Płynie dzisiejszy dzień leniwie i chciałbym by się nie kończył. Jutro po urlopie do roboty. Czytam inne notki i te niepolityczne wciągają najbardziej. Dużo w nich ciekawych obserwacji i wrażliwości.
Proszę sie nie bać podam dokładny przepis. Nie tylko będę zachwalał. Na początek jeszcze inne trudne słowo "pelamuszi". Z trudnych rzeczy to już wszystko. Teraz łatwizna.
Żeby zrobić czurczchele musimy przygotować gęsty sos pelamuszi. To tylko dwa składniki: sok winogronowy i mąka. Mąka pszenna lub kukurydziana.Bierzemy dwa litry soku i na małym ogniu redukujemy objętość o połowę. Jeśli to świeżo wyciśnięty sok to będzie się zbierało trochę piany, którą usuwamy. Na końcy mieszamy około szklankę mąki z zimnym sokiem i wlewamy do środka. Cały czas mieszamy. Płyn zacznie gęstnieć więc cały czas mieszamy i tak z pięć minut. Jak to uważnie zrobimy to nie będzie żadnych grudek. Jak ktoś jest dużym łasuchem można po lekkim przestudzeniu dodać trochę miodu. Ocieramy pot z czoła i kończymy dzieło.
Do czurczcheli potrzebne będą orzechy włoskie. Są odmiany w których miast orzechów występują duże rodzynki lub suszone owoce. Najlepsze orzechy to te które są jasne, z jak najmniejszym dodatkiem brązowej osłonki. Orzechy mogą być całe, a mogą też być połówki lub ćwiartki. Bierzemy nitkę bawełnianą i igłę. Na końcu 20 cm nitki robimy supełek i nabijamy kolejne kawałki orzechów. Kiedy na nitce mamy około 15 cm orzechów wyjmujemy igłę i przywiązujemy do końca nitki sznurek, robimy pętelkę tak by można sznur z orzechami powiesić. Teraz sznur zanurzamy w pelamuszi . Czynność tę wykonujemy kilka razy. Sznur wieszamy w suchym i przewiewnym miejscu, po kilku dniach czurczchela nadaje się do jedzenia.
Komentarze
Pokaż komentarze