Znajomy hotelarz opowiadał mi, że kiedy pyta gości hotelowych, aby podali konkretne rzeczy, które ma im przygotować na śniadanie to rzadko wymieniają jajecznicę. Serwuje śniadania w formie szwedzkiego bufetu, a ponieważ ma na bemarze trzy pojemniki na ciepłe rzeczy to są tam dwa rodzaje kiełbasek: z wody i z patelni, a także jaja sadzone. Nie zawsze wszystko schodzi, raz zjedzą to, a innym razem tamto.
Od pewnego czasu postanowił jednak podawać jajecznicę i okazało się, że prawie za każdym razem musi robić dokładki.
Może po prostu traktujemy jajecznicę na śniadanie jako coś tak oczywistego, że do głowy nam nie przyjdzie osobną o nią prosić?
Dziś o szakszuce, nie jest to wprawdzie jajecznica ale kręci się gdzieś w tych okolicach. Ostatnio co spojrzę na jakiś kącik kulinarny na popularnych stronach internetowych to tam pod hasłem: "najzdrowsze śniadanie" albo "to śniadanie da ci kopa do pracy" czy wręcz "śniadanie mistrza" widnieje zdjęcie szakszuki. Wystarczyło kilkanaście lat regularnych lotów, z większości lotnisk w Polsce do Gruzji, by nasze umysły, karty dań w hipsterskich knajpach czy kąciki kulinarne w internecie wypełniły się tym gruzińskim daniem.
Tak naprawdę to połączenie pomidora z jajkiem, a jajecznica na pomidorach to co? No właśnie, moje ulubione śniadanie latem, gdy pomidory są pełne życia to taka właśnie jajecznica. Jak smaży ją moja żona to jest do niczego. Nie ma cierpliwości by woda z pomidora odparowała, by pomidor zaczął się karmelizować, a nawet lekko przypalił na patelni. Więc jak widzicie to też nie prosta sprawa. Ten nie zje jajecznicy gdy się wcześniej nie obierze skórki z pomidora, tamten nie ruszy tej wodnistej, a jeszcze inny musi mieć do tego zeszkloną cebulkę i obfitość świeżo zmielonego pieprzu. Piszę tylko o gustach, z którymi się spotkałem osobiście a ile jeszcze może być innych dziwactw? Na maśle, na oleju, na boczku? Mocno mieszana, rzadko, albo tylko raz przed wydaniem? Dajmy temu spokój.
Do naszej jajecznicy z pomidorami można porównać turecki menemen. Menemen to jajecznica z drobno pokrojonymi kawałkami cebuli, pomidora i zielonej papryki. Jednak szakszuka to coś innego. Celowo wspomniałem kuchnię turecką bo szakszuka ma arabskie proweniencje. Wywodzi się z krajów Afryki Północnej. Słowo to oznacza "bałagan", "misz masz". No bigos jak się patrzy!
Pomidory, papryka, cebula, oliwa, sery, oliwki, czosnek, jaja i zioła to baza naszego arabskiego bigosu.
Niniejszy przepis powstał przez adaptację klasycznego dania w jesiennych, polskich warunkach, w czasie odwiedzin Holendra, który zażyczył sobie na śniadanie szakszukę, a kucharz nie dysponował nawet pomidorami. Wiedział jednak dużo o istocie rzeczy.
POLSKA SZAKSZUKA
Na patelni, na łyżce smalcu smażymy kilka drobnych kawałków boczku wędzonego, kilka plasterków dobrze uwędzonej, wiejskiej kiełbasy i pół cebuli pokrojonej w kostkę. Kiedy cebula się zeszkli dodajemy (na porcję 5 deko) poszatkowanej kiszonej kapusty, łyżeczkę konfitury z żurawiny (lub co tam macie podobnego), zalewamy połową szklanki białego wytrawnego wina i dusimy 5 minut.
Kiedy płyn całkowicie odparuje robimy na patelni miejsce na jajka, wbijamy je tak, żeby nie uszkodzić żółtek. Solimy jaja i całość karmimy świeżo zmielonym pieprzem. Czekamy aż białka się całkowicie zetną a żółtka pozostaną płynne. Nie przykrywamy patelni bo to zniweczy nasze wysiłki by żółtka się nie ścięły.
Holender był zachwycony.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości