Pączki od znanej restauratorki po 15 zł za sztukę to temat miesiąca w niemieckim Onecie. Takiej reklamy pozazdrościć. Paragony grozy to następny temat "kulinarny" w mediach. Młodzież salonowa zabrała głos: "Kogo nie stać na naleśniki po 15 złotych za sztukę, ten może je mieć za cenę 6 zł za trzy sztuki, tyle że np. z Kauflandu. Biedni muszą wykazywać się iście wężową przemyślnością, jeśli chodzi o zakupy" (Karolina Nowicka). No tak, młodzi mają pod górkę. Właśnie usmażyłem kilkanaście naleśników. W tym kilka na dzisiejsze śniadanie a resztę na krokiety. Na śniadanie ciepłe naleśniki były serwowane z sałatką owocową z jogurtem. Czarne winogrona były z Peru, mandarynki z Turcji, białe grejpfruty z Izraela, pomarańcze z Grecji, śliwki z RPA a banany z Ekwadoru. Mam nieopodal hurtownię jarzyn i owoców, czynną od czwartej nad ranem - tak jak kiedyś targ warzywny, gdzie zaopatrywali się właściciele warzywniaków - gdzie mogę swobodnie wyszukiwać tego co dusza zapragnie. Stamtąd pochodziły owoce na sałatkę. Koszt jednej porcji to około 4 zł. W tym koszt pojedynczego naleśnika to ok. 0,3 zł.
Pani Karolino do rondla, nie do Kauflandu!
Pączkarnia gdzie kupowałem rok temu pączki zbankrutowała. Dziennie sprzedawali ok. 100 pączków a w tłusty czwartek mieli zamówień na 6500! Mimo tego nie dali rady, ponoć "zusy" ich zjadły. ZUS jak ten bazyliszek, wiecznie nienażarty, a dziewic brak więc sięgnął po drobny biznes.
Jestem z tych, którzy na pytanie czy zjadłbyś coś słodkiego odpowiadają: tak, najlepiej śledzia.
Pączki ze śledzia do porteru
Porter i śledź to jak mąż i żona. Smaki idealnie się dopełniają.
Porter to piwo angielskich tragarzy. Portery bałtyckie są mocne i posilne. Pojawiły się jako odpowiedź na blokadę kontynentalną Napoleona. Jak zabrakło zimą angielskiego stoutu i portera ludy zamieszkałe nad Bałtykiem odpowiedziały swoim porterem. Przy nich dzisiejsze angielskie, szkockie i irlandzkie portery to sikacze. Żeby jednak nie paść pod ich ciężarem warto mieć coś na ząb. Będą to pączki dla takich łasuchów jak ja. A co mi tam!
Obieramy i gotujemy pół kilo ziemniaków, przeciskamy przez praskę i studzimy. Wcześniej namaczamy w mleku przez godzinę filet z jednego, solonego śledzia. Im bardziej tłusty tym lepszy. Matias czyli śledziowa dziewica jest najlepszy, bo nie tracił sił na bzykanie.
Siekamy drobno śledzia jak do tatara. Kroimy drobno korniszona i jedną małą cebulkę. Siekamy pęczek pietruszki. Wszystko dodajemy do ziemniaków, dokładamy jedno surowe jajko, łyżkę mąki, sporą szczyptę białego pieprzu i sól do smaku. Wyrabiamy masę jak na kluski. Jeśli jest zbyt luźna dodajemy tartej bulki, jeśli zbyt twarda mleka. Odstawiamy całość na godzinę do lodówki.
W głębokim naczyniu rozgrzewamy smalec. Formujemy z masy niewielkie kulki, zanurzamy w roztrzepanym jajku i obtaczamy w tartej bułce. Wkładamy do rozgrzanego smalcu i kiedy staną się złoto brązowe wyjmujemy, odsączamy na papierze.
Śledź i ciemne piwo to intuicyjne połączenie popularne wśród ludów gdzie dzień jest krótki a noc długa. Na rozwianie smutków i na siłę do pracy.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości