Polska i Polacy chwalą się często, że poprawność polityczna i wynikająca z niej chęć ograniczenia swobody debaty publicznej jeszcze nad Wisłę nie zawitała. Tym bardziej nie ma jego następnego etapu czyli prawnego ograniczenia swobód i wprowadzenia karalności za zachowania nie mieszczące się w nieakceptowanych przez poprawność polityczną ramach. U nas nic takiego nie nastąpiło. Tak nam się przynajmniej wydaje.
Jednak jest dziedzina, która nie broniona, znalazła się w paskudnej sytuacji. Mam na myśli myślistwo, a właściwie łowiectwo. To pierwsze jest tylko elementem drugiego. Państwo polskie jest właścicielem zwierząt ale to łowiectwo odpowiada za racjonalne gospodarowanie zwierzyną, w tym planowanie w oparciu o dostępną wiedzę ilości zwierzyny na danym terytorium, a następnie regulacje i selekcje w czasie polowań by ilość zwierzyny mieściła się w zaplanowanych wielkościach. W zakresie łowiectwa jest także wiele innych zagadnień, w tym wypłata odszkodowań dla rolników za szkody w uprawach rolnych poczynione przez zwierzęta jak i ochrona przyrody.
Uchwaliliśmy niedawno najbardziej restrykcyjne prawo na świecie, zabraniające osobom poniżej 18 roku życia biernego uczestnictwa w polowaniach. Zabroniliśmy osobom niepełnoletnim możliwości przebywania na polowaniu w towarzystwie osoby dorosłej. Zwykle ta sytuacja dotyczyła ojca i syna. Dziś może równie dobrze dotyczyć matki i córki, ponieważ wśród myśliwych jest coraz więcej kobiet. Rodzice zostali pozbawieni możliwości decydowania o sprawach swoich dzieci. Czegoś podobnego nie ma w żadnym innym kraju na świecie (może poza tymi gdzie religia na to nie pozwala). Ba, w wielu krajach jest przyzwolenie na używanie broni w czasie polowań przez osoby niepełnoletnie pozostające pod opieką osób dorosłych. Na przykład w Irlandii osoba od 14 roku życia może ze strzelbą uczestniczyć w polowaniu, we Francji od 15 roku, a w Niemczech od 16 roku. Co nagle się u nas stało? Czyżby wyrugowanie śmierci ze strefy zwykłej obyczajowości było najsilniejsze u nas? Chyba nie, przecież tradycja 1 listopada pozostaje u nas niezwykle żywa. Więc chodzi pewnie nie o nas tylko o zwierzątka? Są one objęte jakimś innym prawem niż my, innym prawem u nas, a innym prawem w Europie. U nas zakwitła jakaś sentymentalna prawda o nieśmiertelności zwierząt i o ich cudownych właściwościach. Żeby tej prawdy bronić należy młode pokolenie odciąć od tego co w przyrodzie naturalne. Od zabijania. Prezes głaszcze kota i wypowiada złote myśli o zwierzętach futerkowych, a celebryci ogłaszają akcję: "adoptuj wilka". Jestem za, niech każdemu przyznają wilka, pozbędziemy się celebrytów.
Tradycje myśliwskie w Polsce są niesłychanie bogate. Zasługi myśliwych w ochronie przyrody są nie do opisania. Dzięki nim między innymi odtworzono - wymarłe w naturze - Żubry. To nikt inny jak polscy myśliwi inicjowali wiele projektów ochrony zagrożonych gatunków. Dlaczego więc dziś mamy do czynienie z prawdziwą nagonka na tych ludzi i dlaczego nikt ich nie broni?
Wprowadzono kilkanaście lat temu zakaz polowań na wilka. Na styku myśliwych i naukowców z wydziałów ochrony przyrody powstał plan zwiększenia populacji wilka na terenie Karpat i dużych skupisk leśnych. Po osiągnięciu celu wydawałoby się naturalne, że wilki na tych terenach powinny być chronione a na pozostałym obszarze należałoby przywrócić odstrzał wilka. Ale nie, tak się nie stało bo politycy pod wpływem zmanipulowanej opinii publicznej przestali w tej materii podejmować racjonalne decyzje.
Wilki pojawiły się w małych obszarach leśnych i nie znajdując tam wystarczające ilości pożywienia zaczęły polować na zwierzęta hodowlane, zaczęły także zagrażać człowiekowi. Odszkodowania wypłacone hodowcom zwierząt kilka lat temu zamykały się w kwotach 100 tys., w ubiegłym roku było to 800 tys., a w tym będzie ponad milion. Mówimy tylko o wilku, za bobra wypłacono w ubiegłym roku ponad 20 milionów. Za szkody poczynione przez zwierzynę chronioną płaci skarb państwa, więc my wszyscy. A te szkody to tylko promile biorąc pod uwagę wszystkie szkody. Mała wataha wilków (4 do 6 sztuk) musi co drugi dzień zabić sarnę, jelenia lub dzika. Ponieważ wilków jest już obecnie ponad 3000 pojawiły się dawno nie widziane na naszych terenach watahy złożone z 12 sztuk. Polowanie watah wilków na zwierzynę leśną i całe to naturalne widowisko polecałbym oglądać celebrytom i innym nawiedzonym ekologom spod znaku "zaadoptuj wilka".
Niedawno ekolodzy szwedzcy wymusili na Norwegii by ta również chroniła wilka jako, że swobodnie migruje między obu krajami. Norwegowie pod wpływem nacisków wreszcie wyrazili zgodę. Powiedzieli o.k. pozwalamy pięciu sztukom wilków przebywać na naszym terytorium, do większej ilości będziemy strzelać. Norwegia słynie z wychowywania swoich dzieci w kontakcie z naturą. Dzieci często mają zajęcia szkolne w lesie. Na lekcjach uczą się "skórować" i ćwiartować łosia. Żyją tam w prawdziwym a nie wydumanym kontakcie z naturą i w ochronie przyrody zachowują zdrowy rozsądek.
Ilość żubrów w polskich lasach dawno przekroczyła maksymalny pułap. Widok stada żubrów na polach z kukurydzą nie jest już rzadkością. Postanowiliśmy podzielić się tymi żubrami z krajami europejskimi. Tylko Rumunia wzięła kilkanaście sztuk, inni nic. Jak policzyli ile żubrze stado musi mieć pożywienia wrócił zdrowy rozsądek. U nas też można by tak. Gdyby wprowadzić kontrolowany odstrzał to myślę, ze znajdą się na świecie tacy, którzy zapłacą 100 tys. za prawo do polowania na żubra. Skarb państwa zyska a przyroda wróci do równowagi. Tylko, który z polityków głośno to poprze?
O bobrach czy kormoranach nie chce mi się już pisać. W północnej Polsce rolnicy w niektórych miejscach przestali hodować ryby. Stado kormoranów może w kilka godzin wyczyścić staw z ryb.
Przestaliśmy słuchać myśliwych, za chwilę przestaniemy słuchać leśników. Nawiedzeni ekolodzy popchną nas w nieracjonalne, barbarzyńskie czasy. Co ciekawe kuźnią tych młodych kadr są studia humanistyczne, nie przyrodnicze. Już Gombrowicz, kiedy wrócił do Europy, zauważył rosnącą pozycję nauk humanistycznych a ponieważ nie uważał je za naukowe sformułował tezę, że "im mądrzej tym głupiej". Taką widział przyszłość dla Europy jeśli nie będziemy mogli się z tej humanistyki otrząsnąć. Ciekawe co by rzekł gdyby zobaczył: "gender studies" albo też już powstałe: "animal study" na Uniwersytecie Warszawskim.
Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości