę od wymiaru
sprawiedliwości. Jest on chory, co jest wielkim problemem III Rzeczypospolitej.
Jednocześnie jest to sfera ogromnie delikatna, mocno związana z prawami obywatelskimi.
Chcemy dokonać tutaj daleko idących zmian. Konstytucja ma zlikwidować korporacjonizację
tej części aparatu państwowego, bo w tym przypadku jest to korporacjonizacja de iure.
Chcemy ją znieść. Jest to przede wszystkim sprawa zmiany charakteru Krajowej Rady
Sądownictwa, a także charakteru immunitetu sędziowskiego. Dalsze przekształcenia będą
zawarte w planowanych ustawach. Po pierwsze, chcemy powrócić do mianowania prezesów
sądów przez ministra sprawiedliwości. W ogóle cały nadzór administracyjny w sądach, czyli
nie nadzór instancyjny, ma być pionem podporządkowanym ministrowi.
Drugą sprawą jest reorganizacja sądów. Pewne dziedziny chcemy przekazać nowym
wydziałom, chodzi szczególnie o decyzje związane z postępowaniem przygotowawczym.
Trzecia kwestia to wprowadzenie specjalizacji w sądach, co jest zadaniem pierwszej wagi
przy niezdolności znacznej liczby sędziów do zajmowania się skomplikowanymi sprawami.
Specjalizacja powinna rozpoczynać się na poziomie aplikacji, która skądinąd powinna być
aplikacją otwartą. Wreszcie trzeba urealnić odpowiedzialność dyscyplinarną, która dzisiaj w
sądach, na skutek istnienia uprawnień korporacyjnych, w gruncie rzeczy jest fikcją. Nie może
nadal tak być, by sędziowie uczestniczyli – mówię o faktach – na przykład w przyjęciach z
podejrzanymi osobnikami. Podczas jednego z nich jeden z sędziów topi się i nic się nie dzieje,
mimo, że wiele wskazuje na przestępstwo. Wszystko pozostaje po staremu. Nie ma nawet
próby podjęcia działań, które miałaby prowadzić do wyeliminowania z zawodu sędziów
obracających się w takim środowisku.
Będziemy też chcieli wprowadzić sądy 24 godzinne orzekające bardzo szybko w
drobniejszych sprawach, np. zakłóceń porządku publicznego, różnych rozrób.
13
Zadaniem wspomnianego już Urzędu Antykorupcyjnego będzie także obserwowanie
wymiaru sprawiedliwości, oczywiście nie orzecznictwa, ale wszystkiego, co łączy się z
zagrożeniami korupcyjnymi, czy powiązaniami ze światem przestępczym.
Przewidujemy daleko idącą reorganizację prokuratury. Chcemy znieść prokuratury
apelacyjne, oraz, niemalże w całości, prokuraturę krajową. Proponowane przez nas kroki
wiążą się z uznaniem za bezsensowne wszystkiego, co jest określane w prokuraturze jako
„nadzór wewnętrzny”. Obecnie jest to dział bardzo rozbudowany i angażujący mniej więcej
jedną czwartą prokuratorów. Te grupę 1200-1400 prokuratorów należy rzucić na pierwszą
linię, na linię bezpośredniej walki z przestępczością, a instytucje i zabiegi związane z
„nadzorem wewnętrznym” ograniczyć do minimum. Skargi na decyzje prokuratorów
powinny rozpatrywać sądy. Musi natomiast zostać utworzona prokuratura specjalna będąca
odpowiednikiem Centralnego Biura Śledczego. Ma to być elitarny oddział, nie chcę
rozstrzygać, ile osób by obejmował, ale na pewną liczbę znaczną, angażujący się wyłącznie w
walkę z najgroźniejszą przestępczością. Mogę przytoczyć wiele argumentów za powołaniem
takiej prokuratury. Najbardziej oczywisty: prokuratorzy miejscowi bardzo często obawiają się
podjęcia tego rodzaju walki ponieważ mają poczucie osobistego zagrożenia, jeśli nawet nie
wchodzą w grę powiązania osobiste, a te, niekiedy też mają miejsce.
W pozostałej części prokuratury należy stworzyć wydziały specjalne do walki z
przestępczością o charakterze finansowym. Obecnie prokuratury rejonowe, które otrzymują
tego rodzaju sprawy, są całkowicie bezradne. Bardzo często sprawy tego rodzaju nie są
podejmowane, ponieważ osoby tam zatrudnione nie są w stanie nimi się zająć, nie posiadają
stosownej wiedzy, nie są w stanie zweryfikować faktów, które stanowią przedmiot zarzutów,
a nawet ze zrozumieniem przeczytać odpowiednich dokumentów. Musi zostać także
urealniona odpowiedzialność dyscyplinarna prokuratorów. Obecnie w wielu wypadkach
dzieje się bardzo, bardzo niedobrze. Musi być również inaczej skonstruowany system
awansów i szkolenia, co dotyczy także sądów. Szkolenia powinny być obowiązkowe, a ich
ukończenie kończyć się odpowiednim egzaminem. Będzie to element merytokratyzacji
aparatu. Pomyślne zakończenie szkolenia winno być także związane z awansem, co najmniej
finansowym.
Powinienem jeszcze zrelacjonować szereg zmian w kodeksach postępowania
cywilnego i karnego zmierzających do ich uproszczenia oraz zmian w ustawie o sądach
powszechnych, bowiem wiele przepisów dzisiaj utrudniają pracę sądów i niepotrzebnie je
14
przedłuża. Jest to jednak zbyt duży materiał. Powiem jedynie, że opracowania, które
przewidują te zmiany, są już całkowicie gotowe.
Bezpieczeństwo i administracja państwowa
Przechodząc do dalszych spraw bardzo ważnych dla funkcjonowania państwa: jedną z
najtrudniejszych jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ten resort, będący fundamentem
PRL-u, trwa niezmienne w sensie organizacyjnym, a niemałej mierze także personalnym, w
piętnaście lat po odzyskaniu niepodległości. Osoba zastanawiająca się nad przyszłości Polski,
powiedzmy w roku 1985, i wierząca, że przy końcu lat 80. odzyskamy niepodległość, z całą
pewnością byłaby przekonana, iż ten resort zostanie rozpędzony. Stało się inaczej. Nie tylko
nie został rozpędzony, ale wręcz kwitnie. Ten problem musi zostać rozwiązany. Jednak drogą
do tego nie może anihilacja owego resortu, bo do tego rewolucyjnego kroku nie ma w Polsce
ani warunków, ani nastroju. Dlatego też muszą zostać podjęte inne działania, które pokrótce, z
wieloma pominięciami, przedstawię.
Obecnie resort spraw wewnętrznych jest jednostką centralną. w jej skład wchodzą trzy
służby mniejsze - Straż Graniczna, Biuro Ochrony Rządu, Straż Pożarna, jedna służba duża,
czyli policja, oraz wojewodowie i cała podporządkowana im administracja. Ministerstwo
Spraw Wewnętrznych, przy realizacji omówionych już przeze mnie koncepcji, będzie działał
w innym niż dotychczas otoczeniu, poczynając od ośrodka dyspozycji politycznej, poprzez
istnienie Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, Urzędu Antykorupcyjnego i zreformowanych
sądów i prokuratur. To wszystko wpłynie na jego funkcjonowanie. Ale potrzebne są także
zmiany wewnętrzne. Po pierwsze minister musi mieć do dyspozycji silny gabinet. Teorie
malutkich gabinetów, ograniczonych do dwóch, trzech osób, muszą zostać odrzucone. Silny
gabinet jest niezbędny dla przeprowadzenia odpowiednich zmian. W jednostce centralnej
natychmiast muszą zostać przeprowadzone bardzo znaczne zmiany personalne. Bez nich
możliwość funkcjonowania nowego ministerstwa, a przede wszystkim jego sterowność, nie
istnieje. A dzisiaj, to przyznaje nawet Ryszard Kalisz, jest to instytucja niesterowalna.
Konieczność tej zmiany nie podlega dyskusji.
Trzy kolejne posunięcia dotyczą tzw. „małych służb”. Obecnie są one opanowane
przez pewne, można tu wymienić nazwiska, układy personalne. I te układy trzeba rozbić. Ten
pierwszy krok jest konieczny, by mogły one sprawnie funkcjonować, choć na pewno
niezbędne będzie wprowadzenie także innych zmian. Jednak kondycja tych służb nie jest
fatalna, trzeba je usprawniać, ale nie można mówić o ich całkowitej dysfunkcjonalności.
15
Pozostaje sprawa policji. Obecnie jest to 120 tysięcy osób (łącznie z osobami
cywilnymi tam zatrudnionymi) funkcjonujących w stanie całkowitej niesterowności. Co
więcej doszło do powstania (de facto a nie de iure), korporacji wyższych oficerów skupiającej
ok. 3 200 osób zajmujących w policji stanowiska kierownicze. Musimy jakoś z tym
problemem dać radę. Oczywiście, policja też będzie funkcjonować w nowym otoczeniu.
Ministra, komendanta głównego policji oraz wojewodów trzeba wyposażyć w odpowiednie
niewielkie, ale sprawne aparaty kontrolne. Mają one tworzyć swoisty „trójkąt otaczający”.
Kolejna sprawa to przywrócenie w policji rozkazodawstwa, związanej z tym
dyscypliny oraz powrót do mundurowego charakteru służby. Obecnie jest to służba, można
powiedzieć, w ogromnej części „rozmundurowana”, nie funkcjonuje też rozkazodawstwo,
komendant główny jest pierwszy wśród równych, podobnie jest na niższych szczeblach.
Następnie musi zostać zastosowana metoda – która z czasem powinna objąć całą
administrację, chociaż nie jest to tak proste, jak głoszą niektórzy - zarządzania przez cele. W
przypadku policji musi to być zarządzanie przez priorytety. Będą one, a właściwie już są
sformułowane i dotyczą pewnych zadań określonych w czasie (poszczególnych lat, a nawet
krótszych okresów) i mają to być priorytety merytoryczne, na przykład w pierwszym okresie
opanowanie terenów bezprawia, to znaczy terenów, z których policja wycofała się i aparat
ochraniający bezpieczeństwo obywateli nie funkcjonuje np. różne miasteczka, blokowiska,
etc. Musi zostać też nawiązana współpraca policji ze zorganizowanym społeczeństwem, bez
żadnych ograniczeń. Myślę tutaj o parafiach, ale także o wspólnotach mieszkaniowych,
radach osiedlowych i różnych innych organizacjach. Oznacza to również wprowadzenie
nowego mechanizmu w szkołach: władze szkolne będą miały obowiązek powiadamiania o
przestępstwach. W tej chwili takiego obowiązku nie ma i przypuszczam, że w szkołach jest
dokonywanych rocznie więcej przestępstw, niż statystyki wykazują dla całego kraju. Jest to
zatem ogromny problem. Kolejnym, ryzykownym, ale koniecznym zasobem do
wykorzystania są różnego rodzaju instytucje ochrony prywatnej, ze wszelkiego rodzaju
spółkami ochroniarskimi na czele. Bezwzględnie należy opanować tę sferę. Dokonać tam
niezbędnych weryfikacji, ale musi być ona związana z mechanizmem narzucenia i
egzekwowania współpracy, w szczególności jeżeli chodzi o wymianę informacji. Mają one
płynąć od tych instytucji do policji, a w pewnych uzasadnionych przypadkach od policji do
tych struktur.
Wreszcie konieczna jest reforma komendy głównej policji. Dzisiaj jest to aż 4 tysiące
etatów, w tym półtora tysiąca przypada na Centralne Biuro Śledcze. Pozostałe osoby pracują
w różnego rodzaju departamentach. Ich liczba musi ulec redukcji. Część uprawnień powinna
16
przejść do ministerstwa, a pozostałe, całkowicie niepotrzebne, produkujące jedynie różnego
rodzaju papiery, np. koncepcje dotyczące taktyki policyjnej, i tak dalej, zlikwidowane. Tu
można poczynić pewne oszczędności. Do dokonania tej reformy potrzebne są pewne
przedsięwzięcia taktyczne. Są one już opracowane, ale ze zrozumiałych względów nie będę
ich tutaj przedstawiał.
Rozważamy także – to są pomysły nie do końca jeszcze dojrzałe - przesunięcie
różnych funkcji policyjnych do Ministerstwa Sprawiedliwości. Na pewno konieczne jest
zinstytucjonalizowanie współpracy pomiędzy tym Ministerstwem i Ministerstwem Spraw
Wewnętrznych, w tym na poziomie budżetowym. Chcemy, wzorem na przykład Wielkiej
Brytanii, tworzyć w budżecie paragrafy, gdzie umieszczano by wydatki na walkę z
przestępczością poczynając od działań policji, a kończąc na rozprawie przed sądem.
Służby specjalne
Pozostaje sprawa służb specjalnych. Co trzeba z nimi uczynić? Wojskowe
zlikwidować. ABW uczynić jednostką pozbawioną uprawnień śledczych. Przede wszystkim
należy przyjąć ustawę o bezpieczeństwie narodowym, która skoncentruje uwagę na
elementach dzisiaj najistotniejszych: bezpieczeństwie energetycznym oraz szeroko
rozumianym bezpieczeństwie ekonomicznym. Ta ustawa musi zobowiązywać służby
specjalne do przedstawiania rządowi oraz parlamentowi, przynajmniej raz na rok,
sprawozdania dotyczącego bezpieczeństwa w ogóle, ale w szczególności bezpieczeństwa w
tych sferach. Raport ten musi zawierać także ocenę wszystkich wielkich prywatyzacji.
Wprowadzenie tego mechanizmu jest niezmiernie ważne, ponieważ pomoże zapobiec
zjawiskom, których dzisiaj tak często opisuje prasa. To pokazuje, że jest wiele informacji na
temat różnych, bardzo niebezpiecznych wydarzeń i nic się z tego powodu nie dzieje. Zmiany
dotyczące służb specjalnych powinny być dalej idące, ale musimy pamiętać o aspekcie
międzynarodowym tej sprawy, związanym z naszymi zobowiązaniami sojuszniczymi, a w
szczególności ze stosunkami ze Stanami Zjednoczonymi. Dotyczy to w szczególności
wywiadu. Dlatego trzeba postępować ostrożnie. Nie zawsze będzie można wyciągnąć wnioski
z tego wszystkiego, co działo się w ciągu ostatnich piętnastu lat. Jednak z całą pewnością
należy uchwalić przepisy bezwzględnie zakazujące ludziom służb specjalnych ingerencji w
życie polityczne. A takie w ciągu ostatnich piętnastu lat były, łagodnie mówiąc, nawet bardzo
częste. Musimy te zabezpieczenia wprowadzić, nawet jeżeli nie będą one w stu procentach
skuteczne to jednak powinny poprawić sytuację.
17
Służba zdrowia
Służba zdrowia. Wbrew temu, co można przeczytać w prasie od dłuższego czasu
mamy przygotowany plan reform. Zdajemy sobie sprawę, że jest on kontrowersyjny, ale w
naszym przekonaniu w pełni uzasadniony. Nasz projekt zakłada powrót do budżetowego
finansowania, ponieważ jest ono najtańsze i najmniej narażone na wyciek pieniędzy.
Natomiast z funduszów pozabudżetowych, niezależnie od tego czy będzie ich kilkanaście czy
jeden, pieniądze będą wyciekały. Proponowany przez nas system pozwala też ministrowi
zdrowia odpowiadać za wszystko, co łączy się z opieką zdrowotną wykonywaną przez
państwo. W innych konstrukcjach ta odpowiedzialność zawsze przerasta jego możliwości. Z
punktu widzenia konstytucjonalnego, ale także funkcjonalnego, jest to sytuacja niedobra.
Proponujemy sieć szpitali publicznych, która nie obejmie wszystkich obecnie istniejących,
finansowanych poprzez budżet państwa, oraz podstawowy koszyk usług. Prostsze usługi będę
w dyspozycji wojewody, natomiast bardziej skomplikowane, a tym samym drogie procedury
medyczne, w bezpośredniej dyspozycji ministra zdrowia. Nasz projekt zakłada także
uporządkowanie kwestii związanej z największymi nadużyciami, czyli kwestii zakupu
lekarstw. Obecnie mamy tu do czynienia z gigantycznym złodziejstwem. Polska przy udziale
Polaków jest okradana na duże sumy. Nasze propozycje umożliwiają prywatyzację
wszystkiego, co pozostaje poza określoną tutaj sferą. Czyli nie odrzucamy samej idei
prywatyzacji, tylko komprymujemy to, co w ramach tych marnych pieniędzy - 30 miliardów
złotych - można uczynić i pozostawiamy resztę mechanizmom rynkowym.
Kultura
Kolejna sfera, do której przywiązujemy ogromne znaczenie, to kultura i aktywność
państwa w tej dziedzinie. Tutaj chcę bardzo wyraźnie podkreślić – jesteśmy za tą aktywnością
i być może będziemy kłócić w tej sprawie z naszymi przyjaciółmi z Platformy Obywatelskiej.
Zdecydowanie opowiadamy się za podtrzymaniem mecenatu państwowego, oraz
funkcjonowaniem Ministerstwa Kultury i jego roli koordynującej w tej dziedzinie.
Opowiadamy się za zawarciem paktu dla kultury narodowej, który ma przewidywać
podwyższenie do 2009 roku o 20 procent wydatków na kulturę narodową, czyli za powrotem
do stanu z roku 2001. Zakładamy też bardzo szybki powrót do poziomu finansowania z tego
18
roku muzealnictwa i ochrony zabytków. Są to dziedziny, w których komuniści poczynili
największe spustoszenia o 60 procent zmniejszając wydatki. Opowiadamy się także za
podjęciem energicznych działań w dziedzinie polityki historycznej, która powinna mieć nie
tylko zewnętrznego adresata (choć to bardzo ważny aspekt), ale także wewnętrznego.
Centralnym przedsięwzięciem ma być powołanie Muzeum Wolności. Muzeum Powstania
Warszawskiego w skali polskiej, a Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie w skali światowej
pokazują, jak tego rodzaju placówka może być skuteczna. Nam zależy na ukazaniu historii
Polski i historii wolności, która w naszych dziejach miała ogromne znaczenie. Pokazanie jej
Polakom, ale, oczywiście, aktywność tego muzeum miałaby charakter międzynarodowy.
Planujemy funkcjonowanie programów: „Młoda Polska” - aktywizacji kulturalnej
młodszego pokolenia, „Nikifor XXI wieku” - nastawiony nie tylko na artystów ludowych, ale
na wszelkiego rodzaju nieznanych artystów, funkcjonujących gdzieś na prowincji, poza
głównym obiegiem. Kolejny program to Fundusz Dobrego Sąsiedztwa, czyli polska
aktywność kulturalna na Ukrainie i na Białorusi, oraz, ewentualnie, w krajach nadbałtyckich,
czyli w tej sferze najbardziej nas z historycznych, ale także politycznych względów
interesującej. Zakładamy reformę kinematografii, która powinna dawać szansę młodym
twórcom i pozwalać nakręcić im swój pierwszy film. Krótko mówiąc, planujemy cały
przedsięwzięć zmierzających nie do ograniczenia aktywności państwa w tej dziedzinie, lecz
do jej pobudzenia. Uważamy powiem, że wiara w mecenat prywatny przy naszym kształcie
kapitalizmu jest zupełnie nieuzasadniona.
Edukacja
Następna sfera to oświata. Nie przewidujemy rewolucji, lecz daleko idące zmiany.
Kolejna reforma oświatowa jest w tej chwili niemożliwa. Najważniejszym rysem naszych
planów jest odtworzenie wychowania patriotycznego. Na wstępnie podkreślałem, że w tej
chwili mechanizmy oświatowe przestały przekazywać kolejnym pokoleniem podstawowy
zasób informacyjny ze sfery kultury narodowej, także polskiej historii. To musi zastać
zmienione. Doprowadzi to tego zmiana statusu nauczyciela oraz pewne skoncentrowanie
programów, które dzisiaj są przedmiotem dowolnych w istocie decyzji nauczyciela. W
związku z tym nie ma korpusu wiedzy humanistycznej i historycznej, który jest
przekazywany wszystkim. W naszym społeczeństwie ogromna część dzieci wychowuje się w
domach, w których niczego w tej sferze im nie przekazuje. Prowadzi to do swego rodzaju
samolikwidacji Narodu jako fenomenu świadomościowego, ponieważ Polacy nie będą w
19
stanie nawet porozumieć się między sobą. Już dziś młodzi ludzie co innego wiedzą, do
różnych faktów, pojęć, odniesień literackich się odwołują. Nie znają tradycji albo nie tworzą
one żadnej wspólnej całości. Należy to zdecydowanie zmienić. Co więcej, wychowanie
patriotyczne ma być przedmiotem ocenianym, to znaczy przewidujemy wystawianie stopienie
z tego przedmiotu. Wiem, że może to budzić protesty, być wyśmiewanie, ale z drugiej strony
nauczanie jakiegoś programu w szkole nie powiązane z tego rodzaju konsekwencjami
powoduje, że jest traktowany niepoważnie. Zdaje sobie też sprawę, że może młodzież
wywodząca się ze sfer inteligenckich będzie do tych zajęć podchodziła z pewnym, dystansem,
ale ogromna większość uczniów z tych sfer się nie wywodzi, a to do niej ten program przede
wszystkim będzie adresowany.
Poza tą zmianą chcemy skoncentrować naukę na następujących przedmiotach: język
polski, ale rozumiany też jako wiedza o kulturze, historia, oczywiście nie tylko polska,
matematyka, wraz z przywróceniem obowiązkowego egzaminu na maturze oraz fizyka.
Uważamy, że to są przedmioty najważniejsze, dające pewien zasób wiedzy oraz będące
pewnym treningiem intelektualnym, młodemu człowiekowi bardzo potrzebnym.
Chcielibyśmy także, żeby w ciągu pięciu lat - co wymaga wykształcenia odpowiedniej ilości
nauczycieli – doprowadzić do tego, by uczniowie od pierwszej klasy uczyli się angielskiego i
informatyki. Czyli, krótko mówiąc, chcemy stworzyć szkołę, która, w naszym przekonaniu,
będzie wyrównywała szanse. Chciałbym jeszcze dodać, że mamy przygotowany program dla
wsi, a tam przede wszystkim mamy do czynienia z zapaścią oświaty. Chcemy uczynić
wszystko, w szczególności wykorzystać na ten cel 500 miliardów złotych z Unii Europejskiej,
po części płynących z naszej kieszeni, tylko przez Unię nam zwracanych, by wspomóc
oświatę, w szczególności na wsi i w małych miasteczkach.
Warto powiedzieć jeszcze kilka słów na temat wspomnianej tu zapaści w oświacie.
Jest to jeden z najważniejszych polskich problemów. Z jednaj strony mamy do czynienia z
eksplozją edukacji. Liczba studiujących na wyższych uczelniach jest dzisiaj w Polsce wyższy
niż w „piętnastce” krajów starej Unii Europejskiej. To wielki triumf, bo w 1989 roku
mieliśmy na tym poziomie nauczania skolaryzację najniższą ze wszystkich państw
komunistycznych. Z drugiej strony należy pamiętać o zapaści szkolnictwa we wsiach i w
małych miasteczkach. Tam produkuje się na wielką skalę analfabetów. Dzieje się to w ramach
pewnego mechanizmu społecznego, który tworzą szkoły z nauczycielami całkowicie
uzależnionymi od miejscowego społeczeństwa, w tym od miejscowych władz
samorządowych oraz rodzice oczekujący promowania dzieci do następnej klasy niezależnie
od ich umiejętności. Wykorzystuje się to tego nagminnie stopień „2”, który do niedawna nie
20
był oceną promującą. Tym samym promuje się dzieci, które kompletnie nic nie umieją
zachowując pozory. Należy do tego dodać powszechną w tych szkołach władzę najbardziej
zdemoralizowanej części dzieci. To jest terror. W takich warunkach wychowuje się dzisiaj w
szkole ogromną część młodszego pokolenia. Z tym trzeba walczyć, wracając do starej skali,
co jest zabiegiem czysto technicznym, ale istotnym, oraz należy tworzyć przeciwwagę dla
nacisku miejscowego społeczeństwa, w tym rodziców. Powiem też o rzeczy niepopularnej.
Proponujemy przywrócenie starej administracji szkolnej: inspektoratów oświaty. W ten
sposób spróbujemy opanować sytuację w szkołach prowincjonalnych. To jest konieczne. I nie
można liczyć na działanie jakiś naturalnych procesów społecznych, na jakieś działania tych
społeczności lokalnych. To niestety nieporozumienie.
Gospodarka i finanse
Z konieczności muszę pominąć nasze inne projekty dotyczące spraw nie związanych z
gospodarką, takich jak szkolnictwo wyższe czy walka z korporacjonizacją społeczeństwa.
Przejdę zatem do spraw gospodarki. Za oczywiste uważamy, że zniesienie postkomunizmu
oznacza polepszenie szans gospodarczych i jest elementem naszej polityki gospodarczej. Jest
to bowiem wielki ciężar leżący na plecach gospodarki, na każdym, kto chce w życiu
gospodarczym uczestniczyć.
Drugim oczywistym elementem jest potanienie funkcjonowania polskiego państwa.
Mamy tu konkretny program. Proponujemy w nim likwidację bardzo wielu jednostek
administracji centralnej, urzędów, poszczególnych inspekcji, fundacji, funduszów itd. Łączne
oszczędności z tym związane powinny wynosić około 6 miliardów złotych. Przewidujemy
wprowadzenie wielu szczegółowych przepisów przepisy dotyczące m.in. używania
samochodów służbowych. Będą to więc także działania skierowane przeciw przywilejom.
Generalnie program „Tanie Państwo” będzie prowadził do redukcji zatrudnienia w
administracji o 120 tys. osób.
Uważamy też, że istnieją jeszcze inne obszary, w których można poczynić znaczące
oszczędności. Po pierwsze, są to dopłaty do różnych dziedzin gospodarki – rocznie 26
miliardów. Jeszcze większą sumą są zamówienia publiczne. Doświadczenie warszawskie
pokazuje, że z 30 miliardów kilka można oszczędzić. To jest drugi rezerwuar. Trzeci to
przywileje emerytalne - kilka miliardów złotych rocznie. Rozwiązanie tego problemu będzie
sprawą trudna, mającą też aspekt moralny, bo w dużej części dotyczy przywilejów dla
21
budujących system narodowej opresji przed 1989 rokiem. Musimy jednak tym problemem się
zająć.
Jest jeszcze jeden obszar potencjalnych oszczędności, związany z polska republiką
rad, jeśli wolno odwołać się do celnego określenia Ryszarda Bugaja. Zbudowaliśmy ją i jest
pytanie, czy stać nas na podtrzymywanie owej republiki? To mogą być oszczędności rzędu
kilku miliardów złotych. Same powiaty wydają 15 miliardów złotych rocznie. Po części te
sumy musiałyby zostać wydawane przez kogoś innego. Problem jednak nie jest prosty, bo
całkiem niedawno przeprowadziliśmy reformę administracyjną. Dlatego pominąłem go
mówiąc o państwie. Jednak jest to temat do dyskusji.
Uważamy, że politykę gospodarczą należy prowadzić przez różnego rodzaju programy
sektorowe. Jeden z nich – tanie państwo - już wymieniłem. Kolejnym, o zasadniczym
znaczeniu, jest program budownictwa mieszkaniowego. W Polsce brakuje mieszkań. Stoimy
też przed problemem degradacji budownictwa z okresu komunistycznego i idącą za groźbą
masowej bezdomności. Powoływanie się na zasadę wolnego rynku, która ten problem załatwi
jest nieporozumieniem, i to interesownym, chodzi w istocie o reprezentowanie osób
zajmujących się handlem nieruchomościami oraz budownictwem mieszkaniowym. Chcemy
stworzyć system kredytowy na wzorowany na funkcjonujących niegdyś w Hiszpanii czy
Grecji. Przed 40 laty te kraje nie były bogatsze niż dzisiejsza Polska, a doprowadziły do
budowy dwunastu, a nawet czternastu mieszkań na tysiąc mieszkańców rocznie. W Polsce ten
system pozwalałby na budowę przeszło 500 tysięcy rocznie. Nie mamy jednak aż tak
ambitnego planu. Uważamy, że przy pełnej realizacji naszego planu zasadniczego byłoby to
275 tysięcy mieszkań. Dodając mieszkania budowane w celach komercyjnych i socjalne, da
to łącznie około 400 tysięcy. Jest program oparty o kredyt hipoteczny z państwowymi
gwarancjami, dość kosztowny dla państwa: w ciągu trzydziestu lat 80 miliardów złotych.
Uważamy jednak, że wymagają tego potrzeby społeczne i ekonomiczne. Proszę pamiętać, że
tego rodzaju przedsięwzięcie zdynamizowałoby wzrost dochodu narodowego, a dodatkowo
nie obciążałoby naszych relacji gospodarczych z zagranicą, bo tutaj zapotrzebowanie na
wyroby importowane byłoby niewielkie.
Następną sprawą jest budżet. Poza zmianą miejscem, w którym jest przygotowywany,
musimy zmienić technikę jego przygotowywania. Nie chodzi tu tylko o konieczność jego
uzgodnienia z normami europejskimi. Obecnie budżet jest przygotowywany w sposób
niesłychanie konserwatywny, utrudniający prowadzenie aktywnej polityki gospodarczej
rządu. Jako podstawę przyjmuje się budżet z zeszłego roku, a następnie dodaje się pewne
wskaźniki przeliczeniowe. Z tym sposobem pracy należy skończyć.
22
Kolejna sprawa dotyczy dochodów państwa. Rozważamy dwie koncepcje. Pierwsza,
ryzykowna, zakłada pozostawienie dość dużej kwoty wolnej od podatków zwiększonej na
dzieci. Podatek od dochodów do 70 tysięcy rocznie wynosiłby 10 procent. Dawałoby to
znaczny zastrzyk finansowy, a zatem i możliwości zwiększenia zakupów, dla większości z
pośród 13 milionów gospodarstw domowych (przeciętne zwiększenie dochodu o 300-400
złotych miesięcznie). Podatek od wyższych dochodów wynosiłby 35 albo 40 procent.
Podstawowa zasada w tym projekcie to: rodzina, oszczędności, inwestycje. Przede wszystkim
opodatkowujemy konsumpcję, a nie podatki u źródła, co ogranicza oszczędności.
W drugiej koncepcji zakładamy w okresie przejściowym podatek 18 i 32 procent. Nie
przeprowadzamy rewolucyjnych zmian, pozostawiamy dwie stawki podatkowe. Podobnie nie
zmieniamy progów podatkowych. Ale w perspektywie zakładamy bardzo radykalna zmianę
polegająca de facto na wprowadzeniu podatku liniowego. Ustalamy stały podatek od
funduszu płac, podatku obrotowego i podatków od kapitałów (inną prawą jest kwestia, w jaki
sposób ten kapitał liczyć?). Jest to tak zwany plan Instytutu Sobieskiego, trudny, nie możliwy
w tej chwili do wprowadzenia, ponieważ państwo jest zbyt mało sprawne. Musimy więc
najpierw usprawnić państwo.
Jak powiedziałem przed chwilą: rozważamy obie koncepcje. W naszej wizji państwa
lepiej mieści się pierwsza z nich, jednak niektóre skutki jej wprowadzenia, jak możliwe echo
inflacyjne, zniechęcają. Druga koncepcja jest bezpieczniejsza i zbliża nas do planów naszych
potencjalnych sojuszników.
Oczywiście pamiętam o innych sprawach, jak o klinie podatkowym, który zwiększa
obciążenia pracy. Tu sytuuje się nasz inny projekt sektorowy „praca”. Chcemy przy pomocy
środków znajdujących się budżecie państwa zmniejszyć koszty wchodzenia na rynek pracy
ludzi młodych. Jest to plan ograniczony możliwościami budżetu, ale mogący poprawić
sytuację. Za najważniejsze uważamy jednak co innego. Podstawowym potencjałem Polski są
nowo wykształceni obywatele. Chcemy im dać szansę wejścia na rynek tworzenia
przedsiębiorstw, by podnieśli kolejną, nieporównanie lepiej przygotowaną niż pierwsza, fale
polskiego kapitalizmu. Ogromną rolę może tu odegrać umiejętne wykorzystanie środkóa)
unijnych.
I na koniec jeszcze jedno. Nieoficjalnie i cicho mówi się, że szansa młodych ma być
budowana kosztem starszej części społeczeństwa. Wiąże się z takimi pomysłami
niebezpieczeństwo, które należy brać bardzo poważnie brać pod uwagę. W 2002 roku
radykałowie otrzymali w wyborach przeszło 30 procent. W tej chwili ich notowania są nieco
mniejsze. Ale jeżeli w Polsce dojdzie do sytuacji, w której połączą swoje siły, nie w jakiejś
23
rewolucji, nie w wystąpieniach ulicznych, w wielkich strajkach, tylko przy urnie wyborczej,
całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi, dwie wielkie grupy społeczeństwa, to
będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u (to też formacja radykalna) i
rozwścieczonych swoim losem postkomunistów. Ci ostatni znajdują się dzisiaj w znanej
sytuacji, ale nawet jeżeli uda nam się ich zdelegalizować - liczę na Trybunał Konstytucyjny –
to ze sceny politycznej nie zejdą. Przecież delegalizacja to nic innego jak wyrejestrowanie.
Potem będą mogli się założyć kolejną partię. Delegalizacja byłby jedynie mocnym aktem
potępienia moralnego. Podkreślam raz jeszcze: istnieje niebezpieczeństwo zdobycia władzy w
Polsce przez radykałów. Wszystkim, którzy zalecają heroiczną drogę walki o przemiany
gospodarcze w Polsce, radziłbym wziąć to pod uwagę.
opracowanie tekstu: Piotr Kosiewski, Fundacja im. Stefana Batorego
Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka