Żołnierze maszerujący rytmicznym miarowym krokiem są cały czas pod kontrolą towarzyszących im oficerów, sierżantów i kaprali. Marszowi towarzyszy często śpiew, powodujący to, iż nawet ci najsłabsi w sztuce stąpania w rytmie „lewa-prawa” nie gubią tempa i jednocześnie dodają sobie tym śpiewem pewności siebie i wiary we własne siły.
Niektórzy nawet, aby nie podpaść nadzorującym szepcą sobie pod nosem: Lewa…lewa…lewa
Taki marsz nie ma sam w sobie nic złego, jeżeli wojsko wie, że podąża we właściwym kierunku i w słusznym celu oraz prowadzi ich odpowiedzialne dowództwo.
Wszystko to zmienia się nagle, kiedy kolumna wkracza na most o niepewnej, wątłej czy wręcz wadliwej konstrukcji. Wtedy to pada najczęściej komenda „spocznij ” bądź „wolny krok”.
Chodzi o to, aby w tym momencie każdy szedł inaczej, nie miarowo, oddzielnie i bałaganiarsko.
Żołnierze reagują automatycznie, nie wiedząc tak naprawdę, czy chodzi o ocalenie im życia czy może tylko o ratowanie mostu.
Co mogłoby się zdarzyć gdyby wejście na most odbyło się w równym tempie marszowym?
Istnieje zagrożenie, że doszłoby do tak zwanych drgań wymuszonych, rezonansu i rosnącej niemal w nieskończoność amplitudy drgań doprowadzającej do zawalenia się mostu.
Co jednak ma począć wojsko, które przez dwadzieścia lat musi dreptać chaotycznie po podejrzanej i niepewnej konstrukcji i kiedy wmawia się mu, że pięknie maszeruje po solidnym moście?
Wcześniej czy później zaczyna rozumieć, że nie jest żadnym wojskiem, lecz zgrają niezorganizowanych Szwejków pędzonych przez różnego rodzaju męty i cwaniaków.
Dziesiątego kwietnia Anno Domini 2010 Polacy wkroczyli krokiem defiladowym na most sklecony naprędce z okrągłego stołu przez „człowieków honoru” i w większości wyselekcjonowanych skrupulatnie przez Kiszczaka, „konstruktywnych opozycjonistów”.
To dopiero pierwszy krok, a zadrżało tak, że niektórym „autorytetom”, „wiodącym dziennikarzom”, „partii miłości”, licznym ekspertom, komediantom na posyłki, a nawet kościelnym hierarchom „Filozofom” zaczęły drżeć ze strachu portki i sutanny.
A więc „Równy krok” i „Naprzód marsz” Rodacy.