Frytki ziemniaczane są najbardziej błyskotliwym wytworem paryskiego geniuszu - tak twierdzą jedni, ale zdania co do tego produktu są wśród kucharzy i restauratorów podzielone. Anthony Bourdain, amerykański popularyzator kuchni i zawodowy kucharz twierdził: "Frytki prawie zawsze są do dupy. W większości restauracji to obowiązkowy dodatek do brunchu, bo są tanie, sycące i zajmują dużo miejsca na talerzu. Stosunkowo niezniszczalne, więc skoro są do dupy zaraz po usmażeniu, po czterech godzinach leżenia w kuchni lepsze nie będą".
Jednak monsieur Fritz tak naprawdę nazywał się Frederik Krieger i sztuki przygotowywania frytek nauczył się w restauracji na paryskim Montmartrze. Ojcem ziemniaka a właściwie dań z ziemniaka był francuski aptekarz Parmentier. Już w przedrewolucyjnej Francji za Ludwika XVI nauczył sprzedawców z Pont- Neuf kroić ziemniaki w paski i smażyć je w tłuszczu jak pączki. Tłuszczem używanym wówczas do smażenia był smalec, ale kiedy nadeszły trudniejsze czasy zastępowano go tłuszczem końskim albo wołowym. Ten ostatni dla wielu Belgów jest nadal najlepszym tłuszczem do frytek. Monsieur Fritz używał sklarowanego masła. W przetłumaczonej ostatnio i wydanej w krakowskim Znaku książce "Paryż na talerzu" Francois-Regis Gaudry - z którego korzystałem pisząc tę notkę - widnieje spis 12 restauracji paryskich z najlepszymi frytkami. Dziś już nie smaży się frytek na tamtych tłuszczach, dominuje olej słonecznikowy lub arachidowy, ale w dwóch z owych dwunastu restauracji nadal robi się to na tłuszczu wołowym. Dominują frytki w klasycznych kształtach, które określa się mianem: "Pont-Neuf"(w przekroju kwadrat 1 na 1 cm) ale są też w kształcie zapałek czy też drobnych słomek, są też tzw. kłody czyli w przekroju 2 na 2cm. Słomki smaży się na raz, ale pozostałe na dwa razy, a niektórzy restauratorzy smażą na trzy.
Większość frytek zjadanych dziś w Polsce smaży się na dwa razy bo do restauratorów trafiają zamrożone po jednym przesmażeniu, a większość z nich ze względów ekonomicznych nie stać na przygotowanie frytek bezpośrednio z ziemniaka. Zresztą te dwukrotne smażenie są dobrym wynalazkiem bo zachowują chrupkość frytki jednocześnie powodując, że środek jest miękki a frytka z zewnątrz niespalona.
W kuchni polskiej XIX wieku trudno znaleźć jakiś przepis gdzie wprost figurują frytki. Jako dodatek do mięs i warzyw znajdziemy krokiety z kartofla a nawet budyń z kartofli - zresztą ciekawy przepis pani Marii Ochorowicz- Monatowej - no i przysmażane, puree itd. ale frytek brak.

FRYTKI PO WIEJSKU
Ten przepis jest trochę z wygody. Po co obierać ziemniaki?
Duże ziemniaki dokładnie wyszoruj drucianą szczotką i dobrze wypłucz. Przekrój wzdłuż dłuższego boku na plastry 2 cm grubości a następnie na paski (nie wszystkie będą paskami część będzie miała zakrzywiony bok). Zawiń w papierowy ręcznik a jak zawilgoci się to ponów jeszcze raz.
Zrób sos:
- dwie łyżki majonezu
- łyżeczka sosu worcestershire
Zamieszaj i podaj. Smacznego!
Komentarze
Pokaż komentarze (24)