Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
5798
BLOG

Kim Pan w końcu jest, Panie Korwin - Mikke?

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 86

 

 

Janusz Korwin-Mikke we własnych i cudzych wypowiedziach jest zwolennikiem wolnego rynku wręcz zwierzęcym, przypomina Hayeka i Misesa na sterydach, człowieka przy którym Ron Paul to niebezpieczny lewak. Wróg podatków i systemu, opresyjnej instytucji państwa, eurokołchozowej biurokracji, piętnujący i obnażający zachowania rządzącej junty i rozmaitej maści „ulepszaczy” ludzkości. Antykomunista jaskiniowy. Krynica prawd prostych, wyrażanych dobitnie. Malleus Maleficarum. Błazen – wielki mąż, że tak Wyspiańskim polecę… Albo tylko enfant terrible? Albo… Ktoś kto nie za bardzo zdaje sobie z konsekwencji swoich czynów?

Szczególną zaś, i słusznie, „sympatią ujemna” obdarza rządzące obecnie partie polityczne, i to raczej po równo… Oczywiście ma rację, mówiąc, że obecny system polityczny jest zgniły, skorumpowany, dający przywileje i pieniądze niektórym tylko ugrupowaniom politycznym, i że należy go zmienić.

Jak więc to jest, że sam Pan Janusz Korwin – Mikke jest, jeśli nie architektem, to akuszerem tego systemu? On to bowiem, w krytycznym dla rządu Jana Olszewskiego momencie, 28 maja 1992 r. zgłosił bublowaty niestety projekt ustawy uchwały lustracyjnej (nie przeczę, bardzo potrzebny, a w końcu sprawa lustracji dyskutowana była w Sejmie od lat trzech, od momentu kiedy częściowo zliberalizowany układ polityczny to umożliwił), przeprowadzony z naruszeniem procedur, w tym i przez samego wnioskodawcę, tj. Pana Janusza Korwina Mikkego (nie przedstawił on uzasadnienia ustawy , która zresztą była bardziej rezolucją - czyli uchwała, dla nieświadomych). W tej sytuacji, zorganizowanie czegoś co dzisiaj, po 20 latach, coraz bardziej wygląda na zorganizowaną prowokację (pojawienie się na tzw. liście Macierewicza nazwiska Leszka Moczulskiego, co spowodowało dołączenie KPN w porywie „słusznego oburzenia” do tzw. małej koalicji i w rezultacie skuteczne przegłosowanie wotum nieufności wobec rządu Jana Olszewskiego), zwłaszcza w świetle decyzji którą podjął w kwietniu 2011 Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oraz uchylenia decyzji Sądu Najwyższego w 2012 r, było dość, jak podejrzewam, proste. W kontekście tej sprawy, wielce ciekawe jest KTO, personalnie (Rzecznik Interesu Publicznego?), po uniewinniającej decyzji sądu I instancji, zaskarżył ją w wyniku czego wylądowała w sądzie II instancji, który wydał już „właściwą” decyzję. Przyznam się, że nie mam tu zdania nt. samej sprawy, przychylam się jednak do zastosowania domniemania niewinności. Zwłaszcza, gdy TW i kłamca lustracyjny może być ministrem w rządzie obecnej koalicji, żeby wyciągnąć pierwszy z brzegu przypadek.

Ważne są jednak tutaj nie tyle wydarzenia wokół listy Macierewicza, o jej kształt, zawartość i fakt opublikowania przez „TAK” i „Najwyższy Czas” ale to, co nastąpiło później. I nie chodzi absolutnie o przeżycie lub upadek rządu Jana Olszewskiego. Chodzi o dalekosiężne skutki owego wdarcia się na sejmową mównicę, co spowodowało, last but not least, skrócenie I kadencji Sejmu. Pierwszej i ostatniej bez progów, d’Hondtów, a za to z zastosowaniem metody Hare’a – Niemeyera, faworyzującej małe i średnie ugrupowania.

Od tego momentu ruszyła akcja zatykania trąby, której skutki odczuł również Janusz Korwin-Mikke. W ciągu następnych lat poza parlament wyleciały wszystkie ugrupowania krytyczne w stosunku do Okrągłego Stołu, a sytuacja „partyjna” wydaje się być zabetonowana na długi czas. Bo przecież nie można korytka Palikota uznać za rzeczywiste ugrupowanie polityczne.

Tak więc udany szturm Janusza Korwina Mikkego na sejmową mównicę 28 maja 1991 roku oznaczał początek marginalizacji partii prawicowych, w którym to zresztą procesie Pan Janusz dalej radośnie uczestniczył, rozłamując partie polityczne, występując z partii politycznych, powołując własne partie i nie wstępując do nich, skutecznie torpedując porozumienia mniejszych i większych partyjek prawicowych, zdobywając zaskakująco dużo głosów w wyborach prezydenckich 2010 r. i jednocześnie zupełnie odpuszczając walki o należytą rejestrację list w okręgach w 2011. Tak samo jak protesty wyborcze – Kongres Nowej Prawicy nie był autorem żadnego z 154 zgłoszonych protestów.

Jest w tym postępowaniu jakaś obłąkańcza metoda. Jakaś parabola i klamra. Czy nie powinna postać w głowie p. Janusza pewna wątpliwość, w momencie głosowania ustawy uchwały lustracyjnej? Że spośród kilkunastu projektów, w tym projektu konstytucji napisanego przez prof. Michalkiewicza, akurat ten doczekał się jakiegokolwiek zainteresowania? I jak interpretować bierne pogodzenie się z ewidentnym przewałem Państwowej Komisji Wyborczej w roku 2011? Że przecież nie wywraca się budowli własnego pomysłu? To kim Pan w końcu jest, Panie Januszu Korwin – Mikke?

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Polityka