Czy będzie wojna?

Szef NATO spotkał się wczoraj z prezydentem RP a dziś rozmawia z premierem i ministrem obrony narodowej. W dniach 14 - 20 września odbędą się na terenie Białorusi i obwodu Kaliningradzkiego manewry wojsk rosyjskich i białoruskich Zapad 17. Kilka dni temu w Kaliningradzie był Putin.

Już kilka miesięcy temu analitycy informowali, na podstawie wiedzy o ilości wagonów, które wojsko zamówiło w rosyjskich kolejach, że w manewrach może wziąć udział nawet 100 tys żołnierzy. Inne dane mówiły o 60 tys. Oficjalnie strona rosyjska utrzymuje, że nie będzie więcej niż 13 tys. 

Doktor Bartosiak, autor znakomitej książki "Pacyfik i Eurazja. O wojnie", napisał o możliwej prowokacji w czasie ćwiczeń Zapad 17. Minister Szatkowski, osoba numer dwa w MON mówi dziś, że gdyby Rosjanie zdecydowali się na awanturę to będą mieli otwarty konflikt z całym Zachodem. Uzasadnia to obecnością w Polsce i krajach bałtyckich wojsk amerykańskich i natowskich. Brzmi wiarygodnie. Brzmi logicznie.

Tylko czy mamy się tym uspokajać?

Przed wielu laty na potrzeby pracy, którą pisałem wylądowałem w muzealnej bibliotece i przeglądałem polską prasę codzienną lat trzydziestych. Analizowałem zamieszczane tam reklamy produktów spożywczych. Kiedy otworzyłem rocznik 1939 siłą rzeczy zacząłem przeglądać felietony i komentarze polityczne. Tym co rzucało się w oczy było wszechobecne przekonanie znawców polityki, że atak Hitlera na Polskę to wywołanie awantury z całym Zachodem. Hitler jest może szalony, ale nie na tyle by otwierać dwa fronty jednocześnie. Bo Polska to nie Czechosłowacja, a Francuzi z Brytyjczykami otworzą drugi front. Brzmi wiarygodnie. Brzmi logicznie.

Jako Ślązak chodzę mocno po ziemi. Obca mi jest jakakolwiek histeria. Szczególnie ta polska towarzysząca polskiej polityce. Jednak nadchodzący miesiąc nie daje mi spokoju i dziwię się, że nikt na poważnie o tym nie mówi. 

A może my ludzie tak już mamy, wolimy nie dopuszczać złych myśli, albo je obśmiać, bo przecież jakoś to będzie.