Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
331
BLOG

Co umyka w dyskusjach „zychowiczowskich”?

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 8

 Abstrahując od rzeczywistej wartości dyskusji dwu lub więcej mniejszych lub większych dyletantów (acz niekoniecznie ignorantów, przypominam to tym, którzy mylą znaczenie tych dwu słów), z których jeden (uwaga redukuję do absurdu) przeczytał tylko Zychowicza i jest nim zachwycony a drugi wszystko inne z wyjątkiem Łojka i Wieczorkiewicza, i poprzysiągł sobie uroczyście, że tego „zychowiczowskiego g***a” nawet przez bibułkę i w rękawiczkach chirurgicznych nie dotknie, stwierdzić muszę, że umyka uwagi dyskutantów obecność w salonie (salonie24 też) wielkiego, niezbyt czystego słonia.

 

Tego słonia należy zdefiniować mniej więcej tak.

Co najmniej od 150 lat (rok 1863), jeśli nie od 220 lat (rok 1793), w momencie, gdy Polacy zaczynają sprawiać wrażenie, iż zaczną upominać się o swoje prawa, lub kiedy rzeczywiście zaczynają się o nie upominać, scenariusz rozwoju sytuacji jest taki sam:

  •  Zaczynamy się upominać – drogą akcji zbrojnej lub poprzez afirmację dyplomatyczną
  • Niemcy i Rosja sprzymierzają się natychmiast albo jeszcze szybciej w obliczu zagrożenia
  • Wielka Brytania podejmuje działania w celu zachowania status quo ante lub co najmniej tych pacta, które sama podpisała lub obiecała servanda
  •  Pięć minut później Wielka Brytania wycofuje się z nich, tłumacząc to zasadami Realpolitik. Niektórzy jej politycy mają wtedy trwającego jedną minutę kaca-moralniaka.
  • Finis Poloniae.

Taka sytuacja powtórzyła się w: 1793, 1795, 1815, 1855, 1863, 1939, 1944.

Nie udało się, czy też NAM się udało, tylko wtedy, kiedy rzeczone dwa państwa, tj. Niemcy i Rosja nie były zdolne do współdziałania, działania jednolitofrontowego, lub jakiegokolwiek działania. To znaczy w 1918-1921, oraz (teoretycznie przynajmniej) w 1989 r. Wtedy również Wielka Brytania (w imię Realpolitik) siedziała cicho.

Pomimo właściwie świecącej konstelacji nie udało się w 1831 (co do głównej przyczyny: polecam Łojka, który chyba jako jedyny miał odwagę o tym napisać) oraz w 1981 (podobnie jak 150 lat wcześnie myślozdrada generałów, niezdolnych wyrwać się z ciasnego horyzontu myślowego).

A to czy jeden czy drugi minister pojechał w czasie przemówienia sejmowego, czy jeden czy drugi pułkownik widział czy nie widział niemieckich czołgów to sprawa doprawdy trzeciorzędna. Nawiasem mówiąc – jedna z następnych notek będzie o znikających faktach Powstania ’44 oraz o narastającej fali faktów medialnych (klasycznym przykładem 6 dywizji pancernych Wehrmachtu, świeżo po zwycięskiej bitwie z Armią Czerwoną, zaciskające stalowy pierścień wokół Warszawy – poważnie!)

 

Krzysztof Rogalski

PS. Tych, co nie przeczytali, nie doczytali lub nie zrozumieli notki uprasza się o zaniechanie komentowania. Polemika – o ile umotywowana argumentami a nie ocenami i inwektywami – jak najbardziej.

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka