Zaprzyjaźniona z moją rodziną para energicznych trzydziestolatków otworzyła w naszym mieście tradycyjną pączkarnię. W jednym miejscu produkują pączki i ciasta a w drugim, w centrum miasta sprzedają. Normalnie sprzedają około 100 pączków dziennie. W tygodniu przed tłustym czwartkiem sprzedaż rośnie do 300-400. W sam tłusty czwartek zebrali zamówienia na 6500 pączków (słownie: sześć tysięcy pięćset). Większość dla firm z okolicznej strefy przemysłowej.
Żeby obsłużyć w tym dniu klientów pracowali wspomagani przez znajomych i przyjaciół. Jedną z nich była ich koleżanka wegetarianka. Pakowała pączki i rozwoziła do klientów. Po skończonym dniu dowiedziała się, że "tradycyjna" w nazwie oznacza, że pączki smażą na smalcu.
Porter to piwo angielskich tragarzy. Każdy z nas dziś targa swój los więc każdy może się napić. Portery bałtyckie są mocne i posilne. Pojawiły się jako odpowiedź na blokadę kontynentalną Napoleona. Jak zabrakło zimą angielskiego stoutu i portera ludy zamieszkałe nad Bałtykiem odpowiedziały swoim porterem. Przy nich dzisiejsze angielskie, szkockie i irlandzkie portery to sikacze. Żeby jednak nie paść pod ich ciężarem warto mieć coś na ząb.
Porter i śledź to jak mąż i żona. Smaki idealnie się dopełniają.
Obieramy i gotujemy poł kilo ziemniaków, przeciskamy przez praskę i studzimy. Wcześniej namaczamy w mleku przez godzinę filet z jednego, solonego śledzia. Im bardziej tłusty tym lepszy. Matias czyli śledziowa dziewica jest najlepszy, bo nie tracił sił na bzykanie.
Siekamy drobno śledzia jak do tatara. Kroimy drobno korniszona i jedną małą cebulkę. Siekamy pęczek pietruszki. Wszystko dodajemy do ziemniaków, dokładamy jedno jajko, łyżkę mąki, sporą szczyptę białego pieprzu i sól do smaku. Wyrabiamy masę jak na kluski. Jeśli jest zbyt luźna dodajemy tartej bulki, jeśli zbyt twarda mleka. Odstawiamy całość na godzinę do lodówki.
W głębokim naczyniu rozgrzewamy smalec. Formujemy z masy niewielkie krokieciki, zanurzamy w roztrzepanym jajku i obtaczamy w tartej bułce. Wkładamy do rozgrzanego smalcu i kiedy staną się złoto brązowe wyjmujemy, odsączamy na papierze.
Serwujemy je w towarzystwie miseczki z kwaśną śmietaną albo jogurtem greckim wymieszanymi z odrobiną oleju lnianego, sosu sojowego i przeciśniętym przez praskę ząbkiem czosnku.
Połączenie ciemnego piwa i śledzia to intuicyjna dieta ludów gdzie dzień jest krótki a noc długa. A dodatkowo trzeba targać swoje brzemię i zarabiać na życie. Kto nie targa ten nie pije. Kto nie pije ten nie żyje.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości