Prawdopodobnie większość lemingopodobna powie, że przecież każde dziecko wie, co to demokracja, że to jest właśnie ten ustrój co to my go tutaj właśnie mamy, o który walczyliśmy (np. walczył o niego Wł. Cimoszewicz, pokojowo, a z bronią w ręku Cz. Kiszczak pewnie…) i który od 1989 r. po prostu jakoś tu jest. Większość lemingopodobna powie, że mniejsza o szczegóły, definicje, czy też jak też dokładnie się to słowo pisze, bo nie należy się czepiać szczegółów. Demokracja w Polsce jest i już. Każdy widzi bo „każdy sobie może pójść zagłosować i jak mu się nie podoba to zmienić”. Otóż nie, głęboko nie i jeszcze raz nie. To jeszcze nie demokracja. A tym bardziej nie republika. Czyli po polsku: RZECZPOSPOLITA.
Pozwolą Państwo, że wyłożę o co mi chodzi.
Co jest podstawową cechą demokracji? Etymologicznie – owego greckiego δῆμος (dēmos) – ludu -κρατία (-kratia), rządy. Czyli wszystkich. No tak, wiemy, że wszyscy rządzić nie mogą. Więc przedstawicieli. Których wybieramy. Większościowo. Albo jakoś tak. Nie, nie. Tędy do niczego nie dojdziemy.
Myślę, że jedną z dróg stwierdzenia czy jest u nas demokracja jest popatrzenie na rankingi. Rankingów u nas dostatek, dotyczą wszystkich dziedzin życia, więc dlaczego nie polityki i kwestii demokracji. Najbardziej opiniotwórczym jest coroczny ranking Economist Intelligence Unit, sporządzany na podstawie kwestionariuszy dystrybuowanych wśród 60 „ekspertów”. Nie wiadomo kim, i od czego dokładnie są ci eksperci. Nie znamy ich nazwisk. Na początku pomyślałem sobie, że wobec tego należy taki ranking potłuc natychmiast o kant stołu, ale potem… To ma jakiś sens, że eksperci są anonimowi a wydaje się, że sama nazwa The Economist (i Economist Intelligence Unit) zapewnia swoją powagą, etc.
Kondycja polskiej demokracji w świetle rankingów EIU 2006 - 2011
- Nie jesteśmy wg The Economist demokracją pełną. W świecie jest tylko 25 państw cieszących się pełnią demokracji (jeszcze pięć lat temu było ich 27). Tym którzy chcą w tym momencie krzyknąć, że przecież komunizm, że stopniowo, że ewolucja, ze przesądy o Europie Wschodniej pragnę zakomunikować że CZECHY są uznane za pełne (zupełne) demokracje i to nie od 2011 tylko wcześnie. Do 2010 roku była pełną demokracją SŁOWENIA.
- Nasza pozycja ok. 48 – 45 miejsca utrzymuje się mniej więcej od 2007 roku.
- Jedyna pozycja, która wykazuje jakiś znaczący ruch, a raczej tendencję spadkową to indeks kultury politycznej – spadł z 5,63 (na 10) w 2006 do 4,38 (a więc poniżej 50%), nie najlepiej stoimy też z partycypacją polityczną i funkcjonowaniem rządu, chociaż tu trzymamy w miarę stały, chociaż niski, poziom.
- Wskaźnik kultury politycznej na poziomie 4,38 to poziom Brazylii, Mołdawii, Bułgarii, a poniżej Zambii i Beninu (4,44). Kiedyś (2006) byliśmy na poziomie Litwy, Łotwy i Argentyny.
- Nasz łączny wynik w rankingu wprawdzie podniósł się nieco po osiągnięciu dna (najniżej od 2006 r.) w 2010 r., ale tak nieznacznie (0,07) że właściwie nie ma o czym mówić.
Tyle The Economist Intelligence Unit.Możecie wierzyć lub nie. Ja natomiast myślę, że takie ranking są opiniotwórcze, niezależnie od tego, czy się czepiamy metod czy nie. Ranking w dodatku pokazuje, że w Europie, a konkretnie w Unii Europejskiej, z demokracją nie jest najlepiej. Ale to inna historia.
Historia, którą ja tutaj Państwu zawracam głowę to wcale nie jest historia upadku obyczajów, przy zachowaniu formalnej wolności wypowiedzi. W momencie gdy popatrzymy w głąb raportu zobaczymy zupełnie inny obraz. Z podanych w raporcie pytań wynika niezbicie, że:
- na niski stopień kultury politycznej wskazują respondenci, którzy uważają, że ludzie w danym kraju (bo nie ma bezpośrednich, jeno pośrednie badania są w tym raporcie- czyli „co pani/pan ekspert sądzi o ludziach w danym kraju”) chcą technokratycznego rządu, albo silnej ręki autorytetu nie przejmującego się procedurami demokratycznymi;
- wysoki stopień wolności politycznej oznacza, iż zdaniem tychże ekspertów w kraju są niezależne media, o rozproszonej własności, nie kontrolowane i nie faworyzowane przez władzę, wolność wypowiedzi i nikt nie boi się wygłaszać otwarcie własnego zdania.
Kogo się eksperci Economist Intelligence Unit pytali, aby dojść do tak kuriozalnych wniosków? Sierakowskiego i Blumsztajna? Nie widzę innego wyjścia.
Krzysztof Rogalski
Link do raportu:
www.eiu.com/Handlers/WhitepaperHandler.ashx?fi=Democracy_Index_Final_Dec_2011.pdf&mode=wp
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka