Dr Włodzimierz Cimoszewicz zechciał łaskawie wypowiedzieć się w kwestii wolności słowa. No i Doroty Rabczewskiej oczywiście. I zechciał podzielić się z nami perłami swojej prawno doktorskiej mądrości. Były adiunkt Uniwersytetu w Białymstoku raczył rzec wiele bardzo mądrych rzeczy. Oto „sąd nie potraktował fundamentalnej wolności politycznej poważnie”. Oto „jest to ogólniejszy problem dość dużej łatwości, z jaką w wolnej Polsce ogranicza się wolność słowa. A to uczucia religijne, a to wartości chrześcijańskie, a to ochrona symboli państwa czy jego najwyższych przedstawicieli itd. Ta łatwość, z jaką przyjmowano, że są wartości wyższe niż wolność słowa, jest anachroniczna”.
A więc sprawa, wg dr Cimoszewicza jest prosta: „Okazuje się bowiem, że walka o nasze prawa nie skończyła się w 1989 roku”.
Jest to sformułowanie głębokie, które wymaga równie dogłębnej analizy. Otóż, należy sobie odpowiedzieć na pytanie: o jakich „prawach” mówi Serenissime Doctor, kto to „my”, którzy o te prawa walczą i co „wywalczyli” w 1989 roku.
W 1989 roku, do samego jego końca obowiązywała Konstytucja PRL z roku 1975. Utraciła ona moc dopiero 17 października 1997 roku (została uchylona). W 1989 roku, przez cały rok, obowiązywał zapis o „przewodniej roli PZPR” i o przyjaźni z ZSRS. W tym momencie rozpoczyna się odchodzenie od kanonu, z oczywistą stratą dla dzielnie walczącego o kształt konstytucji przewodniczącego ZSP, członka PZPR od 1971 r., sekretarza Komitetu Uczelnianego UW w latach 1978 – 1985, członka tejże PZPR do samiusieńkiego końca czyli do stycznia 1990 roku!
Wywalczył więc: Sejm kontraktowy, prezydenturę Jaruzelskiego, wybranego przez Zgromadzenie Narodowe, Senat, Krajową Radę Sądownictwa, organ, który działał 8 miesięcy przed swoimi narodzinami.
Oto bojownik o nowoczesną Polskę! O Polskę demokratyczną, sprawiedliwą. Wolną od...? Komunizmu? Bezprawia? Cenzury? Niestety nic z tych rzeczy. Nie zawalczył również nasz Serenissime Doctor o Polskę wolną od sowieckiej obecności wojskowej, chociaż o tę wolną od wojsk amerykańskich walczył. I jeszcze o przestrzeganie tej Konstytucji z 1989 roku walczył! O metodę D’Hondta nie walczył, za co pewnikiem mu pomnik powinniśmy wystawić. No i cały czas, calutki, był absolutnie NIEZALEŻNY…
No i najważniejsze, że rację ma… Bo WOLNOŚĆ SŁOWA, nie wolność wyznawania religii, nie prawo do uczuć religijnych, jest NAJWAŻNIEJSZA. Bo inaczej „ten przeniesiony żywcem ze średniowiecza sąd mógł ją w końcu skazać na stos”. No tak, przecież mocno, bardzo mocno Juris Doctor Cimoszewicz walczył od lat pacholęcych o tę wolność słowa, o pluralizm! Przecie i w ZMS i w ZSP i w PZPR był, na jednej i tej samej reducie co najświatlejsze umysły III RP, nie tam gdzie „prawicowe oszołomy”, „katofaszyści”, „jaskiniowe antykomuchy” i inni, co nie chcieli wolności słowa…
Słuchajcie, Szanowni Państwo, jakie my szczęście mamy, że tacy ŚWIATLI ludzie jak dr nauk prawnych o specjalności prawo międzynarodowe Cimoszewicz Włodzimierz jest wciąż z nami, aby ukazać nam nasz ciasny obskurantyzm i trzymanie się kurczowe jakichś tam „wartości chrześcijańskich”. On się nie trzyma od dziecka, a nawet od pokoleń.
NIECH ŻYJE NIEZMORDOWANY BOJOWNIK O WOLNOŚĆ SŁOWA WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ, DOKTOR PRAWAMIĘDZYNARODOWEGO, CO NAM OD LAT DZIESIĄTKÓW O NIĄ WALCZY I SUKCESY MA!!
Szczególnym zaś osiągnięciem czasów, kiedy to, przed 1989 rokiem, Dottore Cimoszewicz walczył o wolność słowa jest ta, bezprecedensowa w dziejach Polski i świata, wręcz gwarantująca automatycznie, ową wolność słowa:
Ustawa z dnia 31 lipca 1981 r. o kontroli publikacji i widowisk, Dz. U. z 1981 r. Nr 20, poz. 99.!!
OTO GŁOS WOLNY, WOLNOŚĆ UBEZPIECZAJĄCY… dziś nasz ulubiony w zakresie wolności słowa plastikowomózgich celebrytów autorytet… I nikt, absolutnie nikt się nie zająknął, że diabeł się w ornat ubrał...
Z poważaniem, ciężko jednak nad absurdami "polityki" zadumany:
Krzysztof Rogalski
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka