Film Smoleńsk2010 rodził się w bólach.
Dedykuję Blogerowi 3ZET Salon24 który jak sonda kosmiczna zbliżył się do PRAWDY
i Jego Bliskim.
Przez LAS KABACKI ku ... droga do prawdy
Szczęśliwej drogi już czas
Niech Cie Bóg ma w swojej OPIECE !
Człowiek żyje emocjami o czym doskonale wiedzą ARTYŚCI nie tylko sceny polskiej.
https://www.youtube.com/watch?v=d3gMdMCwxqU
Ryszard Rynkowski - Wypijmy za błędy (1989)
Opublikowany 12.09.2014
(1991) Polskie Nagrania Muza.
Inny Bloger Salonu 24 ma udział w Dziele Artystycznym
>>>
Inny Bloger Salonu 24 XL4 pochwalił się, a następnie zreflektował się: zwinął KOMENTARZ AUTOREKLAMY
http://wierszeosmolensku.blogspot.com/2010/11/roman-misiewicz.html
kto
kto ślad zaciera myli tropy
niszczy dowody wersje mnoży
łże podle patrząc prosto w oczy
raz się nabija raz nas trwoży
kto preparuje taśmy prawdy
kto w tym paluchy macza brudne
kto do fałszerstwa wciąga gwiazdy
estrady media instytucje
któż nas fałszywie naprowadza
eter wypełnia to znów czyści
pogruchotana leży naga
prawda ubita z nienawiści
kto knebel gorzki nam zakłada
by krzyk sprzeciwu sprawnie stłumić
kto w dzień i w nocy nas napada
krępując wolę zmysły umysł
kto w nas rozpala gniew piekielny
czy towarzyszem jest czy wrogiem
ten kto rozszczepia wspólny język
szczując wzajemnie przeciw sobie
06.08.2010
pierwodruki wszystkich wierszy: Polis. Miasto Pana Cogito oraz dobre-nowiny.pl
czytaj cały tom o Smoleńsku na blogu autora
http://freeyourmind.salon24.pl/715929,w-poszukiwaniu-dziennikarza-sledczego
>>>
Czytaj dalej...
http://fundacjasmolensk2010.pl/film-2/
Ukrywana prawda o 10 kwietnia 2010
Czekamy na ten film. Czekają przede wszystkim ci, dla których opowieść o tym, co naprawdę wydarzyło się w smoleńskim lesie 10 kwietnia 2010 roku, jest ważna dla kształtu polskiej tożsamości, losów indywidualnych i przyszłości wspólnoty narodowej. Kultura polska bez tego filmu byłaby kulturą kaleką, uciekającą od podstawowych powinności, pozbawiona więzi z emocjami i życiem duchowym Polaków.
Trudno było o zdjęcia faktograficzne z Okęcia 10 kwietnia 2010 roku.
ZERO, NULL wiarygodnego materiału !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Marcin Wolski: Smoleńsk to science fiction
Rozmowa z Marcinem Wolskim w portalu Onet, 8 kwietnia 2013 r. Autor: Bartek Dajnowski / Onet
http://kultura.onet.pl/ksiazki/rozmowy/marcin-wolski-smolensk-to-science-fiction,1,5462163,artykul.html
Gdy Antoni Krauze zwrócił się do mnie, abym pomógł przy filmie o Smoleńsku przyjąłem to z niesłychaną radością. Jednak moja rola to bardziej ghostwriter niż kreator. Napisałem pierwszą wersję scenariusza, a potem doszliśmy do wniosku, że trzeba ją poprawić. Napisałem drugą wersję, ale co Krauze nakręci, to dopiero zobaczymy.
Powstała FUNDACJA zbierająca środki, bo wiadomo nie mając w kieszeni grosza trudno wyjść z domu nie tylko w Warszawie ale i pojechać na WAKACJE.
Amerykańscy kooproducenci nie lubią wyrzucać pieniędzy w błoto.
http://fundacjasmolensk2010.pl/koniec-zdjec/
Koniec zdjęć!
Mimo nieznanej w historii kina mobilizacji dwóch ministrów kultury, wielu urzędników, kilku reżyserów, aktorów i wielu mediów, by ten film nie powstał – on powstaje. Już nas nie zatrzymacie.
Mińsk Mazowiecki, lotnisko wojskowe. Piękny poranek, jak wtedy – 10 kwietnia 2010. Do rządowego samolotu Tu-154 podjeżdża kolumna ciemnych limuzyn, wyskakują BOR-owcy, po chwili wysiada Prezydent (w tej roli Lech Łotocki) wraz z Pierwszą Damą (w tej roli Ewa Dałkowska), przy schodkach wita ich Dowódca Sił Powietrznych (w tej roli Witold Żaboklicki) . Jest 11 maja 2015 – przedostatni dzień zdjęciowy do filmu „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauze. Samolot jest już wypełniony pasażerami, za chwilę start.
Tego dnia realizujemy jeszcze kilka innych scen, a potem – pożegnania. Koniec zdjęć to dla filmowej ekipy chwila uroczysta. Zrealizowaliśmy 39 dni zdjęciowych – w kilkudziesięciu lokalizacjach – Warszawie i okolicach, w Białej Podlaskiej, w Dęblinie, Mińsku, Krakowie, Chicago i Smoleńsku. Klaps nr 500 padł w Muzeum Powstania Warszawskiego, klaps nr 1000 padł w Chicago, podczas kręcenia sceny w domu ojca głównej bohaterki. Na planie filmu pojawiło się ponad stu aktorów, kilkuset statystów, konsultantami filmu są m.in. dowódca Tupolewa-154 nr 101 podczas lotu 7 kwietnia 2010, podpułkownik Bartosz Stroiński oraz dowódca Jaka-40, który 10 kwietnia lądował tuż przed rządowym Tupolewem, porucznik Artur Wosztyl.
Smoleńsk w Chicago
Tydzień wcześniej mocno okrojona ekipa realizowała zdjęcia w Chicago, budząc duże zainteresowanie miejscowej Polonii. Wątek amerykański, jest w filmie ważny z kilku powodów. To niby oczywistość, ale wciąż trzeba przypominać: Polacy zamieszkali poza granicami III RP nie są w niczym gorsi od nas, zamieszkałych w kraju, a utrzymywanie z nimi silnych więzi może się okazać dla nas kluczowe. Często o wiele więcej rozumieją i o wiele bardziej interesują się losem Polski niż otępione tevauenowską propagandą rzesze przeżuwaczy talentszołów. Ogromna rzesza polskich emigrantów jest arcyważną częścią naszego narodu, jej najwybitniejsi przedstawiciele zapisują wspaniałą kartę w dziele wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej i myślę, że – poza względami dramaturgicznymi – także ten fakt chce Antoni Krauze mocno w filmie zaznaczyć. Ale i spotkanie z amerykańskimi dziennikarzami będzie dla bohaterki filmu szczególnym doświadczeniem.
Amerykańskim współproducentem filmu „Smoleńsk” jest firma Fresh Coast Production. „Jesteśmy zaszczyceni, że możemy współpracować z ekipą tak wybitnego twórcy jak Antoni Krauze i to w takiej sprawie. To bardzo ważny film, nie tylko dla was w Polsce, ta wciąż niewyjaśniona tragedia budzi na świecie bardzo duże zainteresowanie, film powinien mieć szeroką światową dystrybucję” – mówi Ralph Pabst, szef Fresh Coast Production.
Zakazana scena
Kilkanaście dni wcześniej w podwarszawskim lesie realizowaliśmy słynną już, symboliczną scenę, która po przekazaniu scenariusza filmu „Smoleńsk” do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, natychmiast dotarła do „Gazety Wyborczej” i odtąd wzbudza szczególną furię przeciwników filmu. Oto po smoleńskiej tragedii, jej ofiary – już w innej rzeczywistości – spotykają się z tymi, których pamięć mieli uczcić, z polskimi oficerami z Katynia.
Chyba nie było w historii kina sceny, która by – na długo przed swym powstaniem – sprowokowała tyle szyderstw, niechęci i usilnych zabiegów, by jej nie realizować. Sam odbyłem kilkadziesiąt rozmów z rozmaitymi życzliwymi, którzy tłumaczyli mi, że na pewno się nie uda, że to będzie okropne i w ogóle po co. Mówili to ludzie, którzy – jak się wydawało – znają historię polskiej literatury, teatru i filmu, gdzie przenikanie światów już się parę razy zdarzyło i miało sens. Scenę „katyńską” zrealizowaliśmy według scenariusza, byłem na planie i myślę, że Antoni Krauze dokładnie wiedział co robi.
Sztuka równoległa
Niesamowitym, przedziwnym doświadczeniem jest fakt, że opowiadamy o wydarzeniach, które trwają nadal. Nazajutrz po zrealizowaniu filmowej sceny, w której Wdowa po Dowódcy Sił Powietrznych staje, by stawić czoła zmasowanemu kłamstwu, w realu Prokuratura Wojskowa znów bluzgnęła fontanną oszczerstw o generalne Błasiku, Ewa Błasik znów stanęła naprzeciw kamer, by bronić honoru męża i polskich lotników przed putinowską propagandą. Minister Zdrojewski pewnie powiedziałby, że to właśnie dowód, iż nasz film realizujemy za wcześnie, niech się temat świeży „jak figa ucukruje, jak tytuń uleży”. Tak, jak ucukrowały się czekistowskie dokonania ulubieńca ministra Zdrojewskiego, majora Zygmunta Baumana. My jednak uważamy, że ta „równoległość” sztuki i rzeczywistości jest atutem, jest dowodem, że nie wspominamy dawno minionej przeszłości lub celebrujemy fikcji, ale wchodzimy w sam środek teraźniejszości, w środek matrixu, który nadal nami rządzi.
Owszem, trafiamy na swej drodze gorliwców, którzy na różne sposoby starają się filmowi Antoniego Krauze zaszkodzić, ale przede wszystkim spotykamy się z wielokrotnie większą liczbą wyrazów sympatii, wsparcia i wielkiej radości, że film „Smoleńsk” naprawdę powstaje, że ochotniczym rezerwom milicji obywatelskiej nie udało się go wbić w ziemię.
Trwa montaż, zdaniem wielu praktyków, najważniejsza część pracy nad filmem. Trwa praca nad efektami specjalnymi, muzyką etc., za około pół roku film będzie gotowy i trafi do kin. Oczywiście o ile uda się zebrać brakują sumę, wciąż potrzebujemy ok. 1,7 mln złotych, trwa zbiórka i możliwość inwestycji w nasz film.
Liczymy na wsparcie i zapraszamy do inwestowania!
Maciej Pawlicki
(fragmenty artykułu z tygodnika „W Sieci”)
Ryszard Rynkowski - Za Mlodzi, Za Starzy [Official Music Video]
Przesłany 30.10.2010
Music video by Ryszard Rynkowski performing Za Mlodzi, Za Starzy. (P) 2000 The copyright in this audiovisual recording is owned by EMI Music Poland Sp. z o.o.
Niektórzy szukają atrakcji w Izraelu.
Nie tylko śladami Jezusa Chrystusa.
Tam atrakcją jest MORZE MARTWE.
Umierające Morze Martwe | EKO Blog
Galeria zdjęć - Masada, Morze Martwe, Ein Gedi - kierunek IZRAEL ...
Trzeba to zobaczyć i spróbować zanurzyć w głębię. NIE DA SIĘ !
Więc można tylko brodzić lub leżeć na piachu.
Masada, Morze Martwe, Ein Gedi - kierunek IZRAEL - Podroze.pl
We wrześniu wracamy do naszej rzeczywistości. ( będzie GALA.
I co i NIC. Panie się popłaczą. Nie którzy nie tylko starsi panowie też.
I TYLE i aż TYLE. Czy o to chodziło Panu Reżyserowi Antoniemu Krauzemu.
OFICJALNA STRONA FUNDACJI SMOLEŃSK 2010 JEST MARTWA.
Od roku 2015 NIC SIĘ NIE DZIEJE.
PRAWDA O SMOLEŃSKU UMIERA. CZAS LECZY RANY, ŁAGODZI GNIEW. I TYLKO DO LUSTRA MOŻNA WYPIĆ KIELICHA. Ostatnią rzeczą którą należy pogrzebać jest HONOR.
Kasa Misiu kasa ...
https://pl.wikipedia.org/wiki/Smole%C5%84sk_(film)
http://freeyourmind.salon24.pl/715929,w-poszukiwaniu-dziennikarza-sledczego
http://ksiazki.onet.pl/marcin-wolski-smolensk-to-science-fiction/h5sfp
http://fundacjasmolensk2010.pl/marcin-wolski-smolensk-to-science-fiction/
Marcin Wolski: Smoleńsk to science fiction
Rozmowa z Marcinem Wolskim w portalu Onet, 8 kwietnia 2013 r. Autor: Bartek Dajnowski / Onet
http://kultura.onet.pl/ksiazki/rozmowy/marcin-wolski-smolensk-to-science-fiction,1,5462163,artykul.html
Według niego adwokat może być szmatą, pisarz grafomenem, a lekarz mordercą. Sam tytuł bez nazwiska nic nie znaczy. On natomiast jest jednym z najbardziej poczytnych autorów książek. Czytelnicy są, ale on narzeka: – Do „Kawy czy herbaty” nie zapraszają, mimo że obiecują.
Bartek Dajnowski / Onet.: Całe życie marzył pan o zrobieniu filmu?
Marcin Wolski: Rzeczywiście tak było. Jest to moje wielkie niespełnienie. Marzyłem, aby jedno z tysiąca słuchowisk radiowych, które napisałem, zostało podchwycili filmowcy. Było ileś podejść do moich rzeczy. Na podstawie mojej książki “Agent dołu” film próbuje nakręcić Łukasz Palkowski. Próbowano zrobić film z mojej sensacyjnej książki o papieżu“Ciemna strona lustra”. Też gdzieś to ugrzęzło.
Gdy Antoni Krauze zwrócił się do mnie, abym pomógł przy filmie o Smoleńsku przyjąłem to z niesłychaną radością. Jednak moja rola to bardziej ghostwriter niż kreator. Napisałem pierwszą wersję scenariusza, a potem doszliśmy do wniosku, że trzeba ją poprawić. Napisałem drugą wersję, ale co Krauze nakręci, to dopiero zobaczymy.
Scenarzystom często nie po drodze z reżyserami po nakręceniu filmu. Nie obawia się pan, że nie będzie miał wpływu na efekt końcowy?
Najwyżej mogę się pod nim nie podpisać, ale znając talent i niesłychaną kulturę i Antoniego Krauze, trudno to sobie wyobrazić. Zawsze oczywiście istnieje ryzyko. Film może w ogóle nie powstać, ale w pewnym wieku i z dorobkiem nie ma się czego bać. Dziwię się ludziom, którzy się boją, jak to jest w przypadku mojego przyjaciela Marian Opania, który nie zgodził się zagrać prezydenta Lecha Kaczynskiego. Jest to przecież tak wielki aktor. Cokolwiek by zagrał jego miejsce w historii polskiego kina i teatru jest niepodważalne.
Marian Opania nie mówił, że boi się zagrać w tym filmie. Tłumaczył to inaczej.
Ja tak to odczytuję. Taki jest podtekst. Bo sam argument, że nie podziela poglądów postaci, którą ma kreować sprawiłby, że nikt nigdy nie zagrałby Macbetha.
Takiego tłumaczenia też sobie nie przypominam. Chodziło o myśl przewodnią scenariusza.
Ale przecież scenariusza nie czytał. Cała sytuacja jest właśnie dlatego dziwna. Marian Opania zareagował dość histerycznie, zanim jeszcze reżyser złożył mu propozycję.
Film narobił zamieszania, a jeszcze nie powstał.
Za żadne dzieło, które zrobiłem, nie uzyskałem tylu recenzji, co za film, którego nie zrobiłem. Może popełniliśmy błąd, że za dużo o nim mówiliśmy. Może inaczej by to wyglądało, gdyby pozostawał w pewnej dyskrecji. Lepiej by pewnie było, gdyby aktorzy przewidziani do pewnych ról, dowiedzieli się o tym od producenta, a nie z mediów. To ma też jednak drugą stronę. Odezwał się do nas ogromny zastęp ludzi, którzy walą drzwiami i oknami, aby zagrać w tym filmie. Nazwisk już jednak nie będę ujawniał.
Widzowie pójdą do kin?
Trudno sobie wyobrazić, aby najbardziej dramatyczny epizod w najnowszych dziejach Polski nie budził zainteresowania. Emocje ciągle są ogromne. Podejrzewam też, że ludzie, którzy obawiają się powstania tego filmu, boją się jego siły rażenia.
W Smoleńsku był zamach?
Tego nawet autor science fiction nie jest w stanie powiedzieć. Bardzo długo trzymałem wersji, że to albo nieszczęśliwy wypadek, albo zła wola. Broniłem się bardzo długo przed myślą o zamachu, ale cała historia związana ze Smoleńskiem ma jednak wiele dziur – np. wątek brzozy nie zgadza się z zeznaniami świadków. Jedno jest dla mnie pewne: najmniej prawdopodobna jest wersja Tatjany Annodiny.
To co w takim razie zobaczymy w filmie?
Na pewno zobaczymy katastrofę w Smoleńsku. Pokażemy dziennikarskie śledztwo. Będzie mowa tylko o tym, co znamy.
W pana książkach często pojawiają się sceny, które spełniają się w przyszłości. W 2003 r. w powieści “Alterland” opisał pan katastrofę rządowego samolotu Tu-154.
To nie jedyna taka sytuacja. W książce “Noblista” napisałem o zamachu na obu braci Kaczyńskich. Wydawca powiedział jednak, żebym to trochę złagodził, ponieważ to zbyt nieprawdopodobne. Gdy człowiek dużo pisze i wymyśla, to pewne prognozy mogą się sprawdzać.
Gdy się dużo pisze, łatwiej też wymyślać takie zdania: “Kto seksem wojuje, ten od seksu zginie, a kto jest bez grzechu pozamałżeńskiego, niech pierwszy ciśnie we mnie poduszką”?
To nie moje credo, tylko mojej postaci Seksperta.
Ale pan to napisał. Zgrabne zdania lubią też politycy. Szczególnie w krótkich wypowiedziach dla telewizji. Czy wśród nich jest ktoś z talentem do bon motów?
Lech Wałęsa był samorodkiem. On kiedyś bywał w kabarecie u Jana Pietrzaka, a zaraz potem potrafił rzucić cytat z programu . W krajach o bardziej rozwiniętej demokracji politycy, którzy chcą błysnąć bon motem, mają całe sztaby ludzi, które je przygotowują. W Polsce, być może Janusz Palikot ma jakichś ludzi od tego.
Który z polskich polityków ma poczucie humoru?
Nie wiem czy Lech Wałęsa ma, ale gdy był prezydentem wprowadził zakaz cenzurowania czegokolwiek. Byłem przy tym jak swoim ludziom wydał takie polecenie. Gdy robiłem “Polskie Zoo” tylko jeden politk wyraził zastrzeżenia.
Kto?
Antoni Macierewicz, który w moim programie był wyżłem. To było takie najprostsze skojarzenie. Bez podtekstu, czy manifestu antylustracyjnego. No i Adam Michnik, który w ogóle odmówił komentarza.
Piszę pan felietony do tygodnika “Do Rzeczy”. Długo się pan zastanawiał nad transferem, z “Uważam Rze”?
“Uważam Rze” w aktualnej formule jest wydmuszką. Jan Piński proponował mi współpracę, ale to nie jest możliwe. Bracia Michał i Jacek Karnowscy, też chcieli, abym napisał coś do “W sieci”. Być może to zrobię. Przede wszystkim obok macierzystej “Gazety Polskiej” piszę do tygodnika prowadzonego przez Pawła Lisickiego.
Ma pan wzięcie na rynku.
Nie narzekam. Teraz jest dużo lepiej. Kiedyś autor o poglądach konserwatywnych mógł pisać jedynie do “Frondy”, jakichś kwartalników, lub pism chrześcijańskich.
Pisze pan wyjątkowo dużo. W 2012 r. wydał pan trzy powieści. Podobnie rok wcześniej. 2010 r. był rekordowy. Aż cztery książki.
One są pisane w różnych okresach. Czasem następuję rok kumulacji.
Płodności?
Płodność zwiększa się zazwyczaj wtedy, gdy mnie skądś wyrzucają. Tak było gdy przestałem być dyrektorem Pierwszego Programu Polskiego Radia. Potem gdy zwolniono mnie z TVP. W szufladach mam dziesiątki rozgrzebanych zaczętych rzeczy, które próbuję skończyć. Tak to czasami wychodzi, że nagle kończę trzy zaczęte książki.
A jak się sprzedają?
Nakład każdej powieści to na ogół około 10-20 tys. sztuk. Są też dodruki. Jak na nasz rynek, można mówić że to sukces, ale gdybym został lepiej zareklamowany, to można by było dorzucić jeszcze jedno zero.
Brakuje reklamy?
Gdy “Gazeta Wyborcza” zrypała moją powieść “Noblista” to zadzwonił do mnie wydawca, że się hurtownie rozdzwoniły, bo nagle się zrobił popyt na książkę. To pokazuje jakie znaczenie ma recenzja w dużym medium. Od jakiegoś czasu przy okazji premier moich kolejnych książek pisze się o mnie mniej.
Czuje się pan zamilczany?
Główne media niestety milczą. Do “Kawy czy herbaty” nie zaproszą, mimo że obiecują. Chciałbym być bardziej obecny, ale zawsze szukam błędów w sobie. Może nie jestem wystarczająco dobry?
Jakie książki pan czyta?
Nie przepadam za literaturą współczesną. Dla mnie skończyła się na dobrych, amerykańskich pisarzach sensacyjnych lat 60. Czytanie na przykład noblistki Elriede Jelinekzwyczajnie mnie mdli.
Lubię pierwszorzędne dzieła literatury drugorzędnej. Tak kiedyś pisano o Henryku Sienkiewiczu. Lubię książki, z przesłaniem optymistycznym, nawet gdy kończą się źle. Z nowych polskich rzeczy podobają mi się te, które główny nurt nazwałby moherowymi. Są na przykład już trzy, dobre dzieła literatury postsmoleńskiej: “Zgred” Rafała Ziemkiewicza, “Ukryty” Bronisława Wildsteina i “Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera” Maryny Miklaszewskiej.
Poglądy pisarza mają znaczenie?
Dla mnie nie. Uważam na przykład Johna Irvinga za głupiego lewaka, ale pisze świetnie. “Świat według Garpa” to jedna z moich ulubionych książek
W urzędzie przedstawia się pan jako pisarz?
Tak. Kiedyś czułem się bardziej radiowcem, potem była telewizja. Teraz jestem pisarzem, ale samo pojęcie straciło na znaczeniu. Dzisiaj adwokat może być szmatą, pisarz grafomenem, lekarz mordercą. Sam tytuł bez nazwiska nic nie znaczy.
Autor: Bartek Dajnowski Źródło: Onet
Żyjemy, przeżywamy ŻYCIE w świecie prawdy i ułudy.
Śmierć Józefa Piłsudskiego - Historia
Konflikt wawelski nastąpił po przeniesieniu trumny Józefa Piłsudskiego pochowanego na Wawelu z krypty św. Leonarda do krypty pod Wieżą Srebrnych ...
Apr 15, 2010 - Serce Piłsudskiego złożono w mauzoleum na wileńskiej Rossie, ... W jej przedsionku zostali pochowani Maria i Lech Kaczyńscy. Kraków.
May 15, 2015 - Zmarłego 80 lat temu, 12 maja 1935 roku, Józefa Piłsudskiego ... się na Wawelu, gdzie uczcili pochowanego tam króla Jana III Sobieskiego.
Oct 24, 2014 - Marszałkowi zgodnie z jego wolą towarzyszy gliniana urna z ziemią z grobu matki Marii z Bilewiczów Piłsudskiej pochowanej podobnie jak ...
Nie to co było wczasach życia i dokonań Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.
Włodzimierz Ostoja-Zagórski - tajemnicze zniknięcie - Historia ...
Włodzimierz Zagórski of the Clan of Ostoja was an Austro-Hungary military intelligence soldier, Polish brigadier general, staff officer, and aviator.
Wikipedia
Chociaż i w JEGO przypadku są chwile mroczne. Generał Włodzimierz Ostoja-Zagórski,
Tajemnice śledztwa KO 1042/27. Sprawa generała Włodzimierza Ostoi ...
Jan 21, 2015 - Sprawa generała Zagórskiego do dziś pozostaje jedną z ... Paweł Wieczorkiewicz w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Historia Polski" ...
Jak czytamy w najnowszej książce poświęconej zagadkowym losom przeciwnika Piłsudskiego pt. "Sprawa generała Zagórskiego" (autor - Andrzej Ceglarski), ...
Feb 8, 2016 - ... wydawnictwa Bellona ukazała się właśnie książka Andrzeja Ceglarskiego ” SprawaGenerała Zagórskiego. Zabójstwo prawie doskonałe”.
Realizując wizje własne POLITYKI nie przebierał w środkach za cenę życia innych naszych bohaterów jak na przykład ORLĄT LWOWSKICH.
Wio koniku a jak się postarasz na kolacje zajedziemy akurat:
MARIA KOTERBSKA - WIO KONIKU
Opublikowany 30.04.2014
Wersja nagrana dla Polskiego Radia
Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka