Zapełnia amfiteatr żądna wrażeń tłuszcza.
Siwy błazen przed tłuszczą swe prawdy wyłuszcza.
Skrzętnie liże tył władcy gdy ten mu wystawia.
Z oddaniem z opozycją dzielnie się rozprawia.
Stary błazen wie dobrze gdzie ścieżka do kasy.
Nie takie on w przeszłości czynił wygibasy
dla przeróżnych kacyków i różnej szarańczy.
To błazen podwórkowy, nie szlachetny Stańczyk.
Jeszcze wczoraj podwórko, jakaś pakamera,
a dzisiaj proszę bardzo – błazeńska kariera!
Że to wszystko smrodliwe i aż w gardle dławi?
Nieważne. Tłuszcza żąda. I tłuszcza się bawi!!!
Dał sygnał. Już podobnie skaczą błazny inne.
Poszły za Pierwszym Błaznem. One są niewinne.
One są tylko stadem co na rozkaz wyje
tego co daje więcej. Z tego stado żyje.
A tłuszcza jak to tłuszcza – poklaszcze, pokrzyczy,
i będzie jak być miało, że zostanie z niczym.
Bo Kacyk tak przemówi: Przychyliłem nieba!
Igrzyska jak marzenie. Lecz nie będzie chleba!!!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo