Coraz częściej media częstują nas informacjami o tym ile zbędnego pożywienia po prostu wyrzucamy. W domyśle: za dużo kupujemy. Można by rzec, że to oznaka wzrostu naszej zamożności.
Jednak problem jest szerszy, bo statystyki mówią, że jedzenie "marnuje się" też w uboższych społeczeństwach. Jedzenia jest na świecie na tyle dużo, że każdy mieszkaniec naszej planety powinien zaspokoić głód a i tak jeszcze będzie naddatek. Nie dzieje się tak tylko dlatego, że nie ma idealnych kanałów dystrybucji, zawsze gdzieś jest jakaś wojna, jakiś konflikt, jakaś zawierucha i tym, którzy tam nie posiali i nie zebrali trudno dostarczyć te światowe nadwyżki jedzenia.
Uprzemysłowienie rolnictwa spowodowało, że mamy dziś dużo zastrzeżeń do jakości produktów ale nie mamy problemu z ich ilością i ceną. Wszystkiego jest w bród. Dla jednych kawior na śniadanie za 500 zł dla innych bułka z pasztetową za 4 zł.
Wywodzę się z tego pokolenia gdzie wyrzucanie pożywienia jest czymś absolutnie niemożliwym. Moja babcia robiła znak krzyża jak rozkrajała nowy bochenek chleba. Dla moich rodziców - którzy zaznali powojennego głodu - zmarnowanie czegokolwiek nie wchodziło w rachubę.
Jakie danie w takim razie skonsumuje nadwyżki pozostałe po świętach? Większość odpowie: bigos! I będą mieli rację. W końcu to danie powstało po to by nadwyżki mięsa po jesienno-zimowych ubojach w gospodarstwie zagospodarować co najmniej do wiosennego przednówka. Ale co więcej?
Kiedy przeciętna rodzina miała jeszcze zwierzęta w gospodarstwie nie było z tym problemu, ale dzisiaj? Dzisiaj gdzie z rzadka jest jakiś pies albo kot i to na suchej karmie zaadresowanej dla niego?
Niewątpliwie ludzkość opanowała wykorzystywanie nadmiaru pieczywa. Czerstwe pieczywo pod każdą szerokością geograficzną ma swoją wodzionkę i swoją bruschettę.
Grzanka mojego ojca podawana w niedzielę rano do łóżka.
Czerstwą bułkę kroimy na grube plastry. W salaterce rozbijamy jaja i mleko (na szklankę mleka jedno jajo), dokładnie roztrzepujemy z dodatkiem niewielkiej ilości cukru lub miodu. Zanurzamy pieczywo w zawartości salaterki do wchłonięcia płynu i wykładamy na patelnię z rozgrzanym masłem sklarowanym, Smażymy po dwie minuty z każdej strony, odsączamy na papierze. Serwujemy na talerzu i posypujemy cynamonem. Zanosimy jeszcze ciepłe rodzince na niedzielne śniadanie do łóżek.
Przez najbliższe sześć dni wybaczą ci wszystkie planowane i nieplanowane grzechy, pod warunkiem, że powtórzysz to danie w następną niedzielę.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości