Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
298
BLOG

Polska – zapis choroby

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 5

Prawdopodobnie większość lemingopodobna powie, że przecież każde dziecko wie, co to demokracja, że to jest właśnie ten ustrój co to my go tutaj właśnie mamy, o który walczyliśmy (np. walczył o niego Wł. Cimoszewicz, pokojowo, a z bronią w ręku Cz. Kiszczak pewnie…) i który od 1989 r. po prostu jakoś tu jest. Większość lemingopodobna powie, że mniejsza o szczegóły, definicje, czy też jak też dokładnie się to słowo pisze, bo nie należy się czepiać szczegółów. Demokracja w Polsce jest i już. Każdy widzi bo „każdy sobie może pójść zagłosować i jak mu się nie podoba to zmienić”. Otóż nie, głęboko nie i jeszcze raz nie.  To jeszcze nie demokracja. A tym bardziej nie republika. Czyli po polsku: RZECZPOSPOLITA.

Pozwolą Państwo, że wyłożę o co mi chodzi.

Co jest podstawową cechą demokracji? Etymologicznie – owego greckiego δμος (dēmos) – ludu -κρατία (-kratia), rządy. Czyli wszystkich. No tak, wiemy, że wszyscy rządzić nie mogą. Więc przedstawicieli. Których wybieramy. Większościowo. Albo jakoś tak. Nie, nie. Tędy do niczego nie dojdziemy.

Myślę, że jedną z dróg stwierdzenia czy jest u nas demokracja jest popatrzenie na rankingi. Rankingów u nas dostatek, dotyczą wszystkich dziedzin życia, więc dlaczego nie polityki i kwestii demokracji. Najbardziej opiniotwórczym jest coroczny ranking Economist Intelligence Unit, sporządzany na podstawie kwestionariuszy dystrybuowanych wśród 60 „ekspertów”. Nie wiadomo kim, i od czego dokładnie są ci eksperci. Nie znamy ich nazwisk. Na początku pomyślałem sobie, że wobec tego należy taki ranking potłuc natychmiast o kant stołu, ale potem… To ma jakiś sens, że eksperci są anonimowi a wydaje się, że sama nazwa The Economist (i Economist Intelligence Unit) zapewnia swoją powagą, etc.

Kondycja polskiej demokracji w świetle rankingów EIU 2006 - 2011

  • Nie jesteśmy wg The Economist demokracją pełną. W świecie jest tylko 25 państw cieszących się pełnią demokracji (jeszcze pięć lat temu było ich 27). Tym którzy chcą w tym momencie krzyknąć, że przecież komunizm, że stopniowo, że ewolucja, ze przesądy o Europie Wschodniej pragnę zakomunikować że CZECHY są uznane za pełne (zupełne) demokracje i to nie od 2011 tylko wcześnie. Do 2010 roku była pełną demokracją SŁOWENIA.
  • Nasza pozycja ok. 48 – 45 miejsca utrzymuje się mniej więcej od 2007 roku.
  • Jedyna pozycja, która wykazuje jakiś znaczący ruch, a raczej tendencję spadkową to indeks kultury politycznej – spadł z 5,63 (na 10) w 2006 do 4,38 (a więc poniżej 50%), nie najlepiej stoimy też z partycypacją polityczną i funkcjonowaniem rządu, chociaż tu trzymamy w miarę stały, chociaż niski, poziom.
  • Wskaźnik kultury politycznej na poziomie 4,38 to poziom Brazylii, Mołdawii, Bułgarii, a poniżej Zambii i Beninu (4,44). Kiedyś (2006) byliśmy na poziomie Litwy, Łotwy i Argentyny.
  • Nasz łączny wynik w rankingu wprawdzie podniósł się nieco po osiągnięciu dna (najniżej od 2006 r.) w 2010 r., ale tak nieznacznie (0,07) że właściwie nie ma o czym mówić.

Tyle The Economist Intelligence Unit.Możecie wierzyć lub nie. Ja natomiast myślę, że takie ranking są opiniotwórcze, niezależnie od tego, czy się czepiamy metod czy nie. Ranking w dodatku pokazuje, że w Europie, a konkretnie w Unii Europejskiej, z demokracją nie jest najlepiej. Ale to inna historia.

Historia, którą ja tutaj Państwu zawracam głowę to wcale nie jest historia upadku obyczajów, przy zachowaniu formalnej wolności wypowiedzi. W momencie gdy popatrzymy w głąb raportu zobaczymy zupełnie inny obraz. Z podanych w raporcie pytań wynika niezbicie, że:

  • na niski stopień kultury politycznej wskazują respondenci, którzy uważają, że ludzie w danym kraju (bo nie ma bezpośrednich, jeno pośrednie badania są w tym raporcie- czyli „co pani/pan ekspert sądzi o ludziach w danym kraju”) chcą technokratycznego rządu, albo silnej ręki autorytetu nie przejmującego się procedurami demokratycznymi;
  • wysoki stopień wolności politycznej oznacza, iż zdaniem tychże ekspertów w kraju są niezależne media, o rozproszonej własności, nie kontrolowane i nie faworyzowane przez władzę, wolność wypowiedzi i nikt nie boi się wygłaszać otwarcie własnego zdania.

Kogo się eksperci Economist Intelligence Unit pytali, aby dojść do tak kuriozalnych wniosków? Sierakowskiego i Blumsztajna? Nie widzę innego wyjścia.


Krzysztof Rogalski

Link do raportu:

www.eiu.com/Handlers/WhitepaperHandler.ashx?fi=Democracy_Index_Final_Dec_2011.pdf&mode=wp

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka