Skoro już tylu "tuzów" 24-salonowych włączyło się do "dyskusji" (polegającej, jak widzę, głównie na wymianie śliny na odległość) na temat definicji "leminga" i "mohera", z uporem godnym lepszej sprawy (prześledziwszy kilkanaście publikacji i kilkadziesiąt komentarzy dochodzę do wniosku, że definicja i „leminga” i „mohera” na salonie24 daje się ciągle zamknąć w pogardliwym „tamten”!, ze stosownym splunięciem), pozwolę sobie i ja swoje trzy grosze wrzucić. Redaktor Mazurek nie ma racji. Rozszerzacze pojęcia leminga nie mają racji. Plwacze i szczwacze takoż.
Po czym poznać leminga? Zapytany o sympatie polityczne mówi:
„Ja tam się polityką nie interesuję, ale ten, k***a Kaczyński to już musi odejść!”
Tych nie dzierżę. Reszta – nawet jak nie najmądrzejsza, to przynajmniej z opinią, co pozwala ich znieść. I tych od kaczora swojskiego, i tych od importowanego. I pokłóćcie się drodzy lemingolodzy i moherolodzy o coś ważnego. Albo chociaż śmiesznego, OK.?
PS. Czy ktoś mi może wytłumaczyć w jakim to Ernście lub Price’e redaktor Mazurek tych „accountów” widział? Bo troszeczkę go ostatnio Chrystus opuszcza, n’est ca pas?
PPS. Cała reszta numeru „Uważam Rze” absolutnie do poczytania, chociaż… Łysiak chyba też za długo na słonku siedział…
Krzysztof Rogalski
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka