Motto:
KAŻDE BYDLE SWÓJ ROZUM MA
ja jestem KOWALSKI a to pani KOWALSKA
zda się, nie zliczy, a to widzę ognisty kawaler, który reputacyą całego wojska podniósł!”
— Pan Jezus mi nie pobłogosławił, — rzekł Roch — bom się poprzedniego dnia upił i pacierzam wieczorem zaniechał!
— Jeno nie próbuj wyroków boskich dochodzić, żebyś zaś jeszcze nie pobluźnił. Co możesz na plecy brać, to bierz, ale na rozum nie bierz, gdyż zaraz będziesz szwankował.
— Bom już był tak blisko, że mnie pot od jego konia zalatywał. Byłbym go do kulbaki przeciął! Wuj to myśli, że ja zgoła nie mam rozumu!
Na to Zagłoba:
— Każde bydlę ma swój rozum. Setny chłop z ciebie, Rochu i pociechy mi jeszcze nieraz przysporzysz. Daj Boże, żeby twoi synowie mieli ten sam w pięści rozum!
— A nie potrzebuję! — rzekł Roch. — Ja jestem Kowalski, a to pani Kowalska…
https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:Henryk_Sienkiewicz-Potop_(1888)_t.5.djvu/110
Nie zdążył Bloger @CHIPS dotrzeć do źródła.
Gdzie On tam.
Może fruwa w przestrzeniach niebieskich u Świętego Piotra, Świętego Pawła i Jakuba za pilota służy.
Wszak w Wojsku Polskim jako chorąży na wojskowych Balicach w Krakowie im. Jana Pawła II służył za pilota. Latał ponoć na transportowcach AN-24. Sama poezja.
To było dawno temu kiedy Polakom pochodzenia żydowskiego otwarto furtkę na Zachód za ŻELAZNĄ KURTYNĘ i paszport w jedną stronę. Inni chcieli pójść ich śladem BEZ PASZPORTU.
Czy tak było w tym przypadku: NIGDY SIĘ NIE DOWIEMY.
O ucieczkach z PRL i porwaniach samolotów opowiada Marcin ...
https://tygodnik.tvp.pl/35122613/lot-czyli-linie-okecietempelhof
8 gru 2017 - To było pierwsze porwanie samolotu w stanie wojennym i miało ... 12.02.1982 Czesław Kudłek porywa samolot rejsowy LOT An24 wraz
Zdarzyło się dzisiaj: Porwany An-24 LOT ląduje na Tempelhof
https://dlapilota.pl/.../zdarzylo-sie-dzisiaj-porwany-24-lot-laduje-na-tempelhof
12 lut 2018 - 12 lutego, mija 36 rocznica uprowadzenia przez pilota Polskich Linii Lotniczych Lot kapitana Czesława Kudłeka samolotu An-24, który ...
Katastrofy PRL: Katastrofa An-24 pod Zawoją - Historia - Newsweek.pl
https://www.newsweek.pl/wiedza/historia/katastrofy-prl-katastrofa-an-24.../9p3b2gc
17 sie 2010 - 2 kwietnia 1969 roku pod Zawoją rozbił się LOTowski An-24. ... Główna z nich zakładała nieudaną próbę porwania samolotu, który leciał w ...
https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1726750,Kierunek-Tempelhof-Pierwsze-uprowadzenie-samolotu-pasazerskiego-LOT
Kierunek: Tempelhof. Pierwsze uprowadzenie samolotu pasażerskiego LOT
ostatnia aktualizacja:
12.02.2017 08:44
W piątkowy ranek 12 lutego 1982 r. o 7:30 z warszawskiego Okęcia wystartował do Wrocławia rejsowy samolot LOT-u An-24. Pilotem był kpt. Czesław Kudłek, który - już w powietrzu - poinformował swoją załogę, że zamierza lecieć do Berlina Zachodniego.
Wśród pasażerów samolotu, pilnowanych przez dwóch uzbrojonych milicjantów i dwóch SB-ków, była jego rodzina - żona i dwoje dzieci. Niecały miesiąc wcześniej, 17 stycznia 1982 r. PLL LOT wznowiło komunikację na liniach krajowych, zawieszoną w chwili wprowadzenia w PRL stanu wojennego.
Pierwsze uprowadzenie
Akurat na 13 grudnia 1981 r. Kudłek miał wykupione dla swojej rodziny bilety lotnicze do RFN, gdzie chciał pozostać. Tego dnia jednak z Okęcia nie odleciał żaden rejsowy samolot LOT-u.
"Pasażer terroryzuje pilota: Proszę lecieć do Wrocławia. – Przecież lecimy do Wrocławia. – Zawsze tak mówicie, a później ląduję na Tempelhof"
Berlin Zachodni, który oficjalnie był wówczas pod kontrolą Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji, stanowił dla mieszkańców PRL najbliższą enklawę Zachodu - bramę do "wolnego świata".
Uzyskawszy zgodę załogi, Kudłek poinformował pasażerów, że na wrocławskim lotnisku odbywają się ćwiczenia wojskowe i samolot został przekierowany do Szczecina; natomiast naziemnej Kontroli Lotów wyjaśnił, że został zmuszony przez uzbrojonego porywacza, by lecieć do Berlina.
Nad terytorium NRD An-24 został przechwycony przez rosyjskie i enerdowskie myśliwce. Spotykało to praktycznie każdy porwany do Berlina samolot. Jak to wyglądało, relacjonował w dokumentalnym filmie Krzysztofa Magowskiego pt. "Antek puka do raju" szef brygady antyterrorystycznej MO na warszawskim Okęciu w latach 80. Jerzy Dziewulski: "Rosjanie zachowywali się w sposób absolutnie nieodpowiedzialny. Otóż armia radziecka w sposób niezwykle brutalny, niezwykle ordynarny, chciała zdecydować o losie takiego samolotu" - komentował antyterrorysta.
- Taki samolot przekraczając granicę był terroryzowany przez samoloty SU, które podlatywały, pokazywały rakiety. Zmuszały pilota psychicznie do lądowania w strefie Berlina wschodniego. Mało tego, zdarzyły się przypadki, że taki samolot wywijał różnego rodzaju esy floresy przed nosem samolotu polskiego. Nie tylko żeby go wystraszyć, ale tak naprawdę aby samolot stracił możliwość fizycznego wykonywania lotu (...) I to było zbrodnią! - wyjaśniał Dziewulski.
Kpt. Kudłek udał, że uległ presji wojskowych "sojuszników". Wypuściwszy podwozie zszedł do lądowania na pasie wschodnioberlińskiego lotniska Schoenefeld. Ale gdy, uspokojone jego manewrem myśliwce odleciały, poderwał swojego "Antka" i, przeleciawszy nad Murem, wylądował na Tempelhof - berlińskie lotniska dzieliło od siebie ok. 15 km.
Było to pierwsze uprowadzenie samolotu pasażerskiego LOT na Tempelhof w stanie wojennym.
Do kolejnego doszło 30 kwietnia 1982 r., kiedy to 8 porywaczy, wraz z rodzinami, dosłownie gołymi rękami obezwładniło funkcjonariuszy ZOMO i SB i zażądało lotu na Tempelhof. Ta właśnie historia stała się kanwą zrealizowanego w 2005 r. filmu Magowskiego.
- Porwania samolotów w PRL stały się swego rodzaju zjawiskiem społeczno-politycznym. A do realizacji filmu skłoniła mnie wiadomość o zamknięciu lotniska Tempelhof i przeznaczeniu terenu pod zabudowę mieszkaniową. Postanowiłem uwiecznić to ważne chyba dla wielu Polaków miejsce - powiedział PAP reżyser, który nie był pierwszym twórcą odnotowującym to zjawisko.
Kilka lat wcześniej Maciej Zembaty napisał piosenkę pt. "Tempelhof". Motyw porwania samolotu LOT pojawił się również w 5. odcinku komediowego serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei.
Pierwszy rejsowy samolot LOT został uprowadzony 17 grudnia 1949 r. również przez pilotów: Mieczysława Sadowskiego, Jana Konikowskiego i Tomasza Tomaszewskiego. Do pilotowanej przez nich Dakoty DC-3 lecącej z Katowic do Gdańska podczas międzylądowania w Łodzi wsiadły ich rodziny. Zamiast w Gdańsku, samolot wylądował na duńskiej wyspie Bornholm.
Przez kolejne 20 lat samoloty PLL LOT nie były uprowadzane
Uciekali za to z powodzeniem m.in. wojskowi piloci latający na myśliwcach MiG 15 bis - 5 marca 1953 r. ppor. Franciszek Jarecki z 28. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego (PLM) w Słupsku; 20 maja 1953 r. ppor. Zdzisław Jaźwiński z 41. PLM w Malborku; 25 września 1956 r. por. Zygmunt Gościniak z 26. PLM w Zegrzu Pomorskim.
Wszyscy trzej wylądowali na Bornholmie, uzyskując azyl polityczny.
Mniej szczęścia miał ppor. Edward Pytko, instruktor z Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Radomiu, który 7 sierpnia 1952 r. usiłował się przedrzeć samolotem Jak-9 do Berlina Zach. Kluczącemu przed pościgiem zabrakło paliwa, musiał lądować w Austrii znajdującej się wówczas pod sowiecką okupacją. Deportowany do PRL, Pytko został skazany na śmierć i 29 sierpnia 1952 r. stracony w więzieniu na Rakowieckiej. 1 marca 2015 r. IPN ogłosił, że m.in. jego szczątki odnaleziono w Kwaterze na Łączce.
20 prób porwań samolotów rejsowych PLL LOT

19 października 1969 r. do lecącego do Berlina wschodniego (i dalej do Brukseli) samolotu PLL LOT Ił-18 wsiedli dwaj młodzi mieszkańcy Niemieckiej Republiki Demokratycznej - której komunistyczny reżim generalnie nie zezwalał swoim obywatelom wyjeżdżać na Zachód - berlińczycy Peter Klemt i Ulrich von Hof. Przy pomocy rewolweru wymusili zmianę miejsca lądowania w swym rodzinnym mieście. Zamiast na Schoenefeld Ił-18 siadł na lotnisku Tegel - w sektorze francuskim Berlina Zach.
"Odczytano również zeznania dowódcy samolotu, Dąbrowskiego, który podkreślił, że piraci powietrzni dokonali napaści na załogę na 13 minut przed planowanym lądowaniem w Berlinie demokratycznym" - tak Dziennik Łódzki informował 21 listopada 1969 r. na pierwszej stronie o skazaniu von Hofa i Klemta na 2-letnie kary więzienia przez sąd Berlina Zach.
Wyczyn młodych berlińczyków rozpoczął nowy etap w historii PLL LOT. 5 czerwca 1970 r. został porwany do Kopenhagi An-24, lecący ze Szczecina do Gdańska; 4 dni później nastąpiła próba porwania An-24 lecącego z Katowic do Warszawy; 7 sierpnia 1970 r. An-24 ze Szczecina zamiast do Katowic trafił na lotnisko Tempelhof; 12 dni później (19 sierpnia) Ił-14 z Gdańska startujący do Warszawy wylądował na Bornholmie; tydzień później (26 sierpnia) próbujący porwać lecący z Katowic do Warszawy An-24 Rudolf Olma detonuje na pokładzie bombę własnej konstrukcji. Pilot kpt. Jerzy Ziomek zdołał szczęśliwie posadzić uszkodzony samolot na płycie lotniska Pyrzowice. Ciężko ranny Olma dostaje wyrok 25 lat więzienia, po odsiedzeniu 18 wychodzi i w 1988 r. ucieka do RFN korzystając z wycieczki Orbisu.
Ogółem w 1970 r. odnotowano 20 prób porwań samolotów rejsowych PLL LOT - głównie latających na liniach krajowych popularnych "Antków".
Zwiększenie bezpieczeństwa w czasach Gierka
Zwiększenie środków bezpieczeństwa, liberalizacja przepisów paszportowych wprowadzona przez ekipę Edwarda Gierka sprawiła, że Polacy praktycznie zaprzestali porwań samolotów LOT-u na kolejne 10 lat.
Wyjątek w tym czasie zrobił 20-letni Andrzej Jarosław Karasiński, który skazany w Danii na 4 miesiące więzienia za - jak informowała ówczesna prasa PRL - "szereg przestępstw i wykroczeń", 4 listopada 1976 r. został - "bez uprzedzenia ambasady PRL o zamierzonej deportacji" - przez duńską policję wsadzony na lotnisku w Kopenhadze do lotowskiego Tupolewa Tu-134 startującego do Warszawy. Młodzieniec sterroryzował załogę samolotu zmuszając ją do lądowania w Wiedniu.
30 sierpnia 1978 r. obywatel NRD Hans Tiede przy pomocy atrapy pistoletu zmusił załogę należącego do PLL LOT Tu-134, lecącego z Gdańska do Berlina wschodniego do lądowania na Tempelhof.
"Pasażer terroryzuje pilota: Proszę lecieć do Wrocławia. – Przecież lecimy do Wrocławia. – Zawsze tak mówicie, a później ląduję na Tempelhof"
W 1981 r. odnotowano 15 prób porwania rejsowych samolotów LOT-u. To wtedy właśnie dowcipni berlińczycy rozszyfrowali znaczenie skrótu LOT - "Landet Oft in Tempelhof" (ląduje często w Tempelhof). Po Polsce natomiast kursował dowcip: "Pasażer terroryzuje pilota: Proszę lecieć do Wrocławia. – Przecież lecimy do Wrocławia. – Zawsze tak mówicie, a później ląduję na Tempelhof".
Sprawcy skutecznych porwań byli skazywani przez zachodnioberlińskie sądy na kary więzienia - były one zdecydowanie niższe niż wyroki wymierzane w PRL tym, którym się nie udało.
Ówczesny zastępca dyrektora Biura Prewencji Komendy Głównej MO mjr Ryszard Pocztarek wyjaśnił dziennikarzowi Januszowi Atlasowi, że: "To wynik specyficznej sytuacji. W Berlinie Zachodnim porywacze samolotów z Polski otrzymują wyroki w granicach 4 lat pozbawienia wolności, ale najczęściej nie odsiadują całej kary. Oddając się w ręce tamtejszych władz, oświadczają, że dopuścili się tych czynów z pobudek politycznych.
- Ale to przecież nieprawda…
- Oczywiście, że nie, ale w takich wypadkach w grę wchodzi wielka polityka (…)" (Dziennik Łódzki 6.10.1981)
Czesław Kudłek został przez zachodnioberliński sąd uniewinniony. Informująca o tym z oburzeniem - "bezprecedensowa decyzja" - peerelowska prasa nie wspomniała, iż był on kapitanem, dowódcą samolotu, określając go mianem "sprawca prowadzenia".
W stanie wojennym jeszcze kilkakrotnie próbowano porywać samoloty PLL LOT. M.in. 22 listopada 1982 r. lądowanie na Tempelhof wymusił Piotr Winogrodzki. Było to kuriozalne wydarzenie, bowiem Winogrodzki znalazł się na pokładzie An-24 jako funkcjonariusz ZOMO mający zabezpieczać samolot przed porwaniem.
"A później, kiedy każdy miał paszport w domu, ludzie przestali porywać samoloty" - powiedziała w filmie Magowskiego stewardessa Elżbieta Ponomarow.
ksem/
...
trudno było porwać Stefana Batorego w rejsie do New York-u czy Quebecu, zresztą po to On szybciutko kupiony za dewizy (został kupiony w Holandii)i po to przez 20 lat służył aby Starszym i Mądrzejszym braciom w wierze w sposób kmofortowy odbyć DRogę do Wolności.Taka to była "męczeńska droga na Zachod do zgnilego kapitalizmu" i pobutka z kogutkiem w Chicgo.
ŻEBY POLSKA BYŁA POLSKA - SAMI SWOI
Ale to już inne czasy. A obecnie mamy kontinuum : CENTRALNY PORT KOMUNIKACYJNY wśród sadów kwitnących jabłoni i grusz pod Baranowem k/Niepokalanowa.
...
Przypomnę Państwu nasze dysputy w stylu Rocha z roku 2012. Czy cosik się w tej materii zmieniło ANO NIC. Co stało się z CHIPS-em. Nie wiem.
Trzeba by Kraków odwiedzić.
https://www.salon24.pl/u/amg/449399,prawda-czasu
Prawda czasu
Dział: Polityka
465 14 0
Każde bydle swój rozum ma (to cytat, ale proszę wybaczyć – nie pamiętam źródła), i o ile nawet jego poziom moralny może świadczyć o całkowitej ascezie do wszystkiego co odróżnia cywilizowanego człowieka od potwora – o tyle sugestia, że może to być tożsame z poziomem inteligencji jest już moim zdaniem nieuprawniona.
Proszę wybaczyć mi również i to, że nie będę tu mnożył przykładów świadczących o poprawności tego toku rozumowania. Dość może na tym kiedy wspomnę, że choć wszystko to – co część blogerów S24 robi dla obnażenia kłamstw z kwietniowych wydarzeń 2010 roku z punktu widzenia obrony wartości moralnych i prawdy jest bezspornie słuszne, to jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że z powodu naturalnego dla opozycji braku odpowiednich narzędzi instytucjonalnych (możliwość nadzoru nad rzeczywistym śledztwem), wyznacza jednocześnie drogowskaz dla rządzących wskazując tym samym – na które kierunki z punktu widzenia dalej prowadzonego matactwa położyć większy nacisk, bądź też zmodyfikować ich „bieżącą wersję” do postaci możliwej do zaakceptowania przez NIESTETY większą już chyba część społeczeństwa (czytaj – przyszłych wyborców).
Nie bez powodu powstała onegdaj instytucja Aresztu Tymczasowego mająca w swoim założeniu pozbawić sprawcę czynu zabronionego możliwości nie tylko matactwa, ale również pozyskiwania przezeń informacji o kierunkach prowadzonego śledztwa tak – aby nie mógł on przygotowywać sobie kolejnej już linii obrony.
Kiedy obserwuję na s24 wielkość starań, jaką wkłada się w rozwiązanie smoleńskiej zagadki – nie mogę aż oprzeć się wrażeniu jak bardzo ułatwia się tym samym „pracę” służbom odpowiedzialnym za bezpieczne konserwowanie i adaptację aktualnie obowiązującej (czytaj - rządowej) wersji mistyfikacji.
Przyznaję się bez bicia. Ja sam – również nie pozostaję tutaj bez „winy”, kiedy wskazując już kilka miesięcy temu na fakt zimnych (tuż po „katastrofie”) silników tego – co szumnie nazywano wrakiem polskiego tupolewa, dałem tym samym (bądź utwierdziłem w słuszności założenia) asumpt do poszukiwań właściwego kierunku blogerskiego śledztwa.
Cóż więc robić?– kiedy milczenie rozumiane być może zarówno przez obserwatorów (czytaj - bierną część społeczeństwa) jak i aktualnie rządzących jako swoistego rodzaju przyzwolenie na życie w kłamstwie oraz zgodę na uznanie oficjalnej narracji ze smoleńskich wydarzeń 2010 roku – zaś wskazywanie odnajdywanych kolejnych elementów mistyfikacji jako drogowskazu do dalszych matactw?
Podejrzewam – że do tego samego dylematu dotarł FYM. Mówię „podejrzewam” – bo nie mam absolutnie żadnego dowodu na tak postawioną tezę – jednak ten radykalny zwrot jakiego dokonał w swojej ostatniej (do tej pory) publikacji może, (choć nie musi) na taki właśnie stan rzeczy wskazywać.
Przy tym prawo przy kim siła,
i - jestem nieomal pewny tego, że dopóki (z woli wyborców) nie powstaną warunki do ponownego, rzetelnie prowadzonego śledztwa – dopóty ujawnianie kolejnych odkryć z elementów haniebnej maskirowki stanowić będzie jedynie wodę na młyn dla wszelkich działań (aktualnego aparatu władzy) mających na celu z jednej strony - dyskredytację tych ustaleń i z drugiej – przygotowanie nowej (czytaj – skuteczniejszej bo zmodyfikowanej) linii obrony.
Z jednej strony – nasz duchowy przywódca Jan Paweł II uczył nas mówiąc NIE LĘKAJCIE SIĘ. Z drugiej – pomni musimy być również faktów, kiedy św. Piotr zgodnie z przepowiednią Jezusa po trzykroć się go zaparł – i nie zmieniło to faktu, że po dziś dzień dzierżąc klucze stoi na straży Niebieskiego Królestwa.
Nie czekać. Dużo pracować. Zbierać materiały – ale się tą wiedzą „nie chwalić”.
Nie teraz.
Szkoły wojskowe uczą zasad strategii. Jest ich wiele – ale przytoczę tutaj dwie z najważniejszych.
1. Kiedy wróg się zbliża do ataku, nie można rozpocząć obrony zbyt wcześnie – bo zdradzimy w ten sposób swoje pozycje ułatwiając mu tym samym zadanie.
2. Rozpoczynanie ataku bez odpowiednio przygotowanego zaplecza – o ile nawet pozwoli na osiągnięcie chwilowego sukcesu przez zaskoczenie, o tyle przerodzi się on szybko w porażkę – bo nie będzie możliwości jego utrwalenia, zaś wróg - z pewnością przeprowadzi skuteczną kontrofensywę.
To smutne, ale patrząc na wspaniałe wyniki blogerskiego śledztwa, mimo woli aż trudno oprzeć się wrażeniu iż stanowi ono całkowite zaprzeczenie jakichkolwiek zasad strategicznego działania. Co więcej – staje się ono coraz bardziej skierowaną w nas samych bronią.
Trzeba (koniecznie) przygotować zaplecze. Trzeba wygrać wybory.
Jak?
W tym już głowa polityków. Ja – jestem tylko żołnierzem.
Opublikowano: 22.09.2012 11:03.
amelka222
00
Chips
Dobrze, że znowu Pan jest :)
Dylemat: chronić tok dalszych poszukiwań, czy publikować? pociąga za sobą konieczność wypracowania innej, niż blogerska, formy umożliwiającej przedyskutowanie własnych koncepcji, znalezionych materiałów, wniosków itd.
FYM też apeluje o to, by dalej intensywnie pracować:
" Pamiętajmy o jednym: najważniejsze jest drążenie sprawy 10 Kwietnia – bez względu na jakiekolwiek sympatie/antypatie polityczne. (Dotychczasowa historia pokazuje, że nie ma tu prostej „biało-czarnej” wersji wydarzeń). Drążenie jest potrzebą chwili zwłaszcza teraz, gdy swoje „badawcze prace” zakończyła „komisja Macierewicza”, której szef zapewniał, że dysponuje ona dziesiątkami tysięcy zdjęć. ..."
http://fymreport.polis2008.pl/?p=7822#comments (kom. 12).
Pozdrawiam
22.09.2012 11:08
chips
00
@amelka222
Dzięki za miłe słowa.
Dylemat - a ten zahacza o treść moralną (przemilczanie), jest trudny. Jednak życie zmusza często do przeprowadzania bilansu zysku i strat.
Sądzę, że najważniejsze jest osiągnięcie celu - czyli całkowite i niepodważalne rozliczenie.
Nie - jako forma zemsty, ale lekcja dla przyszłych rządzących, aby podobna rzecz nigdy się już nie zdarzyła.
Rachunek (ten ostateczny) i tak nikogo nie ominie, jednak tu na ziemi - mamy obowiązek dbać o to, aby nikt obcy nie miał prawa pluć nam w twarz.
Inne formy organizacji. Z pewnością tak.
Jak?
Trochę nad tym pracuję. Jeżeli mi się uda - dam znać.
Pozdrawiam.
22.09.2012 11:35
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 12:35
Przyjacielu o Palmę pierwszeństwa nie będę z Tobą kopie kruszył.
Ale gwoli PRAWDY o którą zabiegamy: TEMAT ten pojawił się już w lutym 2011 roku, właśnie tak sformułowany.
"Przyznaję się bez bicia. Ja sam – również nie pozostaję tutaj bez „winy”, kiedy wskazując już kilka miesięcy temu na fakt zimnych (tuż po „katastrofie”) silników tego – co szumnie nazywano wrakiem polskiego tupolewa, dałem tym samym (bądź utwierdziłem w słuszności założenia) asumpt do poszukiwań właściwego kierunku blogerskiego śledztwa."
Niemy, ale wiarygodny świadek zdarzenia - Albatros ... z lotu ptaka ...
albatros.salon24.pl/281628,niemy-ale-wiarygodny-swiadek-zdarzenia24 Lut 2011 – Tak jak pisałem na samym wstępie, prawa fizyki są niezłomne i poza polityką, bo pochodzą od Stwórcy tego świata. Na początku dziękuję ...
Tylko spokojnie Panie KOLEGO KaNo - Smoleńsk Raport S 24 ...
lubczasopismo.salon24.pl/.../400255,tylko-spokojnie-panie-kolego-k...17 Mar 2012 – 24 Lut 2011 –Niemy, alewiarygodny świadek zdarzenia. Internet, Manek. Tak jak pisałem na samym wstępie, prawa fizyki są niezłomne i poza ...
Nowa teoria pracy silnika turboodrzutowego;Odmiana Smoleńska c.I ...
lubczasopismo.salon24.pl/.../401488,nowa-teoria-pracy-silnika-...22 Mar 2012 – Niemy, ale wiarygodny świadek zdarzenia. http://albatros.salon24.pl/281628,niemy-ale-wiarygodny-swiadek-zdarzenia ...
Co do METODYKI dalszych poszukiwań niech zdecyduje TEN do którego bardzo wielu z NAS ma zaufanie i to na ściśle określony czas.
Przykład dr inż. E.Wróbla który posiadł TAJEMNICE SMOLEŃSKIE m.inn. System GPS ACARS a je nie OPUBLIKOWAŁ NIE JEST ZACHĘCAJĄCY, NIEPRAWDAŻ.
Tak wygląda PRACA DO SZUFLADY!.
Twoja PRACA z wielu powodów nie doczekała się oczekiwanego przez WIELU FINAŁU w postaci dowodu!.
Wystarczy chlapnąć w NIEODPOWIEDNIM GRONIE!!!
24.09.2012 22:16
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 12:35
Wiersze CHIPS piszesz świetne. Masz TALENT!
Z szczerym podziwem i wdzięcznością
Pozdrawiam
24.09.2012 22:18
chips
00
@Albatros ... z lotu ptaka
Kilka nieporozumień Albatrosie.
Istotnie i NIESTETY!
1. Zamiast zająć się istotą sprawy, czyli podejmowaniem działań na rzecz wspólnej sprawy - są ludzie dla których "palma pierwszeństwa" jest nadrzędnym pragnieniem.
Mnie w tym gronie niema!
2. Należy odróżniać wnioski dotyczące faktów rzeczywistych od upozorowanych. 10 kwietnia 2010r. musi zostać w końcu podzielony pod względem tych faktów tak, aby można mówić w określonej kategorii i rozpatrywać je oddzielnie, odpowiednio klasyfikując do tego wypowiedzi rzeczoznawców. (w tym dr Wróbla)
3. Uświadomić sobie raz i na zawsze, że nie istnieje pojęcie lotu tylko jednego samolotu TU154 i związanych z tym obiektów badań.
4. Tak na marginesie i nie związane ze Smoleńskiem. Przyjąć do świadomości (np. dr Wróbel) fakt, że żaden Airforce One (dowolnego kraju) w czasie przelotu nie posługuje się urządzeniami mogącymi zidentyfikować go przez terrorystów. Była by to skrajna nieodpowiedzialność nawet jak na warunki polskich przygłupów z MON.
5. Moje prace zostały zawieszone z powodów ekonomicznych i zdrowotnych a nie zaniechane. Niedowiarkom sugeruję zrobienie analizy porównawczej wyglądu silników Boeninga jakie nadesłał @sirPKL adresem umieszczonym w komentarzu na Twoim blogu. Widać na nich wyraźnie przegrzane elementy z powodu nagłego zatrzymania.
6. Przekazałem metodologię badania 3 osobom. Nie doczekała się kontynuacji. Zapewne z powodu że Matlab kosztuje 28 000zł (choć jest programem, który zapewne można znaleźć na wielu uczelniach.)
7. "Wystarczy chlapnąć w NIEODPOWIEDNIM GRONIE!!!"
Ten styl języka mi nie odpowiada, i powiem szczerze - z Twoich ust szczególnie razi zwłaszcza - kiedy skierowany jest do mnie.
8. Prawa fizyki rzeczywiście są niezłomne. Nie oznacza to jednak - że są raz na zawsze zamknięte, a także opracowane już zostały absolutnie wszystkie metody badawcze mogące służyć nauce. W takim przypadku prace instytutów naukowo badawczych nie miały by racji bytu.
9. Pisanie wierszy nie jest jedynie domeną zawodowych poetów czy pisarzy. Wiersze bywają również wytworem uzewnętrznia myśli ludzi wrażliwych. To - czy ktoś potrafi je przelać na papier, zależy już tylko od posiadanego słownictwa i odrobiny talentu.
Pozdrawiam.
Post Scriptum.
Sprawa Smoleńska będzie się jeszcze ciągła latami. 29 września i Warszawska konferencja niczego w tej kwestii nie zmieni. Dopiero po uzyskaniu odpowiedniego zaplecza o którym pisałem może dać szansę na zmiany (choć niekoniecznie).
Być może - prawdy dowiemy się jak w przypadku gen. Sikorskiego.
25.09.2012 07:05
chips
00
@Albatros ... z lotu ptaka
Ja tylko przelewam na papier to, co stworzyła historia.
Nie mniej - dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam.
25.09.2012 07:07
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 08:05
Nie lubię bić piany.
Tu nie chodzi o "palmę pierwszeństwa" ani o to by kochać pożytecznych idiotów jak Sam napisałeś. Wobec STWÓRCY JESTEŚMY RÓWNI.
Natomiast TUTAJ "Na tym ziemskim padole dzieją się rzeczy straszne".
Czy ZŁO w najbardziej ponurej postaci ma ZWYCIĘŻAĆ
"Wystarczy chlapnąć w NIEODPOWIEDNIM GRONIE!!!"
Ten styl języka mi nie odpowiada, i powiem szczerze - z Twoich ust szczególnie razi zwłaszcza - kiedy skierowany jest do mnie."
Sam się tłumaczysz w sposób następujący:
24.05.2012 07:279
Świat potrzebuje ofiar ?.
I tutaj, musiałbym zacząć ściemniać gdybym miał pisać o czymś innym niż zdarzyło się wczoraj. No nie. Wczoraj – było jedynie wylaniem z siebie goryczy rozczarowania, że oto moja skromna osoba pozwoliła sobie nie uczynić zadość bolszewickiemu poczuciu humoru pewnej niemłodej już damy łaknącej jak kania dżdżu sensacji. A tu nic!. Pełne rozczarowanie. Pozwoliłem sobie bowiem nie umrzeć za sprawę i… klops! – a raczej ups…! Nie będzie o czym napisać.
No nie będzie. Nie jestem tylko pewien, czy z poczuciem winy wbitym mi w głowę uprzejmością rzeczonej powinienem zacząć bić się co rychlej w piersi i błagać o wybaczenie, czy też nie bacząc na niewątpliwie opłakane skutki utarczki - dać się sprowadzić do poziomu idioty aby w nim – oddając pola doświadczeniu agresorki stać się błaznem o wiele większym aniżeli można by to sobie wyobrazić. Ta rozterka pozostanie zapewne we mnie czas jakiś, mam jednak wiarę że niedługi.
Jednego co prawda jestem tylko nazwiska (choć imion mam dwoje) – cóż, nie dane mi było urodzić się kobietą, ale żebym z tak prozaicznego powodu nie mógł występować pod nickiem ? – nie rozumie, podobnie zresztą jak rzeczy wielu innych.
Nie rozumie na przykład powodu, dla którego miałbym na swoje barki brać ciężaru, którego i tak bym nie pokonał – zaś skutki, były by o wiele bardziej opłakane niż są obecnie. Tu i teraz, aby to wszystkim uzmysłowić, ułożę hipotetyczny scenariusz wydarzeń:
Budzę się po napadzie, biorę do ręki telefon, wstukuję 777 i…
- dyżurny (coś tam) słucham
- chciałem zgłosić napad z kradzieżą
(chwila konsternacji po czym głos pyta)
- a nie mógł by pan przyjechać do nas?
- nie. Nie mogę (mam zespół stopy cukrzycowej)
- to proszę czekać. Przyjedzie ekipa.
(niedługo to trwa, w końcu dzwonek do drzwi, zapraszam do środka i zaczyna się rozmowa)
- więc proszę opowiedzieć od początku. Jak to się stało.
- nie wiem (odpowiadam). Zadzwonił dzwonek do drzwi, otwieram – patrzę – niema nikogo. Wychodzę przed próg aby się rozglądnąć, widzę kobietę, i to ostatni obraz jaki zapamiętałem.
- no, a co było potem?
- nic. Ocknąłem się i zadzwoniłem do was.
- może pan opisać tą kobietę?
- niewiele pamiętam. Średniego wzrostu, niebyło czasu aby się bardziej przyjrzeć.
- co zginęło z mieszkania?
- dwa komputery. Jeden laptop i jeden blaszak.
- i nic więcej?
- pudełko z płytami DVD.
- dobrze… - proszę mi teraz opisać te komputery
(tutaj pominę opis, bo w sumie nic ciekawego. Laptop Acer, blaszak – składak)
- ma pan jakieś rachunki, faktury – coś, gdzie zapisany jest numer seryjny komputera?, wie pan, żebyśmy mogli dokonać później identyfikacji?
- nie mam. Laptopa kupiłem na giełdzie. Bez papierów. Blaszaka sam składałem.
- a te płyty DVD? – co na nich było?
- setki zdjęć i publikacji dotyczących Smoleńska.
(i od tego momentu mogły by się zacząć jaja których skutek jest trudny do przewidzenia. Panikuję więc i mówię)
- takie tam. Zdjęcia z wakacji, wie pan.
- a może jakieś dziewczynki (pyta z szelmowskim uśmieszkiem oficer)
Jaki mógł by być dalszy przebieg wydarzeń?
Pewnie typowy, a jego kwintesencją umorzenie postępowania itd. Kradzione komputery z reguły pojawiają się na giełdach w postaci części zamiennych.
Przykro mi że Was rozczarowałem, ale tak właśnie przebiegł ów feralny dzień. Zero sensacji. Nikt mnie nie zabił – i zapewne nawet nie próbował, bo gdyby chciał, pewnie nie czytalibyście tych słów.
Nauczony smutnym doświadczeniem (kiedyś zgłosiłem kradzież radia z samochodu) nie zawiadomiłem „organów”.
Popełniłem przestępstwo? – może.
Czy mam pretensje do wspomnianej damy że ujawniła moje nazwisko?
Trudno to nazwać pretensją, jeżeli od dawna pośrednio ujawniałem adres mojego drugiego bloga poprzez lokowanie na nim zdjęć publikowanych później na salonie. Uznaję więc ten fakt – osobliwym rodzajem chamstwa. W dalszym jednak ciągu będę się podpisywał jako chips. Po prostu – taki mam kaprys na salonie24.
Wolno mi?
I na koniec, - tak żeby nikt już więcej nie musiał szukać mojej skromnej osoby (nie ma mnie w wiki) podaję swoje adresy:
http://amg.hostit.pl
http://amg.hostit.pl/cps
http://www.flickr.com/photos/adamgrudzinski
http://www.facebook.com/adamgrudzinski6
Pewna DAMA zrobiła swoje i CZAS pokaże KTO JESZCZE!.
Zdezintegrowała Środowisko Blogerskie wnosząc NOWE ELEMENTY nieznane do tej pory elementy braku szczerości i zaufania.
Napisano na Twój TEMAT:
["19.05.2012 21:58
@wtc 154M
Tak, taka audycja byłaby ciekawa.
Nie wierzę w opowieści niejakiego Chipsa.
Tematy się kończą, zainteresowanie słabnie, a na dodatek coraz mniej ludzi wierzy, więc potrzebny wstrząs.
I tutaj pojawia się niejaki Chips, napadnięty, pobity, ale nieustraszony bohater!
"Nadaje" dalej, ba nawet wyjawia tajemnice i wskazuje miejsce: płn. Białoruś!
A skąd Chips ma takie wieści?
Ano spotkał kolegę ze szkoły, a kolega pracuje w służbach i tak od słowa do słowa przy spoktaniu po latach wyjawia Chipsowi tajemnicę!
Chips natychmiast dzieli się swoją wiedzą ze wszystkimi blogerami.
Ale kolega namierza Chipsa i napada na niego i wali Chipsa w ...
Chips-bohater ledwo odzyskuje świadomość dopada do kompa i "nadaje" dalej!
"Były dwa samoloty, bliźniacze tutki. Jedna wyleciała z Okęcia, a druga z płn. Białorusi. Samoloty wyleciały napewno."
:)))))))))
LIBERTA: Świadkowie"]
Wyszło na GROTESKĘ: PRZYPOMINANIE POSTACI śp. E.Wróbla może odbywać się w świetle innych reflektorów.
To TRAGICZNA postać tak jak Profesor J.Szaniawski i Pułkownik R.Kukliński.
ONI zginęli za niebezpieczną dla WIELU PRAWDĘ!!!
DZIĘKI BOGU, że żyjesz i Tobie nie przytrafiła się RZECZ ŚMIERTELNA I NIEBEZPIECZNA - jeśli to co pisałeś była PRAWDA a nie tragifarsa.
Czas pokaże, czy przejdziesz do HISTORII jako Cichy BOHATER.
No cóż MY takich informacji nie posiadamy.
Co do RAD ZAWARTYCH W NOTCE MYŚLĘ, ŻE NIE MASZ RACJI:
http://zyjeewangelia.blogspot.com/2012/09/240912-poniedziaek-nikt-nie-zapala.html
24.09.12 poniedziałek - Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem Łk 8,16-18
Łk 8,16-18
Jezus powiedział do tłumów: Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma.
Medytacja
Jezu, czy nasze światło jest tak mocne, że może oświecać tych przechodzą obok? Czy raczej nasza wiara jest jak nikły płomyk, który ledwo można dostrzec w ciemnościach tego świata? Czy oświecamy innym drogę do Ciebie czy raczej pozwalamy im błądzić?
Tylko ta PRAWDA MOŻE BYĆ bardzo niebezpieczna DLA TEGO, KTO JĄ OGŁOSI!.
Więc pora się zastanowić komu ją przekazać i w jaki sposób aby była JAK LAMPA EWANGELICZNA.
25.09.2012 08:13
chips
00
@Albatros ... z lotu ptaka
Chyba jednak lubisz bić pianę Albatrosie - zwłaszcza kiedy posługujesz się cytatami w których ktoś pozwala sobie na snucie opowieści o moich rzekomych kontaktach ze szkoły itp.
Nie jestem odpowiedzialny za wybujałą wyobraźnię autorów notek czy komentarzy. Posądzałem Cię (mam nadzieję nie bezpodstawnie) o większą krytykę docierających do Ciebie informacji.
Na mój temat pisało już wiele DAM i dam. Nie bez powodu. W swoich tekstach bardzo często stosuję prowokacje. To pozwala mi później z komentarzy oddzielić ludzi normalnych od głupców. Ludzi zrównoważonych od tych - z wybujałą fantazją.
Jak widać - autor(ka) przywoływanego przez Ciebie komentarza należy do grona inteligentnych inaczej.
Jak wiesz Albatrosie, CHIPS nie potrzebuje zaistnieć. Piszę w wielu miejscach mając swoich czytelników. Salon24 nie jest moim jedynym miejscem. Powiem więcej. Słowo "salon" - w żaden sposób nie odzwierciedla poziomu jaki z tym słowem się mógłby kojarzyć.
CHIPS nie potrzebuje miana "bohater". Zając mój pisarski talent, zapewne uzmysławiasz sobie, że gdybym chciał (potrzebował) kreacji w tym kierunku - stać by mnie było abym mógł taką wirtualną kreację uczynić.
Albatrosie - Przyjacielu!
Nie podejmuję się polemiki na tematy ewangeliczne naszego kościoła. Każdy w swoim sumieniu ma prawo je rozumieć tak - jak to czyni.
Chrystus żył w innych czasach, i choć jego dokonania są ponadczasowe, to jednak niejednokrotnie trudno je adoptować do okalającej nas teraźniejszości.
Nie jestem bohaterem Albatrosie. Ba! - powiem więcej. Udało mi się to już kiedyś samemu sobie udowodnić kiedy nie potrafiłem obronić przyjaciela i ten fakt, będzie mi towarzyszył do końca moich dni.
Nie czuję się też misjonarzem. Nie mam zamiaru nikogo pouczać czy wskazywać jedynie słusznej drogi. W zamian - robie to co uważam za słuszne starając się jednocześnie być pożytecznym. Różnie mi to wychodzi - ale przecież nikt nie jest doskonały.
Jeżeli dalej sądzisz że nie mam racji - trudno.
Bóg z Tobą i Twoją rodziną.
25.09.2012 08:52
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 09:52
Ludzie inteligentni i tak wyciągną WNIOSKI z tego co piszemy:
KAŻDY WEDŁUG WŁASNEGO ROZUMU I DOŚWIADCZENIA.
Bohaterem zostaje się przez PRZYPADEK czy z własnego wyboru?
O pisaniu do szuflady mam inne zdanie !.
Czasu się nie cofnie, a kolejnych realnych OFIAR można uniknąć!
TYCH TRAGICZNYCH OFIAR
Już dosyć mamy miernot które spychają NAS dokąd???
25.09.2012 09:04
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 09:52 cd.
Jak wiesz Albatrosie, CHIPS nie potrzebuje zaistnieć. Piszę w wielu miejscach mając swoich czytelników. Salon24 nie jest moim jedynym miejscem. Powiem więcej. Słowo "salon" - w żaden sposób nie odzwierciedla poziomu jaki z tym słowem się mógłby kojarzyć.
CHIPS nie potrzebuje miana "bohater". Zając mój pisarski talent, zapewne uzmysławiasz sobie, że gdybym chciał (potrzebował) kreacji w tym kierunku - stać by mnie było abym mógł taką wirtualną kreację uczynić.
Twój BLOG amg.hostit.pl jest specyficzny jak na dawnego OFICERA - uprawiasz INTELIGENTNIE: ZWIĄZKI EROS, FARSĘ, TRAUMĘ i psychologiczne publiczne obnażanie się !.
Twój WYBÓR.
NIE TRZEBA BYĆ PSYCHOLOGIEM ABY DAĆ SOBIE ODPOWIEDŹ.
Potrafisz rozdzielić te DWA KLIMATY I TEMATY ???.
Dotykając "SMOLEŃSKA" i nie wyjaśnionej ZBRODNI!
25.09.2012 09:15
chips
00
@Albatros ... z lotu ptaka
Ani z przypadku - ani z wyboru Albatrosie. Do bycia bohaterem, potrzeba podjęcia decyzji w szczególnie trudnym i ważnym momencie, i o ile jest to nawet jakiś wybór - to innego rodzaju. Można by tu snuć filozoficzne i wielogodzinne dywagacje.
Bohatera nie da się kreować, a przypadek może stać się przyczynkiem choć nie musi. Prawdziwi bohaterowie pozyskują to miano przez ocenę obserwatorów. Wielu krytycznych obserwatorów.
Ja ni pisałem Albatrosie o pisaniu do szuflady sensu scricto. Pisałem o gromadzeniu materiałów w ten sposób, aby mogły się pojawić w sprzyjającym momencie. Nikt rozsądny nie wkłada w ziemię nasion, kiedy czas spowoduje że zamarzną lub zgniją.
Jest pora na siew, i pora na zbiory.
Przyjdzie taka pora Albatrosie.
Nie marnujmy ziarna!
25.09.2012 09:23
chips
00
@Albatros ... z lotu ptaka ( @chips 09:52 cd.)
Doskonale potrafię Albatrosie. Zapewniam.
Horyzonty myślowe są czymś, co doskonale potrafi uzyskać przestrzeń i linię podziału pomiędzy światem wewnętrznym i realnym.
Zwykle ludzie zamykają swoje wnętrze przed innymi wystawiając na pokaz jedynie tą oficjalną część własnej osoby.
Czy są przez to bardziej szczerzy ode mnie ?
Może bardziej rozsądni w wyrachowaniu.
Ja nie jestem wyrachowany.
Jeżeli pruderia, fałsz, zakłamanie - mają być tym co w sposób pożądany charakteryzuje współczesnego homo - to ja jestem przeciw.
Czy będąc oficerem - nie można być jednocześnie człowiekiem?
W pracy jest to trudne, ale jak słusznie powiedziałeś - jestem byłym oficerem.
Potrafię rozdzielić Albatrosie. Dotykając Smoleńska i coraz mniej nie wyjaśnionej zbrodni.
25.09.2012 09:40
Albatros ... z lotu ptaka
00
@chips 10:23
Gdyby Niemcy wiedzieli, że wybierając demokratycznie Hitlera nie podbiją ŚWIATA - nie dokonali by takiego wyboru.
śp. Prezydent Lech Kaczyński popełnił BŁĄD, który kosztował GO utratę życia.
Wielu sądzi, że główną PRZYCZYNĄ było nie ujawnienie "Aneksu do rozwiązania WSI".
Czy miał LUDZI zaufanych wokół SIEBIE?
*****
"Ja ni pisałem Albatrosie o pisaniu do szuflady sensu scricto. Pisałem o gromadzeniu materiałów w ten sposób, aby mogły się pojawić w sprzyjającym momencie. Nikt rozsądny nie wkłada w ziemię nasion, kiedy czas spowoduje że zamarzną lub zgniją.
Jest pora na siew, i pora na zbiory.
Przyjdzie taka pora Albatrosie.
Nie marnujmy ziarna!"
Zgadzam się z Tobą w pełni i TUTAJ masz rację.
Przyjdzie pora na siew i pora na zbiory!
25.09.2012 09:40
chips
00
@ALBATROS ... Z LOTU PTAKA1081300 | 25.09.2012 10:40
Pojęcie "ludzi zaufanych" jest wartościowalne ceną. Ta zaś - może mieć wymiar zarówno ideologiczny jak i w szeleszczącej walucie.
Śp. Pan Prezydent "zapracował" sobie na swój los. Zapracował - w nie pejoratywnym tego słowa znaczeniu, i sprawa aneksu jest tu raczej bardziej sprawą poszukiwania przyczyn aniżeli istotnym przyczynkiem.
Podstawowym "problemem" była polityka śp. Prezydenta w obszarze Zakałkazia, Białorusi Litwy i Ukrainy w kontekście przede wszystkim rozumianym jako gospodarczy a dopiero później jako militarny.
Ta polityka nie podobała się tyle samo Rosji co i Niemcom.
25.09.2012 09:58
Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka