© themobgallery.net
© themobgallery.net
Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
440
BLOG

Teflon Don czyli dlaczego wszystko jest w porządku

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 3

 

Ostrzeżenie

W tekście jest stosunkowo dużo cytatów, w tym obcojęzycznych. Jeśli kogoś to razi… czujcie się Państwo ostrzeżeni.

Podobieństwa…

Oczywiście, Donalda Tuska i Johna Gotti Sr. łączy pewne powierzchowne podobieństwo. Obydwaj lubią (lubili) dobre ubrania, markowe wina (odpowiednio francuskie i włoskie) oraz drogie cygara. No i oczywiście władzę. Poza tym dość podobny, choleryczny temperament. Można nawet zaryzykować, że struktury polityczne i struktury mafijne rządzą się podobnymi prawami, z innym zestawem argumentów (pozbawienie stanowiska czyli banicja zamiast wiadra z betonem, wiadro z betonem ostatnio zakotwiczył w SLD).  Tym bardziej, że pojęcie „struktury mafijnej” zakorzeniło się na dobre jako określenie pewnego sposobu sprawowania władzy politycznej i wyjątkowo dobrze pasuje do polskiego „drugiego dwudziestolecia”, nie tylko za sprawą PO.

… i różnice.

Nie należy jednak wnioskować, na podstawie zewnętrznych podobieństw nawyków, o np. podobnym poziomie inteligencji obu panów. W końcu, od dawna wiadomo, że prawdziwi mafiosi są, delikatnie rzecz biorąc, mało inteligentni (pamiętacie Państwo „Donnie Brasco”, prawdziwe wspomnienia tajnego agenta bodajże FBI?).  Dlatego też wydaje mi się, że Donald Tusk, lub jego consiglieri, mają dość  dobrą i mocną kontrolę nad sytuacją. Wydaje się, że „wszystko co ma wyjść”, wychodzi właśnie teraz, daleko, daleko przed wyborami. Dodatkowo, wychodzi w taki sposób, że do naszego Teflon Dona można tylko mieć pretensje typu:

  • wiedział, nie powiedział (ale nie wiadomo)
  •  dlaczego „rząd nie zareagował” wcześnie (a na co miał reagować? Nie pierwszy nie ostatni para bank… ale o tym już pisałem, a i lepsi ode mnie też, bardzo, bardzo dawno – czyli parę miesięcy temu)

… etc. Wszystko było nie tylko lege artis ale i formalis i trudno jest wytknąć nawet delicta omissionis (czyli przestępstwo formalne z zaniechania), bo… legislacja jest jaka jest.

Dodatkowo, właśnie rozbroił bombę pt. nepotyzm. Bardzo skutecznie. Pokazując „widzicie, to nie zawsze takie fajne i różowe wszystko, czasem dzieci wikłają się w układy biznesowe, które szkodzą rodzicom”. Czekam jeszcze na wyciągnięcie sprawy Sławomira M. jako kontrapunktu, pokazującego jak to też „nasz Donald” jest uczciwy.

Rezultatus nullus jako i wiewiórki...

Donald w tym momencie może wszystko. Może nawet stylem Blake’a Edwardsa pokazać nam „strzał w ciemności”, rozedrzeć szaty i poprosić o votum zaufania „najwyższego suwerena”, czyli poprosić o przedterminowe wybory. Nie ma ryzyka, że nie wygra, ponieważ największa partia opozycyjna nie ma pomysłu na ekspansję, trzyma się kurczowo (bardzo i niezwykle ważnej, oczywiście, ale jednak nie mogącej stanowić modus operandi rządzenia krajem) sprawy smoleńskiej, a jedyną niewiadomą tych wyścigów będzie to, kto zajmie miejsca od 3 do 5. Tak więc, w tej gonitwie tzw. porządek możemy obstawić całkowicie bezpiecznie. Również za trzy lata. A oto dlaczego.

Rozbroić minę za pomocą wehikułu czasu czyli Doktor Who

To właśnie ekipie DT (nazwijmy ją tak umownie, boć to nie jego chyba ekipa, i jest jednocześnie i szersza i węższa niż jego własna partia), możemy ją nawet nazwać z Orwella, Partią Wewnętrzną, znakomicie się udało. Bo jakikolwiek zarzut: korupcji, nepotyzmu, niegospodarności, niewłaściwego śledztwa ws. Smoleńska, a nawet kryminalny zarzut spowodowania katastrofy lub fałszowania danych na temat zadłużenia i łamania dyscypliny budżetowej (tutaj się specjalnie nie znam, jak „to” się w języku rachunkowości budżetowej nazywa, więc proszę o podpowiedź, dla mnie jako analityka finansowego byłoby to po prostu „podejmowanie idiotycznych decyzji ws. wydatków bieżących i inwestycyjnych”), to usłyszymy, że „to już było”, że to ograny chwyt, że przecież trzy lata temu, i że nikt nie stwierdził winy, etc. I bomba rozbrojona z powodu przekroczenia terminu przydatności do spożycia. Bo na tych „bombach”, na „sprawie Sawickiego”, na Kalembie, na Amber Gold jest wielki medialny stempel (z Suworowa pożyczyłem) „termin przydatności do spożycia: trzy miesiące od daty produkcji”.  I tyle. I medialnie rzecz biorąc jest po herbacie, „ta narracja” jakby powiedział Mistewicz, drugi raz nie chwyci. Bo musi chwycić – kogo? Tą milczącą większość która do urny nawet się nie zbliża.

„Noc z koniem szalonym…”… a ten koń różowy jest…

Co może zakłócić tą „złotą równowagę”, ten „złoty podział” miejsc i wpływów w Sejmie i Senacie? Właściwie nikt. Bo jak stwierdziłem powyżej, musiałaby się ruszyć ta nie chodząca na wybory większość, ta „szlachta Anglii w spokojnym śpiąca łożu”, a sytuacja jest tego rodzaju, że PO nie chce jej budzić, bo jej to do niczego nie potrzebne, wręcz zniechęca, wręcz politycznie „śmieszy, tumani, przestrasza”, a opozycja (przede wszystkim PiS, SPZZ, Nowa Prawica, chociaż z tą opozycyjnością ostatniej miałbym wątpliwości w świetle ostatnich wypowiedzi JKM) nie ma pomysłu lub nie budzi zaufania owej biernej części społeczeństwa z nieczynnym prawem wyborczym. Mógłbym sobie jeszcze wyobrazić, oczywiście po spożyciu większej ilości np. whisky, że Nadredaktor Michnik poczułby się urażony PO-stawą Partii Wewnętrznej i ostro wystąpiłbym przeciw nim powodując przegrupowanie w jej łonie. Ale to by przecież nie zmieniło całościowego obrazu ani priorytetów prowadzenia polityki w naszym kraju. Bo póki system opiera się na „liczeniu pysków” (licencja dla H. Turtledova – „snoutcounting”), „polepszonym” progami wyborczymi, minimami dot. zbieranych podpisów i metodą d’Hondta…

Konkluzja – iluzja

Aby ograniczyć czas rządzenia określonej grupy ludzi (przynajmniej formalnie) potrzebna mocnego systemu dwupartyjnego, rządów prezydenckich a nie semiprezydenckich jak u nas i ograniczenia ilości kadencji. I tak – iluzoryczne. Zresztą system prezydencki niezbyt pasuje Europejczykom (a raczej Brukseli i eurofederastom), a i ja nie mam pełnego przekonania. Wprowadzenie JOW, owszem, byłoby początkiem podróży ku zwiększeniu demokratyczności, ale która z partii tego chce? Z żalem stwierdzam, że również PiS nie, a społeczeństwu zademonstrowano w 2011 „niecelowość wprowadzania JOW”. Możemy przygotować się na kilka, a nawet kilkanaście lat rządów obecnego układu. Chyba, że rozwali się system finansowy Eurolandu, na co są pewne szanse, ale drobni ciułacze i urzędnicy administracji centralnej nie chcieliby nawet o tym słyszeć. A to znacząca siła, wierna swoim kieszeniom, czyli obecnej władzy. To nic, że niewiele przydatnych rzeczy wytwarza. A więc, jak u Gombrowicza:

"Koniec i bomba! Kto czytał, ten trąba!"

 

Krzysztof Rogalski

 

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka