Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
278
BLOG

U nas sezon ogórkowy ma 12 miesięcy...

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 9

"If they can get you asking the wrong questions, they don't have to worry about answers"

Thomas Pynchon

Ten tekst miał być o języku w polityce. I o języku polityki w „tym kraju”. Trochę boję nazywać się go Polską. Wyjaśnię później dlaczego.

Chciałem wziąć na warsztat to co mówił George Orwell o języku polityki, o formułowaniu myśli, o tym jak upada i kundli się język opisujący politykę i język samych polityków i politycznych komentatorów. Zdałem sobie jednak sprawę, że branie „wysokiego C” nie jest dobrym rozwiązaniem (nie chodzi mi o to, że to JA taki jestem subtelny i wysportowany, aby pokazywać jak to „wysokie C” brać, skupiłbym się raczej na tym co Eric Arthur Blair na ten temat napisał w swoim eseju). Tym bardziej, że jak tu o operowych ariach mówić, skoro po drugiej stronie raczej wielbiciele, nomen – omen, Stachursky’ego (niekoniecznie Edwarda).

Nasza kochana klasa polityczna, jak widać gołym okiem, preferuje raczej grę w „muzyczne krzesełka” i kieruje swoją energię na zapewnienie sobie, w ten czy inny sposób, owego krzesełka do posadzenia siądźki, najlepiej na długo zanim muzyka przestanie grać a dobrze byłoby, że na stałe. Krzesełek jest, rzecz jasna, ograniczona ilość, mianowicie 561. Aby zająć krzesełko należy, zgodnie z logiką gry, zwalczać najbliższego konkurenta do tegoż. Stąd też i dyskusja dzisiejsza na temat walorów Zbigniewa Ziobry i jego „lepszości” jako prezydenta czy też jako kandydata na prezydenta tzw. prawicy. Tak zwanej, bo owa prawicowość prawicowa jest tylko na tle lewicowości bardzo lewicowej. I wszyscy się nagle pasjonują – oczywiście, najbardziej „lepszością” pasjonują się zajadli wrogowie innego „kandydata prawicy”. I dopingują i dowartościowują i brekekeks.

Umyka w tym wszystkim jedno – to są tematy zastępcze. Tematami zasadniczymi są przecież:

  • Jak wyprowadzić „ten kraj” z sytuacji, kiedy „przedstawicielami narodu” zostają „niesoby” „zawodowych parlamentarzystów”, którzy trzecią kadencje z poparciem bezpośrednim poniżej 3 tysięcy głosów „mandat piastują”? Nietrudno zauważyć, że są to absolutne zera polityczne. Nigdy o nich nie słyszeliści Państwo? No właśnie.
  • Dlaczego po 1993 roku zdarzyły się tylko jedne wybory parlamentarne, w których frekwencja przekroczyła 50%? Czy przypadkiem nie ma z tym coś wspólnego ordynacja wyborcza i sposób "podziału mandatów"?
  • Dlaczego ewidentnie łamiąca konstytucję ordynacja wyborcza ograniczająca i reglamentująca bierne prawo wyborcze nie wzbudza w większości (podobno zdrowo myślącej) sprzeciwu (vide: reakcja np. Kazimierza Woycickiego na komentarz @bisnetusa do jego noty – komentarz był wprawdzie zupełnie off-off topic, ale słuszny, pan Woycicki wyraził natomiast głębokie zdziwienie na poziomie przysłowiowego ślepego konia biorącego udział w Wielkiej Pardubickiej)?
  • Dlaczego wreszcie wszyscy dają się „wrabiać” w tematy zastępcze pt. „Ziobro lepszy od Kaczyńskiego”, „dlaczego nie ma parytetu homoseksualistów w Sejmie” i „gdzie jest niegdysiejszy FYM” (Panie Heller, pan wybaczy :-)?

Oczywiście, odpowiedź na pytanie o powód pojawiania się takich tematów zastępczych jest prosta. Mądrzejsi (a i bogatsi) ode mnie już to rzekli:

Old George Orwell got it backward. Big Brother isn't watching. He's singing and dancing. He's pulling rabbits out of a hat. Big Brother's holding your attention every moment you're awake. He's making sure you're always distracted. He's making sure you're fully absorbed... and this [act of] being fed, it's worse than being watched. With the world always filling you, no one has to worry about what's in your mind. With everyone's imagination atrophied, no one will ever be a threat to the world.

Stary Orwell wszystko przekręcił. Wielki Brat nie obserwuje. On śpiewa i tańczy. Wyciąga króliki z kapelusza. Wielki Brat przyciąga twoją uwagę w każdej chwili, w której nie śpisz. Upewnia się, że rozproszył twoją uwagę. Absorbuje ją całkowicie.. i ten akt karmienia twoich zmysłów jest gorszy niż bycie obserwowanym. Jeśli świat cię całkowicie wypełnia, nikt nie musi się martwić co dzieje się w twoim mózgu. Kiedy wyobraźnia wszystkich ulega atrofii, nikt nigdy nie będzie dla tego świata zagrożeniem.

Chuck Palahniuk

No i jeszcze jestem winien Wam wyjaśnienie dlaczego piszę „w tym kraju”, „ten kraj” a nie Polska, w Polsce. Bo w Polsce dyskusje polityczne powinny być poważne. Merytoryczne. Bo to człowiek kształtuje politykę a nie polityka człowieka.

A tak, to jest jak w tytule – cytacie z Thomasa Pynchona. Albo się, drodzy Państwo obudzimy, albo się obudzimy z ręką w nocniku. I w „tym kraju” a nie w Polsce.

A naprawdę przygnębia mnie, że ten dzwon bije wszystkim. I ja sobie mogę chcieć i krzyczeć i tupać nóżkami - on i tak bije mnie. I Tobie. Niegłośno bije, bo po kieszeni, jeszcze niezupełnie pustej.

Pozdrawiam

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka