NOTABENE: Tekst ten jest absolutnie bezpartyjny.
WPROWADZENIE
Nineteen-Eighty-Four George’a Orwella (czy też - zgodnie z metryką - Erica Blaira) okazuje się być dziełem ponadczasowym i traktować nie tylko o totalitarnej antyutopii zimnowojennej, ale - i może przede wszystkim – o dzisiejszych pseudo- i quasidemokratycznych reżymach, usiłujących przedstawiać się jako demokracje parlamentarne.
Weźmy za przykład typowe państwo średniej wielkości, umieszczone mniej więcej w środku kontynentu europejskiego, o kilkudziesięciu milionach ludności i sile ekonomicznej plasującej je w gronie najbogatszych państw świata (a dokładniej w dziewiątym decylu).
Państwo to przejawia wszystkie, powtarzam wszystkie, najważniejsze cechy Ingsoc-u, z których kilka najważniejszych tu opisuję:
- Istnieje Partia, składająca się z Partii Wewnętrznej i Zewnętrznej, warstwa uprzywilejowanych i dopuszczanych do opłacanych z kieszeni podatnika stanowisk, nie tylko w urzędach, ale i w kontrolowanych przez Partię przedsiębiorstwach, zwanych dla niepoznaki spółkami skarbu państwa i przedsiębiorstwami komunalnymi.
- Partia, dla niepoznaki ma postać zewnętrzną kilku partii politycznych, tworzą się one, dzielą i łączą według pozornie chaotycznego wzoru, tym niemniej przewija się pośród nich kilkadziesiąt tych samych „wiodących” nazwisk, czynowników najwyższego szczebla Partii Wewnętrznej.
- Partia Wewnętrzna starannie formułuje komunikat, którego sens można streścić, jako „społeczeństwo hierarchiczne musi opierać się na nędzy i ciemnocie, aby sprawnie funkcjonować” (Emmanuel Goldstein). Dlatego też społeczeństwu wmawia się z jednej strony, że podstawowym narzędziem konkurencyjności kraju jest niski poziom kosztów płacy roboczej, z drugiej narzeka na niską produktywność, z trzeciej zaś za pomocą skomplikowanych i opartych na całkowicie fałszywych przesłankach założeń, udowadnia, iż w gruncie rzeczy nie żyją gorzej niż wszyscy dookoła.
- Partia Wewnętrzna, poprzez skomplikowany system pozornie demokratycznych mechanizmów, doprowadziła do sytuacji, w której bez zgody jej członków nie można obsadzić żadnego stanowiska w administracji publicznej, centralnej lub lokalnej, obieralnego lub nie.
- Partia Wewnętrzna aktywnie zarządza przeszłością, zgodnie z zasadą, iż „Zmienność przeszłości to podstawowy dogmat […] przeszłe wydarzenia nie istnieją obiektywnie, a tylko w formie zapisów i wspomnień. Przeszłość jest więc tym, co do czego zapisy i pamięć ludzka są zgodne. […] przeszłość wygląda tak, jak życzy sobie Partia. Chociaż jest zmienna, twierdzi się, iż nigdy nie bywa zmieniana”. Wielokrotnie, w ciągu ostatnich 25 lat widzieliśmy, jak nikną z horyzontu pewne postaci, jak fotografie są retuszowane, jak pisane są kłamliwe artykuły i książki(*), jak nachalna propaganda wdziera się nam do uszu „cała prawdą całą dobę”. Nie warto się nawet w tym punkcie rozpisywać. Przykładów są tysiące.
Partia Wewnętrzna aktywnie i dogmatycznie realizuje trzy podstawowe hasła Ingsocu, czy to poprzez koercję obywateli (proli), czy to poprzez manipulację, czy to poprzez czyste i niczym nie zawoalowane stosowanie przemocy indywidualnej i grupowej. O rzeczywistej treści tych haseł i ich praktycznym zastosowaniu – poniżej.
WOJNA TO POKÓJ
To hasło najsłabiej chyba widoczne na powierzchni życia kraju, o którym mówimy, tym niemniej bardzo ważne. Oto, realizując wytyczne Partii Wewnętrznej, organa administracji i grupy interesu ciągle z czymś lub kimś, w imieniu rzecz jasna pokoju i spokoju, walczą. A to idą po faszystów, a to zwalczają czynnie homofobię i nacjonalizm, a to całkiem udatnie „ochraniają” np. manifestacje organizowane przez (rzekomych i rzeczywistych) przeciwników rządzącej koalicji. Walka odbywa się w płaszczyźnie słownej i fizycznej, najczęściej jednak przez tzw. wykluczenia, wiążąc hasło „Wojna to pokój” z hasłem „Wolność to niewola”.
WOLNOŚĆ TO NIEWOLA
Partia Zewnętrzna, na rozkaz i pod kontrolą Partii Wewnętrznej prowadzi czynną kampanię udowadniającą zalety myślenia schematycznego i pozbawionego refleksji oraz elementu indywidualnego. Oto kilka przykładów:
- W zakresie sporów politycznych wolno być tylko albo „całkiem za” albo „całkiem przeciw”, wszelkie przejawy nieortodoksyjnych wypowiedzi i myślenia są albo tłumione poprzez nacisk bezpośredni lub pośredni, inwektywy i wyzwiska lub poprzez kontrowanie ich nagłaśnianymi szeroko wypowiedziami pozornie nieortodoksyjnymi, wypływającymi jednak przede wszystkim z zawiści i zazdrości spowodowanej np. odmową akcesu do Partii Wewnętrznej. W ten sposób delikwent taki, oprócz automatycznego akcesu do Partii Zewnętrznej, dostaje możliwość „odkupienia win”, a w perspektywie uwieńczenia swego życia zawodowego wstąpieniem do Partii Wewnętrznej.
- W zakresie sporów ideologicznych i światopoglądowych, Partia Wewnętrzna forsuje swoisty kanon przekonań, który musi być wyznawany publicznie (choć nie zawsze prywatnie) a wyznawanie go sprowadza się do wypluwania z siebie kalek myślowych oraz ostracyzowania wszystkich którzy śmią je podważyć. Do najważniejszych z tych zlepków myślowych należą: „antysemityzm to zbrodnia” (w znaczeniu, że TYLKO antysemityzm jest zbrodnią, antyamerykanizm, antypolonizm - na przykład – są absolutnie dopuszczalne – a rusofobia, choć patrzymy na jej wyznawców z pewną pobłażliwością, tolerowana) , „tolerancja jest najważniejsza”, „nacjonalizm to faszyzm”, „jestem zwolennikiem liberalnej gospodarki rynkowej”, „podatki należy bezwzględnie płacić”, „struktura gospodarki musi podlegać konwergencji”.
- W zakresie zarządzania państwem: „centralizacja jest dobrocią ostateczną”, „władza jest nie od tego, aby być wybieraną, ale od tego by jej słuchać i być posłusznym”, „potrzeba więcej Europy w Europie”. Ostatecznie, konkluzja jest dosłownym cytatem z kanonu Ingsocu: „Partia nie szuka władzy dla swoich celów, ale dla realizacji celów większości”. Rzecz jasna cele te są definiowane i zatwierdzane przez Partię Wewnętrzną.
- Partia Wewnętrzna decyduje również, kiedy należy sięgać po pozornie demokratyczne elementy decydowania o państwie, a kiedy jest to szkodliwe.
W ten sposób stworzony został kanon myślenia, od którego „nowoczesny obywatel” nie ma prawa w swoim myśleniu odbiegać. Pomaga mu w tym realizacja drugiego z haseł, o czym poniżej. Z kolei powyższe punkty wpisują się w kolejny kanon myślenia: „ortodoksja jest nieświadomością”.
IGNORANCJA JEST SIŁĄ
Partia Wewnętrzna, poprzez swoich czynowników, członków Partii Zewnętrznej, zamaskowanych jako przynależący do jednej z partyj władzy lub zgoła jako nie przynależących do żadnej z nich, czynnie przysposabia obywateli (proli) do zaakceptowania a nawet i afirmowania swojej ignorancji. Szczególnie warte są tu podkreślenia wysyłki Ministerstwa Finansów (odpowiednik w Ingsoc: MiniLuv, czyli Ministerstwo Miłości). MinFin nie tłumaczy postępowania swojego ani swoich urzędników, jego ostatecznym celem jest działanie dla działania, jego 65 tysięcy urzędników stoi poza jakąkolwiek kontrolą demokratyczną czy quasidemokratyczną, ma (i czynnie tworzy) własny system prawny, prawodawczy oraz sądowniczy – przy czym w przypadku sądowniczego (Sądy Administracyjne) nie ma obowiązku stosować się do jego wyroków (przykład: jeśli Urząd Skarbowy wyda decyzję, a Izba Skarbowa ją potwierdzi, to pomimo, iż podmiot którego ona dotyczy odwoła się od niej i wygra w WSA, IS może wnieść wniosek o kasację tego wyroku do NSA, a jeśli NSA nie przychyli się do wniosku o kasację, IS może ponownie wydać taką samą decyzję – bowiem Sąd Administracyjny nie wydawał decyzji a jedynie unieważnił już wydaną, nie mogąc jednocześnie wydać zaleceń co do jej treści). MinFin stoi więc, faktycznie, poza systemem prawnym.
Jednocześnie, legislacja (którą należy tu ściśle rozgraniczyć od prawodawstwa) jest procesem samokomplikującym, dzięki wytycznym Partii Wewnętrznej, przywalającej i wspierającej zamkniętą kastę interpretatorów prawa.
Tutaj podkreślić należy, iż działanie MinFin, czy też MiniLuv, jest klasycznym przypadkiem dwójmyślenia. Z jednej strony dążą do ograniczenia przedsiębiorczości obywateli poprzez restrykcyjne i opresyjne praktyki, z drugiej strony, cel ultymatywny tj. zmuszenie obywateli do całkowitego przekształcenia się w kastę proli (praca na etat, umowę śmieciową lub całkowity jej brak) nie może zostać osiągnięty, albowiem oznaczać będzie, iż znaczna część pracowników MinFin będzie niepotrzebna. Tak więc MinFin i dąży i nie dąży do osiągnięcia celu ostatecznego, i sekuje i nie sekuje przedsiębiorców, i egzekwuje i nie egzekwuje legislacje i regulacje. To ostatnie jest szczególnie ważne, z uwagi na to, iż możliwość egzekucji jest ważnym orężem dyscyplinującym nie tylko członków Partii Zewnętrznej ale i nawet Wewnętrznej.
Ponieważ afirmowana jest ignorancja, zarówno członek Partii jak i prol (zwany obywatelem) nie ma praktycznie żadnej możliwości samodzielnej obrony przez działaniami MinFin/MiniLuv.
ZAKOŃCZENIE – CZYLI O MOŻLIWOŚCI WYJŚCIA.
Orwell, swoim piórem a ustami Emmanuela Goldberga tak pisze o możliwości utraty władzy przez Partię Wewnętrzną:
„Istnieją cztery realne przyczyny utraty władzy przez grupę rządzącą: zbrojna interwencja z zewnątrz; tak nieudolne kierowanie państwem, iż uciśnione masy dokonują przewrotu; powstanie silnej i rozgoryczonej warstwy średniej; utrata pewności siebie i ochoty do rządzenia. Jedna z tych przyczyn nie wystarczy; zwykle występują, w różnym stopniu, wszystkie cztery. Grupa rządząca, która umiałaby się przed nimi zabezpieczyć, mogłaby wiecznie sprawować władzę. Decydującym czynnikiem jest więc samo nastawienie rządzących.”
Praktyka pokazuje jednak, że samo nastawienie nie wystarczy. Co prawda Orwell ma rację, iż masy (obywatele, prole) same z siebie nie są zdolne do zastąpienia jednej elity inna, prawdziwą i uczciwą, szansa istnieje w tej właśnie samej nieuczciwości oraz ograniczeniu intelektualnym Partii Wewnętrznej. Już tylko pobieżny przegląd wypowiedzi czołowych jej przedstawicieli w kraju, który opisuję, wskazuje na zaistnienie pewnej prawidłowości istniejącej wśród jej członków, a opisanej z kolei prze Janusza A. Zajdla w jego niesamowitej powieści „Limes Inferior”.
Przypomnieć tu trzeba, iż w Zajdlowskiej antyutopii/dystopii obywatele byli podzieleni na klasy intelektualne, od szóstej do zerowej (najwyższej). Kiedy jednak bohater zostaje (wcale nie dobrowolnie) zweryfikowany jako „zerowiec” i przedostaje się na drugą stronę zera, odkrywa, że w przypadku znacznej większości z uprzywilejowanych, ich zero to KÓŁKO GRANIASTE. Myślę, że zwłaszcza niektórzy profesorowie socjologii i etyki wypowiadający się autorytatywnie w kwestiach właściwych dla obywateli (proli) zachowań wypełniają tą definicję.
Nadzieją jest więc dla mnie przede wszystkim prawdopodobna zapaść Partii Wewnętrznej pod ciężarem własnej ignorancji, zanim zdążą oni przekuć mózgi społeczeństwa w idealną zgodność z własnymi hasłami. Jest to o tyle prawdopodobne, że jednak znaczna część działań państwa opiera się o zjawiska ekonomiczne, a wszystkie te działania mają rezultaty wchodzące w sferę tychże zjawisk.
Maskowanie kompradorstwa rzekomym liberalizmem gospodarczym, ordynarnego złodziejstwa inwestycjami rządowymi a wynagradzanie wierności ideologicznej za pomocą premii za rzekome osiągnięcia gospodarcze jest uzasadnione tylko w przypadku, gdy stosujemy się do maksymy JMKeynesa: „w długim okresie wszyscy będziemy martwi”. Ale oznacza również wbudowany w sam system mechanizm jego upadku.
Albowiem wszystkie systemy totalitarne, miękkie lub twarde, w rezultacie upadają. Zwłaszcza takie jak ten, łączący miękki totalitaryzm z deklarowaną merytokracją (a wykonywaniem działań będących całkowitym jej przeciwieństwem).
Krzysztof Rogalski
PS. Wiem, że tekst jest, jak na przeciętnego salonowca za długi, a w dodatku nie jestem i nie mam zamiaru pozować na salonowego guru, proszę jednak aby ewentualne komentarze były merytoryczne i uzasadnione. Jak będę chciał usłyszeć „bo tak” albo „bo głupi jesteś”, włączę TVN.
(*) proszę nie myśleć, że piszę w tym punkcie o np. prof. Grossie czy dr. Całej. To zupełnie inna kategoria, w pewnym sensie bardziej „międzynarodowa”
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka