Przeczytałem kilka dni temu wywiad z panią prezes ZUS-u, panią Gertrudą Uścińską. Wywiad ten nie daje mi spokoju. Właściwie nie wywiad tylko liczby, które przytoczyła pani prezes. Zanim przejdę do tych liczb - chyba po raz pierwszy publicznie przedstawionych - garść ciekawych informacji płynących z wywiadu.
W 2019 roku wydatki na świadczenia społeczne wypłacane przez ZUS zostały w ponad 80% pokryte zebraną składką. Jest to rekord. Składki zebrane w Polsce od pracowników z innych krajów - głównie z Ukrainy - stanowiły około 3% wszystkich wpłaconych składek. Po uruchomieniu usługi "doradcy emerytalnego" w oddziałach ZUS-u, z usługi tej skorzystano 20 milionów razy.
Teraz przechodzę do liczb, które mną wstrząsnęły. Dziennikarz dopytywał panią prezes, skąd tak dobra sytuacja skoro po obniżeniu wieku emerytalnego większość ekonomistów wieszczyła zapaść systemu emerytalnego, miała się zacząć już za dwa - trzy lata od obniżenia (przywrócenia) tego wieku? Wpływ dodatkowej 3 procentowej składki od obcokrajowców tego nie tłumaczy. Wzrost gospodarczy i rosnące pensje też nie do końca. Więc co? I tu padły te liczby. Pani prezes się zarzekała, że oni jeszcze tego dokładnie nie przeanalizowali, ale liczby padły. W 2019 roku z przejścia na emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego skorzystało 57% uprawnionych. Średnia z lat po podwyższeniu wieku emerytalnego to 90%.
Choć dobrze postrzegam działania gospodarcze obecnej ekipy rządzącej to jednak uważam, że odchodzenie na emeryturę w naszym partycypacyjnym systemie emerytalnym, w związku z sytuacją demograficzną i zmianami na rynku pracy musi być stopniowo przesuwane w górę. Uważam, że jest to jedyna sensowna droga.
No właśnie ale czy to oznacza, że należy ustawowo wydłużać wiek przechodzenia na emeryturę?
Rząd Tuska - mający podobne do mnie wyobrażenie o czekającej nas przyszłości - wydłużył wiek przechodzenia na emeryturę. Tusk i jego ludzie zrobili to w najgorszy możliwy sposób. Załatwili to w trzy - cztery miesiące. Zignorowali milion podpisów zebranych przez obywateli sprzeciwiających się tej zmianie. Przepchnęli tę ustawę wykorzystując do tego swojego koalicjanta, który pewnie nie otrzepie się z tego działania już nigdy. W tak ważnej i żywotnej kwestii dla wszystkich rodaków uważali, że mogą zignorować głos ludu. Z podobną gracją de facto zlikwidowali OFE.
Nic dziwnego, że obecnie rządząca ekipa doszła do władzy z główną obietnicą: przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego. Jak zapowiadali tak zrobili. Więc zgodnie z wszelkimi wyliczeniami ekonomistów czekał nas emerytalny Armagedon. Powinien nieubłaganie się zbliżać a tu proszę, zaskoczenie.
Polacy okazali się mądrzejsi niż politycy i ekonomiści. Wystarczyło dać im możliwość dotarcia do pełnej wiedzy (20 milionów zapytań u doradców emerytalnych) by część z nich - pewnie tych w lepszej sytuacji na rynku pracy i w lepszym zdrowiu - postanowiła dalej pracować by w przyszłości odebrać wyższą emeryturę. Emeryturę obliczoną dokładnie w symulacji przez doradców emerytalnych.
Stąd płynie ważny przekaz dla władzy. Nie decydujcie za Polaków co dla nich jest najlepsze. Dajcie im pełną informację i stwórzcie mechanizmy by mogli podejmować racjonalne decyzje. Polakami nie da się rządzić jak stadem baranów. A jak ktoś spróbuje to na szczęście są wybory.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka